piątek, 25 września 2020

Mroczny Rewers – Piotr Ander

 

Tytuł: Mroczny Rewers

Autor: Piotr Ander

Kategoria: Thriller

Wydawnictwo: Novae Res

Ocena: 9/10









Czasami nachodzą mnie refleksje dotyczące życia. Zazwyczaj nie mogę się wtedy zdecydować, czy życie jest największym cudem istnienia, czy największym koszmarem? Codziennie spotykają mnie wspaniałe rzeczy, codziennie śmieję się i uśmiecham, codziennie mam przy sobie osoby, które mnie kochają. Wspaniałość tego jest abstrakcyjna – to się dzieje naprawdę? Naprawdę spotkało mnie takie szczęście? Lecz w tym samym momencie na świecie cierpi tak wiele ludzi, tak wiele złych rzeczy się dzieje. Jeśli nawet w tej chwili jesteśmy szczęśliwi, to w przeszłości i na pewno przyszłości poznajemy smak bólu. Nie ma ludzi na świecie, którzy choć przez kilka sekund nie poczuliby tej potęgi istnienia i nie ma ludzi, którzy nie będą musieli mierzyć się ze złem. Więc jak jest? Cud czy koszmar? 

Hank Zaborski jest wybitnym detektywem, którzy w czasie dekady rozwiązał wiele spraw kryminalnych i pomógł wielu ludziom. Jednak jego idealistyczne spojrzenie na świat skończyło się od razu z pierwszą sprawą. Seryjny zabójca został schwytany, ale obraz, jaki po sobie zostawił, pozostał w snach detektywa. Teraz powraca z dwojoną siłą, gdy dochodzi do wypadku samochodowego, w którym ginie rozwijający karierę makler giełdowy. W jego portfelu zostaje odnalezione zdjęcie dziewczyny – dziewczyny nieżywej od dziesięciu lat, dziewczyny zamordowanej w bestialski sposób... Jak łączą się te dwie sprawy? 

"Mroczny Rewers" na wstępie zafascynował mnie nietypowo zapowiadającą się fabułą. Powieść z wątek kryminalnym, ale zahaczająca o fantastykę egzystencjonalną. Brzmi ciekawie? A ja jestem fanką mieszanych gatunków. Dopiero w momencie gdy pisarz łączy paradoksalne wątki, jestem w stanie ujrzeć całą gamę literackiej przyjemności. Jest to wyzwanie dla pisarza, ale i wyzwanie dla czytelnika. Jak można go nie podjąć? A ta powieść neguje logiczne myślenia, zarazem używając go. Jestem naprawdę zachwycona tą niesztampowością. 

Styl autora już od pierwszych stron wyróżnia się na tle innych książek. Pozwala na płynne przechodzenie pomiędzy wątkami fabuły. Łączy w sobie dopracowanie z lekkością pióra i często potocznym językiem, co daje wrażenie naturalności i opowieści opowiadanej przez przyjaciela, który wpadł tylko na chwilę, by podzielić się z nami właśnie nią. Wie, że zrozumiemy się nawzajem. Takie właśnie uczucia towarzyszyły mi podczas czytania powieści. A w dodatku autor wielokrotnie nawiązywał do dzieł współczesnej popkultury. Jeśli czytacie moje recenzje systematycznie, to na pewno wiecie, że uważam takie nawiązania za proste, przyjemne i godne podziwu ubarwienie całości. 

Za pomocą opisu mogę wprowadzać Was trochę w błąd, ponieważ "Mroczny Rewers" nie jest kryminałem ani thriller w standardowym rozumieniu tego słowa. Wątek kryminalny istnieje, ale jest on rodzajem metafizycznych rozważań oraz podążaniem za logiką, która stara namieszać się w głowie czytelnikowi. Nie wiedziałam, czy spodziewać się realistycznego rozwiązania zagadki, czy też liczyć na niemożliwe. Podobała mi się ta niepewność, ponieważ wprowadzała harmonijny chaos w moje myśli i dawała szansę na przekroczenie granic wyobraźni. Natomiast wielowymiarowość książki dała mi poczucie panoramiczności i potęgi naszego własnego świata. Mój dzień może być szczęśliwy albo być osobistym końcem świata. W tym samym czasie inni ludzie mają swoje własne życie i nawet im nie przyjdzie do głowy, że ktoś taki jak ja istnieje. Może brzmi to dość ponuro, ale w kontekście "Mrocznego Rewersu" wydaje mi się to pięknym spostrzeżeniem. Ukazaniem linii życia, które nie mają ze sobą nic wspólnego, a jeśli nawet, to nie są w stanie zauważyć splątania własnych historii. 

Jednak bez wątpienia najważniejszą częścią całej powieści jest dla mnie poruszana tematyka. Określam ją jako egzystencjonalną, ponieważ łączy ze sobą rozważania na temat istnienia, życia i śmierci. Trzy aspekty, które prawie zawsze są nierozłączne i dotyczą każdego człowieka na tej planecie. Pisarz za pomocą rozbudowanej fabuły maluje przed czytelnikiem obraz sensu istnienia. Jest to arcydzieło pełne najróżniejszych barw. Niektóre z nich porażają zimnem, inne ciepłem i wyrazistością, a niektóre miejsca nigdy nie zostaną zamalowane. Zostajemy subtelnie naprowadzeni na drogę, która być może pozwoli nam zdecydować, gdzie jest nasze własne miejsce. Nie ma wątpliwości – jest to droga pełna niebezpieczeństw, strachu i cierpienia, ale gdy ją obserwowałam, zdałam sobie sprawę, że cała powieść napawa mnie nadzieją i wiarą w możliwości. 

Pisarz nie ogranicza się tylko do paradoksalnego wykorzystania gatunków, czy tematyki, ale również w sposób niekonwencjonalny przedstawia nam bohaterów. Za pomocą pobieżnej kreacji wyłuszcza czytelnikowi najważniejsze aspekty ich osobistych historii i dokładnie palcem pokazuje, na co musimy spojrzeć. Nie potrzebujemy niczego więcej, by zrozumieć kim są i dlaczego właśnie tak potoczyły się ich losy. Bardziej stabilne miejsca w fabule odnajduje oczywiście Hank, który oczarował mnie swoim charakterem. Postać niesztampowa, wywołująca sympatię. Pełna zimna i opanowania, ale taż wiary, uczciwości i wbrew pozorom wierna ideom. 

"Mroczny Rewers" okazał się dla mnie strzałem w dziesiątkę. Miałam wrażenie, że wiele myśli jest również moimi myślami, tylko teraz mogę patrzeć, jak zostały zebrane i opowiedziane w skrystalizowanej formie. Jeśli jesteście odważni i lubicie wyzwania, jest to stanowczo książka dla Was. 

 Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

środa, 23 września 2020

Mocne zapowiedzi na październik od MG - już 30 września! :)

Sonka. Ostatnia żona Jagiełły Dorota Pająk-Puda 


Wyobraź sobie, że masz siedemnaście lat i musisz wyjść za mąż za siedemdziesięcioletniego mężczyznę, który przed tobą miał już trzy żony. Wszystkie były królowymi, bo twój przyszły mąż to król i nazywa się Władysław Jagiełło. Ten Jagiełło.

Młodziutka księżniczka Holszańska, trafia prosto w mizoginiczny świat piętnastowiecznego Wawelu, gdzie zmierzyć się musi z mitem wielkiego małżonka i intrygami wszechpotężnego kardynała Oleśnickiego. Ma jedno zadanie - dać dziedzica starzejącemu się tytanowi. Sonka nie umie czytać ani pisać, ale ma jeden atut, który od zarania dziejów nigdy nie stracił na wartości - urodę…

Oto próba wyciągnięcia z cienia historii niedocenianej królowej Zofii, tej która dała początek dynastii Jagiellonów.

Pani na Kopicach Gabriela A. Kańtor 


Joanna Gryzik - półsierota z obszarów podkopalnianej biedy, która stała się panią bajkowego pałacu w Kopicach i pierwszą kobietą biznesu w tej części Europy.

Nawet gdyby klasycy baśni bardzo się starali, nie wymyśliliby tej historii, takiego widowiskowego dalszego ciągu losów Kopciuszka. A wszystko to wydarzyło się naprawdę, wiele lat czekając na odkrycie i opisanie. Pani na Kopicach to swoiste herstory, oddanie głosu kobiecie, która żyła w XIX wieku i teoretycznie głosu nie mając, zmieniła jednak świat wokół siebie, pokazując, że warto wyłamać się z konwenansów epoki.

Pożegnanie jesieni Stanisław Ignacy Witkiewicz 


Powieść intelektualna, filozoficzna, a jednocześnie psychologizująca, w której najważniejszą rolę odgrywają analizy stanów psychicznych, przemyślenia i dyskursy metafizyczne, egzystencjalne i historiozoficzne. Część odbiorców odczytywała ją podobnie jak wystawiane wcześniej utwory dramatyczne Witkacego: na poły groteskowa proza skłoniła ich do traktowania utworu jako autorskiej zabawy, szyderstwa i żartu. Inni przeciwnie, zauważyli, że jest to utwór pisany serio, ale krytykowali powieść za to, że jest to „osobista spowiedź autora” i dlatego jest tylko „pseudopowieścią”. Nieprzychylne przyjęcie Pożegnania jesieni nie zniechęciło Witkacego do napisania następnej powieści podobnego typu, Nienasycenia.

Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów Artur Schopenhauer 


Dobrze jest uprzytomnić sobie możliwe fortele, aby wiedzieć na co można być narażonym w sporach z ludźmi nierzetelnymi - ten sposób Tadeusz Kotarbiński zachęca do lektury tekstu Schopenhauera.

