Tytuł: Królestwo Obłędu
Autor: Kel Kade
Przekład: Piotr Kucharski
Cykl: Kroniki Mroku
Tom: II
Kategoria: Fantasy
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 654
Ocena: 9/10
Granica między dobrem i złem jest bardzo rozmyta i niepewna. Wiele zależy od kontekstu sytuacji, historii człowieka i tego, kim jest. Wbrew pozorom decyzja nie jest równa decyzji. Tym bardziej że w tym wszystkim są jeszcze konsekwencje naszych wyborów. Przypominają mi się w tym momencie zdania o mniejszym złu. Czy naprawdę czasami nie ma w ogóle innego wyboru niż pomiędzy różnymi rodzajami zła? Czy może my doprowadzamy do tego, że pozostają przed nami tylko takie ścieżki? Ciężko jest oceniać póki nie przejdzie się przysłowiowo w czyiś butach.
Rezkin wraz ze swoimi starymi oraz nowopoznanymi przyjaciółmi rusza w podróż do Skutton, gdzie ma się odbyć turniej. Liczy, że wreszcie po wszystkich trudach uda mu się odnaleźć jedyną osobę, która przetrwała rzeź w fortecy. Zarazem jest to jedyna osoba, która może mu powiedzieć, kim jest i jakie jest jego zadanie. Jednak młody mężczyzna nie przewidział, jak bardzo odmiennie mogą potoczyć się jego losy i jak ważne – być może – ma zadanie. Czy Rezkin wreszcie dowie się, kim jest? Do czego był tak dokładnie przygotowywany? I czy uda się mu według Zasad ochronić swoich przyjaciół?
Na tom drugi "Kronik Mroku" czekałam bardzo niecierpliwie. Mimo wielu wad pierwszego tomu bardzo dobrze wspominam przygody Rezkina i jego poczynania. Od razu wiedziałam, że to typ powieści, gdzie można usiąść i wypisywać wadę za wadą, tylko po co... "Powiernik Mieczy" dał mi wiele godzin niezwykłej rozrywki. Pozwolił przywiązać mi się do bohaterów i dał naprawdę wiele tematów do przemyśleń. To wystarczyło, by przyćmić niedociągnięcia. Tymczasem drugi tom... Jest jeszcze lepszy i wiele niedopracowań zostało wspaniale naprawionych.
Styl autorki od początku wyróżniał się unikatowością łączącą w sobie lekkie pióro dające łatwy odbiór, z dopracowaniem szczegółów. "Królestwo Obłędu" potwierdza, że nie jest to osiągnięcie jednej książki, ale prawdziwy talent pisarski z widoczną pracą nad nim. Cenię takich pisarzy. Tym bardziej że od razu gdy tylko zaczęłam czytać, miałam to wspaniałe poczucie, że powracam do starych, dobrych przyjaciół i ruszam wraz z nimi w niezapomnianą podróż. Moja wyobraźnia od razu wykreowała tak dobrze znane mi obrazy i poprowadziła przez historię pełną emocji. W książce pojawia się też wiele słownictwa, które jest mi całkowicie nieznane – czy to z powodów braku wiedzy, czy też niektóre z nich to neologizmy. Dotyczy to przede wszystkim rodzajów broni. Jednakże każde słowo, które było dla mnie nowe, było tłumaczone poprzez zgranie z innymi opisami, więc doskonale rozumiałam treść.
Sama fabuła płynie stosunkowo wolno, ale w żaden sposób nie oznacza to, że jest nudna lub zbyt monotonna. Ona po prostu dokładnie przedstawia opowieść i pozwala dobrze zapoznać się z postaciami oraz podstawami i zwyczajami świata przedstawionego. Napędza ją przede wszystkim brak wiedzy na temat tego, kim jest Rezkin. W pierwszym tomie nie miałam najmniejszego pomysłu, tutaj w drugim cały czas pojawiały się z mojej strony najróżniejsze spekulacje. I koniecznie chciałam dowiedzieć się, czy moje pomysły znajdą potwierdzenie w samej historii. Niemniej niekiedy miałam wrażenie, że niektóre elementy opowieści są nie do końca spójne lub pomijają ważne aspekty, a jeszcze innym razem oczywistości były niepotrzebnie tłumaczone.
