piątek, 29 lipca 2016

Ruiny Gorlanu


Tytuł: "Ruiny Gorlanu"

Autor: John Flanagan 

Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński

Cykl: Zwiadowcy

Tom: I

Kategoria: Fantastyka

Wydawnictwo: Jaguar

Liczba stron: 320

Ocena: 8/10






Idziesz wąską ścieżką. Rozglądasz się wokół. Czujesz to... Ten niepokój. W końcu zwykle nie opuszczasz przyjemnego zamku i jego okolic. Tam zawsze jest bezpiecznie i nikt cię nie napadnie. A tu? Tu może się zdarzyć wszystko. Ten dźwięk! Co to jest?! A oczy? One nie są ludzkie. Coś jest przed tobą. Twój oddech staje się coraz szybszy. Po czole spływa mała kropelka potu. W głowie masz jedną myśl – uciekaj! Robisz krok to tyłu i już masz zamiar się odwrócić i pobiec, ale... To tylko sowa – nic więcej. Bierzesz głębszy wdech i już odważniej idziesz do przodu. Ale to pozory. Boisz się jeszcze bardziej. Jednak nie poddajesz się i dochodzisz do celu. Widzisz go. Tak samo mroczny i niebezpieczny, jak mówiły opowieści. Tak samo tajemniczy... Nieśmiało podchodzisz bliżej. Tak, to ten sławny Halt. A za nim? Chłopiec o szczerym uśmiechu i jeszcze bardziej śmiejących się oczach – Will. Już wiesz. Właśnie dzisiaj rozpoczyna się twoja przygoda i nowe życie.

Nie pamiętam, kiedy wyszli "Zwiadowcy". Nie mam też pojęcia, czy ten cały szum pojawił się po wydaniu pierwszego tomu czy dopiero później. A może to wydawnictwo odpowiednio zareklamowało książkę. To nie ma już najmniejszego znaczenia. Wyszło już tyle części tego cyklu. Prawie wszystkie oceniane pozytywnie. To nie zdarza się często. Dlatego musiałam koniecznie się z nim zapoznać. Tak przed wami proszę państwa recenzja "Ruin Gorlanu", czyli przeniesienie się do magicznego świata, gdzie ważna jest przyjaźń, obowiązek i przede wszystkim odwaga.

Pierwsze, co od razu na wstępie mnie zachwyciło, to świat wykreowany przez Flanagana. Byłam nim oczarowana. Na początku może wydawać się dość banalny i schematyczny, lecz bardzo szybko wyczułam w nim coś więcej. Ma bardzo dobre podstawy, przez co wydaje się rzeczywisty. Prawdą jest, że pojawiły się pewne luki, które sprawiły, że nie wszystko było logiczne, ale dla mnie jest to zapowiedź czegoś większego. Jestem pewna, że w kolejnych tomach autor dopracował każdy szczegół i ukazał nam niesamowity świat, w którym wszystko jest możliwe. Kto by nie chciał go poznać?

Olbrzymim plusem jest sama w sobie fabuła. W pierwszej fazie miałam wiele oporów przed całym cyklem, lecz gdy tylko zaczęłam czytać, zrozumiałam, że było to całkowicie niepotrzebne. Od razu wciągnęłam się w wir wydarzeń, które rozpoczynały całą przygodę. Mam często tak, że dla mnie nie jest najważniejsza główna akcja, tylko to co ją poprzedza. W wielu powieściach jest to prawie całkowicie pomijane, przez co jestem sfrustrowana. Jak można pominąć szkolenie kogoś, kto wykaże się później wybitnymi umiejętnościami, a teraz jest dzieckiem? Flanagan zadbał o to, żebyśmy zrozumieli, jak Will doszedł to tego, co ma. Historia jest pełna zagadek, które niekoniecznie same się rozwiązują. Dla mnie to bardzo duża zaleta, gdyż moja wyobraźnia dostaje pole do popisu. Choć muszę przyznać, że w pewnym momencie czułam niedosyt, ale jak wcześniej wspomniałam, to dopiero początek nadchodzących wydarzeń. Jeszcze wszystko może się rozwiązać. "Zwiadowcy" są bardzo pozytywni. Pamiętam, jak w szkole mieliśmy napisać coś o najbardziej pozytywnej powieści, jaką dotychczas przeczytało się. Byłam zdumiona, ponieważ większość osób, których opinie bardzo cenię, podało właśnie ten cykl. Teraz już rozumiem dlaczego. Już dawno tak bardzo się nie śmiałam i po prostu byłam optymistycznie nastawiona do świata podczas czytania.