Dialektyka erystyczna jest sztuką prowadzenia sporów, ale w taki sposób, aby zawsze mieć rację. W gruncie rzeczy, obiektywnie, można mieć rację, a jednak nie posiadać jej w oczach osób obecnych, a niekiedy nawet swoich własnych. Bywa tak wówczas, kiedy przeciwnik odpiera nasze dowodzenia. Prawda w spornej kwestii, brana obiektywnie, a siła racji w oczach dysputujących i słuchaczy - są to rzeczy zgoła odmienne; dialektyka erystyczna opiera się na tej ostatniej.

Zaintrygowani? :)

niedziela, 20 września 2020

Kwestia ceny – Zygmunt Miłoszewski

 


Tytuł: Kwestia ceny

Autor: Zygmunt Miłoszewski

Cykl: Zofia Lorentz

Tom: II

Kategoria: Sensacja

Wydawnictwo: W.A.B

Ocena: 6/10






Coraz częściej wśród naukowców oraz w mediach słychać o zagrożeniu klimatycznym. Jest to problem, który zwiastuje zagładę ludzkości i być może nawet całej planety. Wiele osób bierze to do siebie i stara się zmienić swoje zwyczaje i uświadamiać innych ludzi, że to realne zagrożenie i że nasze przyszłość może skończyć się jeszcze w tym stuleciu. Inne osoby nie wierzą w słowa naukowców i ekologów, widząc za tym wyłącznie motywacje finansowe i manipulacyjne. A to jest tylko jeden z problemów naszego gatunku. Są też brutalne wojny, które razem z postępem technologii niosą widmo wojny atomowej, która kończy wszystko. Nie można też zapomnieć o raku, depresji... Problemy się mnożą, aż ciężko stwierdzić, jaką część swojej uwagi i działań poświęcić danym tragediom. A jeśli znajdzie się rozwiązanie przynajmniej na część z nich? Czy warto ponieść olbrzymie koszty na rzecz naszej przyszłości? Czy kilka osób ma prawo decydować za całą ludzkość? 

Zofia Lorentz zmaga się ze swoim prywatnym końcem świata. Codziennie walczy, ale na horyzoncie ma przed sobą tylko ciemne chmury. Jej mąż z dnia na dzień traci coraz więcej wspomnień. Pamięta, kim jest, pamięta, że ma żonę i córkę, pamięta bardzo dużo, ale są to tylko sytuacje, które nie wywoływały w nim emocji. Dla Karola to nie jest problem – on nie pamięta. Zofia jest już w innej sytuacji. To ona widzi, jak ich miłość oparta na szalonych przygodach i chwilach ciepła domowego codziennie umiera. Dlatego łatwo ulega pokusie, by choć na chwilę wyrwać się z tego osobistego koszmaru i wysłać męża do prywatnej kliniki w Pirenejach, gdy tymczasem ona będzie poszukiwać zagubionego zbioru dzieł historycznych. Ale czy Zofia na pewno tego poszukuje? Czy to możliwe, że jej pracodawca jest w stanie poświęcać tak wiele pieniędzy, by znaleźć tylko kolekcję swojego przodka? 

Zygmunt Miłoszewski na przestrzeni lat zdobył wśród polskich czytelników rzeszę fanów. Zwrócił na siebie uwagę serią kryminalną, by przejść przez komedię i sensację. Dotychczas nie miałam okazji zapoznać się z żadną z jego książek, dlatego wykorzystałam moment, by przeczytać jego najnowszą powieść – "Kwestię ceny". Pewnie część z Was zdziwi się, dlaczego zaczęłam akurat od tej pozycji. W końcu to nie pierwsza książka o Zofii Lorentz. Podejmując decyzję, nie miałam o tym pojęcia. Jednak drugi tom nie jest w stanie mnie zniechęcić, a tym bardziej zepsuć zabawy. I tak o to rozpoczęłam swoją przygodę z Zygmuntem Miłoszewskim. Czy to dobry początek? Nie, bardzo rozczarowujący. 

Mimo to chciałabym rozpocząć od pozytywów, których "Kwestia ceny" posiada naprawdę wiele. Przede wszystkim jestem pod olbrzymim wrażeniem języka, którym posługuje się pisarz. Jego styl jest bardzo rozbudowany. To połączenie dokładności i dopracowania z niesamowitą lekkością pióra oraz płynnością fabuły. Mało który autor potrafi osiągnąć tak niezwykłe i tak szanowane przeze mnie połączenie. To kwintesencja poprawności językowej oraz finezji stylistyki. Dodatkowo liczne nawiązania do popkultury oraz literatury klasycznej urzekły moje serce i wywołały olbrzymie pokłady podziwu dla Miłoszewskiego. 

W czym tkwi mój problem? W samej fabule, która doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Mijała strona za stroną, a nie działo się nic pasjonującego, nic godnego mojej uwagi. Od samego początku drażniło mnie to, ale przeczytałam w życiu zbyt wiele książek, by wiedzieć, że czasami warto przebrnąć przez najnudniejsze początki dla niesamowitego i poruszającego zakończenia. Wykreowanie świata i historii potrzebuje swojego własnego miejsca, co niekiedy ma prawo nużyć czytelnika. Niestety po ponad pięciuset stronach nadal miałam wrażenie, że utknęłam w miejscu. Fabuła pojawiła się, rozwinęła i zakończyła, a ja nadal byłam tym zirytowanym i znudzonym czytelnikiem, który wierzy, że ostatnie zdanie go przekona – nie przekonało. Czasami miałam wrażenie, że cała opowieść jest zbyt wydumana. Na pewno miała wspaniale wykreowane podstawy, jednak pisarz przesadził z posypką i ozdobami, które zamiast ubarwiać dzieło, stwarzały wrażenie przesytu, co przeze mnie w większości przypadków jest nieakceptowalne. 

Na szczęście sytuację w wielu momentach ratują dobrze stworzeni bohaterowie. Za prawie każdą postacią kryje się wielowymiarowa historia, pełna zawirowań i nostalgii. Tak jest też w przypadku Zofii, która kryje za sobą więcej niż początkowo mogłoby się wydawać. Ma swoje własne problemy, przemyślenia i idee, w które wierzy. Wszystko, co cenię wśród literackich postaci. Lecz to właśnie z nią miałam największy problem, ponieważ niesamowicie przypomina mi pewną kobietę, która w literaturze polskiej zyskała już swoje własne miejsce. To podobieństwo sprawiło, że nie mogłam oderwać się od wizji mi dobrze znanej z innych książek. Zamiast poznać kogoś nowego, poznałam klona.  Jednak i tutaj moja irytacja została ukojona, gdyż bardzo polubiłam męża Zofii, czyli Karola. Jego sytuacja jest naprawdę trudna, więc byłam ciekawa, jak z tą postacią poradzi sobie pisarz. Zrobił to perfekcyjne, przedstawiając człowieka, który nie do końca wie, kim jest, ale zachowuje podstawy swojego prawdziwego charakteru. 

Warto zwrócić też uwagę na tematykę całej powieści. Mogłoby się wydawać, że to książka stworzona na potrzeby rozrywkowe. W rzeczy samej – tak właśnie jest, ale nie jest to tylko pusta przyjemność. "Kwestia ceny" niesie wiele intrygujących przemyśleń samego pisarza, subtelnie zmuszając czytelnika do własnych refleksji na wielowymiarowym polu. Poruszenie kwestii ekologii jest niezmiernie istotne i już większość z nas skłania się do tego, by choć małymi kroczkami walczyć o przyszłość naszej planety. To zawsze postęp. Mały, ale lepszy niż żaden. Lecz czy to wystarczy? Pytanie bez odpowiedzi, ale na pewno znajdą się osoby, które z całą mocą przekonania powiedzą, że nie. Jak daleko możemy się posunąć, by uratować ludzkość? Czy dobro ogółu na pewno jest dobrem? Kiedy ma się prawo decydować za innych? Takie pytania można zadawać w nieskończoność... 

"Kwestia ceny" niosła ze sobą wiele pozytywnych aspektów, które zyskały moje uznanie. Niestety moje oczekiwania były zbyt wielkie, bym mogła bez zastanowienia powiedzieć, że zostały spełnione. Niemniej jestem przekonana, że będę kontynuować czytanie twórczości Zygmunta Miłoszewskiego i głęboko wierzę, że znajdę wśród jego powieści tą jedną, która mnie oczaruje. Tymczasem osobom, które lubią szybką akcję, odradzam tę książką. A osobom, które są w stanie poświęcić swój czas na rzecz przemyśleń i wolnego tempa, gorąco polecam. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo księgarni Tania Książka i serdecznie zapraszam Was do ich działu bestseller

 

piątek, 18 września 2020

Praski elementarz – Aleksander Kaczorowski


Tytuł: Praski elementarz

Autor: Aleksander Kaczorowski

Seria: Sulina

Kategoria: Reportaż

Wydawnictwo: Czarne

Ocena: 6/10













Gdy po raz pierwszy, mając jedenaście lat, przekroczyłam granicę, nie wiedziałam jeszcze, do jak wyjątkowego i magicznego miasta udaję się. Wtedy była to tylko stolica państwa obok – miasto określane takim samym słowem jak warszawska dzielnica. Bardzo szybko okazało się, że przede mną niezapomniana przygoda, która ukaże mi piękne, zabytkowe budynki. Oczywiście mowa tutaj o czeskiej Pradze. Jednak Praga to nie tylko zabytki, to nie tylko most pełen pięknych rzeźb. Praga to miasto niosące ze sobą niezwykłą atmosferę zapomnienia, radości i tajemniczości. Kiedy jechałam do Pragi po raz drugi – dwa lata później – doskonale wiedziałam, czego się spodziewać. Wiedziałam, że razem z powiewem wiatru przybędzie poczucie wolności i nieśmiertelności. 

Praga jest moją miłością i mimo że dotychczas byłam tam tylko dwa razy, to bez wątpienia w swoim życiu jeszcze wiele razy ją odwiedzę, by wyjść poza szlak turystyczny i poznać lepiej to miasto od strony codzienności. Tymczasem moją miłością pozostaje również literatura. Dlatego kiedy tylko dowiedziałam się o istnieniu "Praskiego elementarza", postanowiłam bezzwłocznie zapoznać się z tą książką. Bo w końcu czy może istnieć lepsze połączenie niż ukochane miasto, literatura oraz tabliczka przepysznej czekolady?

