sobota, 29 lutego 2020

WYNIKI rozdania z "Żelaznymi Werblami" Tomasza Sadowskiego

Witajcie!

Pora ogłosić osobę, które dzięki swojej kreatywności oraz ciekawym przemyśleniom, stanie się zwycięzcą rozdania!


Za każdym razem, gdy muszę wybrać zwycięzcę, jest to dla mnie szokujące zadanie. Dzieje się tak, ponieważ podchodzicie do pytania z tak różnych stron, których w ogóle się nie spodziewałam, że jestem zachwycona różnorodnością odpowiedzi. 
Tym razem też tak było, dlatego było bardzo ciężko wybrać osobę, która odpowiedziała w najbardziej adekwatny sposób. 
Po naprawdę długich przemyśleniach zdecydowałam się nagrodzić osobę, która wykorzystała w zaskakujący sposób swoją kreatywność, spełniła marzenia czytelników oraz zarazem znalazła rozwiązanie istotnego problemu dla naszej planety. Jestem pod wrażeniem. A o kim mowa?

O Magdzie!


Gratuluje zwyciężczyni i bardzo dziękuję wszystkim osobom za wzięcie udziału w tym rozdaniu! Byłam naprawdę zachwycona Waszymi odpowiedziami ♥

Dziękuję również autorowi książki – Tomaszowi Sadowskiemu :)

Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam
Elfik

piątek, 28 lutego 2020

Poza granicą szaleństwa – Wojciech Kulawski


Tytuł: Poza granicą szaleństwa

Autor: Wojciech Kulawski

Seria: Nowy polski kryminał

Kategoria: Kryminał

Wydawnictwo: Wydawnictwo CM

Liczba stron: 300

Ocena: 7/10










Pewnie duża część z Was słyszała o efekcie zwanym Efektem Motyla. Zakłada on, że trzepot skrzydeł motyla może wywołać wichurę w całkowicie innym miejscu. Brzmi to trochę absurdalnie, ale jest metaforą, która według mojej opinii, ma w sobie wiele prawdy. Każda, nawet ta najmniejsza decyzja, może przynieść całkowicie niepożądane i nieprzewidziane skutki. Wszyscy wiemy, że to nasze decyzje doprowadzają nas do danej sytuacji. Jednakże zazwyczaj skupiamy się na tych poważnych, wielkich wyborach. Zapominamy o tym przy tych podejmowanych codziennie. A to może one tak naprawdę zdeterminowały nasze życie. Co o tym sądzicie?

Wszystko się zaczyna od znalezienia ciała mężczyzny w nowym, jeszcze niedokończonym domu. Coś, co miało dać bezpieczeństwo, nowe możliwości i może nowe życie, okazało się zabójcze. Wszystko wskazuje, że mężczyznę życia pozbawił prąd. Jednak sekcja zwłok sprawia, że ta teoria zostaje postawiona pod wielkim znakiem zapytania. Sprawę, która zaczyna wyglądać na morderstwo, ma rozwiązać trójka policjantów pod wodzą nowego prokuratora. Zwykły przypadek zaczyna prowadzić policjantów do przeszłości, ale również i przyszłości, a to wszystko przeplatają ich osobiste problemy. Jak naprawdę zginął mężczyzna? Co odkryją policjanci? Jak potoczy się ich życie osobiste? 

Kryminały czytam bardzo rzadko, jednak nie wynika to z faktu, że ich nie lubię. Po prostu nie jest to do końca mój gatunek, który mogę zawsze i wszędzie czytać. Potrzebuję do tego odpowiedniego nastroju i przede wszystkim czasu, żebym nie musiała odstawiać książki na półkę ze względu na obowiązki. Choć prawda jest taka, że musiałabym raczej odroczyć obowiązki na rzecz książki. Lecz teraz po bardzo długiej przerwie wróciłam do czytania i postanowiłam zapoznać się z "Poza granicą szaleństwa". Mam dogłębne zaufanie do polskich autorów kryminałów i fantastyki, dlatego byłam przekonana, że powieść przypadnie mi do gustu i dokładnie tak było. Czemu? 

Przede wszystkim styl – zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Pod prawie każdym względem był dopracowany, więc czułam to uczucie pełni, ale przy tym pisarz popisał się lekkim piórem. Jest to połączenie, które zawsze cenię. Dostaję warstwę kunsztu literackiego, ale nie ginę też w zbyt trudnym lub zawiłym dla mnie języku. Dzięki temu w pewnym momencie całkowicie przepadłam i tak naprawdę momentalnie przeczytałam "Poza granicą szaleństwa". Przyznam, że potrzebowałam na to trochę czasu, ale jak już się odnalazłam, to całkowicie oddałam swoją duszę tej historii.

