wtorek, 28 kwietnia 2020

Harry Potter i Czara Ognia – J.K. Rowling


Tytuł: Harry Potter i Czara Ognia

Autor: J.K. Rowling

Tłumaczenie: Andrzej Polkowski

Cykl: Harry Potter

Tom: IV

Kategoria: Fantastyka

Wydawnictwo: Media Rodzina

Liczba stron: 768

Ocena: 9/10






Większość swojego czytelniczego życia spędzam nad gonieniem książek, których jeszcze nie przeczytałam, które są cenione, popularne, znane lub nagradzane, które teoretycznie przeczytali wszyscy a ja nie. Liczę je i ustawiam na półkach, by zapomnieć o nich na rzecz nowej historii, która za chwilę zostanie ponownie przeze mnie zapomniana, bo pojawiła się jakaś jeszcze nowsza. W efekcie znam setki książek, ale raczej tylko jako ozdoba mojego pokoju niż konkretna historia. Czasami zapominam nawet o tych najbardziej wartościowych dla mnie. Przypadkowo trafią ponownie w moje ręce, a ja ze zdziwieniem i dozą sentymentu przypominam sobie, że kiedyś w zamierzchłej przeszłości, ta książka znaczyła dla mnie coś więcej. Ale co? – nie pamiętam. W końcu liczą się te nowe i niepoznane historie. Ale czy na pewno? 

Harry rozpoczyna swój czwarty rok w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Rozpoczyna się on niesamowitą niespodzianką dla wszystkich uczniów. A jest nią Turniej Trójmagiczny, który od wielu lat nie miał miejsca w Hogwarcie. Szkoła gości uczniów z innych szkół magii. Jeden reprezentant każdej szkoły ma zmierzyć się z trudnymi i często niebezpiecznymi zadaniami. Harry jest jak wszyscy podekscytowany dobrze zapowiadającą się rywalizacją. Sam nie może wziąć w nim udziału, ponieważ jest jeszcze za młody. Ale czy na pewno tym razem wszystkie ustalone zasady będą przestrzegane? Czy turniej na pewno ma być tylko edukacyjną rozrywką? 

Jak sami widzicie po pierwszym akapicie, jestem dość rozgoryczona swoimi małymi osiągnięciami w czytelnictwie. Postanowiłam przestać jak jakiś rajdowiec, czytać nowe książki. Kwiecień jest dla mnie miesiącem powrotu do starych opowieści, które kiedyś tak bardzo uwielbiałam. Jedną z nich jest na pewno mój ukochany cykl o Harrym Potterze. Tym razem ponownie zapoznałam się z częścią, którą kiedyś uważałam za najmniej ciekawą. I o dziwo wcale taka nie była.

Dla tradycji – trzeba oddać hołd stylowi Rowling. To musi być przy recenzji każdego tomu, ponieważ jest po prostu godne podziwu i chciałabym, żeby jak najczęściej wybrzmiewało. Pierwsze trzy części są stosunkowo krótkie przy następnych tomach. "Czara Ognia" zaczyna już wchodzić do kategorii tych literackich cegieł, które czyta się godzinami. Dlatego tutaj już w całej okazałości język, którego używa pisarka, pokazuje swój bardzo wysoki poziom. Czytelnik nie czuje, że przewraca stronę za stroną, że mijają całe długie minuty, które przemieniają się w godziny. Po prostu czas sobie biegnie, a historia wciąga tak bardzo, że nie można poczuć tego upływu czasu. Pasjonujące opisy pozwalają wejść w świat pełen magii i tajemnic, które trzeba rozwiązać. A zapewniam, że cały styl jest mocno rozbudowany i dopracowany pod względem każdego najmniejszego szczególiku. 

Historia zaczyna się już rozwijać i tworzyć spójną opowieść z pozostałymi częściami – tymi przeszłymi, a jak później się okazuje i przyszłymi. Nie jest to już tylko kolejny rok w Hogwarcie, gdzie pewnego rodzaju schemat powtarzał się co roku. Tym razem autorka poszła znacznie dalej, a świat poza szkołą okazuje się równie pasjonujący i rozbudowany jak ten dotychczas. Pojedyncze wydarzenia nabierają rozpędu, by nas zaskoczyć lub pozostawić z niedosytem, który zostanie zaspokojony dopiero w następnych tomach. Szybka akcja dotycząca bezpośrednio wydarzeń ważnych i fascynujących przeplata się płynnie ze szkolną rzeczywistością i małymi anegdotkami, które w tak dojmujący sposób znajdują miejsce w sercu czytelników. Nie chcę zbyt dużo powiedzieć, ale dla mnie już sam początek powieści rozpoczyna nową erę – erę mroku, wojny i cierpienia. Jest to przełom w całej historii. 