Język, którym posługuje się autor, jest bardzo skomplikowany, co w żaden sposób nie odbiera przyjemności z czytania. To reportaż, gdzie czytelnik musi skupić całą swoją uwagę na treści, ale jak już to zrobi, to na pewno nie pożałuje. Przeżyje przygodę w bajecznej Pradze i zapozna się z barwnymi i kontrowersyjnymi postaciami. Jednak mogą również pojawić się przeszkody w postaci skomplikowanego słownictwa, czeskich zwrotów oraz wprost przerażającej liczbie nazwisk. Jestem zadowolona ze swojej znajomości rzadziej spotykanych słów, ale z żalem muszę przyznać, że nadal posiadam za małą wiedzę, by bez problemów przebrnąć przez książkę. A w momencie gdy pojawiają się słowa z innego języka i nazwiska, do których w ogóle nie mam pamięci, jest to moją osobistą tragedią. W tym przypadku w pewnych miejscach też tak było, więc mimo ostatecznego, pozytywnego odbioru, miałam wiele przerw w czytaniu i wielokrotnie zniechęcałam się do reportażu.

Autor w sposób subtelny i płynny łączy historie wielkich, praskich pisarzy z samym miastem i jego polityką. Wiedza, którą posiada, olśniewa i wprawia w zdumienie. W sprawny i logiczny sposób przedstawia życie tych artystów. Brzmi to niesamowicie i takie właśnie jest, gdyż trudno nie docenić takich pokładów wiedzy i na pewno zaangażowania w zbieranie informacji. Jednak takie książki często mają swoje mankamenty i ta również nie jest od nich wolna. Jestem osobą, która ceni Pragę, ale zna ją też wyłącznie z wycieczek i broszur turystycznych. Nie znam historii Czech, nie znam kultury, która ukształtowała się na przestrzeni wieków, nie znam ustrojów państwa z XX wieku, a moja wiedza o tych sławnych pisarza ogranicza się wyłącznie do znajomości nazwisk i w nielicznych przypadkach łączeniu ich z dziełami literackimi. Z całości lepiej znałam tylko Franza Kafkę, ale swoją wiedzę o nim też opierałam tylko na jednej znanej mi pozycji z jego twórczości. Przez to miałam olbrzymi mętlik w głowie. Pisarz bez wątpienia kierował swój reportaż do lepiej wykształconych w tej dziedzinie osób. Stąd mimo mojego olbrzymiego podziwu dla pióra i pasji Aleksandra Kaczorowskiego okazał się on nie trafiony dla mnie. 

Czy polecam ten reportaż o praskich pisarzach? Nie mogę udzielić jednoznacznej odpowiedzi. To wszystko zależy od Waszej wiedzy. Jeśli jest to Wam dobrze znana tematyka, to bez wątpienia spędzicie z "Praskim elementarzem" wspaniałe godziny, gdzie będzie czas i na rozrywkę, i na dokładne zgłębianie tematu. Lecz jeśli Was to nie interesuje lub dopiero chcecie sprawdzić, na ile jest to Wasz temat, to stanowczo nie decydujcie się na tę książkę. Odłóżcie ją na przyszłość. 

poniedziałek, 14 września 2020

Zatoka – Agnieszka Wolińska- Wójtowicz


Tytuł: Zatoka

Autor: Agnieszka Wolińska-Wójtowicz

Kategoria: Literatura obyczajowa

Wydawnictwo: Novae Res

Ocena: 7/10














Niektóre wydarzenia zapowiadają się wspaniale. Całymi miesiącami czekamy na nie, przygotowujemy się, wyobrażamy sobie z uśmiechem na ustach tę chwilkę, gdy to będzie już naprawdę. Wreszcie po tym niesamowicie długim czasie oczekiwania przychodzi ten moment i... Okazuje się całkowicie odmienny od naszych marzeń. Nie tak wspaniały, nie tak wyjątkowy, nie tak przewidywalny, jak można by się spodziewać. Wtedy przychodzi okres rozgoryczenia, smutku, a wszystko wokół zatrzymuje się i pozostają tylko gorzkie wspomnienia. Co można zrobić w takim momencie? Jak pomóc samemu sobie? Nie pozostaje nic innego, jak odpoczynek i być może rozpoczęcie wszystkiego na nowo. 

Tak właśnie musi postąpić Agata, która jeszcze przed chwilą stała przed ołtarzem, a teraz wysiada zapłakana i zrozpaczona z pociągu, by móc znaleźć ukojenie w małej, nadmorskiej miejscowości. Kobieta nie ma pojęcia, co ją czeka w przyszłości, a przeszłość jest na tyle bolesna, że nie ma po co do niej wracać. Musi odpocząć i wziąć się w garść. Jednak na świecie wbrew pozorom istnieje wiele dobrych ludzi, którzy wyciągają pomocną dłoń do Agaty. Co czeka niedoszłą pannę młodą w Zatoce? Czy uda się jej odbudować gruzy swojego życia? Czy ma jeszcze jakąś szansę na miłość? 

Bardzo rzadko czytam tego typu powieści, lecz kiedy już zdecyduję się na ich przeczytanie, to zazwyczaj przeżywam spokojną przygodę w pięknym otoczeniu, gdzie mogę bez pośpiechu toczyć swoje monologi wewnętrzne. Tym razem miałam możliwość zapoznać się z powieścią "Zatoka". Morze niesie ze sobą wiele niezwykłych opowieści, a jeśli towarzyszy im jeszcze miłość i przyjaźń, moje serce zostaje poruszone. Na to liczyłam w przypadku tej książki i tak właśnie było. 

Pisarka wykazała się przyjemnym i wyjątkowo lekkim piórem, które pozwala na odprężenie i spokojne płynięcie po stronach powieści. Jako czytelnik mogłam bez pośpiechu zapoznawać się z bohaterami oraz wydarzeniami, które miały wpływ na ich osobowości i wybory. Natomiast liczne opisy oddziaływały z olbrzymią mocą na moją wyobraźnię i pozwalały na zapomnienie, gdzie jestem. Gdy czytałam, razem z postaciami byłam nad Bałtykiem i razem z nimi przeżywałam ich małe i duże rozterki. Do samego języka autorki mam tylko jedno zastrzeżenie – zbyt wiele zdrobnień. Podejrzewam, że miały one nadać powieści ciepłej atmosfery i tak by było, gdyby nie tak wielka ich liczba. Ogólnie nie przepadam za zdrobnieniami – z nieznanych mi powodów irytują mnie. 

Moje początki z "Zatoką" okazały się dość trudne. Byłam bardzo ciekawa, co przyniesie mi fabuła, ale szybko ogarniało mnie znużenie, a moja ciekawość zostawała zastąpiona przez zniechęcenie. Potrzebowałam wiele czasu, by przyzwyczaić się do tej książki. Jednak kiedy wreszcie się przemogłam, historia całkowicie mnie wciągnęła. Bez zastanowienia przekładałam stronę za stroną i z zaintrygowaniem wyglądałam na nowe zwroty akcji. Warto podkreślić, że mowa tutaj o codzienności i nie można oczekiwać tutaj zaskakujących wydarzeń oderwanych od normalności. Jest to dla mnie duża zaleta, bo właśnie stąd bierze się ten niezwykły klimat "Zatoki". Te małe i pewnie dla niektórych nieistotne problemy pozwalają na docenienie tych zwykłych dni, gdzie dla kogoś świat się wali, choć obiektywnie wcale tak nie jest. Jakie znaczenie ma obiektywność, gdy ktoś cierpi i nie wie, jak postąpić dalej, by być po prostu szczęśliwym? 

Bohaterów, jak na tak krótką opowieść, jest naprawdę wielu, co pozwala na ukazanie różnorodności charakterów. Pod tym względem jest pewna nierównomierność, ponieważ niektóre postacie są bardzo dopracowane i zachwycają swoją wielowymiarowością, a inne potraktowane po macoszemu, a w mojej opinii miały niesamowity potencjał. Jednak najważniejsza jest sama Agata, którą cenię jako kreację bohatera literackiego. Miałam co do niej mieszane uczucia, gdyż na przestrzeni stron wywołała we mnie nieraz poczucie irytacji, braku zrozumienia i czasami nawet antypatię. Lecz były również momenty, gdy jej postępowanie było całkowicie logiczne, a ja zaczynałam ją uwielbiać. Ta niestałość moich odczuć co niej bardzo dobrze świadczy o pisarce – wykreowała postać ludzką, która posiada wiele wspaniałych zalet i wiele wad doprowadzających do szaleństwa. Natomiast olbrzymią sympatią zapałałam do Amelki, która mimo nastoletnich lat oczarowała mnie swoją dojrzałością i przejrzystością obserwacji. Szkoda tylko, że dla odmiany nie polubiłam jej ojca. Przykład idealnego hipokryty

Tematyka "Zatoki" jest bardzo przyziemna, ale pod żadnym pozorem nie można uznać tego za wadę. Ta przyziemność i przedstawiona codzienność zwykłych ludzi jest niezmiernie istotne. Dlaczego? Ponieważ ukazuje, czym jest prawdziwa przyjaźń i czym jest prawdziwa miłość. Pisarka nie ograniczała się do stereotypów oraz komunałów. Ukazała ich najróżniejsze oblicza i sytuacje, gdzie mogą się objawić. Rodzajów miłości i przyjaźni jest tak wiele, że każdej warto poświęcić choć chwilę uwagi. Tym bardziej że w książce pojawia się wątek dawnego rozwodu, niespełnionej miłości i konsekwencji dla obojga małżonków i ich dziecka. Był to wątek wielowymiarowy, który ukazał tę historię z trzech perspektyw. Jak się okazało tak odmiennych, ale zarazem posiadających wspólne pragnienie miłości i szczęścia – mimo wszystkich przeciwności. 