Na temat bohaterów mam bardzo ambiwalentne opinie, ponieważ część z nich została wykreowana w genialny i niezmiernie panoramiczny sposób. Inni zostali spłyceni i potraktowani jako marionetki, bo ktoś taki musi być, ale przecież na dłuższą metę nie jest ważny. Jednak rozpocznę od mojego kochanego Rezkina. To jak został on przedstawiony, jest wprost wybitne. Pisarka podjęła się niesamowicie trudnego zadania, ponieważ musiała stworzyć charakter ukształtowany przez świat prawie dla nas niewyobrażalny, by później wrzucić go w świat ludzi, gdzie nie może się odnaleźć, ale jest inteligentny, więc z czasem zaczyna się uczyć. Sam punkt wyjściowy wydaje mi się wyjątkowo trudnym zabiegiem charakterologicznym, ale proces zmiany postrzegania świata przez Rezkina przy jednoczesnym zachowaniu jego prawdziwej osobowości wymaga niesamowitych umiejętności i Kel Kade tego dokonała. W dodatku połączyła w sobie ponownie głęboko analizę psychologiczną bohatera i wielkie poczucie humoru wynikające z dystansu do rzeczywistości i zasad społecznych.
Niestety czuję się mocno rozczarowana postacią Frishy, gdyż jeszcze w pierwszym tomie została przedstawiona jako silna postać kobieca, która może jest niewykształcona, ale ma olbrzymi potencjał, by co najmniej pod względem inteligencji i emocji być równa Rezkinowi. Tymczasem są to tylko słowa, ponieważ działania kobiety przeczą temu. Frisha wydaje się być osobą pełną dramatyzmu i nieradzącą sobie z własnymi emocjami. Ogólnie mam wrażenie, że postacie kobiece są tutaj przedstawione w podobny sposób. W teorii kobiety różnią się charakterem, pochodzeniem, umiejętnościami i marzeniami. Niemniej każda z nich przejawia jakąś słabość, która stereotypowo nie może wystąpić u mężczyzny, a jest akceptowana u kobiet, bo to cecha typowo kobieca. Nie podoba mi się ten tok myślenia...
Tematycznie "Królestwo Obłędu" porusza wiele ważnych kwestii, które po tej lekturze według mnie powinny zostać poddane refleksji. Na głównym planie jako czytelnicy widzimy Rezkina, który jest przykładem tego jak można tworzyć człowieka. Przypomina to podejście Johna Watsona, który twierdził, że z dowolnego dziecka zrobi, kogo tylko będzie chciał. Czy na pewno tak jest? Tutaj właśnie główny bohater sprawia, że trzeba zadać sobie to pytanie. Czy w tym tomie zaczynamy poznawać prawdziwego Rezkina, który zaczyna się wyzwalać z linek założonych mu przez jego mistrzów? Czy też tak naprawdę cały czas jest marionetką w ich rękach i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy? Za tym idzie też kult pracowitości, wytrwałości i poświęcenia się danemu celowi. Bardzo lubię ten motyw, gdyż wierzę, że odpowiednia ilość pracy da swoje owoce.
"Królestwo Obłędu" tak jak pierwszy tom dało mi wiele godzin wspaniałej rozrywki. Pozwoliło odpocząć pomiędzy egzaminami na studiach i zagłębić się w niesamowity świat, gdzie poza docenieniem poczucia humoru i kreacji bohaterów mogłam przemyśleć wiele elementów naszego istnienia. Teraz z ręką na sercu muszę przyznać Wam się, że oczekiwanie na trzeci tom będzie dla mnie bardzo trudnym wyzwaniem.
Za egzemplarz bardzo dziękuję Fabryce Słów
Recenzja ciekawa, ale nie są to moje klimaty czytelnicze.
OdpowiedzUsuńRozumiem, trzeba to lubić :)
Usuń