Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 grudnia 2015

Assassin's Creed: Renesans


Tytuł: "Assassin's Creed: Renesans"

Autor: Oliwer Bowden

Tłumaczenie: Tomasz Brzozowski

Cykl: Assassin's Creed 

Tom: I

Kategoria: Fantastyka

Wydawnictwo: Insignis

Liczba stron: 488

Film: Assassin's Creed

Ocena: 2/10




W Italii w średniowieczu powstają państwa-miasta. Każde z nich ma własnego władcę i własne zasady. Na pozór nic ich nie łączy poza sojuszami i walkami. Jednak czy na na pewno nie mają innych połączeń? We Florencji jednym z ważniejszych rodów jest Auditore. Giovanni – głowa rodu – odgrywa ważną rolę w polityce i bankowości. Tymczasem jego synowie bawią się, rozrabiają i żyją beztroskim życiem. Ezio uwielbia beztroskę, brak obowiązków i swoją młodość. Nie myśli o czasach, gdy będzie musiał przejąć powinność swojego ojca. A ten dzień przychodzi szybko i niespodziewanie. Ezio z niestatecznego młodzieńca będzie musiał zmienić się w morderczego asasyna. Czy poradzi sobie z zadaniem wyznaczonym mu jeszcze przed jego narodzinami? Kim naprawdę jest jego ojciec? Czy Ezio może ufać swoim przyjaciołom?

"Assassin's Creed" już od iluś lat jest bardzo popularną grą. W 2017 r. ma powstać film na jego podstawie. Niedawno wyszła kolejna część niesamowitych rozgrywek. Dlatego właśnie jest o nim tak głośno. Do tego stopnia, że nawet ja, jako osoba nie interesująca się tą tematyką, zwróciłam uwagę na ten cykl. Nie jestem graczem i nie chcę poświęcać swojego czasu na granie na komputerze lub konsoli, choć nie uważam, że to strata czasu, dlatego postanowiłam przeczytać pierwszy tom w wersji papierowej. Przyciągnął mnie rozgłos i niestety hipnotyzujące okładki. Zawsze mnie fascynowały te tajemnicze postacie na obwolutach. Zadawałam sobie pytanie: kim są? Aż wreszcie zadecydowałam, że poznam odpowiedź. Czy była warta mojego czasu? "Assassin's Creed: Renesans" jest książką, która wyjątkowo mnie zwiodła. Miałam duże wymagania, które w najmniejszym stopniu nie zostały spełnione. 

Odkąd tylko się dowiedziałam, że powieści zostały napisane na podstawie gry, byłam niesamowicie zdziwiona tą kolejnością. Naprawdę rzadko zdarza się, że inspiracją nie jest książka tylko rozgrywka komputerowa. Ludzie polubili do tego stopnia "Assassin's Creed", że powstał i cały literacki cykl, i film. Przed przeczytaniem tej historii obejrzałam najpierw zwiastuny gry. Mogę je określi dwoma słowami – robią wrażenie. Przeniosłam się do innego świata, który mnie zachwycał i dawał niesamowitą ilość adrenaliny. W ostatnim czasie tego potrzebowałam, więc miałam nadzieję, że znajdę to w opowieści o asasynach. W dodatku miałam skojarzenie z "Sagą o Wiedźminie". Nie mam tu na myśli podobnej fabuły czy nawet kreacji świata. Po prostu byłam przekonana, że znajdę kolejną książkę fantasy, która mną zawładnie tak jak "Saga o Wiedźminie". Wybaczcie mi fani Sapkowskiego, że popełniłam tak karygodną pomyłkę.

Fabuła "Renesansu" jest niemiłosiernie nudna. Pierwsze kilkadziesiąt stron zaciekawiło mnie. Jednakże czym dalej, tym pojawiało się więcej suchych faktów. Czasami miałam wrażenie, że czytam podręcznik od historii, zamiast pasjonującej powieści, na którą tak bardzo liczyłam. Bowden skupił się na ogólnym przekazie, a nie dopracował wykreowanego świata, przyczyn i skutków. Po prostu coś się zdarzyło i tak ma być. Brakowało scenek sytuacyjnych. W każdej rozbudowanej powieści występują, tworząc tło dla opowieści. To jest konieczne, bo dzięki temu wiemy, w jakiej rzeczywistości żyje bohater. A w takim przypadku widzimy główną postać na białej kartce. Nic się nie zmienia, nie pojawiają się nowe wątki, wszystko dąży to tego samego.