Cała opowieść składa się z wielu wątków, dlatego uważam, że każdy czytelnik znalazłby jakiś, który zainteresowałby go. Oczywiście ja z zamiłowaniem do psychologii w szczególności zaintrygowałam się aspektem szpitala psychiatrycznego, ale tutaj nie chcę zbyt dużo mówić, by nie zdradzać zbyt fabuły. Co nie zmienia faktu, że ta wielowątkowość pozwoliła mi spojrzeć na świat wykreowany w książce w panoramiczny sposób i z zafascynowaniem obserwować, jak po kolei będą rozwijać się różne wątki. To wszystko napędzała wartka akcja. Jestem z siebie dumna, ponieważ w dużej mierze przewidziałam zakończenie. Może niedokładnie całe rozwiązania tych wszystkich tajemnic, ale wystarczająco by się tym szczycić. I w tym przypadku nie uważam, żeby była to wada. Może i nie miałam elementu zaskoczenia, ale za to jeszcze z większą pasją przekręcałam stronę za stroną. Chciałam wiedzieć, na ile mam rację. Ile z tego wszystkiego, co sama wymyśliłam, odnajdzie swoje ujście w zakończeniu. 

Warto też zwrócić uwagę na bohaterów. Było ich naprawdę wiele i bez bicia przyznam się, że ich imiona i nazwiska wywoływały w mojej głowie totalny zamęt. Jakbym miała podać jakąś naprawdę istotną wadę, to prawdopodobnie zdecydowałabym się właśnie na tę. Ze względu na mnogość postaci nie były one perfekcyjnie wykreowane, ale stanowczo wystarczająco, by ich polubić, utożsamić się z nimi i przede wszystkim kibicować im w rozwiązywaniu zagadki i zawirowaniach w życiu osobistym. Tymona, czyli jednego z policjantów, bardzo polubiłam za czystą dobroć i lojalność wobec przyjaciół. Zachowywał przy tym poczucie humoru i mimo że był zarozumiały, to widziałam w tym pewnego rodzaju piękno. Taki uśmiech do wad dobrego przyjaciela. Za to niestety Marzena wywoływała we mnie pokłady irytacji. Była tak bardzo zapatrzona w siebie i przy tym jeszcze wyrachowana, że całkowicie jej nie akceptuję. Za to moją ulubioną postacią okazał się Tryger. Jego spojrzenie na świat po prostu wywołuje we mnie zaciekawienie i rozbawienie. Bez wątpienia ma problem, który może niszczyć mu życie, ale i tak brnie do przodu. Za to szanuję i fikcyjnych bohaterów, i realnych ludzi.

"Poza granicą szaleństwa" okazało się dla mnie wyśmienitą powieścią, ponieważ dostałam olbrzymią dawkę rozrywki i zaspokojenie swoich potrzeb rozwiązywania tajemnic. Nie mam dużych wymagań, co do kryminałów, a ten stanowczo był ponad nie. Dlatego polecam każdemu czytelnikowi. Bez znaczenia, czy akurat chce zmienić swój ulubiony gatunek, czy jest wytrawnym koneserem kryminałów. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo autorowi – Wojciechowi Kulawskiemu 


niedziela, 23 lutego 2020

Przypomnienie o ROZDANIU i tradycyjne zapowiedzi od MG ♥


Przypominam o rozdaniu!



Odejście Afrodyty Józef Hen


Na tle szarej rzeczywistości lat 80. w Polsce rozgrywa się  miłosno-psychologiczna historia dojrzałego mężczyzny, znakomitego historyka-mediewisty, wysublimowanego intelektualisty do młodej kobiety, która porzuca go jednak dla młodego osiłka. Zakochany mężczyzna nie potrafi się z tym pogodzić, nie rozumie dlaczego, popada w zniechęcenie i tęskni…

Narratorem Odejścia Afrodyty jest pisarz, sam po wielu burzliwych romansach, rozliczający się z własną przeszłością, który znakomicie portretuje bohatera książki, ukazując jego rozterki, depresje i skomplikowaną psychologię uczuć. Książkę dopełnia przygnębiający obraz chylącego się ku upadkowi PRL-u, gdzie brakuje wszystkiego i szarość oblepia życie codzienne.

Chłopiec z Kresów Tomasz Wandzel


est rok 1943. Wschodnie rubieże Rzeczpospolitej zajmowane są raz przez wojska sowieckie, raz przez niemieckie, Ukraińcy zapominają o latach dobrych stosunków i mordują swoich sąsiadów.

Na tym wstrząsającym tle Autor opisuje głęboko wzruszającą historię. Ośmioletni Henryk zostaje oddany przez rodziców do swojego wuja na tzw. przezimowanie. W trakcie zabawy powoduje zaprószenie ognia, od którego zajmuje się cała obora. Przestraszony, w obawie przed karą ucieka. W ten sposób zaczyna się jego wieloletnia niesamowita tułaczka. Przez jakiś czas błąka się po okolicznych miejscowościach, mieszkając w różnych miejscach i u przypadkowych ludzi. Po wojnie trafia do Francji, potem do Algierii. Niezwykłe jest, jak wielu ludzi dobrej woli spotyka na swej drodze, a jest to przecież historia prawdziwa.

