Tytuł: Królestwo
Autor: Jess Rothenberg
Tłumaczenie: Zbigniew Kościuk
Seria: Young
Kategoria: Literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 352
Ocena: 7/10
Czasami jestem po prostu zszokowana postępem technologii, a należę do tego pokolenia, które na własne oczy mogło zobaczyć, jak szybko rozwija się nasza elektronika, i zarazem należę do tych osób, które są wychowane na nowych technologiach. W mojej pamięci są wspomnienia pierwszych telefonów komórkowych dostępnych dla zwykłych ludzi, komputerów o kolosalnej wielkości i malutkich ekranów telewizorów, gdzie znajduje się kilka kanałów. Jednak minęło tylko kilka lat, a w swoim ręku miałam już nowoczesny, dotykowy telefon, grałam na laptopie i oglądałam filmy w bardzo dobrej jakości na wielkim telewizorze. Z perspektywy czasu jest to olbrzymi przeskok od raczkującej technologii po urządzenia, które zastępują nam wiele aspektów codziennego życia. Wyobrażacie sobie, co będzie za dziesięć lat? Dwadzieścia? Pięćdziesiąt? Sto?!
Ana jest hybrydą – połączeniem programu komputerowego z biologiczną istotą. Została stworzona po to, by dostarczać ludziom rozrywki w największym i najnowocześniejszym parku rozrywki na całym świecie. Jest zaprogramowana do bycia uprzejmą, atrakcyjną i radosną istotą spełniającą ludzkie marzenia. Nad nią i jej siostrami czuwają Matka i Tata, którzy robią wszystko, by ich niesamowite istoty były bezpieczne i nie musiały się w żaden sposób obawiać prawdziwego świata. Domem Any jest Kingdom i nie wolno jej opuszczać tej przystani. Tam powinna być szczęśliwa, pomocna i stamtąd sięgać po przyjemności. Jednak czy taka jest prawda? Jakie mroczne tajemnice skrywa najpiękniejsze miejsce na świecie? Czy maszyna może odczuwać prawdziwe emocje? Prawdziwe uczucia? Co doprowadziło do wyjątkowo brutalnego morderstwa?
Po "Królestwie" oczekiwałam przyjemnej książki dla młodzieży, która pozwoli mi się oderwać od poważnych książek z klasyki, literatury naukowej i nauki do egzaminów. Spodziewałam się dość naiwnej lektury, ale za to pełnej emocji i miłości. Moje oczekiwania zostały spełnione, ale dostałam też wiele nadprogramowych i bardzo pozytywnych aspektów. Zostałam pozytywnie zaskoczona przez powieść, która umiała w sobie połączyć lekkość pióra oraz poważne tematy skłaniające do refleksji. Już dawno nie spotkałam takiej książki z gatunku literatury młodzieżowej.
Przede wszystkim pomysł! Cała historia jest niekonwencjonalna i bardzo zaskakująca. Nie przypominam sobie, żebym dotychczas spotkała się z czymś takim, a jednak czytałam sporo podobnych książek. "Królestwo" bierze pod lupę znane i popularne motywy, jednak łączy je w niesztampowy sposób i tworzy uniwersum opierające się na magii technologii oraz prawdziwych i poruszających uczuć. Zwykle nie przepadam za takim toposem, ale tutaj zostałam całkowicie do niego przekonana.
Co do stylu autorki nie mam za dużo uwag. Idealnie pasuje do typowego młodzieżowego języka, który ma być prosty i przyjemny. Nic ponad to – nic charakterystycznego. Choć przypadł mi do gustu układ rozdziałów. Intrygujące połączenie przeszłości z teraźniejszością, które sprawia, że powieść chce się czytać dalej, by zrozumieć te wszystkie wydarzenia.
Książkę przeczytałam w dwa dni, co przy dość dużej liczbie obowiązków jest fantastycznym wynikiem i dużo mówi na temat samej fabuły. Przepadłam całkowicie w tym świecie. Był on na tyle baśniowy, że poczułam ten niesamowity klimat parku rozrywki, który sprawiał, że ludzie byli choć przez chwilę po prostu szczęśliwi. Niezwykłe wykorzystanie wirtualnej rzeczywistości i adekwatne odebranie pragnień ludzkich spowodowały, że sama chciałam być jednym z klientów i poczuć się tak samo cudownie jak oni. Lecz był to też świat tajemnic, czego jako czytelnicy dowiadujemy się od pierwszych stron, ale w ogóle to się nie zgadzam z przeszłością, którą poznajemy. Krok po kroczku zaczynamy rozumieć, czym było Kingdom i dlaczego hybrydy zostały doprowadzone do niewyobrażalnych stanów psychicznych i fizycznych. Wielokrotnie zadawałam sobie pytanie, dlaczego sama dałam się oczarować tej krainie, a zapominałam o jej mrocznych sekretach. Każde takie przypomnienie dawało mi motywację, by brnąć dalej i poznać prawdę, jeśli nawet miała być okrutna.
Bohaterów przewijało się wielu, jednak byli oni tylko tłem i uważam to za dość duży minus, gdyż mieli olbrzymi potencjał i naprawdę wyszedłby ciekawy efekt, gdyby tylko ich dopracować. W końcu w dużej mierze były to albo hybrydy, albo ludzie o dość specyficznych zainteresowaniach. Główną bohaterkę Anę polubiłam od pierwszych stron za nietypowy tok myślenia. Oczywiście można było się tego spodziewać po robocie, ale mimo to daję ukłon w stronę pisarki, która ukazała coś wprost niesamowitego. A mówię tu o opisach emocji i czuć bez nazywania ich. Tak właśnie myślała Ana – opisywała pewne stany i uważała je za reakcję programu, często przy tym obawiając się awarii. Tymczasem te stany były tak bardzo ludzkie i tak naturalne wśród ludzi, że poczułam się urzeczona jej niewiedzą i przekonaniem o byciu maszyną przy tak wielkim pragnieniu ludzkich rzeczy. Do gustu przypadł mi również Owen. Nie jestem w stanie racjonalnie opowiedzieć Wam, za co go polubiłam, jednak odkąd tylko się pojawił, poczułam, że można mu ufać i że odegra ważną rolę w tej historii. Po prostu poczułam jakąś sympatię.
Królestwo okazało się emocjonującą książką, która momentami dogłębnie mnie poruszyła. Dzięki wartkiej akcji czytało się ją niezwykle szybko, ale przy tym łatwo zapomnieć o rzeczywistym świecie. Po lekturze można zadawać sobie multum pytań o słuszność technologii oraz o nasze własne człowieczeństwo. Czy jesteśmy w stanie wziąć odpowiedzialność za to, co tworzymy? Nie pytam tutaj, czy jesteśmy w stanie to kontrolować. Pytam, czy emocjonalnie jesteśmy w stanie dać sobie z tym radę i dać z siebie wszystko, by stworzyć piękny świat dla nas i naszych wytworów? Myślę, że sami znacie odpowiedź.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo Taniej Książce