wtorek, 9 lipca 2019

Pocałuj mnie wiosną – Emily March


Tytuł: Pocałuj mnie wiosną

Autor: Emily March

Tłumaczenie: Monika Wiśniewska

Kategoria: Literatura obyczajowa

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Liczba stron: 337

Ocena: 2/10











Najczęściej małe dziewczynki marzą o tym, by być księżniczkami, przeżyć niesamowitą, romantyczną miłość oraz ogólnie znaleźć księcia z bajki. Jakiś czas temu wywołało to oburzenie ze strony feministek, ponieważ w tych pięknych bajkach przedstawia się kobiety jako całkowicie zależne od mężczyzn, a co gorsza pokazuje się, że samo ich szczęście jest zależne od mężczyzn. W dużej części zgadzam się z tym i jestem zadowolona z tego, że pojawiają się już inne postacie, z których dzieci mogą czerpać przykład i jest większa szansa, że nauczy ich to równouprawnienia. Jednak wierzę też w miłość – nie tę romantyczną, słodką i przerysowaną, ale w tę potężną miłość, która daje szczęście, wsparcie i możliwości. Dlaczego o tym Wam piszę? Ponieważ dzisiejsza historia mówi właśnie o miłości. 

Caitilin pracuje jako projektantka tekstyliów, a konkretniej projektuje przede wszystkim pościel. Jest bardzo dobra w tym, co robi, ponieważ nie ogranicza się do schematów. Jej życie toczy się w szybkim i zatłoczonym Nowym Jorku. Przez większość kariery lubiła to miasto, lecz wszystko się zmieniło w momencie, gdy zaginął jej brat. Wtedy pojawiły się niepowołane myśli, które na przestrzeni czasu ułożyły się w spójny i bardzo intrygujący plan. Dlatego Caitlin postanawia odwiedzić swoich rodziców – chce im o wszystkim opowiedzieć. Wtedy po raz drugi spotyka na swojej drodze mężczyznę, który według niej ma być mężczyzną jej życia. Czy młoda kobieta ma rację? Czy podoła swoim szalonym planom? Czy życie jej na to pozwoli? 

Pocałuj mnie wiosną to nowość na polskim rynku wydawniczym – pierwsza książka pisarki wydana po polsku. Zdecydowałam się na nią, ponieważ miałam ochotę przeczytać coś lekkiego, ciepłego i wzruszającego. Z takim przykazem kojarzy mi się literatura obyczajowa, a w tym przypadku przekonał mnie opis oraz cudowna okładka (ostatnio coraz częściej zwracam uwagę na okładki, to chyba źle). Czy spełniłam swoje oczekiwania? 

Zacznę od największego i chyba niestety jedynego plusa całej tej historii. Jest nim styl pisarki. Przede wszystkim czuć lekkość pióra, przez co bardzo przyjemnie się czyta. Dla mnie jest to idealny przykład, jak powinno się pisać tego typu opowieści. One mają być lekkie, ponieważ sam temat jest na tyle trudny i refleksyjny, że dla niektórych może być zbyt ciężki. Ogólnie najbardziej lubię barwny i skomplikowany język, tylko tutaj nie pasowałby. Autorka potrafiła sprawić, że wszystkie te wydarzenia bez problemu mogłam sobie wyobrazić i odnaleźć się w tym, co się dzieje. Przy tym jej styl okazał się bardzo charakterystyczny, co jak już pewnie część z Was wie, niezmiernie cenię. 

