poniedziałek, 20 stycznia 2020

Dobre żony – powrót Małych Kobietek od MG! ♥

Witajcie! 

Tym razem przychodzę z niesamowitą premierą od Wydawnictwa MG! Nawet nie wiecie, jak długo na nią czekałam (nie tak długo, ale tak mi się zdawało) i jak bardzo jestem podekscytowana, że już jest i już niedługo ją przeczytam! ♥

A mowa o:

Dobre żony – Louisa May Alcott


Upłynęło kilka lat i dziewczęta powoli wkraczają w inny świat, dorośleją, zmieniają się, przeżywają smutki i rozczarowania, nawet tragedie, ale jednocześnie życie nie skąpi im także radosnych i szczęśliwych chwil. Cztery siostry - cztery różne drogi życiowe.

Zanim znów podejmiemy naszą opowieść i spokojnie udamy się na ślub Meg, powinniśmy najpierw poplotkować nieco o rodzinie Marchów. Na wypadek gdyby któryś ze starszych czytelników uważał, że w historii tej zbyt wiele mówi się o „miłości” (nie sądzę, by młodsi czytelnicy mieli podobne zastrzeżenia), mogę tylko powtórzyć słowa pani March: – Czegóż innego można się spodziewać, kiedy w domu są cztery wesołe dziewczęta, a nieopodal pełen werwy, młody sąsiad?

Już jest w księgarniach! Planujecie przeczytać? 
A może wybieracie się również do kina na ekranizację? W końcu książka warta zekranizowania, co potwierdza nominacja filmu do Oscara :) 

niedziela, 12 stycznia 2020

Żelazne Werble – Tomasz Sadowski


Tytuł: Żelazne Werble

Autor: Tomasz Sadowski

Kategoria: Science fiction

Wydawnictwo: Novae Res

Liczba stron: 369

Ocena: 9/10













Nie umiemy radzić sobie z konsekwencjami naszych czynów. Codziennie dokonujemy decyzji, codziennie wpadamy na jakieś pomysły i codziennie nie myślimy, jaki skutek to przyniesie. Jesteśmy tylko ludźmi, więc mamy prawo do błędów i nieprzemyślanych decyzji. Mamy prawo do tego, by nie przewidzieć niektórych rzeczy, by nie umieć naprawić swoich nieodpowiednich czynów. Tylko czy tak można cały czas? Czy na pewno nie wykorzystujemy tych praw zbyt łatwo, zbyt lekkomyślnie? Czy jesteśmy w stanie podjąć tak złą decyzję, że cały nasz świat legnie w gruzach, a my zostaniemy zmuszeni do walki o przetrwanie? 

Zaczęło się niewinnie, bo od zwykłego wynalazku, który miał służyć bogatym ludziom, a innym dać zarobić. Niektórzy wtedy już przewidywali, chcieli zatrzymać całą machinę. Jednak czemu zatrzymywać coś, co może być takie dobre? W końcu robotki to też kobiety, które są piękne, często inteligentne i mniej skomplikowane niż żywe kobiety. Tak było prościej. Tylko czy wybór prostej ścieżki na pewno jest dobry? Jak doszliśmy do tego, że kobiet jest tak mało i tym samym są najbardziej wartościowym towarem? 

Tym razem zdecydowałam się wyrwać z gatunków, na które decyduję się zazwyczaj. W końcu już wiele lat temu obiecałam sobie, że będę otwarta na inne rodzaje literatury i nie dam się zamknąć w fantastyce i klasyce. "Żelazne werble" miały być właśnie takim oderwaniem, a tymczasem okazały się czymś więcej i udowodniły mi, że różnorodność jest dobra i pozwala poszerzać horyzonty. Już dawno po przeczytaniu książki w mojej głowie nie pojawiło się tyle rozważań, problemów i ciężkich myśli. 

Przede wszystkim bardzo do gustu przypadł mi pomysł. Nie jestem zbyt obeznana z tą tematyką, więc też za bardzo nie mogę porównać go do całości. Mimo to osobiście nie spotkałam się jeszcze z takim, dlatego jestem zachwycona. Nie spodziewałam się takiego zafascynowania z mojej strony tematyką przyszłości i pewnego rodzaju dystopii, do której niestety możemy dążyć. Tak naprawdę cały pomysł opierał się, na czymś dobrze nam znanym. Jednak nie ograniczył się tak po prostu do teraźniejszości lub samej przyszłości. Autor w zgrabny sposób połączyć coś, co znamy z obecnych czasów, by powoli w refleksyjny sposób przeprowadzić nas do przyszłości. 