Jestem w stanie wybaczyć wszystkie te wady oprócz jednej. Czas, czas i jeszcze raz czas. Autor całkowicie nie umiał nim operować, a to jest podstawa. Gdy poznajemy Ezia, ma on siedemnaście lat. Natomiast gdy kończymy powieść, ma ponad czterdzieści. Nie twierdzę, że taka duża przestrzeń czasu jest błędem. Lecz nie czułam, jak upływa. Dostawałam zwykłe zdanie: minęło lat osiem. Co się działo przez te osiem lat? Jak zmienił się główny bohater? Ludzie się zmieniają a raczej ich mentalność. A Ezio? Cały czas był tą samą postacią, którą poznałam na początku. Dążył do celu, ale nigdy tak naprawdę nie został on jasno określony. Kończąc "Renesans" nadal nie wiem, czym on był.

Dla osób, które lubią akcję, jest to dobra książka, ponieważ opiera się tylko na szybkim tempie wydarzeń. Dla mnie nie jest to dobre rozwiązanie, ponieważ nie otrzymałam odpowiedzi, nie wiem, z czego wynika postępowanie asasyna i nie wiem, jak do tego doszło. Na początku myślałam, że to po prostu ja nie rozumiem wielu rzeczy, ale z czasem doszłam do wniosku, że ich nie ma. Miałam wrażenie, że Bowden miał genialny pomysł, który został dopracowany w jego głowie, lecz bardzo śpieszył się, żeby przelać go na kartkę, więc ominął istotne wyjaśnienia.    

"Assassin's Creed: Renesans" jest dla mnie największym zawodem tego roku. Przyznaję, że moje wymagania były wyjątkowo wysokie i to bardzo wpływa na ogólną ocenę, jednakże nie ukrywajmy, że jest to po prostu książka o dobrym pomyśle, ciekawiej fabule i przede wszystkim niewykorzystanym potencjale. Mimo tak złych wspomnień jestem pewna, że zaznajomię się z kolejnymi częściami, Kto wie, może będzie coraz lepiej... 

Książka przeczytana w ramach wyzwania: 

poniedziałek, 2 listopada 2015

Lalka


Tytuł: "Lalka"

Autor: Bolesław Prus

Kategoria: Klasyka

Wydawnictwo: MG

Liczba stron: 864

Film: Lalka

Ocena: 10/10










Miłość – piękne, słodkie uczucie, które sprawia, że człowiek jest gotowy na wszystko i jest przede wszystkim szczęśliwy. Kto by jej nie chciał? Zapewne nikt. Jednak całe to górnolotne uczucie nie jest takie proste, jak nam się wydaje. Stanisław Wokulski zakochał się w pięknej Izabeli Łęckiej, jednakże przed spełnieniem jego marzeń jest jedna wielka przeszkoda. XIX-wieczna Warszawa nie jest miejscem sprzyjającym miłości. Wchodzące hasła pozytywistyczne i podział na klasy jest granicą, która dzieli ludzi. Społeczeństwo jest niezsolidaryzowane, a w kontaktach międzyludzkich liczy się tylko pieniądz. Pieniądz ma władzę absolutną. Czy Stanisławowi uda się zdobyć ukochaną kobietę? Kim tak naprawdę jest Izabela? Czy ostatni romantyk może przetrwać z pozytywizmie?

"Lalka" jest klasykiem polskim, który od lat zbiera pozytywne opinie krytyków i jest przekleństwem dla licealistów. Teraz nadszedł czas, żebym i ja zapoznała się z treścią tej powieści. Byłam bardzo ciekawa, czym jest to sławne dzieło Bolesława Prusa, jednak nie mogę ukrywać, że te kilkaset stron przerażało mnie. Nie lubię lektur, ponieważ czuję przymus do przeczytania ich, przez co często literatura klasyczna traci w moich oczach. Jestem pewna, że jako nałogowa książkoholiczka, prędzej czy później przeczytałabym sama z siebie tę książkę. Nie boję się dużej liczby stron, gdy jest to pozycja wybrana przeze mnie. Jednak lektura to coś innego... Po długim czasie, który przeznaczyłam na pozytywne nastawienie się do powieści, przeczytałam "Lalkę". Czy było warto poświęcać swój wolny czas na czytanie tej "cegły"? Oczywiście, że tak. Teraz już rozumiem, czym zachwyca się tak wielu czytelników.

