niedziela, 10 listopada 2019

Tętniące serce – Selma Lagerlöf


Tytuł: Tętniące serce

Autor: Selma Lagerlöf

Tłumaczenie: Franciszek Mirandola

Kategoria: Literatura klasyczna

Wydawnictwo: Wydawnictwo MG

Liczba stron: 208

Ocena: 8/10










Zawsze twierdziłam, że jednym z najpiękniejszych zjawisk, jakie istnieją na naszym świecie, jest miłość rodziców do dziecka. To niesamowite uczucie, które sprawia, że świat jest bezpiecznym miejscem dla dziecka, że nie musi już niczego się bać. Nawet jeśli czasami rodzice popełniają błędy i nie do końca radzą sobie z rodzicielstwem, to w większości przypadków pragną wszystkiego co najlepsze dla swoich małych pociech. Mijają lata, dzieci rosną, a rodzice starzeją się. I wiecie co? W tej cudownej więzi nic się nie zmienia. Nie ma znaczenia, że rodzic jest już starszym człowiekiem o lasce, że dziecko założyło już własną rodzinę. Miłość nadal trwa i nadal jest gotowa, by przenieść góry dla drugiej osoby. Jako ludzie potrafimy robić straszne rzeczy, ale potrafimy też oddawać swoje serce we władaniu najpotężniejszego uczucia, czyli miłości. 

Jan jest człowiekiem o spokojnym usposobieniu. Nie odczuwa zazwyczaj mocnych emocji – ani się nie złości zbyt często, ani tym bardziej się nie cieszy. Gdy jego żona jest w czasie porodu, nie rozumie, czemu wszyscy oczekują od niego, że będzie tryskał radością. W końcu to tylko kolejne dziecko w wiosce i kolejny kłopot, z którym będzie musiał sobie poradzić. Z takimi myślami udaje się, by po raz pierwszy zobaczyć swoje dzieciątko. W tym momencie wszystko się zmienia, ponieważ jego córka jest nieziemskim stworzeniem. Jan już wie, że dotychczas jego życie było tylko pozorem, nic nieznaczącym epizodem, a dopiero w tej chwili zaczęło się naprawdę. Od razu pokochał małą Klarę i poczuł głęboką więź do tej małej dziewczynki. Stali się jedną duszą, która razem pokona wszystko. Tylko dzieci dorastają i pragną iść własną ścieżką. Jak poradzi sobie Jan, kiedy przyjdzie czas, by jego Klara opuściła rodzinny dom i rozpoczęła własne życie?

Dotychczas o autorce tylko słyszałam i przyznam ze wstydem, że niezbyt wiele. Po prostu wiedziałam, że ktoś taki istniał i pisał książki. Teraz już doskonale zdaję sobie sprawę, że była to pierwsza kobieta, która otrzymała nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Ta informacja zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie i nastawiła wyjątkowo pozytywnie do tej książki. Już wcześniej planowałam ją przeczytać z radością, ale ta radość wprost eksplodowała, gdy uzyskałam tę informację. Jednak początki były trudne, ale w tej chwili doskonale wiem, czym pisarka mogła zachwycać w swoim czasie i czym zachwyca nadal. 

Będąc całkowicie szczera – styl jest dobitnie poprawny i zwykły. Pierwsze strony nie powaliły mnie swoją barwnością językową, czy niekonwencjonalną składnią. A już wiecie, że tego przy takich powieściach oczekuję i z tym chcę się zmierzyć. Dlatego już na wstępie poczułam się trochę rozczarowana. Do tego dochodziły archaizmy, które jednak utrudniają czytanie i nie są moją mocną stroną. Oj początek naprawdę nie był dla mnie i tej powieści dobry. 

Fabuła też w pierwszej chwili bardzo mnie rozczarowała. Jest monotonna i powolna. Przez pierwsze strony poza faktem urodzenia się Klary nie ma żadnej akcji. Pisarka ukazuje ich codzienne życie, które okazało się dla mnie nudna i zwyczajne. Brak jakiś większych, napędzających akcję wydarzeń był dla mnie subiektywnym koszmarem. Lecz strona za stroną mijała, rozdział za rozdziałem również, i wtedy zdałam sobie sprawę, że piękno "Tętniącego serca" właśnie na tym polega. Nie chodzi o szokające zdarzenia, czy mocne emocje. Chodzi o zrozumienie bohaterów, ich motywacji oraz zespolenie dusz. Potrzebowałam wiele czasu, by dostrzec niezwykłość tej opowieści i dać się ponieść emocjom, które okazały się bardzo głębokie i bardzo poruszające. Musiałam tylko odłożyć swoje własne uprzedzenia i uczucia, a wtedy wyraziście ujrzałam Jana i Klarę jako osoby pełne życia i miłości. Osoby, które jak każdy człowiek na tym świecie popełniają błędy i dają się ponieść razem z prądem rzeki zwanej życiem. 

