czwartek, 28 stycznia 2021

Noc, która się nie kończy. Historia obozów koncentracyjnych – Andrea Pitzer

 

Tytuł: Noc, która się nie kończy. Historia obozów koncentracyjnych

Autor: Andrea Pitzer

Kategoria: Literatura faktu

Wydawnictwo: Znak

Ocena: 7/10

"Noc, która się nie kończy. Historia obozów koncentracyjnych" otrzymałam w ramach współpracy z TaniaKsiażka.pl






Każdy z nas słyszał o obozach koncentracyjnych i dehumanizacji, która miała tam miejsce. To jeden z najmroczniejszych okresów ludzkiego istnienia, przyprawiający nas o przerażenie, ciarki i chęć zapomnienia, że w ogóle kiedykolwiek doszło do ich powstania. Druga wojna światowa przyniosła ludobójstwa na masową skalę. Zagładę uporządkowaną, harmonijną i niosącą skuteczną śmierć. Teraz wykorzystujemy tę historię ku pamięci ludzi, którzy tam zginęli, i jako jedną z największych przestróg. Odwiedzamy Auschwitz i inne obozy z paraliżującym strachem i smutkiem. To tutaj jeszcze niecałe sto lat temu ofiary liczyły się w milionach. Jednak to tylko kilka miejsc – najlepiej przez nas zapamiętanych, ale ich było więcej, powstały wcześniej i wbrew naszym przekonaniom nadal skutecznie działają na świecie. Czy jesteście gotowi udać się w podróż do najokrutniejszej części historii i istnienia ludzkości?

Pamiętam, jak w liceum byliśmy przeciążani literaturą wojenną. Oczywiście widziałam tego sens, ponieważ należę do osób, które chcą pamiętać i widzieć, ale tej literatury było zbyt wiele. To było dla młodych ludzi niesamowite obciążenie emocjonalne. Od tej pory raczej rzadko zgłębiałam się w świat wojen, choć czasami mi się to zdarzało. I tym razem przyszedł czas, by ponownie wkroczyć w mrok i niewyobrażalne cierpienie. Myślę, że warto znać historię – i pod względem samych faktów, i pod względem emocji. Z tego względu zdecydowałam się lepiej zapoznać z definicją obozów koncentracyjnych i z pomocą przyszła mi książka "Noc, która się nie kończy. Historia obozów koncentracyjnych". Jaką wiedzę i odczucia wyniosłam po jej przeczytaniu?

Skupię się na początek tradycyjnie na stylu, jakim jest napisana ta książka. Autorka pisze w bardzo skondensowany i dopracowany sposób, ale potrafi w tym znaleźć złoty środek i dać też od siebie lekkość pióra. Bardzo cenię to podejście, ponieważ od literatury faktu wymagam konkretu i jestem gotowa na dość trudne ujęcie tematu, ale nie chcę też tonąć z ciężkości i braku zrozumienia. Język Andrei Pitzer idealnie wszedł w moje upodobania. 

Treści jest naprawdę wiele, co również traktuję jako olbrzymią zaletę. Z tym, że nie będę przed Wami ukrywać, że to lektura na wiele godzin, gdzie należy być skupionym, zapamiętywać wiele faktów historycznych i mieć szeroką perspektywę. Sam temat wydaje mi się intrygujący, gdyż większość z nas ma małą wiedzę lub w ogóle jej nie ma odnośnie istnienia innych obozów koncentracyjnych niż te hitlerowskie. A warto byłoby pamiętać, że to wcale nie Hitler wpadł pierwszy na tak okrutny pomysł. Autorka przechodząc rozdział za rozdział, ukazuje czytelnikowi, jak wielką i zarazem różnorodną historię niosą takie mordercze więzienia. Sama wielokrotnie podkreśla, że brakuje dokładnej definicji i ujęcia skali. Niezmiernie cieszę się, że zostało to uwzględnione i przedstawione w tej książce. 

"Noc, która się nie kończy" to literatura również historyczna, dlatego nie jest to bezpośrednie oddziaływanie na emocje, co w żaden sposób nie znaczy, że jest oschła i nudna. To jak ją odbierzemy zależy bardzo od indywidualnego podejścia i wrażliwości. Czy skupimy się na po raz kolejny na Auschwitz, czy spojrzymy na inne części kraju, czy może na to co dzieje się teraz? Wybór zależy wyłącznie od czytelnika. 

Wiele godzin zajęło mi zapoznanie się z tą pozycją – trudnych godzin, ale było warto poszerzyć wiedzę i zgłębić się w całe zjawisko, by pamiętać i mieć oczy szeroko otwarte. Zadacie pewnie teraz pytanie, czy ogólnie polecam. To jest tak niezmiernie różna książka od fabularnych powieści czy nawet typowych reportaży, że tutaj nie można powiedzieć, że się poleca, czy nie. Wiele zależy od emocji, wytrwałości i po prostu zainteresowań. Musicie zdecydować sami. 

Więcej książek w podobnej tematyce znajdziecie w dziale książki naukowe i popularnonaukowe na TaniaKsiążka.pl

wtorek, 26 stycznia 2021

Jak rozmawiać z furiatami. Techniki, ćwiczenia, strategie – Mark Goulston

 

Tytuł: Jak rozmawiać z furiatami. Techniki, ćwiczenia, strategie

Autor: Mark Goulston

Przekład: Agata Trzcińska-Hildebrandt

Kategoria: Poradniki

Wydawnictwo: Zwierciadło

Ocena: 6/10

"Jak rozmawiać z furiatami. Techniki, ćwiczenia, strategie" otrzymałam w ramach współpracy z TaniaKsiążka.pl





Myślę, że każdy z nas znał albo ma bezpośrednią styczność z osobą, która przez większość czasu zachowuje się irracjonalnie. Obserwujemy ją wtedy i zastanawiamy się, co ona ma w głowie, że ciągle w kółko powtarza te same błędy i nie sięga po swoje racjonalne zasoby. Jest to jeszcze bardziej fascynujące zjawisko w momencie, kiedy okazuje się, że ta osoba jest bardzo inteligentna i kompetentna, a i tak w którymś momencie decyduje się na działanie wręcz szalone. Czasami tylko nas to rozśmiesza, ale w niektórych przypadkach może nam bardzo zaszkodzić lub nie daje w ogóle możliwości normalnego życia. Jak sobie poradzić z takim irracjonalnym człowiekiem? Czy on naprawdę nieświadomie postępuje w tak głupi i nieskuteczny na dłuższą metę sposób? 