Z każdą następną częścią przywiązuję się coraz bardziej do Harry'ego. Lubię go za jego wyjątkowość, ale też naturalność i pewnego rodzaju normalność. Wszyscy wiemy, że jest tym chłopcem, który przeżył, ale jest też nastolatkiem z typowo nastoletnimi problemami. Tak samo jak każdy ma prawo się zakochać, pokłócić z przyjaciółmi, ulegać trendom i smakować życia. "Czara Ognia" podkreśla to i tym też dodatkowo mnie urzeka. Możemy też ponownie spotkać tutaj Zgredka, którego już nie muszę Wam przedstawiać. Nie ma, co wiele mówić – ubóstwiam tego skrzata domowego! Jego oddanie, wierność, otwarty umysł i poczucie humoru sprawiają, że obserwuję jego poczynania z oczarowaniem. 

Mam za sobą kolejną część, choć tak naprawdę od czasu "Czary Ognia"  przeczytałam już ponownie dwa kolejne tomy. Cieszę się, że oddałam się tej historii całym sercem i że postanowiłam przestać gnać i spojrzeć na nią jeszcze raz po tych wszystkich latach. Jestem zszokowano, ale i bardzo pocieszona, że w odbiorze tej książki tak mało się zmieniło. Gdy czytałam ją po raz pierwszy, byłam w podstawówce. Z mojej perspektywy są to wręcz wieki, wyblakłe wspomnienie. Dobrze wiedzieć, że te wspomnienie nadal trwa. 

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Siewca Wiatru – Maja Lidia Kossakowska


Tytuł: Siewca Wiatru

Autor: Maja Lidia Kossakowska

Cykl: Zastępy Anielskie

Tom: I

Kategoria: Fantastyka

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Liczba stron: 659

Ocena: 8/10








Czasami słyszę opowieści od ludzi, że urodzili się z powołaniem do czegoś. Powołanie to takie piękne słowo, które precyzyjnie określa drogę życia i nie pozwala zgubić się we własnych marzeniach i pragnieniach. Zawsze zazdrościłam ludziom, że wiedzą po co tu są i są gotowi dążyć do celu, a gdy już go osiągną czerpać czyste szczęście z tego. Przyznam też, że nie jestem przekonana, czy coś takiego naprawdę istnieje. Właśnie, to są opowieści innych ludzi, a nie moje własne doświadczenie, czy przeżycia. Odkąd pamiętam, błądziłam we własnych myślach i pragnieniach. Za każdym razem łapałam marzenie, będąc szczerze przekonana, że to już te. Szybko je traciłam i zostawałam znów zagubiona. Pewnie dlatego tak bardzo zazdrościłam ludziom powołania. Jednak czy powołanie jest na pewno szczęściem? A może przekleństwem, które zabiera nam wolną wolę? 

Daimon był wyrzutkiem – ponurym aniołem o krwawym powołaniu, choć on by to pewnie nazwał bardziej smutnym przeznaczeniem. Mimo to gdy nadszedł dzień zagłady, to on poświęcił się, łamiąc wszelkie zasady, by uratować Królestwo Boże. To był przełom, który wyniósł go do rangi Anioła Zagłady, Tańczącego na Zgliszczach. Pozwolił archaniołom stać się kimś więcej niż tylko podrzędnymi aniołkami. Jednak od tej pory minęły lata, a Jasność odeszła, pozostawiając swoje sługi bez żadnych wskazówek. Co zrobić, gdy najwspanialsza istota na świecie po prostu opuściła swoje niezwykłe Królestwo? 

"Zastępy Anielskie" stanowczo weszły do kanonu najbardziej cenionych przeze mnie opowieści. Pewnie część z Was zacznie się zastanawiać, czemu po pierwszej części tak szybko oceniłam cykl. Cóż, czasami zdarza mi się czytać serie od końca. W tym przypadku zaczęłam od "Bram Światłości", które zaczarowały mnie swoimi barwnymi opisami, niezwykłą kreacją bohaterów oraz przesłaniem tak bardzo ludzkim, że aż uderzającym w nasze podstawy. Tyle wystarczyło, by się pokusić o przeczytanie pierwszego tomu. Z perspektywy czasu nie mam wątpliwości, że kolejne tomy są o wiele lepsze niż "Siewca Wiatru", ale to świadczy tylko i wyłącznie o fakcie, że pisarka na przestrzeni lat zrobiła postęp w pisaniu. Jestem przekonana, że gdybym zaczęła czytać cykl tak jak należy, to byłabym oczarowana pierwszym tomem, by za każdym razem pisać, że kolejny jest jeszcze lepszy. 