"Zatoka" to powieść pełna ciepła, magicznej atmosfery przepełnionej miłością i przyjaźnią, ale również to powieść o cierpieniu i poszukiwaniu samego siebie. Bardzo cieszę się, że miałam możliwość poznania tej historii. Jeśli umiecie docenić piękno codzienności, zapewniam Was, że jest to również idealna pozycja dla Was. 

Za możliwość poznania uroczej powieści dziękuję bardzo Autorce ♥

 

sobota, 12 września 2020

Nie ma – Mariusz Szczygieł


Tytuł: Nie ma

Autor: Mariusz Szczygieł

Seria: Nie w serii

Kategoria: Reportaż

Wydawnictwo: Dowody na Istnienie 

Liczba stron: 336

Ocena: 7/10









Przez większość życia szłam pełna refleksji, głębokich rozmyśleń i otwarta na najróżniejsze rozważania. Byłam przekonana, że wszyscy ludzie też spędzają niesamowicie wiele czasu na takich refleksjach i tak samo jak ja z pasją zapisują swoje najważniejsze myśli, przyozdabiają ściany w karteczki z cytatami wielki ludzi i próbują kierować się nimi w życiu. Czym byłam starsza, tym częściej zauważałam, jak bardzo różnorodne jest postrzeganie świata przez ludzi. Zdałam sobie sprawę, że niektórzy w ogóle nie poświęcają czasu na myślenie o uczuciach i sensie życia, a jeszcze inni spędzają całe dnie na filozofowaniu. Było to wtedy dla mnie odkrywcze i pasjonujące zjawisko. Jednak dzisiaj chciałabym wrócić do momentu, gdy myślałam o życiu i otworzyć Wam oczy na tytułowe "nie ma".

Mariusz Szczygieł już od lat zajmuje się reportażem i zbiera coraz to pozytywniejsze opinie od swoich czytelników. Lecz ja dowiedziałam się o istnieniu tego reportażysty dzięki książce "Nie ma". Pewnie większość z Was doskonale ją kojarzy, ponieważ uzyskała miano wspaniałego zbioru esejów i może pochwalić się cenionymi nagrodami literackimi. Między innymi właśnie ona rozpoczęła moją przygodę z reportażami i dlatego bardzo chciałabym się z Wami podzielić moimi odczuciami. 

Początkowo zszokował mnie styl autora, gdyż jest wyjątkowo chaotyczny i czasami nie do końca wiedziałam, o czym jest mowa. Pisarz czasami robił transkrypty z rozmowy z różnymi osobami. Ma to wiele zalet, ale również i wad, które bardzo mnie zniechęcały do całości. Nie byłam w stanie zaakceptować tego chaosu myśli, niespójnych wypowiedzi pokierowanych przez emocje i rozważania. Obawiałam się, że nie wyniosę nic z całości. Oczywiście z czasem przyzwyczaiłam się do tego i teraz jestem w stanie zrozumieć, czemu Mariusz Szczygieł zdecydował się na takie rozwiązanie. Ten chaos opisów i rozmów z ludźmi skłaniał czytelnika do wykazania się dużymi pokładami empatii, czego konsekwencją jest otworzenie swojego umysłu na istnienie problemów nieoczywistych i problemów zapomnianych. Warto też wspomnieć, że w "Nie ma" pojawiają się liczne nawiązania do literatury, co osobiście niezwykle cenię. Zawsze czułam się najbezpieczniej wśród książek i wielokrotnie również one okazywały się moimi przyjaciółmi, więc czułam się pewniej wśród przedstawionego tekstu. 

"Nie ma" to zbiór esejów opowiadających o ludzkich historiach, gdzie jak sam tytuł mówi, czegoś brakuje, czegoś nie ma. Myślę, że wszyscy się doskonale domyślacie, że to mroczne historie – najczęściej nasączone cierpieniem, rozpaczą i samotnością. Różnorodność opowieści jest niesamowita i godna podziwu. Słowa "nie ma" niosą za sobą wszystkie ważne uczucia, ludzi, rzeczy i pragnienia. Wszystko, co można sobie tylko wyobrazić i jeszcze więcej. Cierpienie może być psychiczne, fizyczne, subiektywne, obiektywne – nie ma żadnych ograniczeń i to właśnie pisarz ukazuje za pomocą szoku i pozytywnego sentymentalizmu. Podoba mi się taka wielowymiarowość perspektyw różnych ludzi i gama emocjonalnych barw. Niektóre opowieści dogłębnie mną wstrząsnęły i zmusiły do najcięższych przemyśleń. Inne po prostu były...

Po przeczytaniu tego zbioru esejów mam bardzo mieszane odczucia. Bez wątpienia jako ludzie potrzebujemy takich historii, więc cieszę się, że ta książka powstała. Jednak czasami miałam wrażenie, że wbrew pozorom Mariusz Szczygieł nie dopracował niektórych opowieści, a to w moim mniemaniu karygodny błąd. Każdy zasługuje na uwagę – nawet jeśli jego historia w obiektywnym ujęciu jest mniej ważna niż inne. W tym przypadku liczą się subiektywne odczucia. Niemniej "Nie ma" to inspirujący reportaż. 

czwartek, 10 września 2020

Folwark Zwierzęcy – George Orwell


Tytuł: Folwark Zwierzęcy

Autor: George Orwell

Tłumaczenie: Bartłomiej Zborski

Kategoria: Klasyka

Wydawnictwo: Muza

Liczba stron: 136

Ocena: 7/10










W pewnym momencie przychodzi czas na wielkie zmiany, które mają doprowadzić do całkowicie odmiennej rzeczywistości. Ma być ona lepsza, dająca szczęście i komfort życia. Ma być ona utopią istniejącą w nieskończoność. Ma spełnić oczekiwania każdej żywej istoty. Jednak jak dojść do tak olbrzymich zmian? Narzuca się powiedzenie, że zmiany łączą się z poświęceniem – poświęceniem dawnego życia, które może nie należało do najlepszego, ale było znane i nie trzeba było się martwić, jak to będzie w tym idealnym świecie, czy to na pewno dobra decyzja. I najważniejsze pytanie – czy utopia w ogóle jest możliwa? 

Folwark Dworski jest jak większość folwarków – czyli pełen wykorzystywanych zwierząt, pełen brutalności i pełen ludzkich pragnień. Właściciel uważa, że może traktować zwierzęta, jak mu się tylko podoba, a fakt, że co jakiś czas zwierzę zostanie zamordowane w okrutny sposób nie jest problemem. To się w końcu czasami zdarza, więc nie należy się przejmować. Jednak powoli, gdy ludzie już śpią smacznie w swoich łóżkach, w głowach zwierząt rodzi się pragnienie, a następnie plan, by obalić ludzkość. Nikt by nie pomyślał, że ten dzień nadejdzie tak szybko, a zwierzęta przemianują folwark na Folwark Zwierzęcy. Czy uda im się stworzyć nowe, lepsze życie? Czy inne folwarki dołączą do powstania? 

George Orwell – nazwisko znane większości osób choćby ze słyszenia. Jest to pisarz, który mimo upływu czasu nadal oczarowuje swoim świeżym spojrzeniem na rzeczywistość, krytyką za pomocą rozbudowanych metafor i unikatowym spojrzeniem na problem. A przynajmniej tak głosi plotka. W moim przypadku edukacja pominęła dzieła tego autora i były mi one znane tylko i wyłącznie z recenzji i anegdotek. To był mój mały czytelniczy wstyd, że nie znam żadnej powieści autora. Dlatego stwierdziłam, że dalej nie mogę tak postępować, więc zapoznałam się z osławionym "Folwarkiem Zwierzęcym". Jak moje wrażenia? 

Język, jakim posługuje się Orwell, jest językiem mocno oddziaływającym na wyobraźnię. Pod każdym względem dopracowany i mimo tak krótkiej objętości powieści pełen rozbudowanych i mocno literackich zdań. Autor sprawnie operuje słownictwem, by w subtelny sposób przekonać czytelnika o barwności i doniosłości tematu. Zarazem jako całość jest utrzymana niesamowita płynność, która nie daje szans na odłożenie bez powodu książki. Doskonale zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób może to być zniechęcające, ale w moim przypadku jest to jedna z najlepszych rekomendacji, jakie może dostać książka. Nie umiem nie docenić sprawności językowej pisarza, a w tym przepadku kunszt językowy jest warty uwagi. 

"Folwark Zwierzęcy" jest powieścią, którą czyta się dosłownie przez parę chwil. Ma zaledwie ponad sto stron i wcześniej wspomnianą płynność fabularną. Widać, że Orwell skupił się przede wszystkim na ukazaniu najważniejszych wydarzeń i połączeniu ich w spójny i niewybrakowany ciąg historii. Bez wątpienia wyszło mu to perfekcyjnie. Skupienie na tych najbardziej istotnych zdarzeniach zwracało moją uwagę na momenty przełomu, które być może są przeze mnie pomijane już w tym realnym życiu. Brzmi to zapewne dość osobliwie, ale warto wspomnieć, że cała powieść jest wielką metaforą, w której są jeszcze podrzędne metafory. Ta nietypowa otoczka nadaje książce uniwersalności, więc jak najbardziej można opuścić sferę dosłowności i najbardziej się narzucającej polityki, by odnieść to do prywatnego świata. Wybór należy do nas, choć autor dzięki ciekawej przedmowie pozwala lepiej i na o wiele głębszym poziomie zrozumieć przedstawiony przez siebie obraz. W wydaniu, które czytałam, pojawiają się również słowa od tłumacza. Jest to również według mnie ciekawy aspekt całości. 