Przez cały czas Henryk próbuje na wszelkie sposoby odnaleźć swoją rodzinę, która została na Kresach.
Chłopiec z Kresów to losy Henryka, jego rodziny oraz innych bohaterów przedstawione w zbeletryzowanej formie.

Coś Was zaciekawiło?  :)

sobota, 22 lutego 2020

Czas wojny, czas miłości – Victoria Gische


Tytuł: Czas wojny, czas miłości

Autor: Victoria Gische

Kategoria: Literatura obyczajowa

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Liczba stron: 304

Ocena: 5/10












Życie to jedna wielka opowieść, która w większości przypadków okazuje się o wiele bardziej emocjonalna, rozbudowana i pasjonująca niż książki. Jednak zazwyczaj nie dostrzegamy tego. Ludzie, z którymi mamy styczność, odbieramy jako schematy, nie wdrażając się w ich emocje, przeszłość i motywacje. Po prostu są, a nam się wydaje, że są zbyt mało istotni, by o nich myśleć w kontekście narracji. Tymczasem za nimi stoi opowieść, która determinuje ich życie i sprawia, że są w tym akurat miejscu. Wiem, jak trudno jest w ten sposób spojrzeć na kogoś innego. Łatwiej jest spojrzeć na siebie i przypomnieć sobie najszczęśliwsze i najtragiczniejsze chwile swojego życia. Podejrzewam, że większość z nas mogłaby w tej chwili usiąść i napisać urzekającą powieść. 

Róża nie może się pogodzić z wyborem swojego syna. Widzi, że Henrykiem dyktuje miłość, a nie rozsądek i ponoramiczne spojrzenie w przyszłość. W tej chwili nie liczy się, że prawdopodobnie nie będzie miał dzieci, że ród nie przetrwa, a on sam nie będzie miał pocieszenie na starość. Róża jednoznacznie sprzeciwia się małżeństwu Henryka i Aleksandry. Ale jak to w powieściach bywa... miłość wygrywa i ku zaskoczeniu wszystkich obdarowuje małżeństwo dwoma zdrowymi dziewczynkami. Od tej chwili zaczyna się opowieść o małej Lenie i jeszcze mniejszej Norze. Co spotka dziewczynki? Jak potoczy się ich życie? Jak widmo dwóch światowych wojen na nie wpłynie?

Nawet nie chcę się zastanawiać, ile to pozytywnych opinii słyszałam na temat tej powieści. Musiałam ulec, ponieważ ufam innym czytelnikom, zaintrygowała mnie fabuła i urzekła okładka. Spodziewałam się niesamowitej historii, która poruszy moje serce, sprawi, że zakocham się w bohaterach i będę gotowa sama gnać im na pomoc. Czy tak właśnie było? Po części tak i po części nie. Książki dla kobiet mają to do siebie, że potrafią mnie na raz i urzec, i rozczarować. Ta jest właśnie kolejnym przykładem tego. 

Zacznę od aspektu najmilszego dla mnie, czyli języka, jakiego użyła autorka. Zrobił na mnie olbrzymie wrażenie, ponieważ okazał się idealnie wyważony. Dzięki niemu historia wolno płynęła, dawała się poznać od podszewki, ale też popychała czytelnika do nieznanej przyszłości, gdzie stać mogło się wszystko. Ten styl nadał całej książce atmosfery urzekającej i pozwalającej przenieść się do przełomu XIX i XX wieku. Nie miałam najmniejszych wątpliwości, gdzie się znajduję. 

Fabuła okazała się bardzo nierównomierna. Moje emocje przeszły trzy fazy: znużenie, ekscytację i oburzenie. Było to wręcza zabójcze połączenie, które pozostawiło we mnie niesmak jeszcze wiele czasu po przeczytaniu powieści. Jednak lubię zapamiętywać dobre rzeczy, więc zapewniam Was, że środkowe części książki dają wiele emocji, pozwalają poznać lepiej bohaterów i po prostu nie da się od nich oderwać. To one dominują. Z zapałem obserwowałam te wszystkie wydarzenia i z całego serca kibicowałam bohaterom. Jak to się stało, że przeszłam do oburzenia? Są to dwa aspekty. Pierwszy z nich to przesyt. Na początku byłam bardzo podekscytowana, że mogę oczami Leny spojrzeć na wojenną rzeczywistość, poznać Marię Skłodowską-Curie czy usłyszeć o znalezieniu grobu Tutenchamona. Lecz czasami przychodzi taki moment, kiedy trzeba sobie zadać pytanie: ile można?! Tak właśnie było w tym przypadku. Drugi aspekt to ukazanie głupoty ludzkiej. Inaczej nie można tego nazwać. Tylko głupcy albo najwięksi egoiści postępuje tak jak postacie przedstawione w tej obyczajówce. Czy to wada? Niekoniecznie, ponieważ na świecie mamy mnóstwo ludzi i nie każdy postępuje rozważnie i słusznie. Niestety nie zmienia to faktu, że poczułam olbrzymią złość, nad którą ledwie panowałam. 

