niedziela, 10 października 2021

Grombelardzka legenda. Wstęgi Aleru – Feliks W. Kres

 

Tytuł: Grombelardzka legenda. Wstęgi Aleru 

Autor: Feliks W. Kres

Cykl: Księgi Całości

Tom: IV

Kategoria: Fantastyka

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Liczba stron: 413

Ocena: 8/10






Natura czasami potrafi zaigrać z człowieka, dając mu odpowiednie predyspozycje, wybierając przeznaczenie, by i tak rzucić go w całkowicie inne miejsce niż mogłoby wydawać się planowane. Czy da się jej przeciwstawić i samemu dotrzeć do miejsca, gdzie powinno się być? Czy może to wszystko włącznie z cierpieniem, ciężką wędrówką i dążeniem za nieosiągalnymi pragnieniami jest właśnie igraszką Natury? Może Boga? A może sił nam nieznanych? 

Legendy mają w sobie ziarno prawdy. Czasami nawet jest to znacznie więcej niż ziarno. Jedną z nich w grombelardzkim świecie jest Łowczyni, która podróżuje po górach i jest pogromczynią sępów. Nawet koty to przyznają. To ona zdobywa wiedzę, która wykracza poza realia możliwości. Ale czy na pewno? Czy czasami właśnie niemożliwe nie staje się możliwe? Tymczasem Hel-Krehiri ma swoje plany i zauważa w tym wszystkim coś równie nadzwyczajnego. Czym są opowieści? Co może być prawdą, a co tylko legendą? 

O twórczości Feliksa Kresa zrobiło się ponownie głośno za sprawą wznowienie "Ksiąg Całości". Muszę przyznać, że właśnie wraz z tym wydarzeniem pierwszy raz usłyszałam o tej serii. Moją uwagę przyciągały przepiękne okładki, duża popularność oraz fantastyczne opinie innych czytelników. Właśnie dlatego zdecydowałam się zapoznać z cyklem. Jednak żeby legenda była legendą, to potrzeba też troszkę szczypty tradycji. W moim przypadku jest to czytanie tomów w nieodpowiedniej kolejności. Dlatego zaczęłam "Księgi Całości" czytać od czwartego tomu, czyli od "Wstęgi Aleru". Jak moje wrażenia? 

Gdy zaczynałam czytać, to miałam przeczucie, że styl, jakim posługuje się pisarz, będzie skomplikowany i trudny do zrozumienia, więc będzie wymagał dużych pokładów zaangażowania i skupienia. Tymczasem okazało się, że już wraz z pierwszymi stronami przeniosłam się do dotychczas mi nieznanego świat. Pochłonął on mnie momentalnie i odwzorował obrazy wzięte prosto z najgłębszych otchłani wyobraźni. Język okazał się wysublimowany i miejscami wręcz kunsztowny, ale towarzyszyła temu niesamowita płynność, która pozwoliła mi oddać się całkowicie tej historii. 

Tym bardziej że moja fascynacja nie odnosiła się wyłącznie do stylu pisarskiego, ale również do pomysłu. Na przestrzeni lat przeczytałam dużo książek fantasy. Większość należała do pozycji dziecięcych lub młodzieżowych, ale od paru lat skupiam się również na lekturach przeznaczonych dla starszych czytelników. I muszę przyznać, że już dawno nie miałam przyjemności zapoznać się z literaturą tak unikatową i otwartą na wyobraźnię i rzeczy niekonwencjonalne, miejscami w sposób cudowny absurdalne. Autor nie obawiał się wyrażać swoich pomysłów i wykorzystywać kontrasty. 

Co do samej fabuły trudno wyrazić mi swoją opinię, gdyż nie umiem wypośrodkować poziomu odbieranego z mojej postawy, czyli braku znajomości wcześniejszych części, a tego, jak być może wyglądałoby to, gdybym znała trzy pierwsze tomy. Momentami miałam wrażenie, jakbym czytała powieść, która się dopiero rozpoczyna i powoli wprowadza czytelnika w uniwersum jeszcze niezrozumiałe i pełne zagadek, ale zapowiadające ich rozwiązanie – w swoim czasie. Innym razem zakładałam, że powinnam już wiedzieć wiele rzeczy i ten świat jest zbyt skomplikowany, by pozwolić sobie na taką brak znajomości. Tylko że nic na to nie poradzę, że czytanie zgodnie z wyznacznikami nie jest moim klimatem, jest wręcz rzadkością u mnie. Może właśnie to sprawiło u mnie, że bardzo pozytywnie zostałam zaskoczoną kreacją kotów. Ich rasa jest kolejnym odejściem od schematu bez strachu i bez zobowiązań. Mówiące koty – czy to coś powtarzalnego? W baśniach może tak, ale to coś więcej niż tylko koty, to jest rasa. Takie odstępstwa mają mój pełen szacunek. 

Na pewno "Wstęgi Aleru" okazały się dla mnie czytelniczym wyzwaniem i obawiam się, że dużo sama sobie dopowiedziałam, ale też na tym polega zabawa z powrotami do poprzednich tomów i czasami zaskoczeniem, co potrafi moja własna wyobraźnia i co potrafi wyobraźnia pisarza. Dlatego w tym momencie też pominę aspekt bohaterów. Akurat o nich więcej, gdy lepiej poznam serię i umiejscowię ich wszystkich. Tymczasem stanowczo polecam tę pozycję wszystkim miłośnikom fantastyki i z ręką na sercu zapewnię, że sama będę tę historię poznawać dalej i... wcześniej. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo Fabryce Słów

2 komentarze: