Tytuł: "Błękitna Kraina"
Autor: Anna Świąć
Kategoria: Literatura dziecięca
Wydawnictwo: Attyka
Liczba stron: 56
Ocena: 8/10
Stefan mieszka w Błękitnej Krainie. Wszystko tam jest niebieskie. Drzewo, deszcz, trawa, warzywa przybierają najróżniejsze odcienie tej barwy. Jednak Stefan często śni o tęczy, która jest złożona z wielu barw. Bardzo chciałby zobaczyć to zjawisko i poznać inne kolory. Udaje się w podróż do odległych krain, by odkrywać nowe lądy i przede wszystkim kolory. Czy świat jest tylko w odcieniach błękitu? Czy Stefan pozna inne stworzenia? Jak potoczy się historia małego smoka?
Jeśli już jakiś czas czytacie moje recenzje, zapewne wiecie, że najbardziej szanuję literaturę dziecięcą. Uwielbiam czytać olbrzymie tomiska, które są naszpikowane metaforami i refleksjami nad życiem, a mądrzy dorośli szukają odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Jednak nawet taka powieść nie jest w stanie zastąpić książki dla dzieci. Pewnie zastawiacie się, czy wiem, co mówię. Jak mogę porównywać opowiadanie dla dzieci z grubą powieścią przeznaczoną dla dorosłych? Wiecie, żeby zacząć czytać takie lektury, trzeba najpierw nauczyć się czytać, rozróżniać słowa, rozumieć je. Najpierw coś musi nas ukształtować. Dopiero wtedy możemy porwać się na głębokie wody. Dlatego tak bardzo szanuję książeczki dla dzieci. To one w dużej mierze kształtują naszą przyszłość. I w dodatku są oczywiste. Nie posiadają tysiąca metafor, które często nie zostaną odkryte przez czytelnika.
Jedną z książek dla dzieci jest "Błękitna Kraina". Wielokrotnie spotykałam się z nią w internecie. Kolorowe obrazki, zachęcający tytuł i moje ulubione smoki sprawiły, że zaintrygowałam się tą opowiastką. Jestem szczęśliwa, że mogłam zapoznać się z nią.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, jest język, jakim pisze autorka. Nie jest on banalny, ani dziecinny. Posiadam dwa spojrzenia na jej styl. Na początku zaczęłam się zastanawiać, czy małe dziecko jest w stanie zrozumieć wszystkie słowa. Samo na pewno miałoby problem z całkowitym rozszyfrowaniem tekstu. Jednak z drugiej strony jest to bardzo dobre, ponieważ taki maluch może nauczyć się nowego słownictwa, które nieraz w życiu przyda mu się. Dzięki temu rozwinie swój zasób słów i w przyszłości może to zaowocować piękną i poprawną polszczyzną.
Historia niesie też morał, który niezwykle mi się spodobał. Namawia do wytrwałości, dzięki której w przyszłości spełnią się nasze marzenia. Jestem idealistką i jak większość dzieci mam pogląd na świat, że jeśli tylko zechcę coś osiągnąć, to mogę to zrobić, tylko muszę zacząć. Wiem, że nie zawsze wszystko działa w ten sposób, ale wiara w nas samych jest w stanie uczynić cuda. Czemu dzieci miałyby w to nie wierzyć, kiedy jest to prawda? Należy motywować naszych małych podopiecznych, bo to od tych właśnie chwil zależy ich przyszłość.
Poza tym w książeczce można znaleźć wiele pięknych ilustracji, które zachęcają do czytania i pozwalają przenieść się do magicznego świata. Wielką zaletą jest też duża czcionka. Na pewno niektórym dorosłych zachęci do przeczytania jeszcze jednego rozdziału na dobranoc... Czemu nie? Oczy się nie męczą.
Bardzo mi się spodobał sposób, w jaki autorka pisze. Nie mam wątpliwości, że Pani Świąć jest w stanie napisać książkę dla starszej młodzieży, czy nawet dorosłych. Jeśli macie rodzeństwo, czy małe dzieci w domu, zachęcam do kupienia "Błękitnej Krainy". Każde dziecko powinno dostać szansę na odkrycie świata.
Za możliwość powrotu do dziecięcych marzeń oraz poznania na nowo świat dziękuję serdecznie Autorce – Annie Świąć.
Książka przeczytana w ramach wyzwania:
PS: Chciałam Wam przypomnieć o naszych nowych wzywaniach: Kocioł Wiedźmy [LINK] i Z uśmiechem przez świat [LINK]
Zapraszamy do wzięcia w nich udziału! :)
Dobrą książkę dla dzieci wcale nie jest tak łatwo napisać. Teraz większość dostępnych na rynku to chłam i nic nie warte wymóżdżacze. Miło słyszeć, że jednak jest coś, co utrzymuje poziom ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
Piękna książeczka i najważniejsze, że jest morał! Chętnie podsunę którejś z najmłodszych w rodzinie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki dla dzieci ;) Muszę się za nią rozejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńJaka fajna książeczka ;) I bardzo dobrze, że jest z morałem :)
OdpowiedzUsuńSkoro język nie jest dzieciny to mogę sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńmożna ją kupić na www.blekitnakraina.pl :)
OdpowiedzUsuńNie mam młodszego rodzeństwa ani nie przychodzą mi do głowy żadne dzieci, którym mogłam tę książkę polecić niestety...
OdpowiedzUsuńKsiążki dla dzieci nie są złe. Sama lubię powracać do tych z dzieciństwa, chociaż teraz musiałabym odwiedzić siostrę, bo ona zagarnęła wiele tytułów, które stały u mnie na półce. Zostały mi jednak "Przygody Filonka Bezogonka" i jeszcze inne wspaniałe lektury. Chyba muszę do nich przysiąść. :)
OdpowiedzUsuńA zrecenzowana przez ciebie książka nie jest na mojej liście zakupów, ale gdy kiedyś wpadnie w moje ręce to chętnie ją przeczytam. :D
Szkoda, że nie mam komu takiej książeczki podarować :(
OdpowiedzUsuńBez kitu, chyba kiedyś była taka bajka w ramach wieczorynki! I była super! <3
OdpowiedzUsuńElfiku, podałaś książkę do mojego wyzwania. Jednak u mnie to nie okładka ma być dziecięca, ale tytuł. Doczytaj proszę wyjaśnienie hasła i uzupełnij, bo na tą chwilę się nie zalicza.
OdpowiedzUsuń