Skupiając się już na bohaterach, muszę powiedzieć, że nie mogłam ich uchwycić. Byli, mieli jakieś tam cechy, często nawet wyraziste, ale i tak nie mogłam ich złapać. Największą porażką była dla mnie Lena – pełna niespójności i niepewności. Kierowała się egoizmem, który na szczęście czasami doprowadzał ją do dobra. Zastanawiałam się, jak można tyle myśleć o sobie i tylko i wyłącznie o sobie. To naprawdę straszne, dlatego moja sympatia do niej przerodziła się w olbrzymią antypatię. Natomiast jej siostra – Nora – okazała się rozpuszczonym i zarozumiałym smarkaczem, który myślał, że podbije świat. Siostry to dla mnie jedna wielka porażka. Lecz jest ktoś, kto prawie ratuje sytuację. A mówię tutaj o Roanie – żołnierzu. To był chłopak o pełnym optymizmu spojrzeniu na świat, a przy tym wykazywał się niesamowitym zaangażowaniem, które tak bardzo szanuję. Szkoda tylko, że z czasem nasze poglądy tak bardzo się rozbiegły. 

Jak sami widzicie, "Czas wojny, czas miłości" ma wiele wad. Mimo to doskonale rozumiem, skąd to zamiłowanie u wielu czytelników. Dostrzegłam to również i ja. Gdyby nie natężenie wad, które niestety są dla mnie zbyt dyskredytujące, byłaby zachwycona. Dlatego jeśli wiecie, że jesteście w stanie przymknąć na nie oko, to bez zastanowienie bierzcie się za tą powieść, gdyż na pewno przyniesie Wam wiele emocjonujących chwil. W innym przypadku dobrze przemyślcie swoją decyzję. 

Za możliwość zapoznania się z książką bardzo dziękuję księgarni Tania Książka


niedziela, 16 lutego 2020

Harry Potter i Komnata Tajemnic – J.K. Rowling


Tytuł: Harry Potter i Komnata Tajemnic

Autor: J.K. Rowling

Tłumaczenie: Andrzej Polkowski

Cykl: Harry Potter

Tom: II

Kategoria: Fantastyka

Wydawnictwo: Media Rodzina

Liczba stron: 368

Ocena: 8/10






Czasami zdarza się, że jedna, nawet bardzo krótka, pozornie nic nieznacząca sytuacja, która sprawi, że w przeciągu kilku sekund wrócę myślami do lat dzieciństwa. Z olbrzymią nostalgią przypomnę sobie sytuację, o której nie myślałam od lat. Nie jestem w stanie wytłumaczyć, skąd to wspomnienie bierze się akurat teraz, skąd to skojarzenie. Nie jestem też w stanie wyjaśnić, dlaczego akurat tę część mojego życia sobie przypomniałam. Ona się po prostu pojawia i często po kilkunastu latach otwiera mi oczy na moje obecne życie. Z całą swoją potęgą zmusza mnie, bym myślała, bym rozważała i podejmowała decyzje. Zdarza się się Wam podobna sytuacja? 

Trwają wakacje, których Harry Potter nienawidzi. Chłopiec nie jest jak inne dzieci – posiada magiczne moce i uczęszcza do szkoły, która uczy magii. Między innymi dlatego Harry nie cierpi wakacji. Musi spędzać je u swojego wujostwa, gdzie nim pomiatają i ostatnie o czym może marzyć to miłość. Młody czarodziej w szkole znalazł sobie lojalnych przyjaciół, jednak mijają tygodnie, a oni nie dają o sobie znać. Harry jest bardzo zawiedziony i znużony tą sytuacją. Lecz pewnego dnia gdy otwiera drzwi swojego pokoju, spotyka Zgredka – skrzata domowego. Od tego momentu jego przygoda rozpoczyna się na nowo. Co tym razem spotka Harry'ego w szkole? Czemu jego przyjaciele nie odzywali się? Czy chłopiec na pewno jest bezpieczny? 

Nie wiem, czy jest sens po raz nie wiadomo który tłumaczyć Wam moją miłość do tej serii. Większość z Was pewnie już zna tę historię tak bardzo podobną do wszystkich innych, a by zaczerpnąć coś z tej recenzji, wystarczy Wam wiedzieć, że "Harry Potter" jest najbardziej sentymentalną opowieścią dla mnie i przez około piętnaście lat towarzyszy mi bez przerwy. Nie zmienia to faktu, że już dawno nie odświeżałam sobie tych pasjonujących książek i planuję do końca tego roku po raz kolejny zapoznać się ze wszystkimi. A na dzisiaj przygotowałam Wam swoją opinię o "Komnacie Tajemnic". 