Od razu po przeczytaniu tytułu zaintrygowałam się tematyką poradnika. Byłam ciekawa, jakie  odpowiedzi na to tytułowe pytanie. Z tym, że przez pomyłkę źle go odebrałam, ponieważ byłam przekonana, że chodzi o ludzi porywczych, niepanujących nad swoimi emocjami, choleryków. Tymczasem "Jak rozmawiać z furiatami" to o wiele bardziej przestrzenne spojrzenie na problem. Czy w tym przypadku to dobrze? 

Sama koncepcja na książkę wydaje mi się czymś fascynującym i być może przydatnym w życiu. Jestem przekonana, że naprawdę większość ludzi spotkało się z dość szalonymi osobami i nie wiedziało, jak sobie z tym poradzić. Tutaj bez wątpienia można znaleźć rozwiązanie tego problemu. Choć moja wcześniej wspomniana pomyłka odnośnie tytułu nie wzięła się znikąd, ponieważ oryginalny tytuł to "Talking to Crazy", co według mojej opinii lepiej przedstawia zamieszczone treści. Tu mowa o ludziach bardzo różnego pokroju i ogólnie osobowości. Co ich łączy? Nielogiczne działanie, które przynosi szkodę otoczeniu i często im samym. Ci "furiaci" okazali się dla mnie mocno mylący, ale też bardzo się cieszę, że jest to tylko jeden przykład z większej liczby charakterów.

Styl, którym posługuje się autor, jest bardzo przyjemny w odbiorze i charakteryzuje się pewnym rodzajem pogody ducha, który pozwala na lepsze i przede wszystkim milsze przyswajanie podanych informacji. Gdy czytałam, miałam wrażenie, że pisarz rozmawia bezpośrednio ze mną i to razem dochodzimy do niektórych rozwiązań. To bardzo stymulujące uczucie, które pchnęło mnie do czytania dalej. Przy tym warto podkreślić, że psychiatra nie używa specjalistycznego języka, więc odbiór treści jest bezproblemowy. W pojedynczych przypadkach da się odczuć jakieś bardziej naukowe zwroty, ale dla osób nie znających specyfiki tej dziedziny są wytłumaczone. 

W książce można znaleźć wiele ciekawych spostrzeżeń, które podkreślają doświadczenie autora i jego wnikliwość w obserwowaniu ludzi. Potwierdza to podział poradnika na pięć części, gdzie każda jest na swój sposób odmienna i unikatowa. Bo w końcu możliwości jest wiele – co zrobić, gdy taką irracjonalną osobą jest ktoś przez nas kochany, gdy to my sami zachowujemy się w taki nieracjonalny sposób? Ponownie podkreślę, że ta pozycja to wszechstronne rady i teorie, a nie tylko schematyczne spojrzenie. By zrozumieć tą wielowymiarowość lepiej, w tekście znajdują się liczne przykłady konkretnych sytuacji, rady, jak z nimi sobie poradzić i ćwiczenia, które można wykonać w ramach prób walki z tym problemem. 

A co z rzetelnością? I tu pojawia się naprawdę olbrzymi dla mnie problem, ponieważ nie mam najmniejszego odniesienia, skąd pisarz wziął tę wiedzę. Momentami podkreśla, że to jego własne doświadczenia i to jest fantastyczne, lecz co z resztą treści... Przecież pojawiają się konkretne zjawiska, mechanizmy i teorie. Na podstawie tego, co sama wiem, zdaję sobie sprawę, że nie są one wyssane z palca. Tak naprawdę nakładają się z typową wiedzą ze studiów. Tylko nie każda osoba czytająca tę książkę musi to wiedzieć. Zresztą w taki też sposób ciężko znaleźć inne źródła dla samego rozszerzenia tematu. Dla mnie to karygodny fakt, do którego w ogóle nie wiem, jak się odnieść. 

"Jak rozmawiać z furiatami. Techniki, ćwiczenia, strategie" to na pewno fascynujący poradnik, gdzie można odnaleźć wiele przydatnych informacji i śledzić je z zaangażowaniem i poczuciem zyskiwania nowej wiedzy. Ma swoje wady, ale stanowczo przeważają zalety. 

Więcej podobnych książek znajdziecie w dziale poradniki na TaniaKsiążka.pl

niedziela, 24 stycznia 2021

Poznaj siebie. Karty emocji – Katarzyna Miller, Joanna Olekszyk

 

Tytuł: Poznaj siebie. Karty emocji

Autorki: Katarzyna Miller, Joanna Olekszyk

Kategoria: Poradniki

Wydawnictwo: Zwierciadło

Ocena: 7/10









Gdy byliśmy dziećmi, to bez ograniczeń wyrażaliśmy swoje emocje. Jeśli byliśmy smutni, to płakaliśmy. Jeśli byliśmy źli, to krzyczeliśmy bez opanowania. A jeśli cieszyliśmy się, to uśmiechaliśmy i śmialiśmy się. To wydaje się takie oczywiste, lecz w pewnym momencie musieliśmy poznać normy społeczne, a następnie się do nich przystosować. To również wydaje się oczywiste, ale czy na pewno dobre? Czy na pewno chcieliśmy słyszeć, że mamy się zachowywać, nie krzyczeć, być silnym, nie płakać, nie śmiać się na całe gardło, nie przesadzać z zachwycaniem się? Prawie każdy z nas usłyszał coś podobnego od rodziców, nauczycieli czy nawet rówieśników. Nie pozostało nam nic innego niż pozbyć się niektórych emocji z naszego życia. Jednakże czy nie łatwiej i zarazem lepiej byłoby, zamiast się ich pozbywać, nauczyć się ich kontrolować? 

