środa, 24 czerwca 2015

Światłocień


Tytuł: "Światłocień" 

Autor: Mariusz Klimek

Kategoria: Fantastyka

Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza

Liczba stron: 170

Ocena: 9/10











Jurek budzi się na pustyni. Nie wie, skąd wziął się w tym miejscu i nie pamięta nic oprócz swojego imienia. Spotyka czarnego kota, który potrafi mówić ludzkim głosem. Ma dźwięczne imię Konfucjusz. Okazuje się, że kot ma być jego przewodnikiem przez pustynię. Ma pomóc Jurkowi przejść przez połacie piasku i uciec Admirałowi Zmierzchu, który niesie ze sobą ciemność. Czy Jurek odkryje, kim jest? Czy uda mu się uciec przed Admirałem Zmierzchu? Czym jest naprawdę ciemność?

Muszę przyznać, że zwróciłam uwagę na tę książkę tylko ze względu na okładkę. Bardzo nie lubię oceniać książek po okładce, ponieważ często  mylne. Jednak ta sprawiła, że musiałam ją przeczytać. Podobała mi się i niesamowita okładka, i opis powieści. Coś mnie tknęło, że to będzie opowieść, która sprawi, że moje życie zmieni się. Miałam rację i to bardziej niż początkowo myślałam. 

"Światłocień" na początku wydaje się wyjątkowo dziecinny i pogmatwany. Dwie wady/zalety, które kontrastują ze sobą. Książka dla dzieci powinna być prosta i przyjemna w odbiorze. Natomiast pogmatwana opowieść powinna być zapowiedzią trudnej i refleksyjnej powieści. Gdy czytałam początkowe strony, wydawało mi się, że jest i taka, i taka. Dlatego nie mogłam wciągnąć się w tę historię. Mimo że ma tylko 170 stron, czytałam ja wyjątkowo długo. To właśnie te pierwsze stronice sprawiły, że nie mogłam iść dalej, utknęłam w miejscu. I nagle przyszedł ten moment, kiedy wszystko się zmieniło. Zaczęłam rozumieć tę powieść i to, co autor chciał nam przekazać. Wtedy zaczęłam czytać jak szalona. Wszystko miało dla mnie istotne znacznie. Nie było ani jednego szczególiku, który był niepotrzebny w tej opowieści.

Charakteru głównego bohatera tak naprawdę nie poznajemy. Jestem w stanie opisać go wyłącznie dwoma słowami: dobry i ludzki. Większość z was uzna to za wadę nie do wybaczenia, ale nie w tym przypadku. Dzięki temu, że nie poznajemy dobrze Jurka, możemy zamienić się z nim miejscem. To nie Jurek przeżywał to wszystko tylko ja. Byłam tam razem ze wszystkimi bohaterami i przeżywałam chwile radosne i smutne. Razem wylewaliśmy łzy i szliśmy do walki przeciw życiu. To była nasza historia.

Cały czas książka kojarzyła mi się z "Małym Księciem", który skradł moje serce i sprawił, że inaczej zaczęłam patrzeć na świat. Nie chodzi tutaj o fabułę, która tylko początkowo była podobna. Czytając "Światłocień", miałam takie same wrażenie, jak przy "Małym Księciu", że zmieniam się i już nigdy nie będę tym samym człowiekiem. To niemożliwe. Wzięcie tej cieniutkiej książeczki do ręki odmieniło mnie i moje poglądy. 


"Niektóre światła nigdy nie gasną."

Jednak największe wrażenie zrobiło na mnie zakończenie. Nie chcę wam go zdradzać, bo to ono odgrywa kluczowy moment. Jeśli ktoś przeczytałby najpierw koniec, nie mógłby poczuć tego wszystkiego co ja. To te wszystkie domysły i rzeczywistość nadawały "Światłocieniowi" niepowtarzalną atmosferę, która jest tylko przenośnią. To rozbudowana metafora. Kiedy zrozumie się ją, wszystko nabiera sensu i przede wszystkim szokuje. To jak wskoczenie do zimnej wody, która potrafi zabić, zadać ból i dać radość.

Jestem bardzo szczęśliwa, że przeczytałam tę książkę. Dała mi lekcję, którą długo będę pamiętać. Nie jestem nawet w stanie powiedzieć, czy to jest powieść dla dzieci, czy dla dorosłych. Dla dzieci może być to po prostu ciekawa opowieść pełna przygód. Dla dorosłych może okazać się nową drogą życia. Ja na pewno jeszcze niejednokrotnie wrócę do niej, by tym razem od początku spojrzeć na nią przez pryzmat zakończenia.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo Warszawskiej Firmie Wydawniczej

Książka przeczytana w ramach wyzwania:

9 komentarzy:

  1. To raczej nie mój gatunek literacki, ale skoro piszesz że książka kojarzyła Ci się z "Małym księciem", to może warto zagłębić się z ten tytuł. Również uwielbiam tą książkę, więc może dam szansę i "Światłocieniowi".

    OdpowiedzUsuń
  2. Po takiej recenzji zostaje tylko szukać tej powieści. Jestem jej bardzo ciekawa! :)

    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie przepadałam za "Małym Księciem", a jeżeli ci się z nim skojarzyła to raczej nie przypadnie mi ona do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To naprawdę świetna historia. Bardzo przejmująca :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam niedawno ,,Małego księcia", więc póki go jeszcze dobrze pamiętam powinnam sięgnąć również po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niejednokrotnie do niej wrócisz? Muszę w takim razie przeczytać,skoro jest tak wspaniała ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niby nie w moim stylu, ale recenzja tak pochlebna, że będę się za tą książką rozglądać we wszystkich księgarniach!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż za rewelacyjna okładka! Fabuła zapowiadaa się naprawdę ciekawą pozycję. Myślę, że wkrótce ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie słyszałam o książce, ale niemożliwie mnie do niej zachęciłaś. Również uwielbiam "Małego księcia", więc to chyba tym mnie przekonałaś. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń