'' Niezbędnik Obserwatorów Gwiazd ''
Matthew Quick
'' Witajcie w Belmont, gdzie rządzą czarne gangi oraz irlandzka mafia
(zależy od dzielnicy) i gdzie mieszka Finley. Jego dziadek nie ma obu
nóg, ojciec pracuje na nocną zmianę, a matka zginęła w okolicznościach, o
których nikt nie chce mówić. Finley też nie chce mówić – odzywa się
tylko wtedy, gdy musi. Woli grać w koszykówkę. Jedyną osobą, która
rozumie Finleya, jest jego dziewczyna Erin. Oboje co wieczór spotykają
się na dachu jego domu, patrzą w gwiazdy i marzą o tym, aby wydostać się
z piekła, jakim jest Belmont. Pewnego dnia trener Finleya prosi go o
dziwną przysługę…
Podobnie jak w „Poradniku pozytywnego myślenia” bohaterowie tej historii w nietypowy sposób muszą zwalczyć przeciwności losu, zanim w końcu odnajdą szczęście.''
Podobnie jak w „Poradniku pozytywnego myślenia” bohaterowie tej historii w nietypowy sposób muszą zwalczyć przeciwności losu, zanim w końcu odnajdą szczęście.''
Belmont - małe, z pozoru ciche miasteczko, którego mieszkańcy żyją w nędzy, a ich myśli krążą wyłącznie w okół koszykówki. Gdzie grasują gangi, a dzieci nie zaznają prawdziwego, szczęśliwego życia. Mieszka tam też i Finley. Niewiarygodnie małomówny chłopiec o tajemniczej przeszłości. Jego marne życie, jak można się spodziewać, kręci się w okół koszykówki. Bo co innego ma robić samotny chłopiec, z dziadkiem pijaczyną nie posiadającym nóg ?
Ale nie zapominajmy o Erin. Zmysłowej nastolatce, która od dziecka ceni sobie milczenie Finleya i stopniowo go w sobie rozkochuje, by potem związać się na zawsze.
I tak wygląda życie Finleya. Treningi, dziadek, Erin, treningi, obserwowanie gwiazd, treningi, codzienne znoszenie przezwisk, treningi. Aż któregoś dnia do miasteczka przybywa numer 21, który niespodziewanie odmieni rozumowanie Finleya o 180 stopni.
Z autorem spotykam się po raz pierwszy. Nawet nie wiedziałam, że do jego twórczości należy '' Poradnik Pozytywnego Myślenia '', co dziwne, bo film uwielbiam. Mimo wszystko z książki jestem bardzo zadowolona. Może nie zaczęłam jej czytać z jakimś niewiarygodnym zapałem i nie spodziewałam się utrzymania tak wielkiej gamy emocji, ale powieść mnie zauroczyła.
Finley - dość dziwny chłopak posiadający bogate wnętrze, który swą małomównością wprowadza do książki pewną uroczą atmosferę.
Erin - nadzwyczaj sympatyczna osoba, którą rozpiera niewyobrażalna energia.
Razem tworzą niezbyt ciekawą mieszankę. Ale gdy do ich życia wkracza numer 21 napewno już nikt o nich tak nie pomyśli. To właśnie dzięki niemu w książce wyszukamy coś zabawnego, a zarazem poruszającego za serce. A jego skomplikowana psychika napewno dostarczy nam sporo rozrywki. I cierpienia.
Uwielbiam książki wypełnione tysiącami emocji, a do tego opowiadające o prawdziwym życiu. I to nie tylko o tym barwnym. A Matthew postarał się byśmy dostali pełną gamę kolorów. Tych dobrych, złych, smutnych, radosnych, ciemnych, jasnych, zabrudzonych i czystych. Kolorów odzwierciedlających wnętrze człowieka. I chyba właśnie przez to książka stała się arcydziełem. Bo możemy ujrzeć coś prawdziwego. I skomplikowanego.Ujrzeć jak wygląda prawdziwe życie zmienione przez numer.
Matthew pisze jak najbardziej lekkim piórem. Po uporaniu się z 1 rozdziałem, nawet nie wiedziałam jak szybko pochłonęłam resztę. Zagwarantowały to wydarzenia, których nawet się nie spodziewałam. A zakończenie napewno wszystkich zbije z nóg. Bo jednak jest takie proste, a jednocześnie skomplikowane, wypełnione żalem, smutkiem i szczęściem. Napewno każdy uroni choć jedną łzę.
