Tytuł: "Duma i uprzedzenie"
Autor: Jane Austen
Tłumaczenie: Anna Przedpełska-Trzeciakowska
Seria: Angielski ogród
Kategoria: Klasyka
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 368
Ocena: 7/10
Czuliście się kiedykolwiek ograniczeni przez etykietę? Denerwowało was, że z góry macie ustalone to czego nie wolno, a co wolno? Albo postępowaliście wbrew sobie, bo tak właśnie wypada? Myślę, że na każde pytanie można odpowiedzieć bez zastanowienia "tak". A co byście powiedzieli, gdybyście przenieśli się do świata, gdzie wszystko opiera się na grzeczności i uprzejmości, a wasze własne zdanie nie ma żadnego znaczenia?
Państwo Bennet mają pięć dorosłych córek. Przyszedł czas, żeby każdą z nich wydać za mąż. Celem życiowym ich matki jest znalezienie im jak najlepszego męża i powiększenie ich majątku. Gdy tylko ich sąsiadem zostaje młody i przystojny mężczyzna, kobieta szaleje z zachwytu. Sprawę polepsza jeszcze fakt, że jest to bardzo bogaty człowiek. W oczach matki decyzja zapadła – ma zostać życiowym partnerem jednej z jej córek. Nieważne której, choć najlepsza byłaby Jane. W końcu jest najstarsza i najpiękniejsza. Jednak co zrobić z Elżbietą, która ma dość górnolotne wymagania co do przyszłego męża. W głowie pani Bennet pojawiają się tysiące takich pytać. Czy kobieta spełni swoje marzenie?
O Jane Austen słyszał chyba każdy miłośnik literatury. Jej książki to już klasyka. Dotychczas nie zapoznałam się z żadną, ale stwierdziłam, że to chyba już czas. Nie ma na co czekać. Tak sięgnęłam po "Dumę i uprzedzenie", które od dawna mnie fascynowały. Oczekiwałam od tej powieści bardzo wiele. W końcu to nie jest pierwsza lepsza książka ani pisarka. Zyskała sławę na całym świecie, więc raczej nie stało się to przez przypadek. Może to właśnie moje wysokie wymagania sprawiły, że "Duma i uprzedzenie" nie zrobiły na mnie dużego wrażenie, a wręcz się na niej zawiodłam.
Styl Jane Austen nie jest lekki. Autorka używa patetycznego języka i wielu ciekawych porównań. Razem tworzy to mało przejrzystą całość, ale w tym przypadku nie jest to wada. Bardzo doceniam taki styl, ponieważ jest od charakterystyczny oraz dopracowany, co cenię w powieściach. Wszystkie opisy, wydarzenia są rozbudowane na wiele stron. I tu niestety dla mnie okazało się to przesadą. Czasami czytałam cały olbrzymi rozdział i nie dowiadywałam się niczego istotnego. Po prostu był o niczym. Książka ma prawie czterysta stron pisanych maczkiem, a mało się w niej dzieje.
Gdy zaczęłam czytać "Dumę i uprzedzenie", w pewien specyficzny sposób byłam zafascynowana. Wierzyłam, że zostanę zaskoczona i to wszystko jest jedną, wielką, nieprzewidywalną opowieścią. Tymczasem okazało się, że owszem – wątków jest dużo, ale są one do siebie podobne, przez co miałam wrażenie, że cały czas zapoznaję się z tą samą historią od nowa. Nużyło mnie to.
Co do samych opisów mam mieszane odczucia. Jak już wspominałam, bardzo je cenię, ale w tej lekturze nie zawsze mnie przekonywały. Pojawiało się ich okropnie dużo i było to streszczanie faktów. A jak sami wiecie, fakty opowiedziane w zwykły sposób najczęściej nudzą. I czasami tak właśnie było. Myślę, że są osoby, które te opisy doceniają, jednakże nie są one dla każdego.