Wielokrotnie wspominałam w swoich recenzjach, że mam małą obsesję na punkcie psychologii i chwytam się każdego tematu związanego z nią. Tym razem padło na emocje, które już od dawna zgłębiam w kontekście naukowym i z radością przyjęłam powstanie poradnika "Poznaj siebie" i kart emocji do niego dołączonych. Co takiego przyciągnęło mnie do niego?

Pomysł! Może nam się wydawać, że znajomość emocji jest czymś naturalnym i uczonym nas od dzieciństwa. Lecz mój wstęp powinien mówić sam za siebie. Z wiekiem rozwijamy się, dojrzewamy i poznajemy coraz to nowsze emocje, które nie zawsze są akceptowane przez nasze otoczenie albo wiąże się z nimi negatywny stereotyp. A nie bez powodu dostaliśmy olbrzymią gamę emocji. Dlatego uważam, że ta mała książeczka i 52 karty mogą za pomocą wiedzy i przepięknej wizualizacji przynieść wiele dobrego. 

W samym poradniku czytelnik odnajduje opis wszystkich emocji przedstawionych na kartach. Opisy są napisane luźnym i przyjemnym językiem, który nie wymaga żadnej specjalistycznej wiedzy. Język autorek jest też bezpośrednio skierowany do czytelnika, dzięki czemu można mieć odczucie, że prowadzimy ciekawą dyskusję, która dotyczy nas. Lecz nie ma tam miejsca na nieścisłości, ponieważ przy każdej emocji najpierw mamy opis w postaci najzwyklejszej definicji, a następnie bardziej przyziemne jej wyrażenie, by ukazać konkretne przykłady odczuwania danych emocji. Osobiście przypadło mi to do gustu, gdyż nie zawsze słowa są w stanie wytłumaczyć wszystkie aspekty, a przykład niesie ze sobą rozwiązanie. 

Pisarki w książce wykazują, że nie ma niepotrzebnych emocji. Jeśli nawet jakieś nie lubimy lub jest ona kłopotliwa, to nie pojawia się przypadkiem. Dzięki niej jesteśmy w stanie zdać sobie sprawę z niektórych sytuacji, trudności czy nawet przewidzieć przyszłość. Sama baza 52 emocji to gama różnorodności i barwności naszej osobowości. Pomyślcie, ile z nich daje nam odczucie szczęścia! A że istnieją negatywne? Nie ma w tym nic złego – bez nich nie byłoby już dawno nas na Ziemi. Jeśli nadal macie co do tego wątpliwości, to w tym krótkim poradniku znajdują się ćwiczenia pozwalające na zrozumienie oraz refleksję. 

A teraz najważniejsza część! Bo książek o emocjach czy to w formie naukowej, czy poradników jest naprawdę dużo. Jednak "Poznaj siebie" się wyróżnia na tle innych – kartami emocji! Zacznę od tego, że są one piękne i mocno oddziaływają na wyobraźnię. To coś więcej niż nazwa emocji i jakaś tam ilustracja. To emocjonalna uczta dla naszych umysłów. Niektóre są wyjątkowo intensywne i można to odczuć z perspektywy sztuki, ale również zafascynowania i zachwytu. Lecz poza wizualnym aspektem, po co one są? By lepiej zrozumieć, a dzięki najróżniejszym sposobom wykorzystywania ich nie czułam się ograniczona. Można odnajdywać emocje, które w tym momencie czujemy, można losować, by sprawdzić, czy rozumie się daną emocję i czy jest przez nas używana. Kto, co zapragnie. 

"Poznaj siebie. Karty emocji" to niezwykła przygoda, którą można odczuć w aspekcie duchowym, ale i umysłowym. Wymaga od czytelnika zaangażowania i patrzenia w głąb siebie. Za tym idzie odwaga i chęć ewentualnych zmian. Nie musimy się ograniczać do tego, co nas nauczyły często wypaczone wzorce. Świat niesie ze sobą coś więcej, a te karty razem z poradnikiem udowadniają to. 

Egzemplarz prasowy Sztukater.pl

piątek, 22 stycznia 2021

Zapowiedzi od MG na 10 lutego! ♥

 Matka Maksym Gorki


Powieść Maksyma Gorkiego wydana w 1906 roku, pierwszy w pełni socrealistyczny utwór, obrazujący narodziny ruchu robotniczego. Powstała na fali doświadczeń Gorkiego związanych z przedrewolucyjną demonstracją majową w Sormowie k. Niżnego Nowgorodu w 1902 roku. Utwór trzykrotnie zekranizowano.

Gorki od wczesnego dzieciństwa ciężko pracował fizycznie. Napatrzył się na nędzę i niedolę robotników i chłopów rosyjskich. Jego krytyka porządku carskiego, mieszczaństwa, władz wypływa z jego przeżyć i obserwacji. Jest zafascynowany ruchami socjaldemokratycznymi, w nich widzi ratunek na głęboką niesprawiedliwość społeczną. Matka to jego manifest, napisany 12 lat przed rewolucją październikową (której był przeciwnikiem). To jego opis stanu współczesnego sytuacji; szarej, brudnej i nędznej rosyjskiej prowincji początku XX wieku, fabryk w których robotnicy pracują po  10-12 godzin dziennie. Opis przemocy aparatu państwa i właścicieli, która powiela się w domach, gdzie króluje wódka i tyrania.

Żadnej nadziei, żadnej dobrej chwili. Jedyny promyk to buntująca się przeciw odwiecznemu porządkowi młodzież i jej piękne marzenia o równości i sprawiedliwości.

