niedziela, 30 sierpnia 2020

Życie bez nałogu. Uwolnij się od uzależnienia, wykorzystując techniki ACT – Kelly G. Wilson, Troy DuFrene


Tytuł: Życie bez nałogu. Uwolnij się od uzależnienia, wykorzystując techniki ACT

Autor: Kelly G. Wilson, Troy DuFrene

Kategoria: Literatura popularnonaukowa

Wydawnictwo: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne

Liczba stron: 232

Ocena: 6/10










Jako ludzkość wymyślimy wiele niesamowitych rzeczy, które na przestrzeni lat pozwalały nam na dogodniejsze, często radośniejsze i bardziej angażujące życie. Nie przewidzieliśmy długotrwałych skutków swoich pomysłów. Czas obecny pokazywał, że wszystko jest dobrze. Kolejne lata również. A jeszcze kolejne? Z całą mocą pozwalały zobaczyć, że pośród pozytywnych aspektów istnieją też te negatywne i to one mogą zaważyć na użyteczności całego pomysłu. Tylko mleko już się rozlało. W tej chwili mogłabym wymienić naprawdę wiele wynalazków, ale ograniczę się do tych, o których dzisiaj mowa, czyli do alkoholu i narkotyków. I jedno, i drugie ma pozytywne aspekty swojego istnienia, które przekonują nas, by sięgnąć po te substancje. One są prawie naturalne, kiedyś nawet były, a jak się postaramy, to możemy skorzystać z tych naturalnych. Nie byłoby nic złego w nich, gdyby nie nałóg i ostatecznie negatywne działanie często zabójczych połączeń. 

Myślę, że z nałogiem prawie każdy z nas się spotkał. Jeśli miał szczęście w swoim życiu, to może tak jak ja ze śmiechem powiedzieć, że jest uzależniony od czekolady, herbaty i czytania książek. Jak każde uzależnienie ma swoje wady, ale nie niszczą one mojego życia na tyle istotnie, bym kiedykolwiek chciała z nich zrezygnować. Jednak jest to tylko prześmiewcza anegdotka, a uzależnienia są o wiele bardziej tragiczne, niszczące ludzkie życie i często odbierające je. Najczęściej mówi się o uzależnieniu od narkotyków i alkoholu i na tę chwilę wydaje mi się, że to właśnie te dwie substancje zbierają największe żniwo w dosłownym znaczeniu, ale również i znaczeniu problemów psychicznych. Sama nie miałam bezpośrednio związku z takimi nałogami ani u siebie, ani u bliskich, lecz coraz częściej zastanawiam się, czy w swojej przyszłej karierze psychologa nie skupić się na tych problemach. Czy wybiorę taką ścieżkę, jeszcze nie wiem, ale na pewno prędzej czy później będę musiała zmierzyć się z poważnymi i bardzo różnorodnymi nałogami. 

Między innymi dlatego zdecydowałam się zapoznać z książką "Życie bez nałogu". Jest ona przeznaczone dla osób, które mierzą się z uzależnieniem i pragną z niego wyjść. Takie podejście wydawało mi się bardzo ciekawe i przede wszystkim przynoszące rozbudowaną wiedzę. Jak dotrzeć do osób, które żyją na innych zasadach niż osoby bez tak silnych nałogów? Jak pomóc takim osobom? I jak w ogóle wygląda takie życie? Liczyłam, że dzięki temu ujęciu będę lepiej rozumieć osoby w nałogach. 

Choć przyznam się, że od początku zastanawia mnie, na ile ta książka jest w stanie pomóc osobom potrzebującym. Jest ona skierowana między innymi do osób, których obecne życie jest całkowitym i niesatysfakcjonującym chaosem, gdzie nie ma miejsca na codzienne czynności. Czy są oni w stanie wziąć książkę i zgodnie z treścią i ćwiczeniami przejść ją? Mam nadzieję, że desperacja, wytrwałość i pomoc bliskich pozwoli im na to. Dzięki niej pojawia się szansa, że tym razem może się uda. Nie ma żadnej gwarancji, ale zgadzam się z autorami, że to zawsze jakaś próba, jakaś szansa. Może akurat ta, która okaże się skuteczna. Ważną informacją jest fakt, że jeden z psychologów przeżył na własnej skórze takie uzależnienie. Przez kilkanaście lat był uzależniony od narkotyków i alkoholu. Przez ten czas patrzył, jak jego życie staje się ruiną, jak cierpią jego rodzice, a później żona i córeczka. Teraz po latach przychodzi do czytelnika ze swoim poskładanym życiem, pasją, powołaniem i wymarzoną rodziną, gdzie stara się być dobrym mężem i ojcem, człowiekiem, na którego można liczyć. Brzmi to pięknie i przynajmniej mnie samej wydaje się bardzo motywujące. Na studiach byłam ostrzegana, że własna historia może wcale nie być taką motywacją, ponieważ pacjent może czuć się gorsze, że on nadal siedzi w uzależnieniu, a jego psycholog jest już człowiekiem, który przeszedł to piekło i okazał się o wiele silniejszy od niego. Jednak Wilson przedstawia swoje życie w takim ujęciu, że nikogo nie ocenia i pokazuje, jak powoli i z iloma niepowodzeniami dążył do obecnego stanu. 

Autorzy posługują się bardzo lekkim i przyjemnym stylem, co w przypadku takiej książki wyjątkowo cenię. To nie ma być książka, które w późniejszych latach będzie interpretowana przez wybitnych literoznawców, tylko książka, która dotrze do ludzi o różnym wykształceniu i o różnym stanie fizycznym i psychicznym. Powinna być łatwa w odbiorze i zrozumiała. Bez wątpienia tak właśnie jest. Nie zawiera specjalistycznego słownictwa poza pojedynczymi przypadkami, gdzie dane słowo jest bardzo dokładnie wyjaśnione. Za pomocą różnej czcionki i licznych ramek czytelnik nie pogubi się w odskoczniach i anegdotkach. 

Treść książki skupia się na skrupulatnym wytłumaczeniu, na czym polegają techniki ACT i w jaki sposób można je stosować. Na końcu każdego rozdziału istnieje również ramka, która opisuje analogię lub różnice w nurcie AA, co uważam za doskonałe połączenie i pozwolenie czytelnikowi na wybór najlepszego sposobu dla siebie samego. Pisarze robią to w sposób klarowny i zrozumiały. Warto wspomnieć, że książka niczego nie narzuca, co bez wątpienia jest jej największą zaletą. W niej nie istnieje nic takiego, jak ocenianie czy narzucanie własnego zdania, że koniecznie trzeba zerwać z nałogiem. Autorzy krok po kroczku ukazują, że to jest nasza decyzja, a ich rolą jest wyłącznie pozwolenie nam na samodzielny i świadomy wybór, który nie jest ograniczony koniecznością nałogu. Jeśli chcemy stosować używki, róbmy to, jeśli nie, przestańmy. To nasza decyzja. 

"Życie bez nałogu" to bardzo pouczająca i dająca nadzieję książka. Ze smutkiem muszę przyznać, że nie zgadzam się ze wszystkimi poruszonymi tam aspektami, ale na tym też polega część naukowa – by negować i szukać innych dróg. Liczne historie z życia oraz dopracowane ćwiczenia pozwalają zmierzyć się z demonem zwanym nałogiem i być może pokonać go, a przynajmniej zranić. Jeśli walczycie z jakimkolwiek uzależnieniem i pragniecie wygrać, jest to stanowczo książka dla Was. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznymi 

piątek, 28 sierpnia 2020

O starcu, który zwariował – Wiesław Jankowski


Tytuł: O starcu, który zwariował

Autor: Wiesław Jankowski

Kategoria: Literatura obyczajowa

Wydawnictwo: Novae Res

Liczba stron: 300

Ocena: 6/10












Cud narodzin jest piękny. Nowy człowiek przychodzi na świat, by małymi kroczkami rosnąć, stawać się coraz bardziej samodzielną osobą i tworzyć swoje własne, niepowtarzalne życie. Samo to zdanie niesie ze sobą wiele pozytywnych emocji. Jednak świat potrafi być okrutny i w niektórych przypadkach piękno zanika już na samym początku... Można by powiedzieć na samym początku życia, ale to może stać się jeszcze wcześniej. Tymczasem po drugiej stronie krawędzi jest wspomnienie zbyt długiego życia – pełnego cierpienia, nienawiści i niespełnionych marzeń. Ile czasu by to nie było, ile dobrych wydarzeń nie miałoby miejsca, dla niektórych jest już ono stanowczo za długie. Gdy to piszę, odczuwam pewnego rodzaju bezradność, ponieważ nie mam najmniejszego pojęcia, jak to rozwiązać. A może doskonale wiem...