Pierwsze, co od razu rzuciło mi się w oczy, był styl autora. Naprawdę już bardzo długo nie spotkałam się z tak niesamowitym językiem w książce. Prus musiał poświęcić wiele czasu, by tak dokładnie dopracować powieść. Każdy szczegół jest na swoim miejscu i na pewno został skrupulatnie przemyślany. W dodatku opisy, które są długie i częste, nadały księdze niepowtarzalnej atmosfery. Pozwoliły mi zrozumieć okres napoleoński oraz postępowanie ludzi w ówczesnych czasach. Poza tym opisy przeżyć wewnętrznych dały możliwość poznania bohaterów z każdej możliwej perspektywy.

Cała akcja rozgrywa się wyjątkowo powoli, co na początku mnie nużyło. Nie byłam przekonana, że przeczytam całą "Lalkę". Miałam obawy, że tak bardzo zacznę się nudzić, że po prostu odłożę ją na półkę i przeczytam zwykłe streszczenie. Na szczęście nie poddałam się tak szybko i w pewnym momencie całą duszą oddałam się historii. Jest to bardzo emocjonalne dzieło. Nie polega ono na szybkim przekazywaniu emocji, tylko na powolnym odkrywaniu uczuć bohaterów i ich intencji. Pozwoliło to na spokojne przeżywanie odczuć i porządkowanie ich. Sprawiało, że zamiast czytać rozmyślałam nad życiem i jego celem. Podobało mi się to. Lubię rozmyślać, więc każda refleksyjna powieść jest u mnie na wagę złota.     

Jestem też pod wielkim wrażeniem kreacji bohaterów. W "Lalce" pojawia się ich naprawdę wielu, co daje nam wizerunek całego społeczeństwa oraz całą harmonię najróżniejszych charakterów. Każda postać jest wyjątkowa i nigdy nie jest jednoznacznie zła ani dobra. Miałam swoich faworytów i wrogów, jednakże zdawałam sobie sprawę, że ta książka nie jest podzielona na czarne i białe. Główny bohater – Wokulski – nie przypadł mi do gustu. Szanowałam go i często podziwiałam, lecz nie czułam do niego większej sympatii. Za to uwielbiałam jego przyjaciela – Rzeckiego. Jest to dla mnie postać bardzo barwna i wyjątkowo dobra, która mimo pewnej dozy naiwności i bezgranicznego zaufania, umiała w świecie odnaleźć piękno. Jest dla mnie pewnym rodzajem symbolu nadziei. Byłam również zaskoczona swoimi odczucia do Izabeli Łęckiej. W tej chwili nie jestem w stanie przypomnieć sobie, czy kiedykolwiek jakiś bohater wywołał u mnie tyle negatywnych emocji. Nie umiem zaakceptować jej postępowania. Przyjmuję argumenty, które bronią ją, jednakże nie do końca przekonują mnie. Natomiast bardzo dobrze wspominam wdowę Wąsowską, która była dla mnie nie do rozstrzygnięcia. Z chęcią przeczytałabym kolejny tom "Lalki", gdyby istniał, tylko dlatego by lepiej przyjrzeć się jej.

Cała powieść bardzo nawiązuje do historii. Ukazuje 2. połowę XIX wieku, a we wspomnieniach bohaterów jest przedstawiona również 1. połowa. Czasy Napoleońskie są dla mnie wyjątkowo ciekawym tematem. Nie były tu przedstawione bezpośrednio, ale mogłam zaobserwować ich skutki, co jest bardzo pasjonujące. Dowiedziałam się o wielu ważnych dla Polski wydarzeniach, które nie są przedstawione w podręczniku od historii. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, mimo że te informacje były bardzo pogmatwane. 

Cieszę się, że zapoznałam się z tym klasykiem. Dzięki "Lalce" jestem coraz bardziej przekonana do polskiej literatury i to niekoniecznie tej współczesnej. Oczywiste jest, że język jest archaiczny, ale warto to przetrwać. Polecam tę powieść każdemu Polakowi.


Książka przeczytana w ramach wyzwania: 

niedziela, 8 marca 2015

Powietrzny korsarz


Tytuł: "Powietrzny korsarz"

Autor: Piotr Wałkówski

Kategoria: Fantastyka

Wydawnictwo: Novae Res

Ilość stron: 504

Ocena: 6.5/10












Europa za czasów napoleońskich była miejscem wojen, krwi i tęsknoty, ale również płonącej nadziei i miłości. Wtedy każdy człowiek znał te pojęcia... i każdy smok. Lien zmęczona ciągłymi wojnami, w których ginęli bliscy jej ludzie, marzyła, by znowu wszystko było tak jak kiedyś. Nie mogła się pogodzić ze śmiercią ludzi, których kochała. Mimo że była smoczycą, miała dziwne zamiłowanie do naszej rasy. Za namową szamana zgodziła się znieść jajo. Jednakże to nie było zwykłe smocze jajo. To było coś więcej... Z tego właśnie jaja miał się wykluć i smok, i człowiek – półsmok. Czy Lien zaopiekuje się mutantem? Czy półsmok ma szanse przeżycia w świecie, gdzie nikt nie pamięta, co oznacza tolerancja? Jak się potoczą wojny, które już dawno powinny być zakończone?