Pelagia Własowa, kobieta prosta, pokorna i głęboko religijna, żyje wraz z brutalnym mężem-alkoholikiem oraz buntującym się przeciwko nędzy i upokorzeniu, synem, Pawłem. Gdy Paweł zostaje przewodniczącym partii socjaldemokratycznej w miasteczku i zaczyna organizować w swoim domu spotkania z towarzyszami, za swoją działalność trafia do więzienia. Matka głęboko stara się zrozumieć syna, jego filozofię i cele.

Gorki wierzył w nowa ideę, która zwała się Socjalizmem (później, gdy Lenin zaczął ją realizować stał się wobec niej krytyczny), wierzył że istnieje taki ustrój społeczny, który wyrówna szanse, da powszechną edukację, powszechną służbę zdrowia, godne życie tym wynędzniałym, szarym ludziom.

Bo czyż nie jest tak, że wszyscy w to wierzymy, że wszyscy pragnęlibyśmy, by już nie było więcej nędzy, głodu, poniżenia. By niesprawiedliwość zniknęła z naszego świata.

Czy nie warto o to walczyć?

Królobójcy Wacław Gąsiorowski


Napisana z pasją historia życia i śmierci 26-ciu carów i imperatorów rosyjskich. Krew leje się strumieniami; wymyślne, zwyrodniałe metody uśmiercania kolejnych monarchów przeplatają się w tym dziele z opisami ich nie mniej oryginalnych obyczajów seksualnych.

Na kim naprawdę skończyła się dynastia Romanowów; ilu kochanków miała Katarzyna II; kto został pochowany w cesarskim grobowcu zamiast Aleksandra I; dlaczego Iwan Groźny i Piotr Wielki zamordowali swoich synów; dlaczego Mikołaj I popełnił samobójstwo; czy Mikołaj II był rodowitym Niemcem?

To tylko kilka z dziesiątków pytań, na które znajdujemy odpowiedź w książce. Możemy tu także przeczytać wstrząsający opis zamordowania przez Czeka w Jekaterynburgu ostatniego imperatora Wszechrosji wraz z całą rodziną. Autor bowiem w kilkadziesiąt lat po napisaniu książki dopisał jej epilog, w którym stara się udowodnić tezę, iż Lenin był agentem na usługach Cesarstwa Niemieckiego.

Sensacyjna tematyka oraz barwna narracja powodują, że dzieło to czyta się dosłownie jednym tchem.

Villette Charlotte Brontë


Brontë oparła swoje ostatnie dzieło na wątkach autobiograficznych. Pod nazwą Villette kryje się Bruksela, gdzie w latach 40. XIX w. przyszła pisarka przeżywała zakazaną miłość do żonatego mężczyzny, profesora Constantina Hégera. Główna bohaterka powieści, Lucy Snowe, pozbawiona w Anglii widoków na przyszłość, decyduje się wziąć los we własne ręce i wyrusza do Europy. Przypadkiem trafia na pensję dla dziewcząt mieszczącą się w budynku dawnego klasztoru żeńskiego. Otrzymawszy tu posadę, wiedzie z początku bezbarwne życie nauczycielki angielskiego. Wkrótce jednak spostrzega, że każdy jej ruch jest przez kogoś obserwowany. Usiłując rozwiązać zagadkę, zostaje uwikłana w wydarzenia z pogranicza świata materialnego i duchowego…

Cywilizacja komunizmu Leopold Tyrmand


Życie w komunizmie było piekłem, ale nie dla wszystkich. Było piekłem dla ludzi dobrej woli. Dla uczciwych. Dla rozsądnych. Dla chcących pracować z pożytkiem dla siebie i dla innych. Dla przedsiębiorczych. Dla tych, którzy chcieli coś zrobić lepiej, wydajniej, ładniej. Natomiast doskonale powodziło się w nim służalcom, oportunistom i konformistom.

Tyrmand uważał komunizm za najgorszą plagę jaka spotkała ludzkość, dlatego napisał tę książkę.           


Zainteresowani? :) 

niedziela, 17 stycznia 2021

CzaroMarownik 2021

 

Tytuł: CzaroMarownik 2021

Autor: Praca zbiorowa

Kategoria: Kalendarze

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Ocena: 6/10

"CzaroMarownik 2021" otrzymałam w ramach współpracy z TaniaKsiążka.pl







Mamy za sobą bardzo ciężki rok, który dla każdego przyniósł wiele niespodziewanych i często bardzo obciążających zmian. Jednego dnia funkcjonowaliśmy według swojego własnego schematu, by następnego musieć pozostać w domu i radzić sobie z czymś nieznanym i przerażającym. Jednak ten rok za nami, a przed nami 2021, który niesie ze sobą nadzieję. Dlatego bez wątpienia to idealny moment, by choć na chwilę uwierzyć, że to zawieszenie jest już za nami, a przyszłość niezależnie czy nasze obowiązki wiążą się z pracą zdalną, czy stacjonarną, przyniosą nowe możliwości i atrakcje. Czy już jesteście gotowi, by zacząć od nowa?

Uwielbiam planować – to nieodłączna część mojego życia, która jest rodzajem rytuału. Planowanie samo w sobie poprawia mi humor i pozwala na organizację. Z tego względu konieczne jest, abym miała miejsce, gdzie mogę wszystko dokładnie zapisać i oczyścić swoją głowę z tysiąca informacji. Oczywiście idealnie nadają się do tego kalendarze, lecz w moim życiu nie może być to pierwszy, lepszy kalendarz, tylko taki, który spełni wszystkie moje oczekiwania i szalone pomysły, a na dodatek oczaruje mnie aspektem wizualnym i pozwoli na przyswojenie jakiś nowych treści. W tym miejscu pojawia się "CzaroMarownik 2021". Część mnie, która lubi mrok, magię i tajemniczość skacze z radości. Jednakże tak jak wspomniałam, to nie jest jedyny wyznacznik mojej kalendarzowej satysfakcji. Czy ta pozycja daje mi zadowolenie?