W ujęciu pisarza "Folwark Zwierzęcy" to alegoria Związku Radzieckiego oraz panującego tam ustroju. Niestety moja wiedza jest za mało rozbudowana, by dokładnie zrozumieć tę metaforę, lecz ja sama widzę tutaj również ukazanie procesu powstawania totalitaryzmu. Czytając, obserwowałam tworzenie lepszego świata, który od być może naprawdę dobrych podstaw zmierzał powoli i nieświadomie ku złemu. To doświadczenie dość odmienne od tego, co zwykle spotykam w literaturze. 

Po przeczytaniu tak dobrze znanej książki mam mieszane uczucia, ponieważ widzę w niej wiele wspaniałych zalet, ale też niedosyt. Wydaje mi się, że sława książki przerosła ją samą i tworzące się oczekiwania są zbyt wielkie, zbyt niedopracowane, by opowieść o reformach w folwarku mogła dać całkowitą satysfakcję. Przyznam, że zniechęciłam się po przeczytaniu "Folwarku Zwierzęcego" do pozostałych powieści pisarza. Bez wątpienia w swoim czasie wrócę do poznawania ich, w szczególności, że "1984" traktuję jako moją pozycję obowiązkową. Jednak na pewno nie zrobię tego w najbliższym czasie. 

poniedziałek, 7 września 2020

Życie po traumie. Zeszyt ćwiczeń terapeutycznych – Dena Rosenbloom, Mary Beth Williams, Barbara E. Watkins


Tytuł: Życie po traumie. Zeszyt  ćwiczeń terapeutycznych 

Autor: Dena Rosenbloom, Mary Beth Williams, Barbara E. Watkins

Kategoria: Poradnik

Wydawnictwo: Zwierciadło

Ocena: 6/10













Są wydarzenia, które sprawiają, że czas staje w miejscu. Najczęściej są to wydarzenia tragiczne, niespodziewane i niosące ze sobą niewyobrażalny bagaż negatywnych emocji. W rzeczywistości czas płynie dalej, życie też toczy się dalej, ale pozostają wspomnienia, które w każdym momencie mogą wszystko cofnąć i po raz kolejny postawić nas w tym samym miejscu, gdy nasze życie runęło w gruzach. To jak płyta, która się zawiesiła, i cały czas powtarza tych kilka taktów. Nie da się zapomnieć, nie da się iść naprawdę do przodu. Czy tak można żyć? Tak, ale czy tak można żyć szczęśliwie? 

Powtarzając się po raz setny, uwielbiam psychologię – prawie każdą jej dziedzinę. Dlatego przed przeczytaniem psychologicznej książki, zawsze jestem tak bardzo podekscytowana i ciekawa, co mi nowego przyniesie dana pozycja. Zwykle skupiam się na literaturze naukowej, jednak w ostatnim czasie podejmuje małe próby z książkami przeznaczonymi dla osób niespecjalizujących się w psychologii, tylko potrzebujących jej pomocy. Takie książki, które za pomocą prostego ujęcia i sprawdzonych ćwiczeń terapeutycznych, mogą przynieść wiele dobrego. Tym razem zdecydowałam się na lekturę książki "Życie po traumie. Zeszyt ćwiczeń terapeutycznych". 

Język, jakim posługują się autorki, jest wybitnie lekki i przyjemny. Nie będę udawać – mnie to niezmiernie irytuje, bo jednak jestem fanką poetyckiego stylu albo naukowego bełkotu. Lecz uznanie tego za wadę byłoby wybitnie niesprawiedliwe, gdyż ta książka ma być przystępna w odbiorze. Tak, by każdy czytelnik, niezależnie od wykształcenia, był w stanie zapoznać się z informacjami, a następnie przyswoić i wykorzystać zdobytą wiedzę. Dlatego mimo mojego narzekania i negatywnego odbioru uważam, że autorki trafiły w same sedno, decydując się na tak niewyszukany styl. Nie używały żadnego specjalistycznego słownictwa, a gdy już nie miały wyjścia, to od razu w sposób zrozumiały tłumaczyły dane pojęcie. Dzięki temu bardzo szybko przeczytałam tę książkę, jednak czas poświęcony na zapoznanie się z nią może być bardzo różnorodny. Czytałam ją bez emocji – by pogłębić swoją wiedzę i być może wykorzystać niektóre aspekty tej książki. Osoba z traumatycznymi przeżyciami na pewno będzie bardziej angażować się emocjonalnie i skupiać na niektórych rozdziałach. 

Jestem również pełna podziwu dla autorek, ponieważ było czuć, że doskonale rozumieją, na czym polega problem i jak trudno sobie z nim poradzić. Cały czas wykazywały się niesamowitą wyrozumiałością i cierpliwością, co bez wątpienia otula czytelnika ciepłą pierzynką i pozwala na spokojne przerobienie swoich własnych emocji. Ani razu nie spotkałam się z momentem, który mógłby zagrozić cierpiącej osobie poprzez postawę pisarek. Zarazem różnorodna treść otwierała czytelnika na różne drogi dojścia do wyzdrowienia. Nie narzucała obowiązkowych kroków, które pozornie na pewno pomogą każdemu. Dawała wybór, podkreślając tym indywidualność każdego człowieka. 

Książka posiada uporządkowaną wiedzę. Można w niej znaleźć wiele odniesień do mechanizmów psychologicznych. Niektóre osoby mogą czuć się niepewnie wśród tej wiedzy, ale zapewniam, że to nie jest książka naukowa, ani żaden skomplikowany wykład na uczelni, tylko klarowne wyjaśnienie niektórych zjawisk – tak by łatwiej można było zrozumieć swój stan i oddziaływające na czytelnika emocje. Poza tym jest naprawdę wiele przykładów wziętych z doświadczenia psycholożek. W obrazowy sposób przedstawiają one istotę problemu oraz pozwalają zrozumieć, że ludzie z traumą jest naprawdę wiele i mimo ich różnorodności są oni podobni do siebie. Tak samo walczą, tak samo na nowo przeżywają to jedno wydarzenie i patrzą, jak ich życie zostaje ograniczone i utrudnione przez tę tragedię. W takich momentach osoba po traumie może przeżyć wiele negatywnych reakcji i odczuć, dlatego autorki dodały do treści ćwiczenia pozwalające wyciszyć się oraz spojrzeć w głąb siebie. 

Niestety książka miała dla mnie jedną, istotną wadę – była po prostu nudna. Pisarki wielokrotnie się powtarzały, co dawało mi uczucie traktowania jak dziecko i sprawiało, że momentalnie traciłam koncentrację na treści. Jednak warto wspomnieć, że jestem tą szczęśliwą osobą, która nigdy nie miała żadnej na tyle istotnej traumy, by potrzebować pomocy. Nie jestem też jeszcze do końca wykształconym psychologiem, więc brak mi wiedzy oraz osobistych i przekazanych przez innych doświadczeń. Oceniam według obecnego stanu, a to za mało, by jednoznacznie stwierdzić skuteczność książki. Myślę, że cierpliwość autorek może przynieść ukojenie i zrozumienie dla osób cierpiących. 

Za możliwość zapoznania się z książką bardzo dziękuję księgarni Tania Książka i zapraszam Was serdecznie do zajrzenia do ich oferty poradniki

sobota, 5 września 2020

Krótkie odpowiedzi na wielkie pytania – Stephen Hawking


Tytuł: Krótkie odpowiedzi na wielkie pytania

Autor: Stephen Hawking

Tłumaczenie: Marek Krośniak

Kategoria: Literatura popularnonaukowa

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 224

Ocena: 7/10










Świat jest pełen tajemnic, które przez tysiące lat próbujemy zgłębić i mimo to wiele aspektów naszego istnienia oraz istnienia całego kosmosu nie zostało odkrytych. Na co dzień widzimy niesamowite zjawiska takie jak noc, dzień czy zmiany pogody. Gdy stajemy się coraz starsi, przestajemy na nie zwracać uwagę. Pozostają czymś naturalnym. Tym bardziej że szkoła tłumaczy, dlaczego właśnie tak się dzieje, a my to akceptujemy. Jednak na lekcjach nie dowiemy się wszystkiego. Nie dowiemy się też wszystkiego, studiując najrozmaitsze dziedziny. Po prostu jako ludzkość jeszcze nie znamy odpowiedzi. Ale przychodzą dni przełomu, kiedy wreszcie naukowiec, a czasami najzwyklejszy człowiek, zrozumie funkcjonowanie dotychczas niezrozumiałych zjawisk. Jak doskonale wiemy, takim właśnie człowiekiem był Stephen Hawking. 

Jego wkład w naukę jest olbrzymi. Lecz przecież to nie koniec jego osiągnięć. Zmierzył się on z chorobą, która prawie codziennie zapowiadała koniec życia, a mimo to nadal żył, nadal się śmiał, dokonywał przełomów i opiekował się rodziną. Sam przyznał, że otoczka choroby pozwoliła mu na coś więcej niż sławę w naukowym świecie. Rzadko znamy badaczy, choć to właśnie oni zmieniają naszą rzeczywistość. Stephen Hawking wykorzystał tę sławę, by przekazać nam w prostej formie odpowiedzi na pytanie wielkie, pytania niezgłębione przez przeciętnego człowieka, pytania, które intrygują i fascynują. 

Niesamowicie podoba mi się pomysł na tę koncepcję, ponieważ często odczuwam u samej siebie, ale również i znajomych braki wiedzy. Nie jest to niczym wstydliwym, gdyż każdy ma swoją dziedzinę, w której przejawia niesamowite pokłady wiedzy. Jednak i tak czuję niedosyt określany dziecięcym pragnieniem – chcę wiedzieć wszystko! To niemożliwe, ale "Krótkie odpowiedzi na wielkie pytania" stanowczo dały mi satysfakcję, że przynajmniej przybliżam się do tej niemożliwej perfekcji, że choć trochę mogę zaspokoić swoją ciekawość. Tym bardziej że jest to książka popularnonaukowa, czyli prawie dla każdego zainteresowanego czytelnika. 