Trzeba zacząć tradycyjnie, czyli napisać hymn pochwalny nad stylem autorki. Mijają lata i to wiele, a ja nadal tak samo się zachwycam nad językiem, którego używa Rowling. Zdaję sobie sprawę, że wiele zawdzięczamy genialnemu tłumaczeniu. Ale te wszystkie nowe słowa, odpowiednia doza opisów poprzeplatana naturalnymi dialogami o wydźwięku poważnym, ale również zabawnym urzekają mnie. Jest to snucie pasjonującej historii, pełnej przygód i pasji, ale w sposób na tyle wolny, że powoli przywiązujemy się do bohaterów, uniwersum i całej otoczki. Czasami się zastanawiam, czy to właśnie nie ten styl sprawił, że tyle ludzi zakochało się w opowieści o przygodach małego czarodzieja. 

Muszę przyznać, że tym razem pod względem fabuły trochę się nudziłam. Jednak nie odbierzcie tego jako wady, ponieważ w swoim czasie czytałam tę książkę tak często, że nie można było się spodziewać, że odkryję drugie dno. Ważne jest, że kilka pierwszy razy mnie urzekło i nadal mam wspomnienie jak siedzę wieczorem w swoim łóżku i zapominając o całym świecie, wchodzę do Komnaty Tajemnic w Hogwarcie. Ta powieść jest tak pełna emocji, że nie da się tak po prostu odłożyć jej na później, czy na półkę. Trzeba czytać dalej i nie poddawać się, bo Harry i jego przyjaciele nigdy nie odpuszczają. Brną przed siebie, by walczyć o dobro. Tym bardziej że gdy czyta się, znając dalsze losy bohaterów, to można zauważyć wiele ciekawostek, ukrytych znaczeń, które umykały po raz pierwszy. Cały cykl jest jedną, wielką łamigłówką, która po woli odkrywa kurtynę tajemnicy. 

Kolejnym aspektem, który doceniam zawsze i wszędzie, a tutaj to w szczególności, jest niesamowita kreacja bohaterów. Jest ich tak wielu, a zarazem żaden nie jest zwykłą papierkową postacią, tylko wyrazistą osobowością mającą własną historię i przyszłość, która intryguje i zastanawia. Czasami mam ochotę zadać pytanie: jak to zrobiłaś Rowling? Przecież to jest jak w życiu. Tym razem chciałam zwrócić szczególną uwagę na profesor McGonagall. Zawsze fascynowało mnie w niej to nietypowe połączenie cech – surowości z ciepłem, czułością i zrozumieniem. Wiedziała, kiedy nie dawać taryfy ulgowej i wymagać. Ale zarazem idealnie wyczuwała momenty, gdzie jej przyjaciele i uczniowie potrzebowali wsparcia i pomocy. Nigdy się nie wahała, by jej udzielić. Wyjątkowo ważną postacią jest też oczywiście przekochany Hagrid. Większość z Was pewnie doskonale wie, o czym mówię. Mam ochotę powiedzieć potocznym językiem, że to prosty chłop, ale przepełniony od góry do dołu miłością i lojalnością. Nie można też zapomnieć o jego ciekawej historii. 

"Harry Potter" może i ma dość schematyczną fabułę pod względem głównej osi, czyli walki dobra ze złem, ale to nie zmienia faktu, że tak mocno go doceniam. Tym bardziej że to jest tylko główna oś, a jest tak dużo wątków pobocznych, że często ona ginie i to inne aspekty wysuwają się na przód, by ukazać, co w życiu jest ważne. Jestem bardzo szczęśliwa, że postanowiłam sobie przypomnieć książkową wersję tej opowieści. A jeszcze bardziej szczęśliwa, że jako już dorosła osoba nadal mnie zachwyca. 

czwartek, 13 lutego 2020

Podróż ludzi Księgi – Olga Tokarczuk + przypomnienie o ROZDANIU! ♥


Tytuł: Podróż ludzi Księgi

Autor: Olga Tokarczuk

Kategoria: Literatura piękna

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Liczba stron: 256

Ocena: 7/10













Pewnego dnia trzeba zdecydować. Nie ma wtedy żadnych wymówek, żadnego odwlekania ani starania się o pomoc innych. Trzeba samemu podjąć decyzję, nie bacząc na to, ile ma się lat, co się robi i jak bardzo się nie chce tego robić. Ta decyzja zaważy na całym życiu. Tak naprawdę to ona je poprowadzi, ponieważ jest to decyzja, czy ruszyć w podróż ścieżką życia i zdecydować, co jest naprawdę ważne. Jesteście gotowi, by to zrobić? Mam nadzieję, że tak, bo więcej czasu nie będzie. 

Wydaje się, że to była grupa ludzi, których nic nie łączyło. Każdy żył w innej rzeczywistości, miał inne obowiązki i plany na przyszłość. Jednak coś sprawiło, że pewnego dnia wszyscy znaleźli się w tym samym miejscu, choć z innych powodów, ale tak samo przerażeni. Niekoniecznie zadowoleni, że ich drogi się przecięły i niepewni, co robić dalej. Co sprawiło, że ich życia okazały się tak analogiczne? Księga i decyzja o podróży po nią. 

