środa, 17 lutego 2016

Mały Książę


Tytuł: Mały Książę

Reżyser: Mark Osborne

Produkcja: Francja

Gatunek: Animacja

Rola główna: Bernard Lewandowski

Czas trwania: 1 godz. 48 min.

Premiera: 7 sierpnia 2015 r. (Polska), 22 maja 2015 r. (świat)

Ocena: 10/10







Widzisz go?! Tam jest! Tam, tam! No widzisz? Ma takie niebieskie skrzydełka i jest olbrzymi! Jak moja dłoń. Jest przepiękny. Wiesz, to jest symbol – symbol tego, co było... To symbol mojego dzieciństwa. Gdy byłam mała, otwierałam oczy i byłam przekonana, że żyję w magicznym świecie. Wiecie co? Właśnie tak było. To był magiczny świat, którego byłam stwórcą. Spełniałam w nim swoje największe marzenia, dając szansę nowym. Nigdy się nie poddawałam. Tak bardzo uwielbiałam motyle. Chciałam zobaczyć takiego o niebieskich skrzydłach. Wiedziałam, że istnieje i pewnego dnia... TAK! Zobaczyłam go. Leciał nad łąką. Wśród kolorowych traw nie było prawie wcale go widać. Poza barwą nie różnił się niczym od innych motyli, ale dla mnie był wyjątkowy. Pamiętam to uczucie, kiedy obserwowałam go z bliska. Teraz coraz rzadziej odczuwam je, a tak bardzo chciałabym, żeby było inaczej. Czy jesteście gotowi porzucić swoje dorosłe życie i wrócić do baśni, którą sami napisaliście?

"Mały Książę" – książka, która podbiła serca czytelników na całym świecie. Pamiętam, gdy ją pierwszy raz przeczytałam. Była tylko przyjemną opowiastką. Teraz już tak nie jest. Za każdym razem odkrywałam coś nowego i co najważniejsze uczę się nowych rzeczy. To bardzo ważna książka dla mnie, gdyż w dużej mierze to ona mnie ukształtowała. Gdy tylko usłyszałam, że wychodzi kolejna ekranizacja i to jeszcze w mojej ulubionej formie, czyli animacji, musiałam obejrzeć tę produkcję. Obecnie oglądałam ją już dwa razy i naprawdę jestem zachwycona i zszokowana (w tym pozytywnym znaczeniu). Dlaczego? To zaraz wam opowiem...

Zacznijmy od tego, że fabuła jest zmieniona i nie jestem pewna, czy do końca można nazwać to ekranizacją. Akcja dzieje się kilkadziesiąt lat po spotkaniu Pilota i Małego Księcia. Rozpoczyna ją pewna Dziewczynka, które razem z Pilotem tworzy nową historię. No wiecie, a jak Pilot to opowieść o niesamowitym dziecku, które mieszka na asteroidzie, musiała się pojawić. Bardzo spodobała mi się ta forma. Jakoś nie wyobrażam sobie, że książka mogłaby być idealnie odwzorowana. Wtedy film utraciłby swój sens, bo po prostu zwykłe, urwane obrazy nie mogłyby przekazać jej treści. W taki sposób dostaliśmy całkiem nowe i głębokie opowiadanie, zachowując niezwykły przekaz "Małego Księcia". Poza tym jest to animacja. Wiele osób dziwi się, dlaczego tak bardzo cenię ten gatunek. Jest barwny i radosny, a tymczasem nie odbiera ważnych motywów i nadaje im prostotę, którą nie można tak po prostu ominąć i zaprzeczyć, jak to w ambitnych produkcjach (je też bardzo cenię za treść, którą przekazują). Animacja to bajka dla dzieci, która może zadecydować, kim będzie. Czy to nie jest potężna siła? Czy to nie jest nasza przyszłość?

Fabuła, która została stworzona, jest sama w sobie ciekawa i wyjątkowo wciągająca. Produkcja wydaje się bardzo długa, ale nie jest to czas, w którym usypiamy i próbujemy dyskretnie spojrzeć na zegarek. To jest też nasz czas, który świadomie poświęcamy na przeniesienie się do świata Dziewczynki i Pilota. Jest to historia o radości, szczęściu, bólu, cierpieniu, śmierci i marzeniach. Wyjątkowo emocjonalna mieszanka. Zwykle nie przepadam za tym, bo wtedy mam problem z subiektywną oceną, tymczasem w tym przypadku uważam, że było to potrzebne.

Przesłanie animacji jest naprawdę mocne. Inaczej odbiorą ją dzieci, inaczej dorośli. To ekranizacja dla dzieci – pozornie. Jest przyjemną i mądrą opowiastką, która pozwoli dzieciom zrozumieć wiele rzeczy. Pamiętam, jak w kinie dziewczynka zadała pewne pytanie, którego nie zdradzę, ponieważ mogłabym zbyt dużo powiedzieć o fabule. Jej babcia odpowiedziała: "Widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu".  Odpowiedź była piękna, ale to pytanie sprawiło, że zdałam sobie sprawę, jak dzieci wiele rozumieją. "Mały Książę" ma też drugą płaszczyznę. W pewnym sensie tą mroczniejszą, ale za to pełną nadziei. Bez wątpienia jest ona przeznaczona dla tych dojrzalszych. Pomaga zaakceptować życie.  

Grafika jest po prostu przecudowna. Widziałam wiele animacji, które zaskoczyły mnie szatą graficzną, ale ta zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Dzieli się na dwie rzeczywistości – teraźniejszość i przeszłość, dzięki czemu łatwiej jest odróżnić historię Małego Księcia. Jest to bardzo dobry zabieg, który ubarwia film.

Bardzo się cieszę, że w ten sposób "Mały Książę" został zekranizowany. Ten film dał mi dużo. Wiem, że różne są o nim opinie, ale moja jest jednoznaczna. Polecam go każdemu, żeby znalazł w swoim życiu sens i akceptację. 

5 komentarzy:

  1. Byłam na tym w kinie, nie mogłam przejść obok tego filmu obojętnie i zgadzam się, szata graficzna przecudowna <3
    Buziaki,
    SilverMoon z bloga Books obsession

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam "Małego Księcia" w wersji papierowej i mam ogromną ochotę na animację - już zacieram dłonie na samą myśl o obejrzeniu filmu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham "Małego księcia" od lat. Miło, że film się udał, bo z ekranizacjami różnie to bywa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam książkę, jednak filmu nie miałam jeszcze okazji obejrzeć. Muszę to niedługo zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze to przede mną, ale chcę to obejrzeć! :)

    OdpowiedzUsuń