To pozycja literacka napisana przez naukowca, więc zapewne wiecie, czego się spodziewałam. Niesamowicie ciężkiego i trudnego języka. Dlatego zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona i jestem pod olbrzymim wrażeniem, ponieważ autor udowodnił, że umie pisać w sposób lekki i przyjemny, co mimo przekazywania naukowej wiedzy, i to z fizyki kwantowej, sprawia, że momentalnie brnie się przez strony. Na pewno jako czytelnicy zawdzięczamy to wielu ciekawym anegdotom i dowcipom. Ubarwia to całość i pozwala wiele informacji lepiej przyswoić. Już wiem, co mają na myśli ludzie, którzy podkreślają, że Hawking miał wyjątkowe poczucie humoru. Książka to potwierdza. 

Sam dobór pytań jest moim zdaniem strzałem w dziesiątkę. Są to pytania naprawdę wielkie, ponieważ poruszają kwestie takie jak istnienie boga, czy istnienie rozumnych organizmów na innych planetach. Czy to nie są tematy rzeka? I zarazem tematy, o których większość z nas czasami myśli? Warto wspomnieć, że niektóre odpowiedzi są konkretnymi odpowiedziami opartymi na badaniach i dotychczasowej nauce. Inne to zdanie samego autora i dokładne przedstawienie jego toku rozumowania. Bardzo mi się podoba takie rozwiązanie, ponieważ taka koncepcja nadaje różnorodności i barwności całej książce. Choć muszę przyznać, że u mnie z tym rozumieniem odpowiedzi bywało różnie. Niektóre uważałam za banalne, ale to nie jest wada, bo fizyk wiedział, jak dodać do tego głód wiedzy i zainspirować do dalszych poszukiwań. Niestety były też pytania, gdzie prawie nic nie rozumiałam. Wiele pojęć było tłumaczonych, ale nie wystarczało to, by sprawnie opanować ten naukowy język i zrozumieć kolejne rozumowania. To jest ten moment, gdy troszkę się zawiodłam. 

"Krótkie odpowiedzi na wielkie pytania" to niesamowity sposób na zaprezentowanie swoich poglądów oraz subtelne przekonanie, że nauka może być wybitnie interesująca i przy odpowiedniej motywacji zrozumiała nawet dla umysłów o małych możliwościach. Nie trzeba być wybitnym fizykiem, chemikiem czy biologiem, by rozumieć otaczający nas świat. Wystarczy otworzyć swój umysł na nieznane i na działanie, by docenić piękno Ziemi i kosmosu. 

czwartek, 3 września 2020

Starsza pani znika – Ethel Lina White


Tytuł: Starsza pani znika

Autor: Ethel Lina White

Tłumaczenie: Jan Stanisław Zaus

Kategoria: Kryminał 

Wydawnictwo: Wydawnictwo MG

Liczba stron: 240

Ocena: 8/10










Wszystko jest dobrze, póki możemy samemu sobie ufać. Mogą nadejść nieoczekiwane zdarzenia, może przyjść jakieś szczęście czy tragedia, mogą być nieporozumienia, mogą być różne opinie. To nic – wszystko jest dobrze, bo wiesz, co się dzieje. Nawet jeśli jest to całkowicie nie po Twojej myśli, a Twoje emocje nie pozwalają na logiczne działania, to póki ufasz sobie, masz szansę poradzić sobie z tym zdarzeniem. Wszystko się zmienia, kiedy jako jedyna osoba masz inną wersję historii, mimo że wszyscy powinni mieć taką samą. Zmowa milczenia i kłamstwa? A może to Twój umysł zwariował i płata sobie figle z Ciebie? Jaką masz pewność, że tak właśnie nie jest? 

Iris po miesiącu wakacji z przyjaciółmi, który kończy się fatalnym nieporozumieniem, postanawia spędzić jeszcze kilka dni w górach, ale tym razem już w samotności. Chce poświęcić ten czas na przemyślenia i udowodnienie samej sobie, że jest w stanie poradzić sobie bez niczyjej pomocy. Od razu pierwszego dnia samotnego pobytu natrafia na przytłaczające ją problemy. Jednak to nic takiego w porównaniu do momentu, gdy w pociągu poznaje starszą panią. To radosna okoliczność, ponieważ młoda kobieta ma na kogo liczyć. Lecz kiedy otwiera oczy po krótkiej drzemce, zdaje sobie sprawę, że jej towarzyszka znikła. Dziwnym trafem okoliczności okazuje się, że nikt z przedziału nigdy jej nie widział. Czy Iris w skutek traumatycznych dla niej wydarzeń wyobraziła sobie nieistniejącą osobę? Czy może naprawdę ktoś był w pociągu, znikł, a teraz wszyscy kłamią? 

Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce, mimo że została pierwszy raz wydana w czasach międzywojennych i stanowczo można uznać ją za klasykę. Tym razem decyzję o przeczytaniu tej konkretnej pozycji podyktowała moja ciekawość. Opis historii wybitnie przypadł mi do gustu. Kilkoma zdaniami zostałam zaintrygowana i koniecznie chciałam poznać prawdę. Jak się po przeczytaniu okazało, był to strzał w dziesiątkę – bawiłam się doskonale i zostałam całkowicie zaskoczona rozwiązaniem, co w kryminałach zdarza mi się bardzo rzadko. 

Styl autorki jest wprost przecudowny. Dokładnie taki, jaki cenię, więc to od razu olbrzymia zaleta, która jest w stanie zatuszować większość wad. A w przypadku "Starsza pani znika" prawie ich nie ma. Opowieść bardzo powoli nabiera tempa, by czytelnik mógł poznać bohaterów, poczuł ten niesamowity klimat zagadki, a następnie w płynny sposób przeszedł do głównej akcji i nabierał wręcz zawrotnego tempa. Wiem, że w przypadku powieści wchodzących już powoli w kryminał większość czytelników lubi być już od samego początku poprowadzonych na głębokie wody, by nie tracić ani jednej strony zagadki. W moim przypadku jest właśnie odmiennie i ta książka dała mi możliwość, bym w swoim własnym tempie poznawała historię. Tym bardziej że język używany przez pisarkę okazał się bardzo barwny, rozbudowany i wprowadzający wiele silnych emocji. Samo słownictwo wręcz zmuszało mnie, bym przeżywała wszystko razem z Iris i epizodycznymi bohaterami. 

Zarazem koniecznie muszę Wam wspomnieć, że jest to jedna z tych książek, których nie chce się odkładać choćby na chwilę. A ja byłam do tego zmuszona! Czytałam i przebywałam w całkowicie innym świecie, gdy nagle w tym rzeczywistym przyszła wielka burza i pozbawiła mnie światła! Nie należę do osób, które nie mogą sobie poradzić, gdy przez chwilę nie ma prądu. Irytuje mnie to tylko wtedy, gdy mam dużo obowiązków na uczelnię. W innych przypadku akceptuję to, ale wtedy... No po prostu nie! Burzo, tak się nie robi! Gdyby nie ten mały fakt, na pewno przeczytałabym "Starsza pani znika" bez żadnych przerw, tak bardzo byłam pochłonięta fabułą. Kompozycja fabuły jest optymalnie połączona z opisami przeżyć wewnętrznych. Nie dostawałam tylko samego wydarzenia, ale również gamę emocji przeżywanych przez bohaterów. Dzięki temu czułam się rozemocjonowana i pełna życia. To uczucie się pogłębiało, gdy wraz z biegiem historii nie mogłam się zdecydować na wybór zakończenia. Nie wiedziałam, czy skłaniać się do szaleństwa Iris, czy może jednak tytułowa starsza pani naprawdę znikła... Nie miałam sensownych pomysłów, jak i dlaczego mogłoby się to stać. Ostatecznie moje różnorodne domysły okazały się błędne, a ja pozostałam z szokiem na twarzy. 

A teraz pora na jedną z moich ulubionych aspektów literatury, czyli czas na kreację bohaterów. Była fenomenalna! Autorka nie ograniczyła się wyłącznie do Iris, ale zdecydowała się przedstawić czytelnikowi całą gamę różnych charakterów. Każdy był inny i każdy niósł ze sobą bagaż życia. Nikt nie został zapomniany i nikt nie był bez znaczenia. Na środku drogi podróżował wątek kryminalny, ale pobocza nie były puste. Były wypełnione całą różnorodnością historii, które nieraz i nie dwa okazywały się o wiele ciekawsze niż ta główna. W dodatku cały czas pamiętałam, że akcja dzieje się w pociągu, ale w żaden sposób nie znaczy to, że nie istnieje nic poza tym ekspresem. I muszę przyznać, że sama postać Iris zachwyca, ponieważ nie jest to wyidealizowana młoda kobieta, tylko osoba o ludzkich uczuciach, za czym idą i zalety, i wady. Arogancka, rozpieszczona, uparta, ale też szczera, zaangażowana i pewna siebie. Tworząca postać nietuzinkową i odchodzącą od wszelkich tradycyjnych konwencji. Takich bohaterów wyjątkowo cenię i przede wszystkim uwielbiam, mimo często pojawiającego się uczucia antypatii. 

"Starsza pani znika" to historia otaczająca czytelnika niezwykłą zagadką, ale również tłem przeżyć zależnych od osobowości i sytuacji. To powieść omamiająca i dająca poczucie satysfakcji. Oczarowała mnie na tyle, że już drugiego dnia postanowiłam obejrzeć ekranizację książki i pominąć fakt, że ekranizacja jest prawie tak samo stara jak powieść. Jeśli tylko lubicie niezwykły klimat zagadki w dawnych czasach, jest to stanowczo wspaniały wybór. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo Wydawnictwu MG 

wtorek, 1 września 2020

Podsumowanie sierpnia! I niesamowite zapowiedzi od MG ♥♥♥

Witajcie!

Za nami ostatni wakacyjny miesiąc i przyszedł wrzesień zapowiadający barwną jesień, grzyby w lasach, mroczne wieczory i w moim przypadku niesamowity czas, gdy spędzam wyjątkowo dużo czasu na czytaniu, trzymając przy sobie kubek ciepłej i aromatycznej herbaty. Jednak by dojść do tego pełnego ciepła domowego czasu, należy pożegnać się z sierpniem. 