Amadeusz jest wdowcem, który od lat mieszka sam, a przynajmniej większość znajomych tak uważa. Natomiast Stary Człowiek doskonale wie, że czuwa nad nim duch jego zmarłej żony. Dba ona, by w mieszkaniu zawsze było czysto, by jej mąż miał na stole gorący obiad i nie musiał niczym się martwić. Amadeusz i duch Lucyny wiodą sobie spokojne życie do czasu, gdy na mężczyznę zostaje wydany wyrok śmierci za grzechy przeszłości. Stary Człowiek zdaje sobie sprawę, że to już koniec, jednak chce odejść na swoich własnych warunkach – chce poddać się eutanazji. Takim sposobem rozpoczyna się droga do nieuniknionej śmierci i... rozwiązania wszystkich mrocznych tajemnic. 

Książka zafascynowała mnie ciekawym opisem. Spodziewałam się, że rozbawi mnie do łez, wciągnie w swoje sekrety i pozwoli oderwać od realnego świata. Właśnie to otrzymałam, ale w bardzo niespodziewanej otoczce mroku i historii o ciężkim kalibrze emocjonalnym. "O starcu, który zwariował" łączy ze sobą intrygującą fabułę i tematykę ważną, nad którą trzeba się pochylić i odpowiedzieć swoim własnym zdaniem. Z tego właśnie względu jest to powieść angażująca i niepozwalająca na choć chwilę emocjonalnego wytchnienia. 

Styl autora sprawił, że opowieść czytałam z olbrzymią przyjemnością. Nie zmienia to faktu, że język, jaki występuje w książce, jest trudny i pewnymi momentami określiłabym go jako wręcz przytłaczający. Nie będę ukrywać, że nawet z moim zamiłowaniem do trudnej i barwnej składni, czytało mi się dobrze. Były okresy, gdy byłam całkowicie pochłonięta w lekturze i nie zauważałam nic innego, lecz były również okresu monotonne i nudne – nie wnosiły one nic nowego do fabuły.

Sama fabuła wydaje mi się wprost groteskowa. Nie jest to tak wyraziste, jak w klasyce literatury groteski, jednakże momentami świat przedstawiony był skrzywiony i ukazujący w sposób klarowny sytuacje występujące na co dzień, ale rzadko zauważalne. Dla mnie jest to niesamowita zaleta całości, gdyż zazwyczaj nie umiem docenić tego zabiegu literackiego, a tymczasem w przypadku tej pozycji wywołał we mnie zachwyt i przede wszystkim całkowite zrozumienie. Pomiędzy kolejnymi wydarzeniami, które ważyły losy głównego bohatera, przebijał subtelnie czarny humor. To niekonwencjonalne połączenie pozwoliło na spójny obraz historii Amadeusza. Z każdą stroną coraz bardziej pragnęłam dowiedzieć się, jakie ostatecznie decyzje podejmie, o czym jeszcze nie wie i czy istnieje jakakolwiek logiczna odpowiedź na jego szaleństwo. 

Dla mnie ta książka jest symbolem sytuacji, które określam jako ironia życia. Wiele osób nie wierzy, że istnieje tak dużo szokujących przypadków i paradoksów. Według mnie sama nasza obecność na świecie jest jej początkiem. Autor dzięki takiej ironii pozwala sobie na przedstawienie trudnych i emocjonalnych tematów, które od dawna wywołują kontrowersję wśród wielu religii i ludzi o różnych poglądach. Mowa tutaj o eutanazji i aborcji. Śledząc losy bohatera, możemy zauważyć, dlaczego niektórzy ludzie decydują się na te zabiegi. Przedstawienie tej tematyki bardzo przypadło mi do gustu, gdyż autor nikogo nie ocenia, niczego nie narzuca, tylko dyskretnie wskazuje na swoje własne zdanie. Uważam to za rodzaj odwagi, by mówić to, co się myśli i pokazywać, dlaczego akurat tę opcję w danej sytuacji uważa się za lepszą, ale zarazem nie pozwolić na jawne obrażanie i negowanie jakichkolwiek wyborów. 

Schodząc z cięższego aspektu książki, muszę niestety napisać o jej istotnej wadzie. Bohaterowie są w ogóle dla mnie niedopracowani. Wszystko dzieje się wokół Amadeusza i mimo dość licznej gamy charakterów nie wychodzi poza jego historię. Zasmuciło mnie to, ponieważ powieść ma olbrzymi potencjał osobowości i wplatania opowieści z rzeczywistych żyć, a tymczasem jest to potraktowane po macoszemu. Choć należy oddać pisarzowi honor właśnie za głównego bohatera. Jest to postać barwna, gdzie wyraziste zalety współgrają z wyrazistymi wadami. Stary Człowiek jest jedną z najbardziej ludzkich postaci, jakie spotkałam w literaturze. 

"O starcu, który zwariował" to powieść angażująca w życie i pozwalająca na zrozumienie. Pełna humoru, groteski i refleksji. Oplatająca czytelnika mackami swoich przemyśleń, by zatrzymać się i spojrzeć na drugą, już zapomnianą stronę medalu. Nie oceniająca, nieprzewidywalna i niosąca ze sobą akceptację. 

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

wtorek, 25 sierpnia 2020

Przemiana – Franz Kafka


Tytuł: Przemiana

Autor: Franz Kafka

Kategoria: Literatura piękna

Wydawnictwo: Masterlab

Liczba stron: 70

Ocena: 7/10












Przez lata swojego życia obserwuję w prawdziwym życiu, literaturze, filmach czy nawet w samej muzyce, jak ludzie muszą poradzić sobie z sytuacją, gdy coś się zmienia. Niekiedy są to zmiany na lepsze, niekiedy na trochę gorsze, a jeszcze w innych przypadkach są to zmiany określane mianem tragedii. W jaki sposób sobie poradzić, kiedy całe życie staje do góry nogami? Ile czasu potrzeba, by dostosować się do nowej sytuacji, która być może okaże się sytuacją bez wyjścia? Co sprawia, że niektórzy radzą sobie z takim wyzwaniem, a inni zostają złamani i w żaden sposób niezdolni do przystosowania? Pytań jest tak wiele, a dotyczą one wydarzeń, które mogą spotkać każdego. 

Gregor Samsa pewnego dnia się budzi i stwierdza... Że jest robakiem. Jest to dość nietypowe spostrzeżenie, jednak Gregor musi przecież iść do pracy. Nie może sobie pozwolić na spóźnienie, ponieważ utrzymuje całą swoją rodzinę i przyrzekł sobie, że zarobi wystarczająco dużo pieniędzy, by jego siostra mogła kontynuować edukację. W takim przypadku nie ma większego znaczenia, że jest robakiem. Trzeba wstać! Tylko tutaj pojawia się tak oczywisty problem – gdy ma się pancerz i wiele małych nóżek, trudno jest przekręcić się bez pomocy kogoś. Gregor jeszcze wtedy nie zdaje sobie sprawy, że jest to dopiero początek kłopotów. Jeszcze nie myśli tak intensywnie, jak zareaguje jego rodzina na przemianę, jak poradzi sobie w realnym świecie i jak istotne znaczenie ma ta zmiana na jego psychikę. 

Franz Kafka jest dla mnie jednym z tych mitycznych pisarzy, o których wie każdy czytelnik interesujący się literaturą piękną i klasyczną. Mam wrażenie, że wśród jego wielbicieli wytworzył się dziwnego rodzaju kult, cześć jego prozy. Oczywiście są to tylko moje subiektywne odczucia, ale wystarczająco intensywne, by czuć wewnętrzny przymus zapoznania się z jego dziełami. Jako pierwszą pozycję wybrałam "Przemianę". Czemu akurat to opowiadanie? Wydaje mi się, że jest ono chyba najsławniejszą pozycją literacką pisarza, a zarazem jest wystarczająco krótka, by bez przeszkód przeczytać całość i na przyszłość zapoznać się ze stylem Kafki. Jakie są moje wrażenia? 