Przypadkowo trafiłam na tę książkę. I muszę przyznać, że na początku w ogóle nie zwróciła mojej uwagi. Dopiero za którymś razem postanowiłam ją przeczytać. Jest ona zainspirowana twórczością Naomi Novik. Nie znam powieści tej autorki. Choć po przeczytaniu "Powietrznego Korsarza", postanowiłam zdobyć informacje na temat tej serii. Teraz wiem, że niektórych bohaterów można spotkać również w powieści Piotra Wałkówskiego. Jest to dość ciekawy manewr i bardzo odważny. Niestety przez brak wiedzy na ten temat nie mogę stwierdzić, czy dobrze przeprowadzony. Mogę ocenić tylko "Powietrznego Korsarza", który przypadł mi do gustu.

Pierwsze, co od razu rzuciło mi się w oczy, był nietypowy styl autora. Trudno mi nawet znaleźć odpowiednie słowo, by go określić. Twardy... Na początku bardzo mnie to irytowało, ponieważ zniechęcał mnie do czytania. Nie mogłam wciągnąć się w fabułę i poznać lepiej bohaterów. Po jakimś czasie, gdy już przyzwyczaiłam się do niego, zaczęłam go doceniać. To jest styl, z którym trzeba spędzić trochę czasu, by móc się zaprzyjaźnić. Dopiero wtedy można ujrzeć jego zalety. Choć często miałam problem ze zorientowaniem się w czasie. Częste przerzutnie sprawiły, że nie zdawałam sobie sprawy, że to wydarzenie dzieje się po długim okresie czasu i przez to czasami miałam problem ze zrozumieniem treści. Akurat to zaliczam na wielki minus.

Natomiast bohaterowie według mnie są naprawdę dobrze wykreowani, jeśli można to tak nazwać. Bardzo dużo czasu zajęło mi poznanie ich. Autor nieczęsto pokazywał nam ich dusze. Lecz gdy już zauważyłam je i przyjrzałam się im dokładnie, pokochałam bohaterów. Mieli wady i zalety. Byli po dobrej stronie lub złej. Jednakże byli realni, co cenię w książkach. Wtedy łatwiej przenieść się do rzeczywistości i przeżywać wszystko z postaciami, które odgrywają ważną rolę. Mogłam poczuć się tak jak oni. Ich smutki i radości były również moimi smutkami i radościami.  

Również spodobał mi się wątek Polski. Miło czytać o własnym kraju, czy to w czasach świetności, czy "nieistnienia". Uwielbiam słuchać historii. Uczyć się jej niekoniecznie, ale słuchać i czytać tak. I nie musi być to koniecznie prawdziwa historia. Smoki nie istnieją, ale zapoznanie się z przebiegiem zdarzeń, gdyby istniały, jest bardzo ciekawym przeżyciem i wartym poświęcenia czasu. 

"Powietrzny Korsarz" zdobył moje serce. Posiada wiele wad i czasami jest monotonny, jednakże warty przeczytania. Można spędzić przy nim wiele miłych godzin, relaksując się, ale poznając zachwycającą historię.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Autorowi książki – Piotrowi Wałkówskiemu oraz Wydawnictwu Novae Res

Książka przeczytana w ramach wyzwania:

piątek, 7 listopada 2014

Poza Czasem

''Poza Czasem'' 
Alexandra Monir

''Kiedy rodzinę Michele Windsor dotyka tragedia, dziewczyna zmuszona jest przeprowadzić się z Los Angeles do Nowego Jorku, gdzie mieszkają jej bogaci i arystokratyczni dziadkowie, których nie poznała nigdy wcześniej. W ich starym, pełnym rodzinnych sekretów domu przy Fifth Avenue, Michele odkrywa największą tajemnicę: dziennik jednej z jej przodkiń, który ma niesamowitą moc: przenosi ją w czasie do 1910 roku, kiedy to został napisany. Tam, na wytwornym balu maskowym, Michele poznaje młodego mężczyznę o intensywnie niebieskich oczach, który przez całe życie nawiedzał ją w snach. Zakochuje się w nim i rozpoczyna romans nie z tego świata.''