Przy pierwszym tomie warto byłoby wspomnieć o całokształcie jako idei. "Siewca Wiatru" może początkowo budzić pewien opór, ponieważ historii o aniołach jest niesamowicie dużo. W końcu to motyw, który od tysięcy lat jest wykorzystywany we wszelkiej sztuce. Dla mnie nie jest to problem, gdyż uwielbiam anioły i lubię poznawać ich najróżniejsze koncepcje, jeśli nawet czasami są powtarzalne. Ta książka nie jest wyjątkiem, choć wśród literatury, którą czytałam, chyba jako pierwsza obrała koncepcję bardzo ludzkich aniołów, gdzie etykiety dobry i zły nie mają najmniejszego znaczenia. Zostałam zachwycona tym ujęciem i nie mam wątpliwości, że jest to najlepsze przedstawienie tych skrzydlatych istot, z jakim miałam dotychczas do czynienie

Styl pisarki jest dla mnie niepowtarzalny. Czytałam już kilka jej książek i wszędzie odnajduję tę samą lekkość pióra, która delikatnie mnie otula i wprowadza w odpowiedni nastrój, by przenieść się z otwartym umysłem do innego świata. Autorka za pomocą skrupulatności tworzy pajęczynę zdarzeń, uczuć i bohaterów, którzy prowadzą nas ku koniecznemu, ale zarazem nieznanemu. W pewnym momencie nie jest to już droga literackich bohaterów tylko nasza własna, a my odnajdujemy przyjaciół, którzy nas poprowadzą, dając z siebie to, co najlepsze. 

Cała fabuła opiera się na konwencjonalnym zamyśle, gdzie główną rolę odgrywa walka między dobrem i złem. Nie pochwalam czegoś takiego, jednak specjalnie dla "Siewcy Wiatru" robię wyjątek. Możecie się zapytać, czemu akurat teraz? Odpowiedź jest prosta – dobro i zło ma swoje poziomy, tworząc konstrukcję barw o najróżniejszych odcieniach szarości. Kolorami tak dobrze nam znanymi zostaje stworzony świat pełen trudnych decyzji, zapomnianych marzeń i codziennych scen. Moja wyobraźnia została pobudzona, a ja rzuciłam się w wir wielu wątków, znajdując swój ulubiony i dając pole do popisu dla innych.

Jednak gdybym z tych wszystkich niesamowitych zalet miała wybrać jedną, najważniejszą, wybrałabym bohaterów. Jest ich wielu i każdy z nich jest wielowarstwową postacią. Jeszcze nie jest to poziom "Bram Światłości", gdzie to są prawie żywe istoty, ale już w tej chwili zapałałam sympatią do wielu z nich. Chyba już zawsze będę podziwiać kreację Daimona, który jest najbardziej ludzką postacią w całej powieści. Daimon jest aniołem, który wielokrotnie ulega swoim emocjom, często nad sobą nie panuje i przez to irytuje czytelnika, ale zarazem wykazuje się naturalnością i prawdziwą, trudną miłością. Olbrzymi szacunek mam też do Razjela – stanowczo mój ulubiony archanioł. Potrafi połączyć w sobie lojalność, dobroć, ale również spryt i upór. Dzięki temu jego umysł jest otwarty i nieograniczony przez innych. 

Cieszę się bardzo, że postanowiłam poznać cały cykl, a nie ograniczyłam się do ostatnich tomów. Bez wątpienia, kiedy tylko będę miała możliwość, wypełnię braki w tej historii i doczytam pozostałe tomy. Dostałam bardzo mocne potwierdzenie, że twórczość Kossakowskiej od samego początku była dobra i nic się pod tym względem nie zmieniło. 

sobota, 4 kwietnia 2020

Podsumowanie marca ♥

Witajcie!

Chciałabym w tym momencie napisać, że marzec był dla mnie pełnym zaangażowania miesiącem, który bardzo dobrze spędziłam. Ale wiecie, jak jest prawda... Przyszło nieprzewidziane i większość marca żyłam w stresie, a później w zamknięciu w domu. 
Czuję się tak bardzo zawieszona w czasie. Czasami mam przebłyski, że nie dam się wirusowi, że mógł mnie zamknąć w domu, ale przynajmniej pożytecznie wykorzystam ten czas. I wtedy robię dużo i na uczelnię, i tak dla samorozwoju. Ale są to przebłyski i niestety zazwyczaj... Nawet nie wiem sama, co robię.

A jak Wy sobie radzicie z sytuacją? Czytacie, czy nawet do tego nie macie motywacji?

Jednak idąc w szczęśliwsze tony, to przejdę do książkowego podsumowania miesiąca! :) W marcu przeczytałam 6 książek, obejrzałam 7 filmów i jeden sezon serialu. 

1. Moje życie w drodze (ocena: 8/10; recenzja) – od dawna chciałam przeczytać książkę, która bezpośrednio dotyczyłaby feminizmu, jego powstania oraz osób, które w tym uczestniczyły. Biografia Glorii Steinem okazała się doskonałym wyborem, ponieważ poznałam niesamowitą kobietę oraz zobaczyłam, jak świat walki o równouprawnienie wygląda z perspektywy osób bezpośrednio w to zaangażowanych. 