Zacznę od pomysłu, który jest dla mnie wyjątkowo niekonwencjonalny i wprost szokujący. Gdy pierwszy raz usłyszałam, o czym jest "Przemiana" doznałam pewnego rodzaju zwątpienia. Zadałam proste pytanie – ale co więcej? Właśnie nic, co ostatecznie zadziałało na mnie motywująco i jeszcze bardziej zaintrygowało jako całość twórczości pisarza. Jak czymś tak prostym i osobliwym oczarował tak wielką rzeszę czytelników? Z żalem stwierdzam, że po przeczytaniu nadal nie rozumiem fenomenu tego opowiadania. 

Natomiast doskonale rozumiem, skąd opinie określające Kafkę jako wybitnego geniusza pióra. Jeszcze za wcześnie, bym sama tak oceniła pisarza, ale jeśli jego pozostałe powieści i opowiadania są napisane tak samo płynnym i dopracowanym językiem, bez wątpienia również dołączę do grona ludzie zakochanych w stylu Franza Kafki. Za pomocą prostych słów autor wywołał we mnie całą gamę najróżniejszych emocji i pozwolił na chwilę zapomnienia. Tak częste opisy emocji Gregora pozwoliły mi na utożsamienie się z tym młodym i zapracowanym chłopakiem, który bardzo pragnie spełnić oczekiwania swoich rodziców i dać lepsze życie całej rodzinie. 

Sama fabuła, jak łatwo się domyślić, skupia się wyłącznie na jednym wątku, którym jest tytułowa przemiana głównego bohatera. Cała ta historia jest niezmiernie groteskowa i mimo że wiem, że jest to rodzaj metafory opisującej o wiele więcej aspektów niż początkowo można zauważyć, to ciężko mi spojrzeć na to poważnie. Podejrzewam, że jest to pewnego rodzaju uprzedzenie i stąd wynika moje nieprzemijające zdziwienie przemianą. Zarazem moja uwaga została tak bardzo skupiona na odczuciach Gregora, że zapomniałam o otaczającym mnie świecie i dałam się ponieść często ponurym przeżyciom robaka pełnego ludzkich emocji. Jest to dla mnie niesamowite przeżycie. 

Chciałabym przedstawić Wam, jak bardzo przypadła mi go gustu lub właśnie nie przepadła ta wielka metafora, jednak nie jestem w stanie, gdyż po prostu nie zrozumiałam tego opowiadania. Wspomogłam się poszukiwaniami wśród licznych interpretacji i ostatecznie doszłam do wniosku, że tych interpretacji jest zbyt wiele, by stwierdzić z całą pewnością, co chciał przekazać autor. Subiektywnie odczuwam to jako historię młodej osoby, która jest gotowa poświęcić wszystko, by tylko spełnić wygórowane oczekiwania swoich rodziców. Jeszcze przed przeczytaniem "Przemiany" czytałam również fragmenty biografii autora i bez wątpienia widać analogię między Gregorem a Franzem. Jednak przychylam się również do interpretacji, gdzie przemiana głównego bohatera jest związana ze śmiertelną chorobą, podczas której rodzina musi zaakceptować tak przerażający fakt. Być może jest to też opowieść człowieka niegotowego na nadchodzące zmiany, człowieka żyjącego w starym świecie, który już dawno przeminął. Jak sami widzicie, "Przemiana" niesie ze sobą całą gamę historii, które pozwalają czytelnikowi na wybranie tej najbardziej odpowiadającej. 

Niezmiernie się cieszę, że wreszcie zdecydowałam się na zapoznanie z dziełem Kafki. Mimo że moje oczekiwania były o wiele większe, był to dobrze spędzony czas, który przyniósł wiele tematów do refleksji. Na tę chwilę nie jestem pewna, czy dołączę do wielbicieli pisarza, ale na pewno w przyszłości i to zapewne bardzo bliskiej poznam inne książki autora.  

piątek, 21 sierpnia 2020

Psychopaci są wśród nas – Robert D. Hare


Tytuł: Psychopaci są wśród nas

Autor: Robert D. Hare

Tłumaczenie: Anna Skucińska

Kategoria: Literatura popularno-naukowa

Wydawnictwo: Znak

Liczba stron: 276

Ocena: 8/10











Wszyscy doskonale znamy bajki o potworach, które mimo dobrych zakończeń straszyły nas przez wiele nocy. Zapewne prawie każdy z nas przeżył moment, gdy bał się, co jest pod jego łóżkiem albo w szafie. Jednak z czasem dorośliśmy, a strach przed potworami stał się tylko wyblakłym wspomnieniem, które być może wraca wyłącznie w momentach, gdy to nasze dzieci tym razem obawiają się nieznanego. Lecz czy jesteśmy tacy pewni, że potwory nie istnieją? A co jeśli są wśród nas perfekcyjnie zakamuflowane? A jeśli te prawdziwe baśnie nie mają dobrego zakończenia? 

Temat psychopatów jest wyjątkowo fascynujący i tak samo jak duża część osób jestem nim całkowicie zafascynowana. Na studiach zaczęłam go zgłębiać i w historiach popkulturowych, i w literaturze naukowej. Dlatego tym razem przychodzę do Was z lekturą napisaną przez wybitnego eksperta, który poświęcił większość swojego życia, by dokładnie i rzetelnie zgłębić mózg przerażających potworów zwanych psychopatami. Autora zadaje sobie wiele pytań takich jak: czy psychopaci rzeczywiście są potworami? Jak funkcjonują? Czy da się im pomóc? 

Przede wszystkim należy wspomnieć, że pisarz jest wybitnym psychologiem, lecz w swojej książce nie używa specjalistycznego słownictwa ani tym bardziej rozbudowanych toków myślenie przeznaczanych wyłącznie dla znawców. "Psychopaci są wśród nas" to pozycja tak samo wartościowa dla laików, jak i psychologów. Styl w książce jest bardzo rozbudowany i dopracowany, jednocześnie zachowując lekkość pióra, co pozwala czytelnikowi powoli i ze zrozumieniem brnąć w dalsze drogi psychologii i umysłów psychopatów. 

Cała treść książki jest podzielona na konkretne części, gdzie można przeczytać o prawdziwych osobach, które osiągnęły wysokie wyniki na skali psychopatia. Oczywiście wszystkie dane są zmienione tak, by nie można odnaleźć bohaterów. Ale dzięki tym prawdziwym historiom, które bezpośrednio przeżył autor, miałam poczucie, że jestem razem z nim i razem rozmawiamy z psychopatami oraz próbujemy dotrzeć do sedna ich problemów. Samo doświadczenie Hare'ego sprawia, że zaufałam jego opiniom i czułam, że mam do czynienie z poważnym psychologiem dążącym do poprawy świata. Lecz żeby nie było zbyt poważnie, to w książce jest wiele nawiązań do popukultury, co dodatkowo intryguje i daje dokładniejszy ogląd na sprawy. Jest to luźna i przyjemna forma przekazywania rozbudowanej wiedzy. Tym bardziej że nasze wyobrażenie o psychopatach często okazuje się błędne, gdyż wyobrażamy sobie ich jako seryjnych morderców, potwory marzące tylko o krwi swoich ofiar. Tymczasem są to ludzie bez empatii, ale nie oznacza to, że są w stanie zabijać. Takich przypadków jest mało. Psychopaci manipulują, wykorzystują i dążą wyłącznie do spełnienia swoich egoistycznych marzeń, a przy tym nigdy nie mają wyrzutów sumienia. Tego wyobrażenia aż tak się nie boimy, a to ono jest olbrzymim zagrożeniem dla całego społeczeństwa. 