Odwiedź niesamowity świat magii.
Pozwól odkryć się Czasu i zatańcz z nim magiczną balladę.
Pozwól, by zajrzał w głąb Twej duszy. 
Pomóż mu odnaleźć swe wcześniejsze wcielenie.


Zagłąb się w świecie pełnym tajemnic, gdzie Czas pełni główną rolę w międzynarodowym spisku. Gdzie marzenia się spełniają, ale zazwyczaj w dość szaleńczy sposób. Gdzie miłość nie zna granic czasu. Gdzie każdy człowiek niesie w sobie coś wyjątkowego i zachwycającego. Gdzie mimo nędzy oraz masy śmierci świat jest szczęśliwy, zachwycając swymi kolorami.
Bla, bla, bla, bla .... czy to nie brzmi jak tandetnie, współczesne reklamy różnorodnych marek, sieci ? Czy to nie jest nierealistyczne ? Lub odpychające ? Zapewne gdybym wcześniej przeczytała coś tak bardzo banalnego nawet bym na książkę nie zerknęła.


Michaele to nastolatka o typowych problemach młodzieży. Ah, właśnie utraciłam miłość swego życia. Ah, czy ta sukienka mnie nie pogrubia ? Ah, ostatnio śni mi się tak bardzo seksowny chłopak, że w rzeczywistości od razu bym się do niego 'dorwała'. Dylematy bohaterki nie mają końca. W pewnym momencie przestawiają się wyłącznie na problemy sercowe, gdy ( jak wiadomo ) bohaterka nie może się zdecydować czy zawrzeć 'poważny' związek z superprzystojniakiem z XX wieku. To dość irytujące. Zwłaszcza gdy takie słowa wypadają z ust siedemnastolatki. Pod tym względem inni bohaterowie wcale nie są odpowiedzialniejsi. Nawet kilkuset letni mężczyzna, a nawet kobieta nie jest w stanie pozbyć się tak bardzo żałosnych problemów. Ale o dziwo nie odnajdziemy tu trójkącika. W przeciwieństwie do 2 części. Ale o niej napiszę następnym razem.

Podróże w czasie to wcale nie taki pospolity wymysł, chociaż i nie oryginalny, ale a to bardzo wymagający. By móc zagłębić się w tym pomyśle trzeba posiadać niemałą wiedzę na temat wcześniejszych czasów, co i tak nie jest najważniejsze.
Najważniejszy jest klimat.
Klimat, klimat, klimat.
By zbudować klimat panujący w czasach XX, XIX, XVIII, czy dowolnego wieku należy po prostu posiadać tą niesamowitą zdolność. Czy Pani Aleksandra takową posiada ? A właśnie nie jestem pewna. Z jednej strony niemal bardzo dobrze poradziła sobie ze zbudowaniem świata wojen światowych, a z drugiej w ogóle nie ujęła czytelnika tą strukturą. Naprawdę trudno jest ocenić taką wymagającą pracę. Nie powiem, mogłoby być lepiej, ale powieść nie musi być idealna, by przyciągać czytelników. Jednak i tak  powyższy przykład działa na jej niekorzyść.

W takim razie co jest jej plusem ? Właściwie nie mam pojęcia. Jedynie pomysł, z którym nie możemy spotkać się tak często. I muzyka. Muzyka towarzysząca nam na każdej stronie książki. Doświadczenie magiczne i zniewalające. Coś niesamowitego. Naprawdę szkoda, że zostało to przytłoczone mnóstwem wad.

Książka jest baaardzo trudna do ocenienia. Jak już pisałam wszystko jest tak banalne, a w tym tak urzekające. Polecam jedynie osobą, które nie mogą się zdecydować, czy przeczytać to, czy Czerwień Rubinu. Mogę przyznać, że Poza Czasem jest o wiele bardziej wciągające niż wymieniona wcześniej powieść. ;)

(Mam nadzieję, że recenzja nie była dość irytująca. Odrodziły się we mnie uczucia, które towarzyszyły mi w trakcie czytania książki i nie mogłam powstrzymać się przed jej skrytykowaniem.)