Książkę jak najbardziej polecam. Warto poświęcić czas na coś tak fantastycznego. Mam nadzieję, że powieść zostanie zekranizowana. Fajnie byłoby zobaczyć Finleya na dużym ekranie. :)
Ubolewam tylko nad okładką. Wiadomo, że Polska musiała być lepsza i zmieniła ją w całości. A szkoda, bo oryginał jest naprawdę cudny. Polecam.
Moja ocena :
8/10
Ale nie zapominajmy o Erin. Zmysłowej nastolatce, która od dziecka ceni sobie milczenie Finleya i stopniowo go w sobie rozkochuje, by potem związać się na zawsze.
I tak wygląda życie Finleya. Treningi, dziadek, Erin, treningi, obserwowanie gwiazd, treningi, codzienne znoszenie przezwisk, treningi. Aż któregoś dnia do miasteczka przybywa numer 21, który niespodziewanie odmieni rozumowanie Finleya o 180 stopni.
Z autorem spotykam się po raz pierwszy. Nawet nie wiedziałam, że do jego twórczości należy '' Poradnik Pozytywnego Myślenia '', co dziwne, bo film uwielbiam. Mimo wszystko z książki jestem bardzo zadowolona. Może nie zaczęłam jej czytać z jakimś niewiarygodnym zapałem i nie spodziewałam się utrzymania tak wielkiej gamy emocji, ale powieść mnie zauroczyła.
'' A może jednak nauczyłem się dzięki koszykówce
czegoś o życiu: obchodzisz innych ludzi tylko wtedy, gdy możesz pomóc im
wygrać. Jeśli nie możesz tego zrobić, przestajesz się liczyć. ''
Finley - dość dziwny chłopak posiadający bogate wnętrze, który swą małomównością wprowadza do książki pewną uroczą atmosferę.
Erin - nadzwyczaj sympatyczna osoba, którą rozpiera niewyobrażalna energia.
Razem tworzą niezbyt ciekawą mieszankę. Ale gdy do ich życia wkracza numer 21 napewno już nikt o nich tak nie pomyśli. To właśnie dzięki niemu w książce wyszukamy coś zabawnego, a zarazem poruszającego za serce. A jego skomplikowana psychika napewno dostarczy nam sporo rozrywki. I cierpienia.
Uwielbiam książki wypełnione tysiącami emocji, a do tego opowiadające o prawdziwym życiu. I to nie tylko o tym barwnym. A Matthew postarał się byśmy dostali pełną gamę kolorów. Tych dobrych, złych, smutnych, radosnych, ciemnych, jasnych, zabrudzonych i czystych. Kolorów odzwierciedlających wnętrze człowieka. I chyba właśnie przez to książka stała się arcydziełem. Bo możemy ujrzeć coś prawdziwego. I skomplikowanego.Ujrzeć jak wygląda prawdziwe życie zmienione przez numer.
'' Prawda jest taka, że przydarzyło mi się wiele
rzeczy, zarówno dobrych, jak i złych – rzeczy, które wymagałyby wielu
słów wyjaśnienia, jak dla mnie zbyt wielu. ''
Matthew pisze jak najbardziej lekkim piórem. Po uporaniu się z 1 rozdziałem, nawet nie wiedziałam jak szybko pochłonęłam resztę. Zagwarantowały to wydarzenia, których nawet się nie spodziewałam. A zakończenie napewno wszystkich zbije z nóg. Bo jednak jest takie proste, a jednocześnie skomplikowane, wypełnione żalem, smutkiem i szczęściem. Napewno każdy uroni choć jedną łzę.
Książkę jak najbardziej polecam. Warto poświęcić czas na coś tak fantastycznego. Mam nadzieję, że powieść zostanie zekranizowana. Fajnie byłoby zobaczyć Finleya na dużym ekranie. :)
Ubolewam tylko nad okładką. Wiadomo, że Polska musiała być lepsza i zmieniła ją w całości. A szkoda, bo oryginał jest naprawdę cudny. Polecam.
Moja ocena :
8/10