Samego autora doskonale znam, ponieważ częściowo na podstawie jego badań pisałam swoją pracę roczną na studiach. Bardzo go szanuję i przyznam, że to przede wszystkim nazwisko przekonało mnie do przeczytania tej książki. Nie zawiodłam się, ponieważ wszystkie opowieści – również te anegdotyczne i żartobliwe – są poparte konkretnymi badaniami, więc każdy zainteresowany czytelnik może dotrzeć bezpośrednio do nich i sprawdzić, w jaki sposób autorzy do tego doszli. "Psychopaci są wśród nas" zbierają w całość doświadczenie psychologa i liczne badania dotyczące psychopatii. Przekazują tą wiedzę w bardziej przystępny sposób dla osób nie znających żargonu psychologicznego. 

Cieszę się, że miałam przyjemność przeczytać tę książkę i jeszcze lepiej poznać obszar psychologii związany z psychopatią. Mimo że spędziłam już wiele godzin zgłębiając tematykę, to zostałam wiele razy zaskoczona nowościami i kolejnymi tropami do sprawdzenia. Właśnie takie książki cenię – pozwalające na potwierdzenie dotychczas zdobytych informacji, ale dające też nutę niepewności  i nowości, za którą czytelnik ma ochotę iść dalej. Jest to stanowczo pozycja godna polecenia. 

środa, 19 sierpnia 2020

Nie ufam już nikomu – Klaudia Muniak


Tytuł: Nie ufam już nikomu

Autor: Klaudia Muniak

Kategoria: Thriller

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Liczba stron: 304

Ocena: 7/10













Psychika ludzka jest niezwykle kruchą strukturą, która jeśli zajdą odpowiednie warunki, może zostać momentalnie zniszczona. Jednak nie jest to słabość naszego umysłu. Osobiście wolałabym to paradoksalnie określić jako potęga ludzkości. Nasze umysły i przeżycia wewnętrzne są tak wielopoziomowe i mimo możliwości manipulacji i niszczenia ich, prowadzą nas przez życie i pozwalają wielokrotnie cieszyć się z najbłahszych wydarzeń, pozwalają pokonywać demony przeszłości, pozwalają radzić sobie ze swoim własnym szaleństwem. 

Iga cierpi na zaburzenie obsesyjno-kompulsywne, które potocznie jest nazywane nerwicą natręctw. Lubi, gdy rzeczy są ustawione prosto i symetrycznie. Symetria jest dla niej niezwykle ważna i dlatego też tak bardzo ceni liczby parzyste. Dzięki nim można osiągnąć symetrię. Zaburzeniu towarzyszą również napady lękowe. Jednak Iga od lat leczy się, więc wie, że odpowiednie dawkowanie leków oraz systematyczne uczęszczanie na psychoterapię pozwala jej na całkowicie normalne życie. Tym bardziej że teraz ma największy skarb na całym świecie – swojego kilkutygodniowego synka Joachima. Poród okazał się doświadczeniem trudnym, gdyż trwał ponad przeciętny czas. Dlatego Iga musi podzielić obowiązki między sobą, a swoją mamą, która jako babcia jest bardzo zaangażowana. Wszystko to wygląda pięknie do momentu, gdy lęk wraca, a halucynacje stają się częścią codzienności. Co się dzieje? Iga za pomocą wszczepionego chipa dba o poprawne dawkowanie leków. Czy to możliwe, że zwariowała? A może ktoś inny nią manipuluje? 

W świecie literackim książka odbiła się olbrzymim echem, a towarzyszyły temu prawie same pozytywne opinie. Przyznam, że taka zachęta w moim przypadku paradoksalnie działa jako zniechęcenie do lektury. Lecz mimo mojego sceptycyzmu zdecydowałam się przeczytać "Nie ufam już nikomu". Oczywiście przekonał mnie wątek zaburzeń psychicznych. Po trzech latach studiowania psychologii jestem już całkowicie oddana temu tematowi. Czy to była dobra decyzja? Czy pozytywne opinie sprawdziły się też w moim przypadku? 

Autorka prowadzi historię w dwutorowy sposób – opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce "wtedy" i wydarzeniach z "teraz". Ta koncepcja wyjątkowo przypadła mi do gustu, ponieważ miałam wrażenie panoramiczności oraz wgłębienia się w całą opowieść. Dzięki lekkiemu pióru brnęłam przez książkę w zawrotnym tempie, a na jeszcze większe zaangażowaniem w fabułę pozwalały liczne opisy przeżyć wewnętrznych. Doceniam je, gdyż to właśnie im czytelnik zawdzięcza tak dobre zrozumienie głównej bohaterki. 

Choć muszę przyznać, że na początku powieść okazała się bardzo powolna. Długie opisy, które ograniczały akcję, sprawiały, że czułam się trochę znużona. Ale też sądzę, że w przypadku tej konkretnej historii takie wprowadzenie było konieczne i to ono pozwoliło w późniejszych częściach oddać mi się całą sobą fabule i wydarzeniom z życia Igi. Później kolejne aspekty coraz bardziej mnie szokowały i przerażały. Pisarka zaskoczyła mnie niesamowicie i tutaj wielki ukłon dla niej. Zazwyczaj moje przeczucia i przypuszczenia okazują się całkowicie słuszne. Tym razem każdy mój pomysł na zakończenie okazał się nietrafiony. Naprawdę jestem pod wrażeniem. 

Niestety w czytaniu przeszkadzał mi pewien mankament, a konkretnie niedokładne dopracowanie bohaterów. Samej Idze z wiadomych względów autorka poświęciła naprawdę dużo czasu, co mnie oczywiście cieszy. Co prawda nie zapałałam do niej sympatią, momentami nawet nie cierpiałam, ale bez wątpienia jej kreacja była rozbudowana i wielowymiarowa. Wywoływała we mnie pokłady współczucia i pragnienie niesienie pomocy. Jednak pozostali bohaterowie byli i w sumie nic więcej... Męża Igi – Natana – polubiłam, ale zawdzięcza to tylko opisom, jaki był czuły, inteligentny i przystojny. W tym przypadku to trochę za mało, by przywiązać się do niego. Podobnie miałam z przyjaciółką Igi – Martą. Cały czas była gdzieś w tle, a stanowczo kandydowała na ważniejszą postać. Jestem tym zawiedziona. 

"Nie ufam już nikomu" okazało się idealnie spełniać moje oczekiwania dotyczące aspektu psychiki ludzkiej. Uważam, że sposób, w jaki pisarka przedstawiła problemy psychiczne Igi, jest naprawdę zadowalający. Miałam wrażenie, że przeżywam to wszystko razem z główną bohaterką i tak samo jak ona jestem całkowicie zaplątana pomiędzy rzeczywistością a halucynacjami. Gdy nie można ufać swoim zmysłom, świat staje się niezwykle trudnym i niebezpiecznym miejscem. Tematyka zaburzeń psychicznych jest wybitnie istotna w naszym życiu. Ludzie chorzy kiedyś byli uważani za wariatów, którzy tylko szkodzą społeczeństwu. Mimo że czasy te minęły, to wiele tych przekonań zakorzeniło się w naszym sposobie myślenie. Jest to niesprawiedliwe, gdyż zaburzenia psychiczne najróżniejszego rodzaju wywołują olbrzymie cierpienie. Dzięki akceptacji można z nimi walczyć i pomóc chorym ludziom. Czasami z naszej strony jest to wielkie poświęcenie, ale czasami tylko chwila cierpliwości. Czy nie warto właśnie jej dać?

