Tytuł: Srebrny Łabędź
Autor: Amo Jones
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska
Cykl: Elite Kings Club
Tom: I
Kategoria: Erotyk
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 336
Ocena: 5/10
Traumatyczne wydarzenia sprawiają, że wszystko zmienia się w ułamku sekundy. Nadchodzi tragedia i gdy po długim czasie człowiek wreszcie musi poradzić sobie od nowa z życiem, jest to prawie niemożliwe, a znane dotychczas życie jest odmienne od najśmielszych wyobrażań. Nie da się żyć tak samo jak kiedyś, bo kiedyś już przeminęło i nigdy nie wróci. Jakkolwiek byśmy się bronili, to i tak nic nie da. Jesteśmy tylko ludźmi, którzy muszą dać sobie radę z życiem, a ono rzadko kiedy oszczędza. Czy można coś na to poradzić? Czy zostaje nam – ludziom – tylko akceptacja przeszłości?
Madison musi sobie poradzić z przeprowadzką, nowym domem i całkowicie odmienną szkołą niż wcześniejsza. Ma dużo pieniędzy, więc może sobie pozwolić na luksusy. Lecz czym są pieniądze przy tym co ją spotkało? Gdy jej mama odkryła romans swojego męża, zabiła jego kochankę, a następnie samą siebie. Do tego wszystkiego wykorzystała broń Madison. Dziewczyna musi sobie poradzić z tą tragedią w nowym miejscu, a przy tym zaakceptować nową żonę swojego ojca. Jednak to nie jest problemem. Problemem jest Nate, czyli jej również nowy brat przyrodni. Problemem są też tajemnice, które wraz z przeprowadzką pojawiają się na każdym kroku. Czy Madison jest w stanie poradzić sobie z tym wszystkim? Kim tak naprawdę są Królowie, którzy zbyt interesują się nową uczennicą?
Srebrny Łabędź zyskał ogromną sławę w Polsce. Gdzie nie patrzyłam, to widziałam tę okładkę i same pozytywne opinie. Jest to bestseller, którego sława rozprzestrzeniała się w ułamku sekundy. Zwykle właśnie takie powieści omijam, ale przyznam się, że nawet ja nie mogłam przejść obojętnie przy tej okładce. Wiem, że nie jest to najlepszy sposób wybierania książek, ale nie oszukujmy się – okładka ma olbrzymi wpływ na to, co wybieramy. Niestety moja ignorancja została ukarana, ponieważ opowieść nie podobała mi się w najmniejszym stopniu. Dlaczego?
Styl autorki jest lekki i w pewnym sensie przyjemny. Taki typowy dla młodzieżówki, co naprawdę się chwali. W końcu tego zazwyczaj oczekujemy od tego typu książek. Jednak czasami pisarka przekraczała granice... To wszystko było zbyt infantylne, zbyt naiwne, przez co czułam poirytowanie. W dodatku doszedł do tego bardzo wulgarny język. Rozumiem, że niektórym może się to spodobać, bo nadaje całej powieści lekkiej pikanterii, ale mimo to czułam się zniesmaczona, jak to czytałam. Zamiast sensownie wykorzystać mocny język, pisarka prawie każdą wypowiedź bohatera traktowała jako wyżycie się. To nie miało sensu. "Srebrny Łabędź" byłby o wiele wartościowszą historią, gdyby właśnie nie ten feralny styl.
Sama fabuła wywołała u mnie ambiwalentne odczucia. Liczyłam, że będzie mroczna, tajemnicza i pełna pytań, na które razem możemy szukać odpowiedzi. Była taka, tylko dosłownie nic nie zostało rozwiązane. Na pierwszy plan wychodził wątek romantyczny, który swoją drogą był po prostu słaby, a wszystkie te sekrety – owszem – były, ale nic więcej. Jaki w tym sens? Wiem, że po prostu odpowiedzi pojawią się w kolejnych tomach. Tylko nie oszukujmy się, że i w tym przydałoby się coś, co sprawiłoby, że czytałabym z zapartym tchem.
Głównej bohaterki nie polubiłam, bo była po prostu nudną, bezczelną smarkulą, która w najmniejszym stopniu nie umiała panować nad swoim życiem. Można by tłumaczyć jej zachowanie traumą i to byłoby sensowne wyjaśnienie, gdyby ona jakkolwiek się tym przejmowała. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze Bishop... Na tego człowieka nie mam słów. Na szczęście całą sytuację książki ratowali Tatum i Nate. Ci bohaterowie są wyjątkowi. Aż się zastanawiam jak to możliwe, że Amo Jones potrafiła wykreować główną bohaterkę tak źle, a zarazem stworzyć przeuroczych innych bohaterów. Oczywiście – nie są to niewiniątka, ale ludzi z pasją i własnym zdaniem, o które walczą i nie poddają się z byle powodu.
Bardzo zawiodłam się na "Srebrnym Łabędziu" i podejrzewam, że nie sięgnę po pozostałe tomy. Jakoś nie mogę uwierzyć, że może być lepiej. Jednak mimo tych wszystkich narzekań, wymienionych wad i ogólnie ogromnej krytyki, nie odradzam wam tej książki. Po prostu spójrzcie na to racjonalnie i sami stwierdźcie, po co ją czytacie i jakich rzeczy w powieściach nie lubicie. Jeśli macie podobnie, jak ja, to wtedy nie bierzcie się za nią. Aczkolwiek wiem, że jest dużo osób, które lubią tego typu literaturę i to właśnie dla nich ta książka będzie miała jakąś wartość, a w ostatecznym rachunku na pewno ją ma.
Za możliwość zapoznania się z tą książką dziękuję bardzo księgarni Tania Książka