Sierpień... Gorący i bardzo emocjonujący pod względem czytelniczym i filmowym. Dlatego zapraszam Was do podsumowania! :)

W sierpniu przeczytałam 12 książek i to chyba pierwszy taki miesiąc od dawna, ponieważ wśród tych książek były same satysfakcjonujące i przyjemne lektury ♥


1. Śląski Kopciuszek (ocena: 7/10; recenzja) – przepiękna i prawdziwa opowieść, która niesie ze sobą ciepło, wiarę w miłość i lojalność. Pokazuje, że pieniądze nie muszą być przyczyną zguby moralnej, a nawet w najzimniejszych sercach tli się oddanie i miłość. 












2. Dalajlama o mistycyzmie (ocena: 6/10; recenzja) – w ramach poznawania świata, a w raz nim nowych mi poglądów i religii zapoznałam się z mądrościami buddyzmu tybetańskiego. Była to przygoda niezmiernie ciekawa i pełna nowości, jednak niestety nie do końca dla mnie zrozumiała. 












3. Świat według Karla (ocena: 8/10) – nie znam się na modzie, nie znam również projektantów, ale przypadek sprawił, że miałam wielką przyjemność zapoznać się z cytatami następnika Channel i poznać jego spojrzenie na świat, które bez wątpienia można określić jako nietuzinkowe i pełne świeżości. 










4. Paradoksalna psychologia czyli zdrowy rozsądek na manowcach (ocena: 8/10; recenzja) – uwielbiam psychologię i stali czytelnicy na pewno doskonale to wiedzą. Dlatego taka książka, jak ta, jest dla mnie niesamowitą gratką. Nie zawiodła mnie pod żadnym względem. Przyniosła dobrą zabawę i pozwoliła na rozbudowanie swojej wiedzy. 











5. Przemiana (ocena: 7/10; recenzja) – nawet nie jestem w stanie opisać słowami, jak bardzo się cieszę, że wreszcie zapoznałam się z tą konkretną książką, ale również i rozpoczęłam swoją przygodę z twórczością Kafki. Był to mój własny, mały wstyd i teraz mogę się pochwalić, że udało mi się spełnić założony sobie cel. Sama historia nie oczarowała mnie i nie dała powodów, by tak jak wielkie grono czytelników, zachwycać się nią. Jednak język, jakim operuje autor, zdobył moje serce i obietnicę, że jak najszybciej to możliwe poznam inne powieści autora. 









6. Nie ma (ocena: 7/10) – idąc dalej drogą reportaży, zdecydowałam się przeczytać najpopularniejsze dzieło Mariusza Szczygła. Było ono dla mnie tajemnicą, która powoli otwierała przede mną swoje drzwi, bym i ja mogła należeć do spisku zwanego prawdą. Książka zawiera wiele krótkich reportaży i jedne okazały się dla mnie wybitnie nieinteresujące, ale innym oddałam swoją duszę. 








7. Nie ufam już nikomu (ocena: 7/10; recenzja) – bardzo chciałam przeczytać tę książkę, więc byłam niezmiernie podekscytowana, gdy wreszcie mogłam to zrobić. Początkowo mimo tego podekscytowania podchodziłam do historii bardzo sceptycznie, by wreszcie zostać całkowicie zaskoczona rozwijającą się akcją. 













8. Praski elementarz (ocena: 6/10) – kolejny reportaż przeczytany w tym miesiącu, i kolejny reportaż, który bardzo skutecznie przekonuje mnie do togo gatunku. Z dotychczas przeczytanych reportaże ten należał do najtrudniejszego dla mnie. Porwałam się na niego w nieprzemyślany sposób, oczarowana słowem pisarze. Tymczasem autor oczekiwał od czytelnika dobrej znajomości czeskiej polityki oraz czeskiej literatury. Mimo to bardzo cieszę się, że zdecydowałam się zapoznać z tą lekturą i być może w przyszłości spróbuję jeszcze raz jej podołać. 











9. Zapasy z życiem (ocena: 6/10) – po krótkiej przerwie powracam do mojego ukochanego pisarza i ze smutkiem przyznaję, że ponownie się rozczarowałam. Choć w tym przypadku rozczarowanie nie było na tyle istotne, by całkowicie skrytykować tę krótką książeczkę. Mimo pewnych wad przyniosła mi ona dobrze spędzony czas i tematy do rozmyślań. 















10. O starcu, który zwariował (ocena: 6/10; recenzja) – książka, która niesamowicie zaskoczyła mnie tematyką. Mimo znajomości opisu nie spodziewałam się tak trudnej i poważnej tematyki ubranej w czarny humor i groteskę. Za pomocą bohatera wywołującego często współczucie i antysympatię pisarz ukazał czytelnikowi problemy starości związane z problemami młodości. 











11. Życie bez nałogu. Uwolnij się od uzależnienia, wykorzystując techniki ACT (ocena: 6/10; recenzja) – jak sam tytuł mówi, kolejna książka o trudnej tematyce, ale zarazem pozycja dająca szansę na lepszą przyszłość, subtelnie zmuszająca do przemyślenia swojej obecnej sytuacji i podająca na tacy przykładowe drogi, które być może pozwolą wyjść czytelnikowi z nałogu. 











12. Starsza pani znika (ocena: 8/10) – kryminał, w którym zakochałam się całym swoim sercem. Klimat całej opowieści, tajemnice pozwalające na zapomnienie oraz płynny język dały mi parę godzin wytchnienia od codzienności i pozwoliły na wcielenie się w role poszukiwaczki pewnej starszej pani... 











Przechodząc teraz do mojego filmowego życia – obejrzałam aż 21 filmów, w tym 6 krótkometrażowych, oraz 4 sezony serialów. Wynik w moim przypadku całkowicie zabójczy.



1. Diagnoza (ocena: 8/10) – dokument, który opowiada o zmaganiach rodziców z dziećmi z chorobą dwubiegunową. Czyli bardzo mocna tematyka, która niesie ze sobą wiele cierpienia, ograniczeń, uprzedzeń i trudności. Przyznam się, że takie filmy zawsze mną wstrząsają i ten nie był żadnym wyjątkiem pod tym względem. Myślę, że każdy powinien go obejrzeć. 









2. Odwet (sezon 1; ocena: 5/10) – krótki, przyjemny serial młodzieżowy, któremu stanowczo brakuje wielu ważnych elementów, a pozostałe są całkowicie niedopracowane. Mimo to bawiłam się wyśmienicie i obejrzałam go, jakby był długim filmem. 










3. Artemis Fowl (ocena: 4/10) –  ta ekranizacja była dla mnie tak niewyobrażalnym zawodem. Pamiętam, jak spędzałam z Artemisem wiele godzin w gimnazjum. To była wtedy dla mnie wspaniała seria z olbrzymim potencjałem właśnie na film. Tymczasem cały potencjał został stłamszony przez nieprzemyślane przeniesienie fabuły na wielki ekran i zwykły – w moim odczuciu – kicz. Naprawdę niezmiernie mi przykro z tego powodu. 







4. Gwiezdne Wojny: Część IV – Nowa Nadzieja (ocena: 7/10) – bardzo obawiałam się tej części całej serii, ponieważ nie przepadam za starymi filmami i nawet jeśli staram się je docenić, to nie potrafię przestać porównywać je do współczesnych produkcji. Jest to bardzo niesprawiedliwe z mojej strony, gdyż jak porównać film science fiction wypuszczony do kin w 1977 roku do jakiegoś filmu z 2019? Jest to niemożliwe. Dlatego o dziwo muszę przyznać z lekkim sercem, że i ja dałam się przekonać temu osławionemu uniwersum, mimo nie aż tak szokujących efektów specjalnych, choć zapewne w tamtych czasach właśnie takie były. 





5. Kocha, lubi, szanuje (ocena: 9/10) – nawet nie zamierzam się zastanawiać, ile razy widziałam ten film... Jest to dla mnie jedna z najlepszych komedii, którą kiedykolwiek oglądałam. Cały czas bawi mnie inteligentnym humorem, wzrusza i poprawia samopoczucie. Na pewno jeszcze nieraz będę oglądała tę produkcję. 








6. Mroczne cienie (ocena: 5/10) – do tego filmu miałam już kilka podejść i dopiero teraz udało mi się ostatecznie obejrzeć całość. Bardzo szanuję reżysera za niesztampowość, ale zarazem zawsze coś mi się nie podoba. Tę produkcję chciałam obejrzeć właśnie ze względu na reżysera, ale również ze względu na wspaniałą obsadę. Nie będę udawać – zawiodłam się. 









7. Nie przeszkadzać (ocena: 5/10) – z cyklu kolejna niezrozumiała przeze mnie krótkometrażówka... Spędziłam z nią parę przyjemnych minut, ale po raz setny zadałam również pytanie – po co ja oglądam te filmy krótkometrażowe? Przecież ja nic nie rozumiem... Chyba naprawdę wierzę, że warto obejrzeć te kilkanaście filmików po to tylko, żeby znaleźć jeden, ale genialny. 







8. Noc i dzień (ocena: 3/10) – artykuły o filmach krótkometrażowych mówią, że ten jest wyjątkowy i wyróżnia się na tle innych anonimowych krótkometrażówek. No cóż... Jak sami widzicie po ocenie, w ogóle się z tym nie zgadzam. Na pewno sam pomysł jest oryginalny, ale to było o wiele za mało, żeby mnie przekonać. 








9. Pozytywka (ocena: 2/10) – za to ten film był dla mnie totalną porażką. W ogóle go nie zrozumiałam, więc poszukałam interpretacji i wtedy zdałam sobie sprawę, że nadal nie rozumiem, a to co widzę wygląda dla mnie fatalnie graficznie... Niestety... 