Myślę, że wszyscy znają doskonale autorkę tej powieści. Już od lat zdobywała olbrzymią popularność i przede wszystkim szacunek. W tej chwili jej książki sprzedają się w olbrzymich ilościach, a my Polacy jesteśmy dumni, że możemy się pochwalić kolejnym Noblem z dziedziny literatury. To wielkie wydarzenie, które wręcz zmusza nas do przeczytania dzieł Olgi Tokarczuk. Chciałabym powiedzieć na swoje usprawiedliwienie, że od dawna chciałam przeczytać jakąś jej powieść. Dokładnie tak było, ale nie mam też co udawać, że ostatecznym impulsem do zapoznania się z jej twórczością jest właśnie Nobel. "Podróż ludzi Księgi" jest moim pierwszym spotkaniem z pisarką. Jak ją przyjęłam? 

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to styl autorki – zachwycił mnie, ponieważ okazał się jednym wielkim kontrastem. Łączył ze sobą niesamowitą patetyczność, z którą spotykam się niezmiernie rzadko, oraz lekkie pióro pozwalające na oddanie się lekturze bez skrępowania. Podziwiam autorkę za tak niekonwencjonalne i zgrabnie przeprowadzone rozwiązanie. Mam nadzieję, że w innych jej powieściach również odnajdę tę specyfikę języka i stylu. 

W "Podróży ludzi Księgi" fabuła jest szczątkowa. Tym razem to nie ona ma grać główne skrzypce. Jest tłem, które powoli i spokojnie doprowadza nas do głębszego sensu. Czy go zauważymy, to zależy tylko od nas. Możemy oddać swój umysł we władanie nudy i monotonni albo wznieść się do wyżyn naszej refleksyjności i tam odnaleźć samych siebie. Choć powinnam dodać, że ta druga opcja nie udało mi się do końca, gdyż tematyka jest bardzo górnolotna i pełna metafor, co okazało się dla mnie zbyt skomplikowane. Niestety wydaje mi się, że w tym przypadku jestem czytelnikiem, który nie jest w stanie zrozumieć wszystkiego i wiele przez to traci. W żaden sposób nie oznacza to, że powieść jest nieodpowiednia, czy przesadzona. Może taka być, ale to ja mogę być na nią niegotowa. 

Niezmiernie przypadła mi do gustu koncepcja bohaterów. Każda postać jest dokładnie wykreowana i opowiada swoją własną historię. Są one tak różne od siebie, ale zarazem dopełniające się, że jest to wprost magnetyzujące. Mają w sobie wiele realności pochodzącej z brutalnego życia, ale i zwykłej codzienności. A to wszystko jest zwieńczone ironią życia, która według mnie bez wątpienia istnieje w wielu przypadkach. Warto o tym pamiętać. 

"Podróż ludzi Księgi" zrobiła na mnie wrażenie, ale również bardzo rozczarowała. Przede wszystkim w dużej mierze przewidziałam zakończenie, więc nie było efektu zaskoczenia psychicznego, co chyba było ogólnym zamysłem. Tak jak pisałam wcześniej, to też w wielu aspektach nie zrozumiałam jej, co utrudniło mi odbiór lektury. Jednak nie oznacza to, że nie zapoznam się z innymi książkami Olgi Tokarczuk. Jestem bardzo ciekawa, co tam stworzyła. 


Przypominam również, że cały czas na moim blogu trwa rozdanie! 


sobota, 8 lutego 2020

Rozdanie z "Żelaznymi Werblami" Tomasza Sadowskiego!

Kochani!

Pamiętacie moją recenzję niesamowitej książki pod tytułem Żelazne Werble? Mam nadzieję, że tak, a jeśli nie, to Was na samym początku do niej odsyłam --> recenzja. Dlaczego? Otóż chciałabym Was serdecznie zaprosić do wzięcia udziału w rozdaniu, gdzie do wygrania są właśnie Żelazne Werble Tomasza Sadowskiego!

Zainteresowani? Mam nadzieję, że tak! :) 


Co trzeba zrobić by wziąć udział w tym rozdaniu? Przede wszystkim zapoznać się z regulaminem!

REGULAMIN:

1. Rozdanie jest organizowane przez właścicielkę bloga – Olgę Piechotę.
2. Książka jest ufundowana przez autora – Tomasza Sadowskiego.
3. Rozdanie trwa od 8 lutego do 27 lutego 2020 roku.
4. Ogłoszenie wyników nastąpi w ciągu tygodnia od zakończenia rozdania. 
5. Warunkiem wzięcia udziału jest odpowiedzenie na pytanie zadane w ramach rozdania (poniżej).
6. Zwycięzca jest zobowiązany podać adres na terenie Polski. 