Styl jest wyjątkowo przyjemny. Lekki, ale nie w ten irytujący sposób. Sprawił, że przeczytałam książkę w zastraszająco szybkim tempie. Nie spodziewałam się tego. Raczej byłam przekonana, że będę się męczyć. Tymczasem szybko przeniosłam się do nowego dla mnie uniwersum.  Tym bardziej że ciągle trafiałam na zabawne scenki czy gry słowne.

Od razu wprost pokochałam głównego bohatera – Willa. Był zbiorem cech, które uwielbiam w ludziach. Pełen życia i radości, ale przy tym cierpliwości i wytrwałości, a tego właśnie mi brakuje. Nie wyobrażam sobie, jak można by przy nim się nudzić. Interesował się otaczającym go światem i nie bał się zadawać żadnych pytań – nawet tych najbanalniejszych. To mnie urzekło. Kolejną postacią, która zrobiła na mnie wyjątkowo dobre wrażenie, był Halt. Flanagan wykreował go na niezwykłego bohatera o rozbudowanym charakterze. Wydawał się szorstki i obojętny na świat, gdy tymczasem obserwował bacznie ludzi i wyciągał trafne wnioski, pozostając przy tym wrażliwym i empatycznym człowiekiem.

Jestem bardzo zadowolona, że wreszcie zapoznałam się z pierwszym tomem "Zwiadowców". Bez wątpienia będę kontynuować cykl. Na pewno nie jest to książka dla dorosłych i niektórzy mogą ją odebrać za infantylną, ale dla mnie była powieścią, którą szukałam w czasach dzieciństwa, dlatego właśnie tak bardzo ją doceniam.

12 komentarzy:

  1. Świetny cykl, zaczęłam go czytać, gdy byłam trochę młodsza niż obecnie, jednak dał mi dużo frajdy. Myślę, że to taka fantastyka dla młodych osób, które stawiają w niej pierwsze kroki. Sympatyczni bohaterowie i ciekawa fabuła - dobry początek. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta banalność kreacji świata męczyła mnie do końca, ale "Ruiny Gorlanu" ostatecznie też mi się podobały. A kolejne tomy były cudowne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i bardzo lubię, trafiłam na te powieści wiele lat temu i bardzo miło je wspominam, miały świetny klimat i bohaterów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też nie pamiętam szumu... może wcale go nie było? A po Zwiadowców sięgnęłam około roku temu tak po prostu... i jestem już po siedmiu częściach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej, to nie fair - robisz mi smaka na tę serię, a ja jeszcze Wiedźmina nie skończyłam :D A tak na poważnie, to od dawna mi się marzy jej przeczytanie. :) Dobrze wykreowany świat to coś co uwielbiam, co sprawia, że książkę długo, długo będę pamiętać. :) Dobry humor wyczuwam, milejdi :D Pewnie, że przeczytam !

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czy znajdę czas na tą serię, ale nie mówię nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć!
    Jestem nowa w blogosferze, więc proszę o wyrozumiałość :)

    Wreszcie ktoś napisał porządną i zwięzłą recenzję "Zwiadowców"- cyklu, który doszczętnie pochłonął moją koleżankę, do tej pory zarzekającą się, że nienawidzi książek i nigdy żadnej nie tknie :) Powiem szczerze, że zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę powieść (jak tylko czas pozwoli)- wyeksponowałaś wszystkie cechy i elementy książki, które trafiają do mojego serca: charyzmatyczni bohaterowie, niebanalna fabuła i akcja, atmosfera i nastrój... A do tego, jak piszesz, działa pozytywnie na człowieka! Muszę to przeczytać :)

    Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety jakoś nie szczególnie ciągnie mnie do zwiadowców, ale kiedyś może się to zmieni.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli bym jeszcze nie czytała Zwiadowców, to byś mnie zachęciła do lektury. Ale że ich czytałam i jak pierwsza część jeszcze była jako taka, to od 3 tomu mi się przestało podobać :C

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś tak mnie zauroczyłaś tą recenzją, że chyba sięgnę :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że seria przypadłaby mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oh, moja ukochana seria! Chociaż na razie jestem DOPIERO na ósmym tomie! :)

    OdpowiedzUsuń