Niezwykle cieszę się, że nie czekałam, aż minie zbiorowa fala na tę książkę. Przeczytanie jej w tej chwili było dobrą decyzją i jeśli macie jakiekolwiek obawy co do niej, to zapewniam Was, że są zapewne tak samo wyolbrzymione jak w moim przypadku. Powieść za pomocą intrygującej i wciągającej fabuły daje wspaniałą rozrywkę, ale odwołuje się również do naszej empatii i pozwala lepiej zrozumieć trudności pochodzące z psychiki człowieka. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo Taniej Książce i zapraszam do zapoznania się z ich ofertą: kryminały i sensacja

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Skażone krajobrazy – Martin Pollack


Tytuł: Skażone krajobrazy

Autor: Martin Pollack

Tłumaczenie: Karolina Niedenthal

Seria: Sulina

Kategoria: Reportaż

Wydawnictwo: Czarne

Liczba stron: 112

Ocena: 7/10









Gdy spędza się dużo czasu w dużym mieście, czasami ma się ochotę, by opuścić ten murowany krajobraz i odetchnąć prawdziwą naturą. Wtedy najlepszym miejscem na taki właśnie odpoczynek są lasy, jeziora czy góry. Wokół pierwotna przyroda, która pozwala na refleksję, zatrzymanie szybkiego biegu. Natura jeszcze nie skażona ludzką ręką tak bardzo lubiącą niszczyć wszystko, co na jej drodze się znajdzie. Ale czy te piękne zielone liście, ta przezroczysta woda w jeziorze czy ukryta jaskinia pośród skał na pewno nie została skażona? Czy na pewno w przeszłości nie pojawił się człowiek okrutny, bez sumienia i nie dotknął tych miejsc swoim egoizmem i brakiem skrupułów? 

Od jakiegoś czasu postanowiłam lepiej się zapoznać z reportażami. Jest to dla mnie forma mało znana, choć chyba lepiej byłoby to określić jako w ogóle nieznana. Prawie całą swoją dotychczasową wiedzę czerpię z podręczników, licznych powieści, które czytam z takim zamiłowaniem, oraz z programów przyrodniczych, które wypełniały mi godziny dzieciństwa. Tym razem chciałabym spróbować z wiedzą bardzo pewną, ale też unikatową. Taką, której nie przekażą mi podręczniki. One dadzą wyłącznie suche fakty o olbrzymiej wadze. W reportażach liczę na ukryte, ale równie istotne przeżycia – naszpikowane subiektywnymi emocjami pozwalającymi na lepsze zrozumienie drugiego człowieka. Mam dopiero kilka takich reportaży za sobą, ale te przeczytane okazały się naprawdę satysfakcjonujące mnie. Tak jest też w przypadku "Skażonych krajobrazów".

"Skażone krajobrazy" to tytuł, który według mnie jednoznacznie sugeruje, o czym będzie książka. Na samym początku recenzji starałam się Was naprowadzić na taki sam tok myślenia jak mój, gdy zaczynałam czytać tę pozycję. A zaczynałam ją czytać całkowicie spontanicznie, opierając się wyłącznie na tytule. I tak o to zostałam niesamowicie zaskoczona, ponieważ moje przekonanie, że tematyka będzie związana z chemiczną działalnością ludzi oraz brakiem ekologii, okazało się całkowicie niepoprawne. "Skażone krajobrazy" to reportaż o miejscach masowych zbrodni. Oczywiście są w nim miejsca dobrze znane Polakom i całemu światu – Auschwitz, ale autor skupia się przede wszystkim na miejscach, gdzie ludzie próbowali lub nadal próbują zatrzeć pamięć o okrutnych wydarzeniach. 

Nie będę udawać, że gdy zobaczyłam swój błąd, cieszyłam się, że zapoznam się z tą nową dla mnie tematyką. Czułam się zawiedziona, ale zdecydowałam się mimo to czytać dalej, co było zadaniem nużącym i mało ciekawym, gdyż pisarz na początku tak naprawdę wymienia tylko takie miejsca. Nie zrozumcie mnie źle – szanuję pamięć o nich, jednak z perspektywy czytelnika są to tylko nazwy w całkowicie nieznanych językach, które nic mi nie mówiły. Pojawiały się krótkie komentarze autora, ale to mi nie wystarczyło, by oddać się emocjonalnie lekturze. Dopiero z czasem kontekst książki zaczął się zmieniać i wtedy wyraźnie strona za stroną sprawiły, że poczułam się zaintrygowana oraz zaczynałam czuć prawdzie emocje. 

Podawane wydarzenia zaczęły być opisywane dokładniej z całym tłem historii i kultury. To wszystko powoli nabierało przerażających barw. Autor przekazywał mi swój szacunek dla takich miejsc oraz poczucie bezradności i zagubienie, że takie masowe mordy na olbrzymią skalę miały miejsce i były dokonywane przez gatunek, który uważa się za najlepszy, który w teorii jest najrozsądniejszy. W takich momentach traci się wiarę w całą ludzkość. Pisarz dokładnie skupia się na opisaniu, jak wygląda proces odnajdywania zapomnianych grobów i jak ludzie reagują, gdy dowiadują się lub nareszcie muszą na głos przyznać, że żyją na jednej, wielkiej mogile. A reakcje wbrew pozorom nie są takie przewidywalne. Przejawiają się olbrzymią różnorodnością. Martin Pollack musiał wiele przejść i poświęć swojego czasu i energii, by wydobyć od miejscowej ludności choć skrawki prawdy. Prawda wiąże się z przyznaniem do winy, z przyznaniem do okrucieństwa i bezradności. Osobiście nie wyobrażam sobie, co ludność małej wioski mogła zrobić, by uratować mordowane osoby. Ich była garstka, wrogów mnóstwo. Jak nie zachować bierności, gdy w domu czeka cała rodzina, a sprzeciw oznacza śmierć? Mimo to wiele ludzi nie chce mieć nic wspólnego z tymi miejscami i nie chce przyznać, że pamięta albo wie od już dawno zmarłej rodziny, co tam stało się naprawdę. 

Temat, jak sami widzicie, jest niezwykle ciężki. Samo morderstwo dla wielu z nas jest niewyobrażalnym czynem, ale jak wyobrazić sobie morderstwa na tysiącach osób, które razem ginęły w ciągu jednego dnia, a później być może na zawsze zostały zapomniane? Pisarz wielokrotnie podkreśla, że odnajdywanie takich miejsc jest wybitnie istotne, a pamięć dla ofiar czymś obowiązkowym. A sprawcy? Ludzkości należy się prawda, więc i oni powinni zostać w odpowiedni sposób zapamiętani. W czasie czytania pojawiło się w mojej głowie wiele refleksji o dehumanizacji, cierpieniu i stwarzaniu najokrutniejszych sytuacji, które niestety są przejawem straszliwej kreatywności ze strony oprawców. 

Należy pamiętać i w dużej części z tym się zgadzam. Prawie nikt z nas nie chce być zapomnianym. Jeśli już myśli o swojej śmierci, to ma zapewne wyobrażenie pięknego grobu z wygrawerowanym nazwiskiem i płaczącą rodziną nad nim. Ci ludzie nigdy tego nie dostali. Dlatego należy się im pamięć. To są słowa rozsądku poprowadzonego przez empatię. Jednak samo serce zadaje mi pytanie, czy naprawdę powinniśmy odgrzebywać stare sprawy w takiej formie? Czy tym ludziom razem z pamięcią nie należy się spokój ducha? Czasami ma wrażenie, że jesteśmy nauczeni sztucznego szacunku. Od dziecka nam mówili, że historię i bohaterów trzeba pamiętać i ich czcić. A ile z tego szacunku i pamięci jest naszą prawdziwą potrzebą? Mam tylko nadzieję, że Martin Pollack poszukuje zaginionych grobów, bo wierzy z głębi serca, że tak należy. Przedstawia też fragment własnej historii, gdzie wyraźnie opisuje, skąd jego decyzja, by zająć się czymś takim. 

Mimo początkowej niechęci do "Skażonych krajobrazów" cieszę się, że przypadek pozwolił zapoznać mi się z tą książką. Dała mi ona wiele do myślenia i sprawiła, że zapoznałam się z tematem unikatowym, rzadko poruszanym, a tak istotnym i należącym wbrew wszelkim pozorom do naszej codzienności. 

sobota, 15 sierpnia 2020

Życie mrówek – Maurice Maeterlinck


Tytuł: Życie mrówek

Autor: Maurice Maeterlinck

Tłumaczenie: Maria Czartowska, Adam Czartowski

Kategoria: Literatura piękna

Wydawnictwo: Wydawnictwo MG

Liczba stron: 280

Ocena: 6/10










Gdy jesteśmy dziećmi, nasz świat wydaje się niesamowicie ciekawy. Każde stworzenie, każda rzecz, każde zjawisko to zapowiedź niesamowitej przygody, która pozwoli poznać dziecku świat i zostanie zapamiętana na długo. Pewnie sobie przypominacie jakieś dawne zabawy obecnie wydające się niesamowicie niedorzeczne, nielogiczne i po prostu absurdalne. Do nich wcale nie były potrzebne zabawki – wystarczył sam świat. Dla mnie między innymi taką "zabawką" był mrówki. Obserwowałam je, odkąd tylko pamiętam. Karmiłam mrówki najróżniejszymi odmianami słodkiego jedzenia. Robiłam najróżniejsze eksperymenty na nich, które jak się zapewne domyślacie, etyczne nie były... Mimo że w żaden sposób nie poszłam dalej ścieżką poznawania życia mrówek, to przebłyski pasji nadal we mnie pozostały, a mrówki wydają się równie pasjonujące, jak w czasach gdy miałam cztery lata. 

