poniedziałek, 29 września 2014

Wilczyca


'' Wilczyca ''
Katarzyna Miszczuk 

'' Margo Cook oraz Max Stone sądzą, że ich życie wróciło do normy. Pracownicy Instytutu - organizacji prowadzącej eksperymenty na nastolatkach mieszkających w Wolftown - nie interesują się już poczynaniami bohaterów. Margo nie czuje działania wilczej szczepionki, a Ivette powoli powraca do zdrowia.Nagle w spokojnej leśnej okolicy pojawiają się ślady brutalnych morderstw, przywodzące na myśl atak dzikiego zwierzęcia. Czy stoi za tym Instytut, czy może jakiś wilk? Jaki sekret skrywa Aki? Dlaczego mimo ostrzeżeń policji krąży nocami po lesie? I z jakiego powodu Max nagle zaczyna się zmieniać? Margo ponownie będzie musiała stawić czoło mrocznej stronie Wolftown.''

'' Wilczyca '' to 2 i ostatnia część powieści pt. '' Wilk ''. W powieści kontynuowane są losy głównej bohaterki Margo Cook - nastolatki o niebywałych lokach -, która wraz z swym wilkołakiem Maxem jest uwikłana w niebywałą aferę naukową, w którą niestety wplątuje swą przyjaciółkę Ivette. Przez ich działania dziewczyna traci pamięć, a tym samym ściąga na Watachę wielkie niebezpieczeństwo. Margo chcąc odciągnąć Ivette od tych przykrych zdarzeń posuwa się do niebezpiecznych czynów. Czy jej się to uda ? Czy zdoła zwalczyć działanie wilczego wirusa ? 

'' Wilczyca '' to zdecydowanie najbardziej denerwująca książka, jaką dotąd udało mi się przeczytać.

Margo jest bardzo nerwową, a przy tym naiwną nastolatką. Swym charakterem zdenerwowałaby niejedną osobę. Bezczelność, gadatliwość i lekkomyślność pewnie nie jest mile widziane w cechach innych ludzi, lecz niestety mimo tego Pani Katarzyna zbudowała bohaterkę niemal z samych negatywów. I choć trzeba przyznać, że Margo jest na swój sposób inteligentna, to źle wykorzystuje swój umysł. Z pewnej perspektywy jej charakter mógłby stać się przebojem w marnej powieści, gdyż nie wyszukujemy w nich samych pozytywów, nie chcemy czytać o postaciach idealnych nie posiadających ani jednej skazy. Ale w '' Wilczycy '' charakter Margo jest tak bardzo irytujący, przy czym podsycany przez banalny styl pisania autorki, że staje się nie do zniesienia.

Jedynym plusem książki jest akcja, choć może pozostawić po sobie wiele nieprzyjemnego posmaku. Zdecydowanie znajduje się tu więcej ekscytujących wydarzeń, niż w 1 części, w której ziało nudą. Lecz tym razem nabyte w nich wątki były takie przewidywalne. W każdym momencie wymyślałam jaka ta sytuacja nie będzie wspaniała. Marzyłam o czymś skomplikowanym. W mym umyśle pojawiały się co sekundę nowe tezy. I po takiej pracy co dostałam ? Zakończenia tak bardzo banalne, że sama powstydziłabym się myśleniem o takim rozwikłaniu zagadek.

Sposób pisania autorki jest niemniej banalny niż w 1 części. I irytujący może nawet bardziej od bohaterki - niestety jest to możliwe. Styl młodzieżowy wcale nie jest mile widziany w powieściach. Brak bardziej wyważonego słownictwa oraz imponujących opisów bardzo powieść okalecza.

Mimo wszystko książkę czytało się nawet szybko. Zapewnił to pewnie Akiva, który chyba jako jedyny dodawał jakiś pozytywnych barw powieści.
W tej recenzji jestem bez zdania. Do Was należy wybór, czy zdecydujecie się zapoznać z historią Margo. Pozdrawiam. :)

Moja ocena :
5/10

Książka bierze udział w wyzwaniu :
Czytam Paranormal Romance 


czwartek, 25 września 2014

Co wylądowało w lesie Rendlesham?


Tytuł: "Co wylądowało w lesie Rendlesham?"

Autor: Mateusz Kudrański

Kategoria: Fantastyka

Ilość stron: 404

Ocena: 7.5/10














Czworo przyjaciół mieszka na terenie przeznaczonym na domy dla pracowników armii. Jak co dzień rano biegali, jednak nie przewidzieli, że spotka ich niemiła niespodzianka, przygotowana przez ich wrogów. Kończy się to całkowitym ubrudzeniem bliźniaków. Lecz bliźniacy nie mogą w takim stanie wrócić do swojego Sierżanta. Dlatego właśnie udają się do domu swojej przyjaciółki. Tam dostają specjalną misję do wykonania. Muszą dostarczyć teczkę do laboratorium w krótkim czasie. Czują się za nią odpowiedzialni, ponieważ poniekąd to ich wina, że nie może dostarczyć ich tata Maggie. Jednak w drodze mają wypadek, który zawdzięczają dokładnie tym samym wrogom. Dochodzi do sprzeczki, a następnie bójki. Ale nagle słyszą dziwne dźwięki i tracą przytomność. Gdy się budzą, są umazani fioletową cieczą i okazuje się, że wszystkie zegarki ustały. Ku ich zdziwieni sami ludzi wyglądają, jakby ustali w miejscu. Żyją, ale ich puls jest wyjątkowo wolny. W dodatku na niebie pojawiają się dziwne, zielone talerze i trójkątne samoloty, których nigdy wcześniej nie widzieli. Co się stało z czasem? Do kogo należą latające spodki? I przede wszystkim kim są dziwne istoty, które atakują ludzi?