Cały kalendarz ma w sobie coś z poradnika i informatora. Jest przepełniony różnorodnością w treści. Nie ogranicza się wyłącznie do samych dat i standardowego wyposażenia takich książkowych plannerów. Przede wszystkim wszystko tam jest związane z magią i inną rzeczywistością, co pozwala mi się, choć na chwilę oderwać od realu i nadać codziennym obowiązkom barwy. Dla mnie książka ma dwie główne odnogi informacji, gdzie jedną mocno szanuję, a druga wydaje mi się przesadna i naciągana. Ale po kolei...

Zacznę od pozytywów, czyli wszystkich informacji o różnorodnych świętach pochodzących z różnych kultur czy mitologii. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takimi wzmiankami. Zazwyczaj widziałam albo typowo polskie święta, albo jakieś zabawne. Tymczasem tutaj mogę spojrzeć na aspekty celebrowania niektórych zdarzeń z całkowicie innej perspektywy. Wydaje mi się to fascynujące i cieszę się, że przy przerzucaniu kartek na kolejny tydzień mogę dowiedzieć się czegoś całkowicie nowego i odmiennego dla mnie.  Tak, to jest stanowczo na plus! Tym bardziej że z tyłu jest bibliografia.

A co z tym drugim aspektem? W tym miejscu chcę podkreślić, że akurat dla mnie to wada, ale dla niektórych może być to duża zaleta. Mam na myśli różnego rodzaju horoskopy i rytuały. Przyznam, że w nie nie wierzę, więc czytam je z dystansem i lekkim uśmiechem, dlatego uważam, że zajmują niepotrzebnie miejsce. Lecz wiem, że dla części z Was jest to ciekawa i wartościowa treść, więc każdy sam musi zdecydować, czy uważa to za satysfakcjonujący dodatek, czy całkowicie niepotrzebny. 

Samo wydanie jest przepiękne. Kolorystyka jest perfekcyjnym dla mojego gustu połączeniem bieli i czerni z lekkim dodatkiem żółtego. Te barwy tworzą symbolikę magii. Jednak nie podoba mi się sam układ, ponieważ rozłożenie tygodnia jest dla mnie dziwne. Niektóre kartki rozpoczynają się od środy i widać kilka kolejnych dni tygodnia. Wydaje się to dość nietypowe i jednak rozpraszające. Nie ma też miejsca na dodatkowe notatki poza miejscem przy samych datach. Ten aspekt jest bardzo problematyczny, gdy zapisuje się dodatkowe informacje i tworzy niekończące listy różnych rzeczy. 

Czy polecam kalendarz? Tutaj nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo to zbyt subiektywna kwestia. Osobiście podoba mi się, choć mam te parę zarzutów. Starałam się Wam przedstawić, jak dokładnie wygląda i mam nadzieję, że pomoże Wam to podjąć decyzję. 

Zapraszam do zapoznania się z działem bestsellery u TaniaKsiażka.pl



sobota, 16 stycznia 2021

27 stycznia! Premiery od MG ♥

 Chłopiec, który przeżył Auschwitz Tomasz Wandzel


Historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami.

Grisza ma 5 lat, gdy razem z mamą, babcią i rodzeństwem trafia z Białorusi do Auschwitz. Kilka miesięcy później śmierć zabiera mu tych, których kocha. Chłopiec zostaje sam w miejscu, gdzie ludzkie życie nic nie znaczy, i zapamiętuje wszystko, co dzieje się w tym piekle na ziemi. Ma zapalenie płuc, dwa razy jest „pacjentem” doktora Mengele, a mimo to udaje mu się przeżyć i doczekać wyzwolenia. Po wojnie tuła się po różnych domach dziecka, szukając swego miejsca na ziemi. Obozowe przeżycia są tak traumatyczne, że dopiero w 1963 roku decyduje się opowiedzieć swoją historię kustoszowi muzeum w Auschwitz.

Chłopiec, który przeżył Auschwitz to obraz obozu widziany oczami małego dziecka, które zapamiętało to, co niektórzy woleli by wymazać z pamięci.

Bolesław Chrobry. Puszcza Antoni Gołubiew


Pierwszy tom monumentalnego dzieła o początkach polskiej państwowości. Powieść historyczna z czasów Mieszka I i początków panowania Bolesława Chrobrego.

…Bo wszystko zaczęło się w puszczy. Nasi przodkowie mieszkali na wielkich, porośniętych prastarą puszczą obszarach między Wisłą a Wartą. Walkę o ich zjednoczenie prowadził wielki mąż stanu tamtego okresu - piastowski książę Mieszko I, a po nim Bolesław Chrobry – pierwszy król Polski

Mieszko i Bolesław wyszli z puszczy, i to puszcza dała im siłę. Siłę pierwotną i twórczą.

Antoni Gołubiew we wspaniałej powieści, pełnej historycznych wydarzeń i historycznych postaci, portretuje wszystkie warstwy społeczne – od pospolitego raba,  po księcia Bolesława czy cesarza Ottona III. Splata losy bohaterów, tak jak splatała się polska państwowość, wytrwale, cierpliwie, w boju i politycznych rozgrywkach.

Życie pana Moliera Michaił Bułhakow


Michaił Bułhakow uważał Moliera za kogoś szczególnie mu bliskiego, choć Molier miał więcej szczęścia jako pisarz: jego sztuki były wystawiane, sam w nich grywał i cieszył się zasłużoną sławą. Bułhakow przeciwnie - Życia pana Moliera nigdy nie ujrzał w druku ani na scenie.

Michaił Bułhakow przedstawia pełną upokorzeń i rozczarowań egzystencję twórcy, którego współcześni nie doceniają, gdyż swym geniuszem przerasta otoczenie o całe epoki, a jego losy zależą od kaprysu tyrana. Losy Bułhakowa również zależały od tyrana, przejmująco brzmią więc ostatnie słowa powieści: „...ja, któremu nigdy nie będzie sądzone go zobaczyć, przesyłam mu na pożegnanie moje pozdrowienie”.

