Witajcie!
Czas mija tak szybko – miesiąc za miesiącem, mogłabym wręcz powiedzieć, że podsumowanie za podsumowaniem. Maj był dla mnie dobrym miesiącem. Wiem, że na samym blogu i u siebie, i na Waszych bywałam rzadko, jednak tak jak w poprzednich podsumowaniach pisałam, brakuje mi motywacji. W czerwcu pewnie poza tym podsumowaniem w ogóle się nie pojawię, ponieważ nadszedł czas sesji, a w tych wyjątkowych warunkach wszystko jeszcze dodatkowo się komplikuje i mam wrażenie, że pracy jest jeszcze więcej niż zwykle... No cóż, czuję za to, że w lipcu wrócę z całą swoją pasją i przedstawię Wam te wszystkie wspaniałe książki, które czytałam, a nie doczekały się jeszcze recenzji :)
Nie przedłużając już moimi wywodami, przechodzę do rzeczy. W maju przeczytałam 7 książek, co dla mnie jest jak najbardziej satysfakcjonującym wynikiem. W dodatku były to dobre książki! :)
1.
Zmorojewo (ocena: 7/10) – spodziewałam się wiele po tej powieści, gdyż słyszałam mnóstwo pozytywnych opinii o autorze. Miałam też styczność z historią wykreowaną przez pisarza w serialu. Razem sprawiło to, że moje oczekiwania były bardzo wygórowane. Może nie do końca spełniły się, ale w ostatecznym rachunku jestem zadowolona, że zaczęłam swoją przygodę z autorem tą książką i na pewno będę ją dobrze wspominać.
2.
Na tropie zwierzęcego umysłu (ocena: 8/10) – jest to książka napisana przez mojego wykładowcę i czytałam ją w ramach zajęć. Cieszę się, że miałam dodatkową motywację, by ją przeczytać, ponieważ okazało się, że ta tematyka ciekawi mnie o wiele bardziej niż dotychczas myślałam. Poza tym książkę czytało mi się bardzo przyjemnie i prawie w ogóle nie zauważyłam, że jest ona naukowa.
3.
Powódź (ocena: 8/10;
recenzja) – już dawno nie czytałam żadnego kryminału, więc doskonale trafiłam. Tym bardziej że historia okazała się wyjątkowo wciągająca i opierała się na niekonwencjonalnych pomyśle, który mnie urzekł.
4.
Duchowe życie zwierząt (ocena: 6/10) – zaangażowana w pogłębianie wiedzy o naturze zdecydowałam się na przeczytanie książki, która swego czasu robiła olbrzymią furorę na rynku wydawniczym. Dlatego też miałam duże oczekiwania i wyszło tak pół na pół. Początkowo byłam zachwycona, jednak z czasem zaczęłam czuć się znużona, a niezwykłe historie o zwierzętach zaczynały być całkowicie zwykłe.
5. Felix i niewidzialne źródło (ocena: 5/10) – myślę, że nie muszę powtarzać, że mam pewną obsesję na punkcie autora i staram się czytać jak najwięcej jego książek. Czasami trafiam na perełki, a czasami w ogóle mi się nie podobają. Lecz właśnie te perełki sprawiają, że z każdą jego nową książką jestem podekscytowana i pełna wiary. Niestety tym razem ponownie się zawiodłam. Zabrakło tego oczarowania całością i mocnego zakończenia.
6.
Statystycznie rzecz biorąc, czyli ile trzeba zjeść czekolady, żeby dostać Nobla? (ocena: 5/10) – pewnie większość z Was słyszała lub czytała tę książkę. Uległam dobrym opiniom oraz niezwykłemu tytułowi i również zagłębiłam się w świat statystyki. Jakkolwiek bardzo doceniam pomysł, to samym wykonaniem bardzo się zawiodłam.
7.
Felix, Net i Nika oraz Koniec Świata Jaki Znamy (ocena: 9/10) – na tej serii nigdy się nie zawiodłam. Oczywiście bywały lepsze i gorsze tomy, mimo to każde moje wspomnienie związane z Felixem, Netem i Niką ostatecznie jest cudowne. Ten tom stanowczo należy do tych lepszych. A biorąc pod uwagę fakt, że miałam długą przerwę w czytaniu powieści autora, to tym bardziej jestem oczarowana.
Przechodząc od filmów i seriali to był bardzo dobry i intensywny miesiąc. Co prawda w tym podsumowaniu tego nie będzie widać, ponieważ wielu seriali jeszcze nie skończyłam, ale to wyjdzie w podsumowaniu czerwca i zapewne lipca. Jednak wracając do maja, to obejrzałam 3 filmy w tym dwa krótkometrażowe oraz dwa sezony serialów.
1.
Bird Karma (ocena: 7/10) – jest to film krótkometrażowy, który obejrzałam w ramach festiwalu We Are One i bardzo przypadł mi on do gustu. Przez większość czasu w przyjemny sposób jest uroczy i zabawny, by w ostatecznym rozrachunku dać wiele do myślenia widzowi.
2.
Bilby (ocena: 8/10) – jest to kolejna krótkometrażówka obejrzana w ramach festiwalu i jest po prostu przeurocza! ♥ Ten film może i nie jest zbyt oryginalny, może i nie wyróżnia się jakoś bardzo pośród innych, ale jest przepiękny.
3.
Jak stracić chłopaka w 10 dni (ocena: 6/10) – to jedna z tych komedii, na które wiecznie trafia się w telewizji, ale nigdy nie ogląda w całości. A przynajmniej ja tak od wielu lat miałam i wreszcie razem ze swoim chłopakiem zabrałam się za niego i dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam. Czyli przyjemną, zabawną i naiwną komedię romantyczną. Miło spędziłam czas przy niej.
4.
Mindhunter (sezon 1; ocena: 9/10) – zabierałam się za ten serial już od bardzo dawna. Polecali mi go znajomi, polecali wykładowcy i kusił swoją tematyką. Było naprawdę warto. Spędziłam z nim wiele godzin, podczas których gapiłam się z pasją w ekran. Do tego stopnia, że wszedł mi totalnie na psychikę i na razie zrobiłam sobie odpoczynek od niego. Choć na przełomie czerwca i lipca planuję, jak najszybciej obejrzeć kolejny sezon.
5.
Jeszcze nigdy... (sezon 1; ocena: 6/10) – potrzebowałam jakiegoś lekkiego serialu o nastolatkach i myślałam, że to będzie dobry wybór. Nie do końca tak było, bo serial w sposób niezbyt dobry łączył kontrastowo poważne tematy z pewnego rodzaju nastoletnimi problemami i wręcz naiwnością. Nie było tam nic odkrywczego.
Dajcie znać, jak Wam minął maj! :)
Pozdrawiam ♥
Elfik