Właśnie z tych powodów moje zainteresowanie przyciągnęła książka "Życie mrówek". Przyznam się, że od razu jak tylko spostrzegłam jej istnienie, postanowiłam, jak najszybciej ją przeczytać. Tak właśnie zrobiłam i po lekturze wiem o wiele więcej o mrówkach, choć pewne aspekty, o których zaraz mowa, sprawiły, że nie jestem pewna swej wiedzy. Ale nie zmienia to faktu, że z olbrzymim zaangażowaniem oddałam się lekturze i każdy fakt, do którego kiedyś sama doszłam, sprawiał mi przyjemność i dawał poczucie satysfakcji. 

Popełniłam błąd, ponieważ nawet nie przeczytałam opisu, gdy decydowałam się na kupno tej książki. Wystarczył tytuł, bym bezmyślnie chciała ją przeczytać. Oczywiście z perspektywy czasu nie ma to już najmniejszego znaczenia, jednakże doznałam szoku, gdy zdałam sobie sprawę, jak dawno ta książki została napisana. Byłam przekonana, że to współczesna popularno-naukowa pozycja czytelnicza. Otóż nie – książka została po raz pierwszy wydana dziewięćdziesiąt lat temu... A sam autor w roku 1911 otrzymał Nobla w dziedzinie literatury. Jestem pod wrażeniem, bo naprawdę całkowicie nie spodziewałam się, że "Życie mrówek" ma za sobą tak rozbudowaną historię. 

Zarazem wyjaśnia też to nietypowy język, którym posługiwał się pisarz. Momentami był bardzo metaforyczny, co jest całkowicie odmienne w porównaniu do dzisiejszej literatury naukowej. Teraz każdy, kto zdecydowałby się na przekazanie wiedzy w tak poetyczny sposób, zostałby wyśmiany. To trochę smutne, jednak bliżej mi do naukowca niż poety, więc doskonale zdaję sobie sprawę, skąd współcześnie takie wytyczne. Wracając do pisarza, to styl, którym się posługiwał, jest pełen zawiłej składni, rozbudowanych porównań oraz bogatego słownictwa. Trudno czytelnikowi tego nie docenić, ale jeśli nie jesteśmy nastawieni bardzo na artyzm, taka zawiłość robi się nudna. Tak było w moim przypadku. 

Największą zaletą tej książki jest fakt, że autor jest niesamowitym pasjonatą, więc momentalnie zaraża czytelnika swoim zaangażowaniem i fascynacją. Robi to w nienarzucający sposób – subtelnie i z gracją. Jest to w dodatku otoczone wieloma rozbudowanymi rozważaniami, które często wychodzą poza główną tematykę książki. Perspektywa autora wydaje mi się wyjątkowo niekonwencjonalna i dająca możliwość spojrzenie na świat przez całkowicie odmienny pryzmat. Uwielbiam takie książki, więc i w tym przypadku zostałam oczarowana. Choć miałam momenty, gdy mi się wydawało, że czytam kartkę z kalendarza, gdzie w szybki sposób jest przekazywany jakiś rodzaj nietypowej wiedzy. 

Warto również zwrócić uwagę na samo wydanie książki, które w moim odczuciu jest przecudowne. Książka robi wrażenie starej, dobrze utrzymanej powieści. Twarda obwoluta, przepiękne ilustracje i bardzo precyzyjnie stworzone strony podbiły moje czytelnicze, wizualne serce. To jest ten moment, gdy chcę mieć pozycję czytelniczą na półce ze względu na wydanie. Ale oczywiście niezmiernie się cieszę, że treść okazała się też warta czytania. 

"Życie mrówek" mimo nieprzewidzianych komplikacji zostało odebrane przeze mnie wyjątkowo pozytywnie i jeśli tylko będę miała możliwość zapoznania się z innymi książkami autora, to na pewno to zrobię. Tym czasem jeżeli interesujecie się mrówkami, gorąco Wam polecam tę książkę. 

czwartek, 13 sierpnia 2020

Paradoksalna psychologia czyli zdrowy rozsądek na manowcach – Sławomir Jarmuż


Tytuł: Paradoksalna psychologia czyli zdrowy rozsądek na manowcach

Autor: Sławomir Jarmuż 

Kategoria: Literatura naukowa

Wydawnictwo: GWP

Liczba stron: 220

Ocena: 8/10











Przez większość swojego życia próbujemy kierować się albo rozsądkiem, albo ulegamy emocjom. Zazwyczaj ta druga opcja przynosi niepożądane skutki, gdyż chwilowe, nierozważne zachowanie może doprowadzić do wyjątkowo przykrych sytuacji. Dlatego tak wielu ludzi jest zdania, że powinniśmy podejmować decyzje po dokładnym przemyśleniu i wykorzystaniu logicznych wniosków. Brzmi pięknie – jak rozwiązanie wszelkich problemów. Zarazem nie zawsze się sprawdza. A co jeśli wbrew ogólnemu przekonaniu są momenty, gdy nasze logiczne i rozsądne działania całkowicie zawodzą? Może wcale nie były takie mądre? A może jako ludzi jesteśmy jednym, wielkim paradoksem? 

Moi stali czytelnicy na pewno doskonale wiedzą, że jestem bezpośrednio związana z psychologią. Od zwykłego przypadku doszłam do zaintrygowani tą dziedziną i do planów, by to właśnie jej poświęcić się w przyszłości. Czuję coś na kształt powołania, dlatego tak olbrzymią radość sprawia mi pogłębianie wiedzy z psychologii i wszystkich pokrewnych dziedzin. Pragnę w przyszłości zdobytą wiedzę wykorzystywać w praktyce. Dlatego tym razem przychodzę do Was z książką o przewrotnym tytule – "Paradoksalna psychologia czyli zdrowy rozsądek na manowcach". 

Zdecydowałam się zapoznać z tą książką, ponieważ bardzo mi się podoba idea pomysłu, by przedstawić ludziom paradoksy naszych zachowań i reakcji. Zazwyczaj nie mamy pojęcia o pewnych mechanizmach psychologicznych, które dosłownie zachodzą codziennie. Nieraz i nie dwa zastanawialiśmy się, czemu uparcie kogoś przekonujemy do czegoś, a on z każdym naszym argumentem jeszcze bardziej zapiera się przy swojej opinii. Przeżyliście coś takiego? Jestem przekonana, że tak. To jest tylko jeden przykład z całej gamy zjawisk. Nie mamy pojęcia, czemu nasze logiczne myślenie i argumenty czasami zawodzą, a odpowiedzi czasami są tak proste... "Psychologia paradoksalna" pokazuje rząd psychologicznych mechanizmów, które zaskoczą nie jedną osobę i pozwolą czytelnikowi lepiej zrozumieć otaczający go świat. 

Przede wszystkim jest to książka dla wszystkich. Nie trzeba posiadać jakieś specjalistycznej wiedzy z psychologii, by bez problemu rozumieć przekazywane informacje. Jest napisana wyjątkowo lekkim i przyjemnym piórem, dzięki czemu przedstawione artykuły czyta się w zawrotnym tempie i przyswaja całą wiedzę. Zarazem autor w subtelny sposób wielokrotnie wplata w treść anegdotki i dowcipy, które w fantastyczny sposób ubarwiają tę pozycję literacką. Mimo że uwielbiam te wszystkie aspekty psychologiczne, to wielokrotnie czytając książki psychologiczne, miałam momenty, gdy czułam się znużona i miałam dość przyswajania nowości. Tymczasem styl pisarza sprawił, że tym razem w ogóle tego nie odczułam i potrzebowałam tylko dwóch dni, by z satysfakcją przeczytać całość. 