Na początku styl, którego używał wydawał mi się bardzo surowy, przez co czułam się trochę zniechęcona. Nie chodzi o to, że lubię ckliwe opowiastki, ponieważ dobrze wiecie, że tak nie jest. Lubię, gdy wszystko jest optymalne lub wyjaśnione, czemu akurat znajduje się na tym biegunie. Tutaj otrzymałam właśnie takie wyjaśnienie. Wystarczyło się przyzwyczaić i zacząć rozumieć historię, a wtedy surowy styl stał się olbrzymią zaletą i ukazał swoją unikatowość. W dodatku język stworzył zgrabną kompozycję pod względem szczegółowości. 

Fabuła rozpoczyna się dość chaotycznie i niespójnie jak dla mnie. Przez co miałam poczucie całkowitego niezrozumienia i zarazem znudzenia. Potrzebowałam czasu, by powiązać ze sobą fakty i zdać sobie sprawę, jak funkcjonuje całe uniwersum. Gdy tylko to się stało, to przepadłam całą sobą na wiele godzin. Otrzymałam niezwykłą dawkę rozrywki, która niosła ze sobą mądrość. Co prawda liczne opisy mechanicznych i militarnych aspektów wykańczały mnie, ponieważ w ogóle się na tym nie znam i tym bardziej nie interesuję. Co nie jest oczywiście wadą tylko bardziej brakiem mojej wiedzy. Natomiast uniwersum to jest jeden wielki majstersztyk, który zrobił na mnie wielkie wrażenie. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio spotkałam taki świat, gdzie wszystko jest przedstawione w tak rozbudowany sposób. Nie dostajemy wszystkiego na talerzyku. Dostajemy ileś informacji, a następnie musimy sami je dodać do siebie i zrozumieć. To daje niesamowitego wrażenie panoramiczności. Przy tym miałam odczucia, że wszystko jest logiczne oraz ułożone w sposób przyczynowo-skutkowy. 

Gdybym miała wymienić jakąś wadę powieści, to myślę, że stanowczo byliby to bohaterowie. Są mało rozbudowani. Wystarczająco, by ich polubić lub znienawidzić, ale potencjał jest niewykorzystany. To materiały na analizę psychologiczną. Ludzie mający w pamięci nasze czasy, a wystawieni na wojnę, przemoc, walkę i nadchodzącą katastrofę. Sam Kris zyskał moje uznanie i przede wszystkim sympatię. Jestem mu całkowicie oddana, ponieważ jest wyjątkowo dobrym człowiekiem. Ale właśnie... Jest człowiekiem, więc też popełnia błędy, zachowuje się nie zawsze moralnie i czasami po prostu irytuje. Mimo to pozostaje tym jednym z ostatnich płomyków w dogasającym ognisku.

"Żelazne Werble" to książka, która porusza człowieka. Nie sprawiła, że się wzruszyłam, tylko sprawiła, że poczułam prawdziwe emocje – te pozytywne i te negatywne. I nie mam tutaj wątpliwości, że to jest o wiele lepsze niż delikatne odczucia. Czytając to, czułam, że żyje i że to właśnie my kreujemy naszą przyszłość. Dlatego tym razem zastanówmy się nad naszą kolejną decyzją.

Za możliwość poznania świata, gdzie wszystko legło w gruzach, a my walczymy o przetrwanie, dziękuję bardzo Tomaszowi Sadowskiemu

niedziela, 5 stycznia 2020

Harry Potter i Kamień Filozoficzny – J.K. Rowling


Tytuł: Harry Potter i Kamień Filozoficzny

Autor: J.K. Rowling

Tłumaczenie: Andrzej Polkowski

Cykl: Harry Potter

Tom: I

Kategoria: Fantastyka

Wydawnictwo: Media Rodzina

Liczba stron: 328

Ocena: 9/10







Chciałabym Wam powiedzieć, że dzisiejszy tekst będzie o książce, która sprawiła, że pokochałam czytanie. Jednak byłoby to kłamstwo, ponieważ swoją przygodę z czytelnictwem rozpoczęłam wiele lat wcześniej. I nie mam ani jednej powieści, przy której mogłabym powiedzieć, że to ona pozwoliła odkryć mi pasję czytania i doprowadziła do tego miejsca. Dlatego dzisiaj opowiem Wam o najbardziej sentymentalnej książce w moim życiu. Historii, która pojawiła się przypadkowo i zamieszkała w moim sercu na całe lata, jeśli nie na całe życie. Nie jestem pod tym względem oryginalna, czy kontrowersyjna. Wybieram to co większość czytelników, czyli "Harry'ego Pottera".