10. Sex Story (ocena: 6/10) – określiłabym ten film jako standardową komedię romantyczną, którą oglądałam z przyjemnością, ale nie zauważyłam też nic, co by mnie pozytywnie zaskoczyło. Historia przyjemna, dająca rozrywkę i nic poza tym. 









11. Luxo Jr. (ocena: 6/10) – tak, to również jest kolejna krótkometrażówka, ale tym razem uważam ją za uroczą. Co prawda uważam ją również za film bez większego znaczenia, jednak było mi ciepło w duszy, gdy obserwowałam entuzjazm przedstawiony w tej animacji. Zresztą to symbol Pixara.










12. Bao (ocena: 6/10) – natomiast tę krótkometrażówkę oglądam co najmniej drugi raz i zawsze jestem zafascynowana nietypowym pomysłem na przedstawienie pewnych kwestii. W sposób wręcz absurdalny jako widzowie możemy zaobserwować najróżniejsze uczucia matki. 









13. Ptasie sprawki (ocena: 3/10) – może trochę zabawny, ale ostatecznie uważam go za żenujący, dlatego nawet nie chce mi się go wspominać. Odradzam... 












14. Nieracjonalny mężczyzna (ocena: 4/10) – na ten film miałam już chrapkę od dawna i byłam niesamowicie podekscytowana, że wreszcie go oglądam. Bardzo podobał mi się opis wprowadzający, zwiastun oraz dobór obsady. Szkoda, że to wszystko wyglądało tak ładnie tylko pozornie. Ostatecznie historia w ogóle do mnie nie przemówiła i wybitnie mnie wynudziła. 








15. The Umbrella Academy (sezon 1; ocena: 8/10) – dokładnie takiego serialu potrzebowałam! Miałam ochotę na coś luźniejszego, pełnego akcji, ale również z zachowaniem inteligentnego humoru i dobrą kreacją bohaterów. Taki właśnie był dla mnie pierwszy sezon.

16. The Umbrella Academy (sezon 2; ocena: 6/10) – początkowo sezon wydawał się tak samo świetny jak pierwszy, jednak z czasem stał się dla mnie zbyt tłoczny, przesadzony i nielogiczny. Mimo kilku godzin dobrej zabawy jestem bardzo zawiedziona, choć też bez wątpienia obejrzę kiedyś trzeci sezon.



17. Han Solo: Gwiezdne Wojny – historie (ocena: 6/10) – na pewno bardzo ciekawy dodatek do historii, który dla fanów musiał być nie lada gratką. Ja osobiście bawiłam się wspaniale, jednak chyba jeszcze nie poznałam na tyle dobrze postaci Hana, by się do niej przywiązać.










18. Kiedy się pojawiłaś (ocena: 6/10) –w tym przypadku zdecydowałam się na produkcję ze względu na główną parę aktorów. Nie powiem, że film jakoś bardzo wzruszył mnie i zmienił postrzeganie świata, ale na pewno okazał się ciekawą i inspirującą odskocznią od świata.









19. Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street (ocena: 7/10) – podobnie jak w przypadku Mrocznych Cieni obejrzałam ten film ze względu na specyficzną twórczość reżysera oraz cenionych przeze mnie aktorów. Przyznam, że mam mieszane odczucia, gdyż bez wątpienia jest to dla mnie niekonwencjonalny wybór i mimo dziwacznej atmosfery filmu bawiłam się bardzo dobrze przy nim.





20. Opowieść o dwóch restauracjach (ocena: 3/10) – nie do końca wiem, czemu zdecydowałam się obejrzeć ten dokument. Zapewne kiedyś z czystej ciekawości dodałam go do swojej listy i tak przyszedł na niego czas. Po obejrzeniu go nie mam najmniejszego pojęcia, po co w ogóle został stworzony... 










21. Ziemia nocą i filmowanie w ciemności (ocena: 8/10) – tutaj nie ma w ogóle co za dużo mówić, ponieważ uwielbiam wszystkie filmy przyrodnicze! Dlatego wiele przyjemności sprawiło mi obserwowanie zwierząt w nocy dzięki najnowszym kamerom.









22. Zanim się pojawiłeś (ocena: 7/10) – to jest film, który nie należy do wybitnie dobrych. Wręcz spotkałam się z wieloma opiniami, że należy do słabych produkcji, ale mimo to uwielbiam go i oglądam ciągle. Bardzo podoba mi się postać głównej bohaterki, która swoim entuzjazmem i szalonymi pomysłami ubarwia świat.









23. Bumblebee (ocena: 8/10) – jako dziecko miałam raczej słabe mniemanie o filmach z cyklu Transformers. Myślałam, że to kino akcji o robotach i to w dodatku nie dość mądre. Tymczasem obejrzałam jeden film i teraz właśnie Bumblebee, i jestem oczarowana pomysłem na to uniwersum i kreacją bohaterów. A historia samego Bumblebee jest po prostu cudowna.








24. Mój chłopak się żeni (ocena: 5/10) – zapewne ten film jest przez Was dość dobrze kojarzony. Jest popularną komedią romantyczną, która jest starsza ode mnie i ma wspaniałą obsadę. Nieraz i nie dwa w telewizji widziałam jakieś fragmenty, ale teraz nareszcie zdecydowałam się obejrzeć całość. Niestety okazało się, że okropnie się wynudziłam...









25. Przyjaciele (sezon 8; ocena: 8/10) – ostatnie sezony w porównaniu do pierwszych były dla mnie raczej przeciętne, ale w przypadku 8 tendencja zmieniła się i ponownie bawiłam się tak samo dobrze jak wcześniej. Gdy myślę, że coraz większymi krokami zbliżam się do zakończenia całości, to robi mi się po prostu przykro. Dobrze, że gdzieś tam w przyszłości jest zapowiedziany ten specjalny odcinek.







26. Starsza Pani Znika (ocena: 6/10) – tak, to jest ekranizacja książki, którą dosłownie dwa dni temu przeczytałam. I tak, od razu jak przeczytałam książkę, obejrzałam ekranizację. Ta historia bardzo przypadła mi do gustu, choć sam film niestety już niekoniecznie. Byłam go niezmiernie ciekawa, ale też się obawiałam, bo to jest dla mnie już jakieś abstrakcyjne kino z okresu międzywojennego. W ogóle nie moje klimaty... Tak jak w którymś momencie mówiłam – niestety nie umiem tego docenić.






Ufff... Doszliśmy do końca podsumowania, ale nie końca posta :) 
Z olbrzymią przyjemnością i wielką ekscytacją chciałabym Wam przedstawić wrześniowe premiery Wydawnictwa MG! ♥

Chłopcy Jo Louisa May Alcott 



Światowy bestseller Małe kobietki doczekał się kolejnych tomów, w których autorka, Louisa May Alcott kontynuowała – na wyraźne żądanie swoich Czytelników – opowieść o losach swoich bohaterów. Po dziesięciu latach czytelnik powraca zatem do Plumfield, aby poznać dalsze losy sióstr March, ich dzieci i wychowanków. Życie małej wspólnoty toczy się wokół college'u ufundowanego przez pana Lauriego, jednej z pierwszych koedukacyjnych uczelni w Ameryce. Tymczasem chłopcy Jo – Rob, Ted, Tom, Nat, Emil, Demi i Dan – stają na progu dorosłości. Każdy z nich wybiera drogę życia zgodną ze swoim charakterem i powołaniem. I choć niektórym z nich przyjdzie okupić te wybory wielkim wysiłkiem, żaden z chłopców nie przegra swojego życia.

Niebezpieczne związki Choderlos de Laclos 


Niebezpieczne związki zapisały się w rzędzie trwałych bogactw literatury francuskiej. Jest ona podwójnie ciekawa; raz jako nieporównany wyraz doby, w której powstała i którą maluje, po wtóre jako arcydzieło psychologii, mało równych sobie mające. Całą książkę wypełniają jedynie sprawy miłości, tak jak wypełniały one życie „towarzystwa” tej epoki. Najrasowsza szlachta francuska, zamknięta, od czasów Ludwika XIV, w złotej klatce dworu i skazana na przymusową bezczynność, odsunięta stopniowo od polityki, od administracji, nie znajduje naturalnych upustów dla swoich sił życiowych. Bujna młodzież, niezbyt garnąca się do służby wojskowej, wymagającej, w nowożytnym swym przeobrażeniu, za wiele karności, dającej zbyt wiele utrudzeń, a za mało zaszczytów, zużywa temperamenty w łowach i w tych innych łowach, w których rolę osaczanej zwierzyny gra kobieta…

Don Kichot z La Manchy Miguel de Cervantes 


Największe dzieło hiszpańskiego satyryka i poety Miguela de Cervantesa. Don Kichot z La Manczy zwany także Rycerzem Ponurego Oblicza to pięćdziesięcioletni szlachcic, który pod wpływem literatury rycerskiej postanawia zostać błędnym rycerzem.  Wraz ze swym koniem Rosynantem wyrusza w drogę. Towarzyszy mu wierny giermek Sancho Pansa. Wzorem literackich bohaterów Don Kichot wybiera damę swojego serca, którą nazywa Dulcyneą.

Opowieści. Białe noce, Cudza żona, Sen wujaszka, Krokodyl Fiodor Dostojewski 



Fiodor Dostojewski – mistrz zaglądania do duszy – w czterech nowelach, które prezentujemy Państwu w tym tomie opowiada cztery cudownie różne historie. Ich spoiwem jest sam Dostojewski, jego bohaterowie zawieszeni w świecie iluzji, zazwyczaj w hierarchii społecznej gdzieś pośrodku, z marzeniami by być bogatsi, by żyć pełnią życia a nie w duszącej atmosferze ich otaczającej, którą przecież sami tworzą. Pełni przebiegłości i wyszukanych form towarzyskich, pełni grzeczności a zarazem brutalni w swych dążeniach.

I jak Wam się podobają zapowiedzi? Planujecie coś przeczytać?
Ja na pewno zapoznam się ze wszystkimi książkami :)

Serdecznie pozdrawiam
Elfik ♥