Wypadałoby napisać teraz coś o fabule, tylko obawiam się, że wypłynie ze mnie potok niepotrzebnych żalów. Nie będę też ukrywać, że książka bardzo mi się nie podobała, więc jestem w stanie wymienić wiele wad. Przede wszystkim jak czytałam, to czułam się po prostu zażenowana niektórymi sytuacjami. Nie chodzi o to, że były jakieś skrajnie nieprzyjemne, pikantne czy szokujące. Czułam dyskomfort, ponieważ to wszystko było tak bardzo sztuczne... Nie mogłam uwierzyć, że ludzie w taki sposób prowadzą rozmowy i jest to ich normalne zachowania. Albo że w taki a nie inny sposób reagują na niektóre zdarzenia. Tak nie wygląda nasz świat! Nigdy nie spotkałam się z takimi zachowaniami, więc prawdopodobnie są rzadkie lub nawet nie istnieją. Tak bardzo kuło mnie to w oczy, że popsuło wszystko inne. Mogłabym naprawdę przymknąć oko na resztę wad, ale to było dla mnie nie do przejścia. Przy tym jeszcze wiało taką nudą. Często krytykuję literaturę erotyczną za nierozbudowaną ścieżkę fabularną, za zbyt pikantne i przesadzone sceny erotyczne. Tymczasem muszę przyznać, że to przynajmniej wywołuje jakieś emocje. Często nawet zafascynować. Tutaj nic mnie nie ciekawiło. Nie chciałam wiedzieć, jak potoczą się losy bohaterów, jakie tajemnice ukrywają. A to świadczy o braku umiejętności pisarki, gdyż w powieści działo się dużo tragicznych rzeczy, więc powinnam być poruszona. Dla mnie było to po prostu bezsensowne połączenie wielu nieszczęść. 

Jednak żeby nie być niesprawiedliwym jest jeszcze jeden aspekt, który bardzo przypadł mi do gustu – kartki z pamiętnika. To naprawdę ciekawy zabieg, który zapowiadał niesamowitą historię. Jedynie ta krótka forma wywoływała we mnie prawdziwe emocje i sprawiała, że  gdzieś tam pojawiła się iskierka zaintrygowania. Szkoda, że tak szybko gasła, a nie przemieniała się w ogień. 

Lecz pora przejść do moich dalszych żalów, czyli bohaterów. Caitlin miała tak olbrzymi potencjał. Była kreatywną, radosną, wydawało się, że mądrą kobietą. Nie rozumiem, czemu pisarka tak genialnej postaci nie wykorzystała, by stworzyć coś niesamowitego. Tymczasem stworzyła z niej naiwną dziewczynkę, która gna za nie wiadomo jakimi marzeniami oraz jest gotowa sprzedać swój mózg za byle pocałunek. Ostatnio mam wrażenie, że wszystkie żeńskie bohaterki tylko mnie irytują. Na domiar złego Josh też nie naprawiał sytuacji. Dla mnie to przykład mężczyzny, przed którym każda poważna kobieta powinna bez zastanowienia uciekać. Naprawdę nie rozumiem, co można w nim zobaczyć. Te minimalne chwile czułości? Seksistowskie żarty? Czy może niesłowność? Ta para bohaterów zabijała całą romantyczność. 

"Pocałuj mnie wiosną" okazało się katastrofalnym wyborem. Gdy przeczytałam ponad połowę książki, byłam bardzo niezadowolona i dalsze czytanie było słabej jakości. Nawet już nie chciałam się wysilać, żeby na siłę znaleźć plusy. Wiem, że na pewno niektórym osobom ta powieść podoba się, czy w przyszłości się spodoba, ale nie mogę zrozumieć czemu. Chyba po prostu całkowicie inaczej odbieramy niektóre aspekty literatury lub czego innego szukamy w książkach. I to jest bardzo fascynujące. Lecz moje zdanie jest jednoznaczne – nie polecam Wam tej lektury. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo Taniej Książce 


Zapraszam na mojego bookstagrama – elfik_book ♥

20 komentarzy:

  1. Szkoda, że książka okazała się tak słaba. A zapowiadała się, jako fajny tytuł na letnie wieczory. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że książka okazała się taka słaba. Raczej do niej nie zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi przykro. Odpuszczę sobie tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam, że jest słaba ale mimo wszystko chciałabym ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam co po nią sięgać :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja mam w planach....muszę przyznać , że troszkę mnie przeraziłaś

    Czytanka na Dobranoc

    OdpowiedzUsuń
  7. Przynajmniej okładka nie taka zła :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie dla mnie. Rzeczywiście, jeśli autor pisze o tragicznych wydarzeniach, a czytelnik jest nieporuszony, to znaczy, że powieść nie jest dobra. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że tak bardzo się zawiodłaś na tej książce. Ja jej nie czytałam i jak na razie nie ma w planach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że książka okazała się pomyłką. Chyba pozostanę przy polskich obyczajówkach, które są na wysokim poziomie i potrafią mnie zachwycić i ująć.

    OdpowiedzUsuń