Harry jest zwyczajnym chłopcem, którego rodzice zginęli, gdy był małym dzieckiem. Obecnie mieszka razem z siostrą swojej mamy, jej mężem i synem. Odkąd pamięta jest traktowany o wiele gorzej przez swoich opiekunów niż cioteczny brat. Ale na tym nie kończą się jego problemy, gdyż w szkole również jest poniżany i nielubiany. Zawsze jest tym dziwnym, mimo że czuje się całkowicie normalny. Jednak teraz, mając niecałe jedenaście lat, widzi szansę na poprawę swojego losu. Od września idzie do nowej szkoły i ma nadzieję, że tam nie będzie już bity i wyzywany. Lecz plany mają to do siebie, że potrafią się psuć. W przypadku Harry'ego również tak jest, ponieważ krótko przed jego jedenastymi urodzinami pojawia się list zaadresowany właśnie do niego. Jest to jego pierwszy list w życiu, dlatego czuje się skrzywdzony, gdy wujostwo zabiera mu go bez żadnych tłumaczeń. Czas mija, listów jest coraz więcej i więcej, aż pewnego dnia Harry poznaje Hagrida, który jest gajowym w pewnej szkole. Co to za szkoła? Kto przysyłał z taką wytrwałością listy do chłopca? Co czeka go w przyszłości? Czy naprawdę jest taki zwyczajny? Na te pytania pewnie większość z Was zna doskonale odpowiedź. 

Napisanie tej recenzji jest dla mnie olbrzymim wyzwaniem. W końcu to nie jest jakaś tam sobie kolejna książka, która podobała mi się albo nie. To książka, która towarzyszy mi od prawie piętnastu lat. Jak wyrazić coś takiego? Jak dobrać słowa? Jak na nią spojrzeć z perspektywy recenzenta, a nie kilkuletniego dziecka, które przenosi się do świata magii i marzeń? Mimo to chcę spróbować, ponieważ po latach do niej wróciłam i nadal ją uwielbiam. Obawiałam się, że tym razem już nie zrobi wrażenia, że tym razem jest kolejną powieścią fantasy. Nie, ona nadal pozostaje wyjątkowa i po raz nie wiem, który udowadnia mi, że jest warta swojej sławy i przede wszystkim mojego sentymentu. 

Mija tyle lat, całe uniwersum jest mi tak dobrze znane, a tymczasem nadal jestem zachwycona pomysłem i o dziwo nadal mnie zaskakuje. Wiele twórców brało inspirację właśnie z cyklu o Harrym i mimo to on nadal się wyróżnia na tle tych wszystkich nowych i często popularnych powieści i filmów. Zostaje oryginalny i niepowtarzalny. Nawet nie zamierzam liczyć, ile sama przeczytałam podobnych książek, ile ich powstało... To on wiedzie prym i na tym powinniśmy skończyć ten aspekt. 

Kiedyś najbardziej doceniałam pomysł na tę historię i uniwersum. W tej chwili skłaniam się bardziej do języka, jakiego używa autorka, który swoją drogę również jest niepowtarzalny. Pod każdym względem jest dopracowany. Piękne, rozbudowane, ale nie za długie opisy wprowadzają czytelnika w świat magii i pozwalają na panoramiczne wyobrażenie sobie wszystkich wydarzeń. Same dialogi są naturalne i dają możliwość poznania bohaterów. Olbrzymia liczba neologizmów rozbudowuje całość i zmusza nas do przekierowania myśli na nowy tor. Przy tym zawsze miałam wrażenie, że książka płynie wolno, monotonnie i przyjemnie, a zarazem jest wielkim tornadem wydarzeń, który nie pozwala nam zatrzymać się choćby na chwilę. 