Jednak język językiem, ale w literaturze popularnonaukowej liczy się przede wszystkim treść. Jak było w przypadku "Paradoksalnej psychologii"? Informacje zawarte w książce są bardzo konkretne i opisane w rozbudowany sposób. To nie są tylko słowa rzucone na wiatr, ale potwierdzone konkretnymi eksperymentami i jasno wytłumaczonymi tokami rozumowania. Poruszane tematy są według mnie naprawdę paradoksalne, ale po przeczytaniu danego artykułu doskonale wiem, czemu tak mi się wydawało. Przyznam też, że wiele aspektów dosłownie mnie zaskoczyło. W swojej próżności uważałam, że zapewne większość tematów zostało już poruszone na moich studiach. Oczywiście częściowo tak było, ale o niektórych rzeczach nie miałam najmniejszego pojęcia, co dodatkowo zachęciło mnie do dalszego czytania. W dodatku cieszę się, że pisarz z zaangażowaniem stworzył bibliografię. Mimo że to jest naukowa podstawa, to wielokrotnie tego właśnie mi brakuje. Tymczasem w tym przypadku wszystkie tematy, które jakoś wyjątkowo mnie zaintrygowały, mogę pogłębić. 

"Paradoksalna psychologia" to książka, która spełniła wszystkie moje oczekiwania. Ostatnio pod względem tego typu pozycji miałam pecha, ponieważ trafiałam na dzieła, gdzie albo mimo rzetelnej wiedzy książka była napisana w przerażająco nudny sposób, albo w bardzo przyjemny, ale za to całkowicie traciła na treści. Tutaj dostałam i fantastyczny język, który zachęcał do lektury, i wiedzę, dzięki której czuję satysfakcję. Dla wszystkich osób zainteresowanych psychologią jest to doskonała lektura. 

Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję bardzo Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu 

Premiera Metamorphosis!

Witajcie!

Dzisiaj przychodzę do Was z czymś, czego dotychczas na blogu nie było. A mowa tutaj o grze komputerowej Metamorphosis!
12 sierpnia miała ona swoją premierę. Pewnie się zastanawiacie, czemu akurat mowa o niej. Otóż jest ona inspirowana opowiadaniem Przemiana Franza Kafki. Brzmi to, jak nie lada gratka, prawda? :) 
Ja już posiadam i Przemianę w wersji literackiej, i Metamorphosis w wersji komputerowej. Niedługo możecie się spodziewać postu o moich przeżyciach związanych z grą. A tymczasem zachęcam do zapoznania się z większą liczbą informacji i zagrania :) 



Dajcie znać, co sądzicie! :)

wtorek, 11 sierpnia 2020

Dalajlama o mistycyzmie – Renuka Singh


Tytuł: Dalajlama o mistycyzmie 

Autor: Renuka Singh

Tłumaczenie: Maciej Lorenc

Kategoria: Religia

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Liczba stron: 152

Ocena: 6/10











Żyjemy w kraju, gdzie bez wątpienia dominuje katolicyzm. Są to niepodważalne dane, ale zarazem wydają mi się bardzo papierkowe, ponieważ można wykazać wiele luk dotyczących sposobu myślenia. Ile deklarujących się katolików naprawdę praktykuje swoją religię? Ile z nich całkowicie, i refleksyjnie oddaje się tym wierzeniom? Ile z nich wybrało świadomie katolicyzm, a ile poszło za przykładem pokoleń? Myślę, że szczere odpowiedzi zmieniłyby wiele danych. Abstrahując już od samego katolicyzmu, czasami wydaje mi się przerażająca ta zależność, która sprawia, że od dziecka wyznajemy jakąś religię czy system wartości, tylko dlatego bo nasi rodzice są ich wyznawcami. Prawdopodobnie ich rodzice też byli... W mojej własnej utopii chciałabym, żebyśmy sami w pewnym momencie decydowali, czy wierzymy w Boga, w jaki sposób to robimy, czy raczej wolimy oddać się innej religii lub po prostu innej wartości. W tym świecie nie musielibyśmy bać się krytyki, bać się próbowania nowych rozwiązań. Po prostu byśmy wierzyli. Odpowiednio ulokowana w naszej psychice wiara daje szczęście. 

Tym razem zdecydowałam się zapoznać z religią, która pochodzi z daleka i charakteryzuje się odmiennością w porównaniu do chrześcijaństwa. Oczywiście mowa tu o buddyzmie. Kultura Dalekiego Wschodu jest mi znana wyłącznie z telewizji i małych wzmianek w szkole. Jest to wiedza bardzo ograniczona i oparta na wielu domysłach. Postanowiłam, że chcę wiedzieć więcej o sposobie funkcjonowaniu tybetańskich mnichów i przynajmniej spróbować zrozumieć, na czym polega ich uduchowienie. Pomogła mi w tym książka "Dalajlama o mistycyzmie". Czy książka pomogła mi poszerzyć wiedzę? 

Myślę, że sam pomysł, by ta książka powstała, jest wyjątkowo dobry, ponieważ dla osób zainteresowanych tematyką jest to łatwy dostęp do wiedzy. Zresztą zawsze warto przynajmniej trochę zapoznać się z tak istotnym aspektem życia innych ludzi. W końcu dla niektórych buddyzm jest sposobem życia, który wyznacza ścieżkę ich działań i myśli. 

Styl, którym posługuje się pisarz, na każdym kroku wydaje się patetyczny i wielbiący całą ideę. Pewnie dla niektórych czytelników może okazać się to zniechęcającym aspektem, ale dla mnie nie, gdyż lubię czuć, że autor jest oddany swojej pracy i wierzy w to, co pisze z całym oddaniem. Tacy ludzie są dla mnie olbrzymią inspiracją i jeśli nawet niekoniecznie zgadzamy się co do głównego nurtu, to i tak podziwiam za oddanie sprawie. Mimo to nie do końca przekonała mnie ta książka. Ma naprawdę mało stron, ale i tak czytałam ją bardzo długo, a wszystkie przemyślenia sprawiały, że czasami miałam odczucie, że wlecze się to w nieskończoność. 

Treść książki jest podzielona na części: wprowadzenie, wybrane cytaty, aspekty ścieżki i słowniczek. Bardzo mi się podoba takie poprowadzenie całości, gdyż dzięki wprowadzeniu byłam gotowa, by bardziej wgłębić się w mądrości Dalajlamy, następnie przejść już do konkretnych aspektów duchowości i rozbudować swoją wiedzę na temat tej religii. Natomiast sam słowniczek pozwalał na lepsze zrozumienie pojęć. Zazwyczaj były tłumaczone bezpośrednio w treści, jednak były to w wielu przypadkach całkowicie nieznane mi słowa, więc też szybko zapominałam ich znaczenie lub mi się mieszały. Perfekcyjne rozwiązanie. Lecz zawsze musi być jakieś ale... W moim przypadku jest to nadal problem braku zrozumienia. Wydaje mi się, że podstawy zrozumiałam, ale mam odczucie chaosu w głowie i przyznam, że mnie to troszkę irytuje. 