Coś Was zainteresowało? :)))

wtorek, 12 stycznia 2021

Lekcje Pływania – Lili Reinhart

 

Tytuł: Lekcje Pływania

Autorka: Lili Reinhart

Przekład: Lesław Haliński

Kategoria: Poezja

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Ocena: 4/10








Emocje najczęściej przychodzą bez uprzedzenia. Może dziać się wiele, racjonalnie możemy wiedzieć, że danej sytuacji towarzyszy to konkretne odczucie, lecz i tak momentami siła emocjonalna potrafi nas całkowicie zaskoczyć. Jak sobie radzić z tym emocjami? Jak sprawić, by świat stał się ponownie przewidywalny i kontrolowalny przez nas? Wiele osób decyduje się na przelanie swoich emocji na papier. Niekiedy są to wielowymiarowe książki, które niosą ze sobą spójne opowieści. Innym razem jest to po prostu karta w pamiętniku. A jeszcze innym wiersz! 

Uwielbiam wiersze od momentu, gdy na lekcjach z języka polskiego zaczęliśmy je czytać, a następnie interpretować. Wiele osób jest zdania, że szkoła pozbawia pasji do poezji. Osobiście się z tym nie zgadzam, ponieważ bez wątpienia to właśnie tam nauczyłam się wielbić poezję metaforyczną. Wcześniej byłam zakochana w krótkich rymowankach, które mama codziennie czytała mi do snu. Lecz nie odchodząc już tak bardzo od tematu – co na dzisiaj przygotowałam? 

Postanowiłam się zapoznać z tomikiem sławnej, młodej kobiety, która zyskała popularność w serialu "Riverdale". Przyznam, że od samego początku byłam nastawiona do tego tomiki dość sceptycznie, choć koniecznie musiałam się z nim zapoznać, ponieważ po prostu lubię Lili Reinhart, choć samego serialu z nią w roli głównej nigdy nie dokończyłam i nie planuję. Spodziewałam się czegoś prostego w odbiorze, ale zarazem chwytającego za serce. Niestety nie do końca tak było. 

Przede wszystkim ten rodzaj poezji nie jest czymś wyjątkowym, choć chyba trudno oczekiwać, żeby tak było. Krótkie i proste do zrozumienia wiersze cieszą się obecnie olbrzymią popularnością za sprawą tomiku "Mleko i Miód". Bez zbytniego zmuszania się i wstydu przyznam, że nie należę do wielbicieli Rupi Kaur. Szanuję koncepcję i przekaz tych małych dzieł, ale nie odnajduję się w nich. Mimo to chciałam dać szansę temu gatunkowi po raz kolejny. W końcu to zawsze jakaś nowa odsłona. 

Na pewno zaletą tej książki jest jej prostota. Osoby, które nie szkolą się w interpretacji skomplikowanych wierszy, nie radzą sobie z poezją i nie ma w tym nic złego. A taka forma jak w "Lekcjach Pływania" daje szansę na rozpoczęcie studiowania wierszy albo po prostu na łatwy i zarazem wzruszający odbiór. Wydaje mi się, że większość z nas czasami odnajduje w sobie poetę i ma ochotę przeczytać jakąś sentencję, czy po prostu poczytać, jak inni wyrażają swoje odczucia. W tym tomiku Lili mówi przede wszystkim o miłości, a dokładnie czym ona dla niej jest i niestety o emocjach człowieka o złamanym sercu. Temat bez wątpienia jest wyjątkowo istotny i bliski wielu czytelnikom. Niesie ze sobą wiele emocjonalnych słów przepełnionych goryczą, rozczarowaniem, ale również potęgą samej miłości. Będę szczera – jakkolwiek uważam, że miłość to nie przelewki, mnie to nie przekonuje. W miłości romantycznej i każdej innej jest dla mnie pewien rodzaj patetyczności zmieszanej z codziennością. Nie odnalazłam tego w tych wierszach, dlatego nie umiem ich docenić. Jakby pisarka chciała uchwycić sytuację, ale zapomniała, że za nią stoi o wiele więcej różnych wydarzeń i ludzkich relacji. Zresztą w pewnym momencie sama pisze, że zgodnie z powiedzeniem wszystko, co piszesz, czy nawet myślisz, już ktoś inny wcześniej pomyślał. Jej myśli są na pewno wartościowe. Lecz wiele z nas ma na co dzień podobne, więc niczym nie zaskakują, a ja osobiście nie umiałam się z nimi utożsamić. 

Czym zachwyca ten tomik poezji? Okazuję się w tym momencie próżną materialistką, ale największe wrażenie robi wydanie książki. Gdy po raz pierwszy wzięłam je do ręki, miałam wrażenie, że to jakieś małe cudo, które obiecuje niesamowicie spędzone godziny. Myliłam się, jednakże wizualnie nadal pozostaje tym cudem. Ten róż zachwyca swoją delikatnością, a czerwone strony wypełniają całą kompozycję i subtelnie pokazują kobiecość tych wierszy. W środku znajdują się małe rysuneczki, które wyjątkowo przypadły mi do gustu, ponieważ są bardzo proste i wpływają na wyobraźnię. To czytelnik ostatecznie decyduje, co widzi, a nie ilustrator. Tego trudno nie docenić. I na pewno dużą zaletą jest poza polskim tłumaczeniem oryginał. Można czytać i po polsku, i po angielsku, by mieć pewność, że właśnie przekład nie zawiódł. 

"Lekcje Pływania" okazały się dla mnie kolejną nie udaną przygodą z nowoczesną poezją. Przykro mi z tego powodu, lecz jeszcze nie planuję się poddawać. Może jakaś inna pozycja mnie oczaruje – kto wie? Tymczasem nie chcę jej Wam odradzać, bo doskonale wiem, że wiele osób może odnaleźć się w takiej formie i wynieść wiele dobrego z niej.