Fabuła zawsze wydawała mi się nieprzewidywalna, choć w tej chwili ciężko mi to stwierdzić. Jednak dla potwierdzenia tej mojej małej tezy, powiem, że nawet teraz, gdy czytałam tę historię po raz nie wiem który, wielokrotnie zostałam zaskoczona. Okazało się, że wielu rzeczy nie pamiętam albo jest to zmodyfikowane przez często oglądaną przeze mnie ekranizację. Myślę, że trudno sobie wyobrazić moje zszokowanie, gdy jakaś scena okazała się dla mnie pozornie nowa. Tak dobrze znana, a jednak zapomniana. Dlatego zostałam totalnie pochłonięta przez tę opowieść. 

Bohaterowie! O nich mogłabym pisać i pisać, i dalej pisać, i nie kończyć pisania. Mam o nich zbyt dużo do powiedzenia i to najchętniej o każdym. Wyobrażacie sobie, ile bym potrzebowała do tego stron? Dlatego zacznę od szczerego przyznania się, że podaję "Harry'ego Pottera" jako przykład książki, gdzie postacie zostały wręcz doskonale wykreowane. Każdy z nich jest wyrazisty, rozbudowany i zachowuje przy tym naturalność oraz wywołuje olbrzymie fale emocji. Harry jest dla mnie wyjątkowo wyrazistą postacią, która łączy w sobie wiele niespójności. Możemy obserwować wielką odwagę, szczerą dobroć, niesamowite poczucie humoru, wrażliwość, a zarazem zbyt dużą emocjonalność, nieodpowiedzialność, spryt i częstą chęć zemsty. O tym też już zdążyłam zapomnieć, bo tę postać wcale nie tworzą te wielkie sceny, które prawie wszyscy znamy, tylko te małe, pozornie nic nieznaczące wydarzenia. Ron jest dla mnie kolejnym niespodziewanym odkryciem. Z perspektywy czasu wydawał mi się bladą, papierową postacią. Teraz po przeczytaniu stwierdzam, że jest wręcz przeciwnie. Ubarwia tę opowieść i pozwala na jej powolne rozwinięcie. Jest niesamowicie lojalny z poczuciem humoru i jak się okazuje dużymi pokładami odwagi. Natomiast na Hermionie się zawiodłam. Jako dziecko ubóstwiałam ją, a teraz wydaje mi się tak bardzo, wręcz nieakceptowanie zarozumiała i oderwana od rzeczywistości. Jest maszyną, która wykonuje tylko określone cele. 

Jak widzicie, po tylu latach fascynacji, można nazwać, że obsesji, napisałam hymn pochwalny na temat "Harry'ego Pottera". To nie jest tak, że uważam tę część za wybitne dzieło, bez żadnych wad. Nie ma książek bez wad. I ta też na pewno je ma. Jednak nie zdecydowałam się na ponowne jej przeczytanie, by ich szukać. Chciałam jeszcze raz poczuć ten niesamowity klimat magii, tajemnic mistycznego zamku i prawdziwej przyjaźni. To dostałam i to zapamiętam. 

Rok Leopolda Tyrmanda Alfabetem Tyrmanda – Wydawnictwo MG

15 stycznia do księgarń wejdzie książka Alfabet Tyrmandy


Leopold Tyrmand wrócił do powojennej Polski z własnej woli. Jednak szybko okazało się, że nowa rzeczywistość tłamsi go zarówno literacko jak i osobowościowo. W połowie lat 60. wyemigrował i osiadł w Stanach Zjednoczonych, gdzie próbował stać się autorem anglojęzycznym.
Literacka aktywność Leopolda Tyrmanda zamyka się w czterech dekadach, a zawarte w niniejszym tomie wypowiedzi pisarza dokumentują niemal cały ten okres. Pochodzą one ze źródeł, wśród których są: wywiady prasowe, nieznane, niepublikowane dotąd notatniki czy też materiały służb PRL pozyskane z podsłuchu.