Moim ulubionym bohaterem, jak pewnie się domyślacie, jest pan Darcy. Wiem, że w tej chwili nie wykazuję się oryginalnością, ale w tym mężczyźnie coś jest. Kiedy go poznałam, to nie mogłam uwierzyć, czemu ludzie się tak nim zachwycają. Przecież to nadęty i zarozumiały snob. W tym miejscu wielkie brawa dla autorki. Ona pozwala nam w to uwierzyć, z premedytacją zniechęca nas do niego i nie skupia się na jego życiu. Z czasem to wszystko się zmienia. W panu Darcym zachodzi przemiana wewnętrzna, która szokuje. W tym samym momencie we mnie też przeszła przemiana. Zmieniłam zdanie o tym arystokracie i zaczęłam go uwielbiać. Niestety słynna Elżbieta zawiodła mnie. Polubiłam tę bohaterkę, ale nie do końca. Od pierwszych do ostatnich stron nie byłam w stanie jednoznacznie jej ocenić. Okazała się dla mnie wielką zagadką, którą niekoniecznie chciałam rozwiązywać. Natomiast do jej ojca zapałałam wielka sympatią. Jak można nie polubić kogoś tak dziwnego i nieogarniętego? W powieści pojawiła się olbrzymia różnorodność charakterów, choć były one mało wyraziste. Sama musiałam ich szukać i akurat to uważam za duży minus.
Wątek romantyczny na początku nie skupiał się na głównej parzy tylko na Jane i panu Bingley'u. Jest to świetny zabieg, bo bardzo długo nie zwracałam uwagi na głównych bohaterów i w tym miejscu zostałam pozytywnie zaskoczona. Dopiero z czasem lepiej poznajemy Elżbietę i pana Darcy'ego. Powoli zaczynamy się z nimi utożsamiać i pragniemy, by byli razem mimo że jest to wręcz niemożliwe. Ale oni idealnie do siebie pasują, więc nie przyjmujemy do siebie innej opcji. Jest to troszkę naiwne, ale przy tym bardzo przyjemne, a przecież taki był zamysł tej książki.
Tematyka "Dumy i uprzedzenia" wydaje się błaha i momentami infantylna, ale ukazuje też wiele poważnych problemów. W tamtych czasach dominowała etykieta, która potrafiła łamać ludzkie życie. Obserwacje zwyczajów z przeszłości okazały się ciekawym zajęciem. Pozwoliły na poszerzenie wiedzy, ale również ukazały problematykę determinizmu. Nie do końca wiem, co o tym wszystkim myśleć.
Niestety "Duma i uprzedzenie" nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia, ale mimo to jestem zadowolona, że zapoznałam się z tym klasykiem i wyrobiłam własne zdanie. Myślę, że to jest dobra książka, lecz nie każdego przekona do siebie. Jeśli lubicie klimaty XVIII wiecznej Anglii i słodkie historie o miłości, to chyba nie ma dla was lepszej pozycji niż ta. Jednakże jeśli nie jesteście do tego przekonani, to nie oczekujcie od niej za wiele.
Pragnę w najbliższej przyszłości zapoznać się z tym klasykiem, choć coś czuję, że tak jak Ciebie nie zachwyci mnie, jednak czuję potrzebe zapoznania się tą historią.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com/
Ależ ja się przy tej książce męczyłam... Książka zupełnie nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńTak, miałam te same odczucia co do Darcy'ego - taki bucowaty, a potem okazuje się zupełnie inny... strasznie podobają mi się też postacie sióstr Bennet - są tak różne, a przecież z jednej rodziny, to samo wychowanie i te same zasady je krępowały.
OdpowiedzUsuńJestem zła na siebie, że jeszcze nigdy nie czytałam tej książki!
OdpowiedzUsuńDla mnie styl Austin jest ciężkostrawny, ale w przeciwieństwie do golonki z kapustą nadaje się spożycia przed snem. Przyśpiesza proces zasypiania :)
OdpowiedzUsuńKto nie czytał niech sięgnie, to w końcu klasyka. Lepiej się czyta w oryginale (bo mniej rozumiem).