środa, 29 czerwca 2016

Czarna kolonia


Tytuł: "Czarna kolonia"

Autor: Arkady Saulski

Cykl: Kroniki Czerwonej Kompanii

Tom: I

Kategoria: Science fiction

Wydawnictwo: Drageus Publishing House

Liczba stron: 339

Ocena: 7/10








Ile razy zdarzało się wam wychodzić rano na dwór i myśleć, że nasz świat upada? Że nie jest już tak piękny jak kiedyś? Że nie ma już na nim miejsca dla nas? Że chcielibyście rozpocząć nowe życie? Ile razy? Za kilkaset lat wszystko się zmieni... Ziemia nie będzie jedyną planetą, gdzie mieszkają ludzie. Naukowcy i marzyciele razem podbili Czerwoną Planetę, by dać szansę na nowe, lepsze życie. Setki lat walki z niesprzyjającym klimatem, poszukiwania niezwykłych rzeczy oraz zasiedlanie zielonych terenów sprawiły, że teraz każdy może tam zamieszkać, każdy może być szczęśliwy. Ale czy na pewno? Czy Mars nie kryje własnych tajemnic, które mogą pochłonąć wszystkie marzenia? A może to ludzie zapomnieli, kim naprawdę są... 

Zanim przeczytałam tę książkę, nie zdawałam sobie sprawy z jej istnienia. Nie interesuję się technologią, astronautyką ani science fiction. Są to dla mnie odległe tematy, które wydają się czymś ponad mój umysł. Jednak dlaczego nie spróbować od czasu do czasu czegoś nowego? W końcu życie daje tyle możliwości. Warto byłoby z nich korzystać – nawet w najmniejszych sprawach. Tak oto postanowiłam przeczytać "Czarną kolonię". Czy warto było spróbować nieznanego?

Pomysł na powieść uważam za mało oryginalny. W końcu prawie każda książka science fiction jest o Marsie i próbach okiełzania go. Co w tym nowego? Gdyby nie fakt, że ja sama nie mam styczności z tym motywem, "Czarna kolonia" nie przekonałaby mnie do siebie. Często się spotyka opowieści o nieodkrytym kosmosie, gdzie czekają na nas cuda, które zmienią bieg całej historii ludzkości. A obcy? Od dziecka o nich słyszymy i już dawno każdy z nas wyrobił sobie zdanie na ich temat. Kolejna historia dla dorosłych, którzy pozostali w świecie stworzonym w dzieciństwie. To nie zachęca, ale na pewno pozwala na powrót do tych najgłębszych, niespełnionych marzeń.   

Niestety w ostatnich latach science fiction straciło na popularności. W tej chwili naprawdę trudno usłyszeć o dobrej powieści z tego gatunku. Są to raczej opowieści z ubiegłego wieku, gdzie ludzie marzyli o nowych wynalazkach. Wtedy odbywały się wyścigi między mocarstwami. Kto osiągnie więcej? To pobudzało ludzką wyobraźnię. Lecz nie mogę zaprzeczyć, że tego typu historie są skierowane do konkretnych odbiorców, którzy będą umieli docenić warsztat literacki oraz uniwersum. Tym po prostu trzeba się interesować i dopiero wtedy można zauważyć piękno opowieści. W Polsce i za granicą jest dużo wybitnych pisarzy, którzy zajmują się tym gatunkiem. Dla mnie są oni nieznani i myślę, że dla przeciętnego człowieka również. Jest to przykre, ponieważ jesteśmy przez to trochę ograniczeni.  

Styl autora jest bardzo sztywny. Nie ma miejsca na kwieciste opisy i psychologiczne refleksje. Jest to dla mnie język typowo męski, gdzie nikt nie rozczula się nad małą raną. Stało się, trudno – idziemy dalej. Słowa są do siebie dobrze dobrane, co daje wrażenie dopracowania i płynności. Często występują słowa specjalistyczne, które nie są znane dla każdego. Uważam, że jest to duży plus, gdyż można z nich nauczyć się czegoś nowego i zostać zaskoczonym nieznanymi wcześniej rzeczami.