Tyrmandowi nieobce było hasłowe porządkowanie wypowiedzi. Dowodzi tego jego książka pt. Zapiski dyletanta. To właśnie ona stała się konstrukcyjnym wzorem niniejszego tomu, w którym znalazły się szczere, wręcz bezkompromisowe oceny znajomych, pisarzy czy ludzi władzy. Są tu również społeczno-polityczne diagnozy, migawki z peerelowskiej rzeczywistości i wrażenia z podróży po Europie czy USA. 
Podejmując lekturę Alfabetu Tyrmanda czytelnik wychodzi na spotkanie z pisarzem, którego w jakimś stopniu zna, ale także takim jego obliczem, którego zupełnie się nie spodziewa.

22 stycznia 2020 r o godz. 19.00 zapraszamy wszystkich miłośników prozy tego pisarza na spotkanie z Dariuszem Pachockim w gościnnych salach Muzeum Literatury.

Zaciekawieni? :) 

piątek, 3 stycznia 2020

Zawsze i na zawsze – Jenny Han


Tytuł: Zawsze i na zawsze

Autor: Jenny Han

Tłumaczenie: Matylda Biernacka

Cykl: O Chłopcach

Tom: III

Seria: Young

Kategoria: Literatura młodzieżowa

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece 

Liczba stron: 376

Ocena: 6/10




Lata nastoletnie wbrew pozorom wcale nie są łatwym okresem życia. Zawsze się opowiada, jakie to były cudowne czasy, jak wiele niesamowitych rzeczy się wydarzyło i ile było możliwości. Myślę, że jest w tym dużo prawdy. Jednak zapomina się, że jest to moment wielu zmian, poznawania samego siebie i podejmowania decyzji, które w wielu wypadkach mogą zaważyć na całym życiu. Moje nastoletnie lata dopiero, co minęły, a ja weszłam w wiek młodego dorosłego, więc może nie mam jeszcze wielkiego porównania i nie powinnam się wypowiadać w kwestii całego życia. Mimo to dzięki młodemu wiekowi jestem w stanie pamiętać dość dobrze, jak to było w gimnazjum i liceum. A Wy pamiętacie? Albo może właśnie jesteście nastolatkami? 

Lara Jean jest w ostatniej klasie szkoły średniej. Czuje już nadchodzącą presję związaną ze studiami, różnymi nowymi wyborami i koniecznością wykazania się. Lecz temu wszystkiemu towarzyszą również pozytywne uczucia. Jest podekscytowaną możliwością pójścia na wymarzony uniwersytet, nadchodzącym ślubem swojego ojca i... Oczywiście miłością do Petera. To ostatnie stanowczo sprawia, że dziewczyna czuje się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i jest gotowa dla miłości robić cuda. Szkoda tylko że każda, nawet najlepsza rzecz ma swój własny cień. Czy Lara Jean dokona właściwych decyzji? Czy młodzieńcza miłość ma prawo przetrwać? Czy zmiany mogą okazać się o wiele lepsze niż to co znane i dobre? 

Trylogia "O Chłopcach" okazała się niespodziewanie moją bratnią duszą. Co prawda w tej chwili wypowiadam się tylko na podstawie drugiego i trzeciego tomu, jednak nie przeszkadza mi to żywić pozytywne emocje do całości. Zdecydowałam się na kontynuowanie przygody z Larą Jean, ponieważ miałam dobre wspomnienia z tą dziewczyną i chciałam ponownie przenieść się w świat książki dla młodzieży. Trzeci tom nie okazał się tak samo wspaniały jak drugi, ale i tak dał mi wiele do myślenia. 

Autorka ma bardzo lekkie i swobodne pióro, co w takich powieściach cenię całym sercem. Dzięki temu historię czyta się szybko i z olbrzymią przyjemnością. Łatwo zrozumieć, czym kierują się bohaterowie oraz poczuć dokładnie to samo co oni. Nie jest to kolejna nastoletnia książka, która od razu po przeczytaniu zostanie odhaczona i zapomniana. 

Niestety tym razem dużym niedociągnięciem okazała się sama fabuła. Przede wszystkim była przesłodzona, co mnie zniechęcało. Ogólnie nie jestem fanką uroczych powieści, lecz w drugiej części dałam się ponieść dozie romantyzmu i zbyt dużej naiwności. Tutaj ta doza okazała się zbyt wielka jak na moje pragmatyczne serce. Byłabym może w stanie przymknąć na to oko, jednakże sama historia okazała się zbyt nudna i normalna. Miałam przed sobą życie przeciętnej nastolatki i nie umiałam wynieść z tego refleksji. Takich historii na co dzień widzę wiele. Ba, jestem w stanie znaleźć wiele analogii między życiem Lary Jean a swoim własnym, co początkowo uznałam za intrygujące. Z czasem stało się monotonne i nużące. Bez żadnej głębsze akcji. Wątek romantyczny również mnie nie pochłonął. Nie zrozumcie mnie źle, bo Lara i Peter są przekochani, ale czasami mam wątpliwości, czy związki tak odmiennych od siebie osób mogą funkcjonować w ten sposób, a przynajmniej na dłuższą metę. 