Prosiłabym o odpowiedzi na pytanie w komentarzach pod tym postem. Byłoby miło, gdybyście podali też swój adres mailowy, gdyż w taki sposób od razu skontaktuję się ze zwycięzcą. Jeśli przez 7 dni od rozstrzygnięcia nie uda mi się nawiązać kontaktu ze zwycięzcą, to wybiorę kolejną osobę. 
Rozdanie będzie trwało równocześnie na moim Instagramie oraz fanpage'u strony, więc jeśli preferujecie media społecznościowe, to tam zapraszam :)

A o to pytanie:

Jaki współczesny wynalazek może zmienić przyszłość naszej planety i dlaczego? 

Z niecierpliwością czekam na Wasze odpowiedzi! ♥

Opóźnione podsumowanie miesiąca, zapowiedzi MG i pełno radości w życiu!

Witajcie! ♥

Wiem, że nie było mnie już kawał czasu, jednak wiecie... Sesja to dość gorący okres dla studentów i trzeba jednak poświęcać czas przede wszystkim na naukę. Mimo to styczeń był dla mnie niesamowitym miesiącem pod wieloma względami. Przeczytałam wiele dobrych książek, obejrzałam wspaniałe filmy i wiele działo się w moim życiu. 
Nadal mierzę się z egzaminami, lecz na tę chwilę najbardziej wymagające już są za mną, więc przechodzę do konkretów! :)

W styczniu przeczytałam 6 książek, choć przyznam się, że jest to w pewien sposób naciągane, gdyż część z nich czytałam na przestrzeni miesięcy. Co nie zmienia faktu, że jestem zadowolona, że zapoznałam się z nimi!

1. Zawsze i na zawsze (ocena: 6/10; recenzja) – zakończenie trylogii, która podbiła wiele serc. Czy podbiła moje? Stanowczo nie, choć bawiłam się bardzo dobrze, czytając tę książkę. Spodziewałam się takiego wow, jak w przypadku drugiego tomu, a tymczasem było po prostu uroczo. 













2. Studium przypadku w praktyce szkoleniowej (ocena: 6/10) – zaczęłam czytać tę książkę całkowicie przypadkiem, ponieważ gdy ją kupiłam, pomyliła mi się z inną. Mimo to nie żałuję, że wpadła w moją rękę. To nie moja tematyka, ale i tak wyniosłam z niej wiele ciekawych rzeczy.












3. Cudowna moc roślin. Zielone uzdrowicielki ciała i duszy (ocena: 7/10) – książka jest bardzo ciekawym poradnikiem, który pozwala lepiej zrozumieć rośliny i przede wszystkim mówi, jak się nimi zająć, by cieszyły nasze oczy. 













4. Żelazne Werble (ocena: 9/10; recenzja) – to jest książka, która zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. Nie spodziewałam się po niej tego, ponieważ nie jest to do końca mój gatunek i mam dość stereotypowe podejście do niego. Co jak widać okazało się błędem, ponieważ powieść wciągnęła mnie niesamowicie, a przy tym dała naprawdę wiele tematów do myślenia. Już w ten weekend konkurs, gdzie nagrodą są właśnie Żelazne Werble! 









5. Wprowadzenie do psychologii osobowości (ocena: 9/10) – to książka, z którą spędziłam ostatnie miesiące i mimo że w tej chwili mam jej serdecznie dość i liczę, że nigdy więcej nie będę musiała brać jej do ręki, to muszę przyznać, że jest naprawdę ciekawa i pozwala zrozumieć psychologię osobowości.












6. Harry Potter i Więzień Azkabanu (ocena: 10/10) – przez większość mojej wspólnej przygody z Harrym Potterem to właśnie ta część była moją ulubioną. Czytając ją ponownie po latach, muszę przyznać, że doskonale rozumiem, co tak bardzo mi się w niej spodobało. Tak samo porusza, tak samo daje do myślenia i stwarza niesamowitych bohaterów.










Jak sami widzicie, to styczeń pod względem książek był wyjątkowo udanym miesiącem. Mam nadzieję, że to znak, że będzie też taki cały rok 2020! :)

A przechodząc do filmów, to tym razem tylko je wymienię, gdyż ten post stałby się na pewno za długi :) Obejrzałam w styczniu 4 filmy, dwa seriale i aż 9 filmów krótkometrażowych (ostatnio są moją miłością ♥)

1. Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy (ocena: 6/10)
2. Dwóch papieży (ocena: 7/10)
3. Blue Jay (ocena:5/10)
4. W głowie się nie mieści (ocena: 5/10)
5. Spinning out – sezon 1 (ocena: 8/10)
6. Sex Education – sezon 2 (ocena: 5/10)
7. Pierwsza randka Riley (ocena: 5/10)
8. Nowy samochód Mike'a (ocena: 8/10)
9. Człowiek orkiestra (ocena: 9/10)
10. Niemowlę kontratakuje (ocena: 8/10)
11. Zaburzenie częściowe (ocena: 9/10)
12. Presto (ocena: 6/10)
13. La Luna (ocena: 8/10)
14. Szklana Pułapka (ocena: 2/10)
15. Lawa (ocena: 5/10)

Idąc za ciosem, zapraszam Was na premiery lutowe premiery oferowane przez Wydawnictwo MG! 