2. Dobre żony (ocena: 8/10; recenzja) – czekałam na tę książkę z taką olbrzymią niecierpliwością! Nie okazała się tak genialna jak pierwsza część, ale i tak spędziłam z nią wiele przyjemnych godzin, które ponownie pozwoliły mi poczuć ciepło rodzinnego ogniska.













3. Swobodne techniki diagnostyczne (ocena: 6/10) – tę książkę przeczytałam tylko i wyłącznie na kolokwium z przedmiotu diagnoza psychologiczna. Niestety kolokwium się nie nabyło, ale i tak podręcznik przyniósł mi wiedzę, którą planuję wykorzystać w przyszłości. 

4. Tajemnica dorożki (ocena: 7/10; recenzja) – za tę powieść brałam się niesamowicie długo i jak się okazało to był błąd, ponieważ zostałam oczarowana niesamowitym klimatem i tajemnicą, której rozwiązanie mnie zaskoczyło. Już dawno nie czytałam tak dobrego kryminału. 















5. Marysieńka Sobieska. Autoportret (ocena: 2/10; recenzja) – oczekiwałam wiele po tej biografii i niestety bardzo się zawiodłam. Okazało się, że książka nie niesie żadnej konkretnej wiedzy, a sama atmosfera jest nieprzyjemna i drażniąca.













6. Harry Potter i Czara Ognia (ocena: 9/10) – tutaj nie ma, co mówić. Będę pewnie wierna tej serii do końca swojego życia. Mimo że jest przeznaczona dla młodzieży, to ja nadal po latach jestem tak samo zachwycona i zaintrygowana całością ♥













A teraz przechodząc do filmów i serialów:


1. 365 dni (ocena: 2/10) – przyznaję się Wam bez bicia, że z czystej ciekawości wybrałam się do kina i obejrzałam ten film. No cóż... Jak widzicie po samej ocenie, żałuję pieniędzy, straconego czasu i swojego honoru ;)








2. Boże Ciało (ocena: 8/10) – tutaj też nie ma, co za bardzo opowiadać, ponieważ przyciągnęła mnie nominacja do Oscara. Nie oglądałam filmu, z którym nasz wygrał, ale bez wątpienia Boże Ciało okazało się naprawdę dobrym, inteligentnym i pełnym refleksji filmem.








3. Wszystkie jasne miejsca (ocena: 5/10) – słyszałam wiele pozytywnych opinii o powieści, na podstawie której został zekranizowany ten film. Dlatego bez zastanowienia postanowiłam zapoznać się z tą historią, tym bardziej że jest to coś z mojej działki. Niestety nie przypadła mi do gustu i moim zdaniem pominęła wiele ważnych aspektów. Nie czytałam książki, więc nie wiem, jak tam sprawa wygląda, ale tutaj to stanowczo za mało, by mogło mnie to poruszyć.






4. Historia małżeńska (ocena: 7/10) – tak, tak, kolejny oscarowy film. Bardzo chciałam go zobaczyć i miałam olbrzymie oczekiwania, co na pewno negatywnie na niego wpłynęło. Pomijając ten aspekt, wiele wątków przypadło mi do gustu i dało wiele do myślenia. Na pewno ma swoją moc.








5. Tańcząc z ptakami (ocena: 9/10) – uwielbiam filmy przyrodnicze, więc ten okazał się dla mnie wręcz rozkoszą. Przepiękne wykonanie, ciekawe informacje i inny świat, którego pewnie nigdy nie będę miała okazji poznać.









6. Zanim odejdę (ocena: 7/10) – początkowo byłam nastawiona fatalnie do tego filmu, ale czym dłużej oglądałam, tym bardziej podobała mi się koncepcja. Ostatecznie zrobił na mnie pozytywne wrażenie.










7. Project Nim (ocena: 8/10) – ten dokument oglądałam w ramach zdalnych zajęć na uczelni i  jestem bardzo zadowolona, że dostałam taką okazję, gdyż ten film poruszył mnie dogłębnie i dał wiele tematów do rozmyślań. Polecam każdemu.








8. Przyjaciele (sezon 3; ocena: 7/10) – tak powoli zapoznaję się z kultowym serialem. Akurat na tym sezonie miałam jakąś blokadę, ale nadal z chęcią kontynuuję przygodę z niesamowitymi bohaterami.









I tak oto doszliśmy do końca. Przepraszam Was, że trochę graficznie wygląda to źle, ale program w ogóle mnie nie słucha i nie wiem za bardzo, jak sobie z tym poradzić :(
Opowiedzcie, co Wy robiliście w marcu!

Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrówka ♥
Elfik