Większość bohaterów zyskała moją sympatię. Przede wszystkim Lara Jean, którą można opisać w trzech słowach – przekochana, przeurocza i przenaiwna. Czyli w skrócie dziewczyna jest całkowicie wyidealizowana pod schemat. I tutaj było dla mnie olbrzymie zaskoczenie, ponieważ w ogóle mi to nie przeszkadzało, tylko wręcz koiło moje serce. Tak miłe osoby potrafią być irytujące w prawdziwym życiu, ale tutaj na kartach książki dają nadzieję. Do Petera przekonałam się już całkowicie. W tej części okazał się ludzki pod względem emocji i zachowań. Umiał okazać miłość swojej dziewczynie, wiedział, jak rozmawiać z ludźmi, by go polubili, wiedział, jak poprawić im humor, ale ulegał też negatywnym emocjom, smucił się i bał. Myślę, że mógłby być ciekawą postacią do analizy psychologicznej. Jednak żeby nie było zbyt kolorowo, muszę też wspomnieć o Margot, która jest wybitnie irytująca. Jak ona się zachowywała, to jest po prostu nie do opisania. Młoda, inteligentna kobieta, a tymczasem bezsensowna buntowniczka i zazdrosne dziecko. Rozumiem, skąd się brały jej uczucia, ale nie rozumiem, że akurat ona nie była w stanie nad nimi zapanować. 

"Zawsze i na zawsze" okazało się ciekawym zwieńczeniem trylogii. Mimo swoich pojedynczych wad, bardzo się cieszę, że zapoznałam się z tą książką i poznałam dalsze losy Lary Jean. Przy czytaniu poprzedniego tomu miałam wiele przemyśleń i planów na zmiany. Tym razem nic takiego nie przeżyłam, ale doznałam przyjemnej i wciągającej rozrywki. 

Za możliwość zapoznania się z powieścią dziękuję bardzo Taniej Książce



środa, 1 stycznia 2020

Podsumowanie roku 2019 ♥ Najlepsze książki!

Witajcie!

Właśnie rozpoczął się nowy rok 2020! Część z Was pewnie przygotowało sobie rząd postanowień, część stwierdziło, że ich nie potrzebuje albo i tak nie spełni, a część doszło do wniosku, że rok 2019 był tak wspaniały, że trzeba go kontynuować w 2020 ♥

Co ja planuję? Szczerze mówiąc sama nie wiem. Tym razem dam się ponieść fali i zobaczę, co przyniosą nadchodzące miesiące. Przyszłość jest nieznane, a o przeszłości czytelniczej i filmowej opowiem Wam. 

Przed Wami 10 książek, które przeczytałam w 2019 roku i które podbiły moje serce! 

Miejsce 10


Miejsce 9

Harry Potter i Kamień Filozoficzny – J.K. Rowling


Miejsce 8 



Miejsce 7 

Madame Pylinska i Sekret Chopina – Eric-Emmanuel Schmitt


Miejsce 6 

Gracz – Fiodor Dostojewski


Miejsce 5

To Ty dotknęłaś duszy mej – Aleksiej Tołstoj


Miejsce 4



Miejsce 3

Dwa bieguny – Eliza Orzeszkowa


Miejsce 2

Małe Kobietki – Louisa May Alcott


Miejsce 1 

Bramy Światłości. Tom 3 – Maja Lidia Kossakowska


I tak kończę czytelniczą przygodę 2019 roku. Przeczytałam naprawdę wiele niesamowitych książek, które zapadną w moją pamięć na wiele lat. Łącznie poznałam 57 książek, co jest chyba moim rocznym życiowym rekordem :)


Pochwalcie się swoimi osiągnięciami, opiniami i postanowieniami! ♥

Wasz Elfik