Egzemplarz prasowy Sztukater.pl

niedziela, 10 stycznia 2021

Dorzuć mnie do prezentu – Agnieszka Błażyńska

 

Tytuł: Dorzuć mnie do prezentu 

Autor: Agnieszka Błażyńska

Kategoria: Literatura obyczajowa

Wydawnictwo: Wielka Litera 

Ocena: 8/10









Dawny slogan "święta, święta i po świętach" idealnie pasuje do dzisiejszej daty. Tegoroczne święta niosły ze sobą wiele niepewności, smutku, ale również nadziei. Czuliście różnice? Ja tak i to bardzo. Jestem człowiekiem, który stanowczo wspomaga całą przedświąteczną komercję, chodząc obsesyjnie po sklepach, oglądając, a niekiedy nawet kupując w dużych liczbach świąteczne ozdoby. Zawsze całą duszą cieszyłam się z tych pięknych dekoracji, z tego pośpiechu, planowania, czekania i życzenia ludziom wszystkiego co najlepsze. W tym roku niestety musiałam się pogodzić z tym, że są tylko święta, a nie też czas oczekiwania na nie. To nic – i tak je dobrze wspominam, więc postanowiłam przedłużyć sobie klimat świąteczną powieścią. 

Planowałam przeczytać "Dorzuć mnie do prezentu" przed samymi świętami, jednak przez różne zbiegi okoliczności nie było mi to dane. I teraz po czasie bardzo się cieszę, że jednak rozpoczęłam 2021 rok z tą książką. Niosła ze sobą opowieści, w których odnajdywałam samą siebie i ludzi dobrze mi znanych. Spodziewałam się wyłącznie rozrywki, a oprócz tego dostałam głębszą warstwę ludzkiego istnienia. Skąd takie refleksje? 

Zacznijmy po prostu od początku, czyli od stylu pisarki. Dotychczas nie miałam przyjemności czytać żadnej innej powieści autorki, więc nie miałam też żadnych oczekiwań co do języka. Dostałam opowieść o lekkim piórze i wyjątkowo przyjemnym odbiorze, co idealnie komponowało się ze świąteczną atmosferą i treściami, które miały trafić do serca czytelnika. Jednak w pewnym momencie Agnieszka Błażyńska zaskoczyła mnie rzadką wśród pisarzy umiejętnością. A mowa tutaj o zmianie narracji. Cała książka to opowieść o różnych ludziach, czemu odpowiada jeden rozdział o każdym. To duże wyzwanie, bo każdy jest inny, a pisarka nie bała się żonglować płcią i wiekiem. Wyszło jej to naprawdę wspaniale, gdyż czułam u każdego jego unikatową osobowość i historię przeszłości, gdzie małe kawałki lodu wpływały na przyszłość. Jak nie docenić takiego talentu?

Fabuła mimo różnych postaci jest bardzo ciągła i oczywiście w jakiś sposób powiązana ze sobą, co jest kolejnym przyjemnym zabiegiem, ale istotnym na niespodziewanym dla mnie poziomie, choć o tym nie będę mówić więcej, bo bez wątpienia zepsułabym przyszłym czytelnikom zabawę. Te historie oczarowywały mnie w większym lub mniejszym stopniu i sprawiały, że nie mogłam odłożyć tak po prostu książki. Chciałam wiedzieć, jak potoczą się dalej losy bohaterów. Co w sumie też mnie fascynuje, bo przedstawiony okres odnosi się przede wszystkim do grudnia, więc nie jest zbyt długi i w obyczajówkach nie pozwala na zbyt wielkie zwroty akcji, które nie są przesadzone. Choć to też wiele zależy od samej fabuły. 

"Dorzuć mnie do prezentu" to uczta dla psychiki czytelnika, która pozwala na rozrywkę, ale w nienarzucający sposób pozwala też na głębokie rozważanie. Wszystko zależy od decyzji czytelnika. Może pozostać przy sferze świątecznej zabawy, a może iść o krok dalej i poszukać swoich własnych tematów do refleksji. Przed sobą mamy całą gamę ludzi, którzy przeżywają małe i wielkie szczęścia, pomniejsze i paraliżujące problemy. I każdy musi sobie na swój własny sposób poradzić z tymi emocjami. Obserwowanie ich poczynań było fascynujące. A to wszystko w cudownie przedstawionej otoczce miłości i poszukiwaniu samego siebie. 

Natomiast bohaterów jest naprawdę dużo i są bardzo dobrze wykreowani. Każdy z nich reprezentuje coś sobą i ten aspekt niezmiernie mi się podoba, bo zachowują wielowymiarowość, ale przez małą dozę karykaturalności podają czytelnikowi pewne cechy, które w zależności od celu albo bawią, albo skłaniają do przemyśleń. Najbardziej polubiłam Borysa, który jest wyjątkowo dojrzałym nastolatkiem, choć nie z typu przedwczesnych, pretensjonalnych dorosłych, tylko posiada w sobie jeszcze ten błysk młodości i wiele mądrych spostrzeżeń. 

"Dorzuć mnie do prezentu" to bez wątpienia urocza, pełna ciepła książka, która otwiera oczy na pewne wydarzenia w życiu człowieka. Byłam pozytywnie zaskoczona, gdyż naprawdę stereotypowo spodziewałam się tortu posypanego wszystkimi możliwymi dodatkami, a przecież nie o to chodzi. Na pewno zapoznam się z pozostałymi książkami autorki. 

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

sobota, 9 stycznia 2021

Akcja Nadzieja dla Laury!

 

Zapraszam Was serdecznie do wzięcia udziały w akcji Nadzieja dla Laury, gdzie do kupienia jest książeczka "Laura, leć!". Pieniądze zebrane ze sprzedaży są przeznaczone na pomoc chorej Laurze! 