W "Tętniącym sercu" jest wiele bohaterów, którzy mają własne życie i własne historie. Jednak wszystko skupia się na osobie Jana. Ta postać jest dla mnie niejednoznaczna, ponieważ wydaje się bezuczuciowy i często nie rozumie postępowania innych ludzi, lecz w duszy posiada olbrzymie pokłady dobra i miłości. Nie tego się po nim spodziewałam, więc nawet nie wiecie, jak pozytywnie się zaskoczyłam, gdy dojrzałam tę utajoną część jego osobowości. Cała ta książka ukazuje, jak pod wpływem pewnych wydarzeń i rodzicielskiej miłości można się zmienić i doprowadzić swój stan do całkiem odmiennego niż można by się spodziewać. To niesamowita i bardzo mocna analiza psychologiczna głównego bohatera, która trwa latami, a jest determinowana przez jedną osobę – córkę. 

Nigdy nie dostrzegałam, że jedna osoba może diametralnie zmienić ludzkie życie, a następnie dyktować każde jego działanie, pragnienie, uczucie i nawet myśli. Przez pewien czas uważałam to za nierealne, lecz z czasem zdałam sobie sprawę, że to wcale nie jest abstrakcja tylko nasza rzeczywistość. Często nie jesteśmy świadomi, że potrafimy wyzbyć się egocentryzmu i oddać swoją duszę w posiadanie osobie, którą kochamy ponad wszystko. Odtąd nigdy nie możemy być już w pełni sobą, choć lepszą wersją i bardziej prawdziwą jest stwierdzenie, że to właśnie od tej chwili stajemy się naprawdę sobą. Ta książka mi to uświadomiła, podkreślając wagę miłości, przywiązania i lojalności, które mogą czynić cuda, ale również niszczyć całe światy. 

"Tętniące serce" okazało się dla mnie wyjątkowo mocną psychicznie książką. Gdy skończyłam ją czytać, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Patrząc, że była to noc, odpowiedź była oczywista, ale nie mogłam się położyć tak po prostu spać. Musiałam myśleć, ale nie mogłam nic wywnioskować. Pojawiało się w mojej głowie multum refleksji, ale żadna nic mi nie dawała, ponieważ zostałam postawiona przed faktami. W tej historii nie da się nic zmienić. Ona poszła jedynym możliwym torem przyczynowo-skutkowym. Było mi tak bardzo smutno, ale zarazem czułam pewnego rodzaju nadzieję. Ta niespójność emocji dręczyła mnie również podczas snu. Dlatego powiem, że ta powieść miała w sobie wszystko co konieczne, by poruszyć ludzkie serce. Jeśli tylko jesteście w stanie poświęcić się, żeby przebrnąć monotonnie, to zapewniam Was, że przed Wami ukaże się niesamowita historia, która będzie Was prześladować, ale ukaże też ścieżkę, która może nawet zaowocować szczęściem w przyszłości. 

Dziękuję bardzo Wydawnictwu MG, że za pomocą tej niezwykłej książki poruszyło moje serce



10 komentarzy:

  1. Jeśli książka wywołała na Tobie aż tak wielkie wrażenie kochana, to ja chętnie ją przeczytam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno zachęca mnie do tej książki to, że po jej odłożeniu pojawiło się w Twojej głowie mnóstwo refleksji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mnie zaskoczyłaś! Koniecznie muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem jej ciekawa, chociaż nie lubię monotonnej i powoli rozwijającej się akcji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może być problem, ale akurat w tym przypadku zapewniam, że warto :)

      Usuń
  5. Z klasyką jestem na bakier, więc raczej nie skuszę się na powyższą książkę, ale dobrze, że wywołała w Tobie tak wielkie emocje.

    OdpowiedzUsuń