Marysieńka Sobieska. Autoportret Janina Lesiak


Marysieńka Sobieska: wiek nie do końca ustalony, pochodzenie niepewne, wykształcenie przeciętne, inteligencja powyżej normy, spryt zaskakujący, temperament chłodny, uroda zniewalająca, ambicja niezmierzona, znak zodiaku Rak, królowa Polski od roku 1774 do 1796. Ukochana małżonka Jachniczka, czyli króla Jana III Sobieskiego. Pani na Wilanowie. Nimfa, Róża, Bukiet, Esencja, Astrea – czyli „jedyne serca i duszy kochanie”, kobieta o dwóch skrzydłach: purpurowym, miłosnym i pulsującym erotyzmem, oraz ciemnym: niejasnym i nieposkromionym w pragnieniu zaszczytów, hołdów i „taburetu” w Wersalu.

Janina Lesiak próbuje pokazać Marię Kazimierę po swojemu, czyli szukając w jej losach radości i smutków bliskich każdej kobiecie i pomagając królowej namalować autoportret, który przybliży ją współczesnym czytelnikom. Autorka ma nadzieję, że Marysieńka Sobieska, tak wiernie i gorąco kochana przez niepospolitego mężczyznę i władcę, dołączy do orszaku wyjątkowych władczyń, o których trzeba pamiętać.

Wzgórze Błękitnego Snu Igor Newerly


Urzekająca pięknem języka, ale też pięknem samej opowieści, historia fikcyjnego bohatera wpleciona w rzeczywiste wydarzenia sprzed wieku.

Igor Newerly wpadł na pomysł napisania Wzgórza Błękitnego Snu podczas spaceru na powązkowskim cmentarzu. Trafił tam na groby sybiraków i postanowił opowiedzieć historię jednego z nich. Bohaterem opowieści stał się dwudziestokilkuletni Bronisław Najdarowski, członek lewicowej partii „Proletariat”, skazany na katorgę i wieczne zesłanie spiskowiec, który pragnął zabić rosyjskiego cara.
Powieść przedstawia tylko niewielki fragment z życia Bronisława, kilkanaście lat, które spędził on na Syberii. Newerly ustami swego bohatera opowiada jednak o jego wcześniejszych losach: dzieciństwie, politycznym zaangażowaniu i w końcu sprowokowanym przez ochranę spisku. Na kilku ostatnich stronach streszcza z kolei dalsze losy rodziny Najdarowskich.

We Wzgórzu Błękitnego Snu zostało zamknięte całe piękno mroźnej tajgi - miejsce początkowo będące dla Bronisława więzieniem, staje się z czasem bliską raju krainą szczęśliwości. To doprawdy niezwykła opowieść o ludzkich losach nierozerwalnie związanych z polityką, ale i otaczającą człowieka naturą.
Po czterech latach katorgi Najdarowski rozpoczyna tam nowe życie... Uczy się myślistwa, buduje w tajdze dom, poznaje wspaniała kobietę i - cały czas tęskni za ojczyzną. Newerly opisuje życie Polaków na Syberii, opowiadając zarazem o przyjaźni, męstwie, miłości, honorze i wielkiej, choć przymusowej przygodzie na tle wspaniałej, dzikiej przyrody.

Zorza Anna Rosłoniec


Styczeń 1939 roku. Zorza, agentka polskiego wywiadu, legendarnej „Dwójki”, dostaje zadanie przetransportowania wraz z partnerem ściśle tajnej, śmiercionośnej broni chemicznej o kryptonimie S-10 w bezpieczne miejsce. Akcja przybiera niespodziewany obrót, a Zorza i walizka z bronią giną bez śladu. Wszystko wskazuje na to, że wykradła broń dla Sowietów.

Styczeń 2017 roku. Historyk, Piotr Wilczyński, zbiera materiały do książki na temat „Dwójki”. Trafia na ślady świadczące o tym, że największa zdrada w historii polskiego wywiadu nie była tym, czym sądzono.  

Co tak naprawdę wydarzyło się w styczniu 1939 roku? Co stało się z S-10? Czy Wilczyńskiemu uda się odpowiedzieć na te pytania? Czy uda mu się odnaleźć zaginioną broń? Czy może ubiegnie go w tym Patria - radykalna organizacja marząca o zamachu, który wstrząsnąłby polskim społeczeństwem? 

Coś przykuło Waszą uwagę? :) Bo ja tym razem wszystkie trzy pragnę przeczytać! 

Już w ten weekend rozpocznie się rozdanie z książką Żelazne Werble! Zapraszam Was serdecznie do wzięcia w nim udziału. Wypatrujcie! ♥

Trzymajcie się cieplutko! 
Wasz Elfik