"Dalajlama o mistycyzmie"  nie do końca spełnił moje oczekiwania.  Nadal mam wrażenie, że tylu ważnych rzeczy nie wiem albo nie rozumiem. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że ta ponad setka stron to za mało, żeby rozbudować istotnie wiedzę. Zresztą to i tak tylko teoria. Mimo to czuję niedosyt i brak satysfakcji. Choć zarazem czuję się zainspirowana, by poszukać jeszcze czegoś więcej na temat buddyzmu. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo księgarni Tania Książka i gorąco Was zachęcam do zapoznania się z działem nowości

poniedziałek, 10 sierpnia 2020

Nadchodzą! – Zapowiedzi od MG ♥

 Starsza pani znika Ethel Lina White


Podczas podróży pociągiem do Anglii z wakacji w górach bliżej nieokreślonego państwa na Bałkanach znika pasażerka.
Iris Carr, młoda, atrakcyjna kobieta z towarzystwa mieszka w małym hoteliku gdzieś z dalekim zakątku Europy. Chodzi po górach i zażywa świeżego powietrza. Pewnego dnia paczka jej przyjaciół po zakończeniu wakacji wyjeżdża pociągiem do Triestu, Iris decyduje się pójść w ich ślady. W pociągu trafia do przedziału, w którym jedzie tylko jedna osoba mówiąca po angielsku - panna Winifred Froy. Zwierza się ona Iris, że ostatnio uczyła dzieci jakiegoś „przywódcy opozycji”, co jak się okazuje było jakąś frakcją komunistów. Iris udaje się z panną Froy do wagonu restauracyjnego na lunch i po powrocie zażywa tabletki na ból głowy, które dostaje od panny Froy. Po ocknięciu się stwierdza, że panna Froy znikła z przedziału. Wszyscy współpasażerowie przeczą jakoby kiedykolwiek widzieli pannę Froy…

 Opowieść o naszym domu Zofia Szymanowska


Piękna, pełna ciepła opowieść o latach spędzonych w Tymoszówce, we dworze na dalekich kresach Rzeczpospolitej. Zofia Szymanowska, najmłodsza siostra Karola Szymanowskiego, wspomina beztroskę lat dziecięcych, atmosferę pogody ducha tamtych dni, radość, nadzieje i wszechobecną muzykę…

Dom tymoszowiecki był wielki i trochę mroczny. Szeroki korytarz ciągnął się jak kręgosłup przez całą długość domu… Okna były duże i jasne, zwłaszcza gdy liście opadły, gdyż latem ocieniały je gęsto orzechy i lipy. [...]W sali jadalnej stał dębowy stół i krzesła rzeźbione, na prostych rozchylonych nogach, kryte safianem o dyskretnie barwnych deseniach. W sali wisiały portrety. W dzieciństwie bałam się ich bardzo…

 Zagubiony ptak Jowita Kosiba


W snach Klaudii, dwudziestodziewięcioletniej absolwentki wydziału sztuk pięknych, regularnie pojawia się stary dwór, otoczony umarłym ogrodem. Dziewczyna nie przywiązuje większej wagi do tych iluzorycznych wizji aż do dnia, w którym zobaczy ów dwór na jawie. Zaintrygowana, postanawia wszcząć prywatne śledztwo na temat jego przeszłości. Badając historię tego opuszczonego i nieprzyjaznego miejsca, zanurza się w głąb innej historii, znacznie mroczniejszej, która powiedzie ją do odkrycia szokującej prawdy o najbliższych jej osobach i o sobie samej.


Zainteresowani? :) 

piątek, 7 sierpnia 2020

Felix, Net i Nika oraz Koniec Świata Jaki Znamy – Rafał Kosik


Tytuł: Felix, Net i Nika oraz Koniec Świata  Jaki Znamy

Autor: Rafał Kosik

Cykl: Felix, Net i Nika

Tom: XV

Kategoria: Literatura młodzieżowa

Wydawnictwo: Powergraph

Liczba stron: 584

Ocena: 9/10








Koniec świata jest tematem, któremu od setek lat ludzkość poświęca wiele czasu. Wszyscy znamy te mityczne daty, które zwiastuję zakończenie istnienia ludzkości i całego naszego świata. I wszyscy co najmniej jedną taką datę przeżyliśmy jako normalny dzień – wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie, poszliśmy do szkoły lub pracy, a potem wróciliśmy do domu i swoich codziennych czynności, by następnego dnia powtórzyć ten normalny dzień. Mniej więcej tak bym wspominała ten słynny koniec świata w 2012 roku, choć prawda jest taka, że nie mam najmniejszego pojęcia, co wtedy robiłam. Był to tak zwyczajny dzień. Jednak jeśli szukamy tak bardzo zakończenia świata, to poszłabym w stronę interpretacji Czesława Miłosza i jego "Piosenki o końcu świata". 

Tymczasem powracam do trójki bohaterów, których tak bardzo lubię. Felix, Net i Nika mimo że powinni teraz zdać dumnie do klasy trzeciej gimnazjum, to zostają licealistami! A ich szkoła jest już inną szkołą. Ten sam budynek, ale inne zasady i przede wszystkim inni ludzie. Już sama ta zmiana wprowadza olbrzymie zamieszanie, a co dopiero się dzieje, gdy pewnego dnia następuje zgłoszenie, że w szkole jest bomba. Lecz życie bywa ironiczne, więc to nie koniec zmian na złe. Cały świat w skutek niezwykłego zjawiska zostaje odłączony od prądu! Czy po tych wszystkich latach z elektroniką, jesteśmy w stanie sobie poradzić bez światła, telefonów, komputerów i wszystkich tych urządzeń związanych z prądem? Co z tym mają wspólnego przyjaciele? 

Twórczość Rafała Kosika poznała kilkanaście lat temu jako dziecko. Od tego czasu poznałam wszystkie części jego najsławniejszej serii o "Felixie, Necie i Nice" oraz pojedyncze części "Amelii i Kuby". Niektóre części tych cyklów były lepsze, inne gorsza, ale bardzo cenię autora za całokształt pisarstwa i planuję z czasem zapoznać się z jego powieściami dla dorosłych, ponieważ jestem przekonana, że one również mnie zauroczą. Jednak tym razem przedstawię Wam już piętnasty tom serii dla młodzieży. 

Jakbym miała wybrać jedną największą zaletę dzieł Kosika, to bez wątpienia zdecydowałabym się na styl pisarski. Autor ma tę niezwykłą umiejętność, że potrafi wykorzystywać pojęcia naukowe oraz bardzo rozbudowany język w taki sposób, że całość czyta się niezwykle przyjemnie. Jest to lekkie pióro, które nie podchodzi w żaden sposób pod infantylizm. Dzięki temu "Koniec Świata Jaki Znamy" przeczytałam błyskawicznie mimo dość pokaźnej liczby stron. W pewnym momencie po prostu nie da się oderwać od książki. 

W przypadku tego tomu jestem pod olbrzymim wrażeniem fabuły. Jest to wyjątkowo ciekawa i intrygująca historia, która stanowczo wyróżnia się na tle całego cyklu. Miałam wrażenie, że powoli przy tylu częściach zaczyna następować tendencja do pogarszania się opowieści, a tymczasem zostałam w tym przypadku tak pozytywnie zaskoczona. Ale to nie koniec zalet, gdyż wszystkie przygody trójki przyjaciół są otoczone niesamowitym poczuciem humoru. Jest to jedna z niewielu powieści, która sprawiła, że śmiałam się do stron książki. Trudno tego nie docenić. W końcu poczucie humoru oraz odpowiednio utkana sieć intryg i tajemnic są połączeniem wprost idealnym. 

Bohaterów pisarz przedstawia karykaturalnie i widziałam wiele opinii, które mówią, że jest to zła decyzja. Akurat nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Owszem – niektóre postacie są przekoloryzowane, a ich cechy zostały poddane dużej hiperbolizacji, ale widzę w tym sens. To cykl dla młodzieży, więc takie wyraziste osobowości mogą wiele nauczyć, a dla mnie samej mają pewnego rodzaju magnetyzującą magię. Zawsze najbardziej z naszej tytułowej trójki lubiłam Felixa – za jego rozsądek, dopracowaną historię i pasję w tym, co robi. Akurat w tym tomie bardzo mi go brakowało, ponieważ te cechy nie były tak wyraziście przedstawione. Natomiast Net jak zawsze wprowadził do powieści ten specyficzny klimat wiążący się ze śmiechem, nieporadnością i komplikowaniem sobie życia. Tylko Nika niekoniecznie przypadła mi do gustu. Ma ona bardzo silny kręgosłup moralny, co oczywiście się chwali, ale jest to mocno moralizujące dla czytelnika, zbyt mocno. 

Cieszę się, że Rafał Kosik kontynuuje serię i mimo że zazwyczaj uważam, że historii nie powinno się niepotrzebnie przyciągać, to nie mam wątpliwości, że pisarz trzyma poziom i jego opowieści mogą trwać dalej. Było to ponownie niesamowite spotkanie z tak lubianymi przeze mnie bohaterami.