PS Mam również nadzieję, że nikogo nie uraziłam. :) 

Ocena:
4/10

piątek, 20 czerwca 2014

Upadki

'' Upadki '' 
Anne Provoost

'' 17-letni Lukas spędza wakacje na południu Francji w rodzinnym domu matki. Dramatyczne wydarzenia tego upalnego lata na zawsze odmienią jego życie. Chłopak odkryje mroczną tajemnicę swojego dziadka sięgającą czasów wojny i będzie musiał się z nią zmierzyć. Jednocześnie zwiedziony fałszywą przyjaźnią wplącze się w działania grupy młodych nacjonalistów, prześladujących arabskich imigrantów, i zapłaci za to bardzo wysoką cenę. Kiedy wreszcie odważy się zerwać z organizacją, ofiarą zemsty bojówkarzy stanie się jego dziewczyna, młoda Amerykanka, Caitlin. Okaleczona w sprowokowanym przez bojówkę wypadku, na zawsze będzie musiała porzucić marzenia o tańcu. ''


'' Upadki '' to książka opowiadająca o 17-letnim chłopcu, Lucasie, który wbrew swej woli wraz z matką wyjeżdża na wakacje do domku niedawno zmarłego dziadka. Jest on położony na południu Francji,  z dala od hucznych miast, a w okół rozciągają się różnorodne sady i pola. Jednak Lucas ma tam sąsiadkę, a jest nią siostra zakonna mieszkająca w opuszczonym kastorze naprzeciw dworu dziadka, która jest kobietą chowającą do niego urazę. Chłopiec stara się pogodzić z godzinami ciszy i spokoju, gdy do klasztoru przyjeżdżają goście - młoda Amerykanka Catlin z swą matką. Ale czy są one tu mile widziane ? I skąd więziła się uraza zakonnicy ?

Książkę przeczytałam, gdyż znajdowała się ona w spisie książek na DDK ( Dyskusyjny Klub Książki dla Młodzieży ), do którego uczęszczam przez jakiś czas.
Po tytule książki możemy spodziewać się wszystkiego, lecz najbardziej sugeruje on upadki psychiczne, czy fizyczne, z którymi boryka się wiele ludzi. I jeżeli ktoś rozumuje w ten sam sposób co ja, to na pewno zgadł poprawną tematykę opowieści. :)
Co do okładki. Jak dla mnie nie wygląda zbyt zachęcająco, ale na pewno jest wskazówka do fabuły. Dzięki niej dowiemy się, że książka będzie poświęcona tańczącej dziewczynie, co można odgadnąć przypatrując się jej sylwetce, dziwnie wygiętej w łuk.

'' Upadki '' to książka przede wszystkim ukazująca różnorodne charaktery ludzi, jak i ich psychikę. W tym przypadku najwięcej dowiemy się o rozumowaniu Lucasa - pogubionego, lecz bystrego siedemnastoletniego chłopca, który w czasie wakacji boryka się z wieloma problemami. Jak dla mnie jest to bardzo dziwaczny chłopiec. Ni stąd, ni zowąd zaczyna interesować się ścinaniem drzew, czego skutkiem jest codzienne bieganie po polach z piłą. A założę się, że żaden chłopiec w realu nie posiada takich zwariowanych marzeń. W Lucasie denerwująca jest jego niepewność, przez którą co chwilę zmienia zdanie na temat poglądu religijnego oraz nawiązuje niebezpieczne znajomości.

Autorka przez opowieść chce ukazać nam psychikę ludzi po przejściach, skutki pochopnego postępowania, a przy tym nauczyć dawnej historii Świata. Tutaj dostrzeżemy jak życie normalnego młodzieńca wywraca się o 180 stopni, przy czym musi zachować zimna krew i zdolność logicznego myślenia, co nie jest wcale takie łatwe jak się wydaje.Dzięki koleżance Lucasa - Caitlin, w głębi siebie poczujemy odrazę, chciwość, strach, ale to przyczyni się do uzyskania nowego spojrzenia na naturę, przemoc psychiczną oraz odwagę. Bo nie każda odwaga jest prawidłowa. Za nią mogą ciągnąć się nieodwracalne konsekwencje.

Jak dla mnie Anne słusznie zadecydowała, by ukazać nam cykl szybkiego dojrzewania młodzieży i wszechmogącą moc przebaczenia. Jednak cała fabuła jest do bani. Nudne, ciągnące się wątki oraz dziwność samych bohaterów psuje przesłanie opowieści. Według mnie książka przeznaczona jest dla osób dojrzalszych, które będą w stanie zrozumieć myślenie autorki.
Recenzję kończę bez względnej oceny, więc wybór przeczytania zostawiam w waszych dłoniach.