Fabuła od pierwszych stron wciągnęła mnie. Zaczyna się w nietypowy sposób, co od razu mnie oczarowało, jeśli można odnieść to słowo do początku, który był wstrząsający. Jest to bardzo pomocny zabieg, ponieważ od razu robi dobre wrażenie na czytelniku, co zachęca do dalszego czytania oraz pozostawia pozytywną opinię po sobie. Aczkolwiek sprawia też, że ma się większe oczekiwania co do całej powieści. Historia jest nieprzewidywalna. Tak naprawdę nie wiemy, do czego dążymy. Zwykle irytuje mnie to w książkach. Lubię mieć wyznaczony cel, jednakże w tym przypadku jego brak oddziaływał na moją wyobraźnię i ciekawość. Niestety pojawił się pewien problem. Mianowicie autor za szybko przeszedł od zapoznania czytelnika z realiami do szybkiej akcji. Przez to wszystkie walki były nudne i ich opisy męczyły. Jeszcze przed chwilą poznawaliśmy bohaterów, ich przeszłość oraz plany, a zaraz czytaliśmy, jak walczą o życie. Nie wiedziałam, skąd wynika ten nagły przeskok, dlaczego to wszystko dzieje się tak szybko... 

Uniwersum jest standardowe dla science fiction. Jak dla mnie nie ma w nim nic niesztampowego. Czerwona Planeta, ludzie, którzy radzą sobie z nowym klimatem i wojna na technologię. Słyszałam to nieraz, nie dwa. Tymbardziej że mało się o nim dowiadujemy. Wszystkiego musiałam się domyślać, co wielokrotnie mnie zirytowało. Chciałam czegoś niekonwencjonalnego. Tymczasem był to schemat, któremu w dodatku brakowało podstaw. Na czym miałam się opierać? Aczkolwiek uważam, że gdyby pisarz lepiej dopracował tę rzeczywistość, mogłaby ona być naprawdę niesamowita i pełna niespodzianek. Niestety Saulski nie wykorzystał potencjału swojego pomysłu.

W "Czarnej kolonii" nie ma jednego głównego bohatera. Jest ich kilku i wielokrotnie ich losy się przeplatają. Niektóre osoby poznawaliśmy tylko po to, by zrozumieć te ważniejsze. Zrobiło to na mnie dobre wrażenie. Pojawiło się wiele ciekawych postaci, które niestety nie były dobrze rozbudowane. Miały niezwykłe osobowości, lecz my nie dostawaliśmy szansy, by ich lepiej poznać. Zdarzało się również, że ich liczba przerastała mnie, dlatego nie byłam w stanie połączyć niektórych wątków. 

Powieść ma rozbudowaną tematykę. Ukazuje słabości ludzkie. Jeśli nie walczy się z nimi, mogą zawładnąć człowiekiem i doprowadzić do katastrofy. Do tego dochodzi jeszcze władza i pieniądze. Co bardziej może oślepić ludzką istotę? Autor ukazuje nam również trudne relacje między córką a ojcem. Wynikają one z wielu czynników. Czasami trudno pokonać uprzedzenia i znaleźć pozytywy w osobie, której się nie zna, a powinno bardzo dobrze. 

Oczekiwałam czegoś innego po "Czarnej kolonii", ale mimo to cieszę się, że przeczytałam tę powieść. Spróbowałam chyba najbardziej mi odległego gatunku literackiego i mam raczej miłe wspomnienia, choć trochę się przy nim męczyłam. Jednak dla fanów science fiction może być to wciągająca książka. 

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa recenzja.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że nie sięgam często po science fiction, ale czasami trzeba też spróbować czegoś nowego, więc tej książce na pewno dam szansę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chyba na razie podziękuję, mam tyle zaczętych serii, że rozpoczynanie następnej byłoby prawdziwym samobójstwem :D

    OdpowiedzUsuń