Książkę można kupić na Allegro: LINK 

Oraz w ebooku: LINK 


sobota, 2 stycznia 2021

10 najlepszych książek 2020 roku!

 Witajcie!

Za nami bardzo trudny rok, który niósł ze sobą wiele nieprzewidzianych i wywołujących co najmniej niepokój wydarzeń. W tej chwili możemy liczyć tylko, że 2021 przyniesie stabilizację i pozwoli wrócić nam choć częściowo do życia na naszych zasadach. 

Jednak zamknięcie w domu pod względem czytelniczym przyniosło wiele pozytywów – przede wszystkim czas na czytanie. 

W 2020 przeczytałam 92 książki, co bez wątpienia jest moim życiowym rekordem. Z tego względu chcę Wam przedstawić 10 najlepszych książek przeczytanych przeze w mnie właśnie w 2020 roku. Serdecznie zapraszam ♥

1. "Miedziaki" Colson Whitehead


Jest to książka, która zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Wywołała emocje, które nie uleciały wraz z czasem, ale nadal poruszają i są tak samo świeże, jak w lipcu, gdy czytałam tę powieść. To historia przerażająca, pełna cierpienia, niesprawiedliwości i co najważniejsze prawdy. Zmusza czytelnika do zastanowienia się nad tym, w jakim świecie żyjemy i czy kiedykolwiek takie rzeczy powinny się dziać. Uważam, że "Miedziaki" powinien przeczytać każdy człowiek. 

2. "Lista nieobecności" Michał Paweł Urbaniak



"Lista nieobecności" z perspektywy czasu okazała się dla mnie bardzo trudną w odbiorze książką, ale zarazem niosącą ze sobą wiele wartości i refleksji. Pokazała mi obraz ludzkiego nieszczęścia, zrządzenia losu i walki o spokój ducha i przede wszystkim miłość. To niezapomniana uczta dla umysłu i sposobność do przemyśleń. 


3. "Psychopaci są wśród nas" Robert D. Hare


Ta pozycja okazała się dla mnie niesamowicie miłym zaskoczeniem. Czytałam już książki na temat psychopatów i wiele artykułów samego autora, więc liczyłam, że to będzie ciekawa powtórka. Tymczasem oprócz podsumowania mojej wiedzy dostałam wiele nowych i intrygujących informacji ubranych w lekki i przyjemny język. 

4. "Upiór Południa" Maja Lidia Kossakowska


Jest to zbiór czterech opowiadań, które pozornie nic nie łączy, ale tak naprawdę są one prawie identyczne. Inne czasy, inne miejsce, inni bohaterowie i inna historia, lecz niosą ze sobą przesłanie przerażające, zmuszające do zatrzymania się i przemyślenia wszystkiego, co dotychczas nas spotkało i każdej naszej przeszłej decyzji. 

5. "Starsza Pani Znika" Ethel Lina White


Nie jestem fanką kryminałów, ale lubię czytać klasyki, dlatego zdecydowałam się na tę książkę. Nie spodziewałam się, że od pierwszych stron zostanę oczarowana niesamowicie klimatycznym językiem, tajemnicą intrygującą i bohaterami barwnymi. Powieść przeczytałam w dwa wieczory i to był dla mnie niezwykły powrót do dawnych czasów, gdzie większość wieczorów spędzałam w podobnej atmosferze. 

6. "Moje życie w drodze" Gloria Steinem


Historia kobiety, która pewnego dnia zapragnęła zmienić świat na lepsze i tak też uczyniła. Była i nadal jest symbolem walki o prawa kobiet, równouprawnienie i danie wszystkim szansy – bez względu na płeć, pochodzenie, preferencje seksualne. Jej życie jest pasmem walki i wielkich zwycięstw, ale też miejscem trudnych, osobistych przeżyć. 

7. "Gambit królowej" Walter Tevis


Jak pewnie się doskonale domyślacie, do przeczytania książki zmotywował mnie nadchodzący wtedy serial. Miałam wielkie oczekiwania co do powieści i prawie wszystkie zostały spełnione, wprowadzając mnie w skupienie i fascynację szachami. Barwna główna bohaterka przemawiała do mnie i zyskała wielkie przywiązanie.  

8. "Mroczny Rewers" Piotr Ander


"Mroczny Rewers" urzekł mnie przede wszystkim unikatowym klimatem i językiem pisarza. Niósł ze sobą wiele zaskakujących zwrotów akcji, które nigdy nie pojawiały się bez powodu. To wszystko było otoczone nutką wielu refleksji i metaforycznej prawdy. 

9. "Płonący most" John Flanagan 


Po wielu latach zdecydowałam się wreszcie kontynuować cykl "Zwiadowcy" i przyznam, że przeżyłam ogromny szok, gdy ponownie oczarował mnie. Myślałam, że jestem już zbyt dorosła na tę historię, tymczasem ona nie ma barier wiekowych. Czaruje ciepłem, niesamowitym poczuciem humoru i daje wiele niejednoznacznych wartości do przemyślenia. 

10. "Kłamstwo w związku. Odejść czy zostać?" Lisa Letessier


Ta pozycja jest dla mnie odkryciem ostatnich dni miesiąca. Nie spodziewałam się, że taki popularno-naukowy poradnik da mi tyle ciekawych informacji i pozwoli na obrazowe wyobrażenie sobie, jak różne sytuacje spotykają ludzi i jak różne są ich konsekwencje. Ta panoramiczność okazała się dla mnie strzałem w dziesiątkę. 


Tak oto przedstawia się moje top 10 poprzedniego roku. Co o nim sądzicie? Czytaliście którąś z tych książek? Zgadzacie się, a może macie odmienne zdanie? No i przede wszystkim jakie są Wasze wybory? Dawajcie koniecznie znać! ♥

Na dniach podzielę się z Wami również najlepszymi filmami i serialami, które obejrzałam w 2020 roku. 

Pozdrawiam cieplutko ♥

Elfik