Książka jest debiutem młodego, polskiego pisarza. Od początku bardzo mnie zaintrygowała. W ostatnich czasach fantastyka stała się bardzo popularna. Jednak nie sprawiło to, że na rynku pojawiło się więcej polskich powieści fantastycznych. Ten fakt bardzo mnie martwi, więc dlatego niezmiernie się ucieszyłam, gdy spotkałam tę książkę. Czytając jej opis, nie spodziewałam się, że to będzie science-fiction. Akcja odgrywa się w poprzednim wieku. Właśnie dlatego powieść odbiega od schematu. Science fiction nie w przyszłości? To coś nowego. Tym bardziej, że pod koniec książki zmienia się trochę gatunek, co jest zaskakującym zabiegiem.

Poza tym bohaterowie są niezwykle barwni, co bardzo cenię w powieściach. Każdy jest inny, ma swoje zwyczaje, marzenia, pragnienia. Nie są jakoś wyjątkowo tajemniczy. Można z nich czytać jak z otwartej księgi, co idealnie się komponuje z fabułą. Muszę przyznać, że rzadko się zdarza, że tak bardzo lubię bohaterów. Zwykle dzielę ich na tych, których lubię, nie lubię i tych irytujących. Tutaj po prostu ich uwielbiałam. Szczególnie jednego z bliźniaków - Icka. Był tak wyjątkowo energiczny i pozytywnie nastawiony do życia, że nie dało się w nim znaleźć żadnej wady. No może czasami... Przy tym wypowiedzi bohaterów były wyjątkowo zabawne. Nie raz się zdarzyło, że śmiałam się z ich dialogów. Część z nich doskonale odwzorowywało współczesne rozmowy nastolatków, co całej powieści nadało realizmu. Choć czasami autor troszkę przesadzał.

Jak w większości książek dla młodzieży pojawił się wątek romantyczny. Zwykle za nim nie przepadam i udaję, że nie istnieje. Ale tutaj był to po prostu strzał w dziesiątkę. Przed wszystkim był prawdziwy. Nie było przesadnego wyznawania miłości tak po prostu, bo autor nagle sobie przypomniał, że istnieje takie coś jak zakochanie. Tutaj występowała ta nieśmiałość, co sprawiało, że miłość bohaterów była urocza, czyli taka jaka powinna być. Idzie to na wielką korzyść całej książki i dodaje tej magii życia.

Akcja książki bardzo szybko gnała. Jak dla mnie za szybko. Jestem wielbicielką refleksji, opisów, a tutaj tego mi troszkę zabrakło. Czasami po prostu się gubiłam w wydarzeniach. Jednak jeśli ktoś lubi szybką akcję, nie powinien mieć problemu. Poza tym pojawiła się dość istotna wada, która czasami wyjątkowo utrudniała czytanie. Nie zawsze było wiadomo, kto akurat w tej chwili mówi. Przy takiej ilości bohaterów było to irytujące. Można się tylko było domyślać, znając charaktery postaci. Na tym polu zawiodłam się.

Książkę polecam każdemu młodemu czytelnikowi oraz tym, którzy chcą przeczytać coś dla rozluźnienia. Jednak odradzam czytanie w szkole, pracy czy autobusie. Trochę głupio wygląda, jak ktoś się śmieje do książki. Choć pewnie zapalczywi czytelnicy przyzwyczaili się do tego. Bardzo się cieszę, że tego typu książki w Polsce powstają. Przydałoby się nam więcej twórców fantastyki, szczególnie tak zaskakującej fantastyki.

Za możliwość poznania niezwykłej bandy nastolatków i zapalczywego Sierżanta dziękuję bardzo autorowi książki - Mateuszowi Kudrańskiemu.


Książka przeczytana w ramach wyzwania:


PS: Przypominam o głosowaniu (po boku) na książkę, którą mamy następną przeczytać. Pojawiły się nowe pozycje! ;)
   

wtorek, 23 września 2014

Nadchodzi... Smocza Krew!


Witajcie! ;)

Jakiś czas temu opublikowałam recenzję pewnej książki, a tą książką była "Smocza Krew Wybraniec" [RECENZJA]. Jest to naprawdę fantastyczna książka, jednak dostępna tylko w formie ebooka. Autorka bardzo chce ją wydać i szuka sponsorów. Osobiście uważam, że ta powieść jest tego warta. Wręcz powiem, że ona POWINNA być wydana, więc jeśli chcielibyście pomóc lub lepiej się z nią zapoznać tutaj macie link do strony o niej:  


Natomiast tu jest zwiastun powieści (fantastyczna rzecz taki zwiastun. W końcu dlaczego tylko filmy mają prawo mieć swoje zwiastuny? ;) ) 



Ps: Z boku pojawiła się lista książek, które mamy zamiar przeczytać w najbliższym czasie. Zachęcam do głosowania, którą najpierw przeczytać (pojawiło się kilka nowych książek)



sobota, 20 września 2014

Taka Sobie Wróżka

'' Taka Sobie Wróżka ''
Janette Rallison 

'' Kiedy ukochany chłopak 16-letniej Savanny, Hunter rzuci ją dla jej starszej siostry Jane, Savanna nieopatrznie zażyczy sobie księcia z bajki, który zabrałby ją na szkolny bal. Zamiast księcia zjawi się jednak Chrissy – „taka sobie” wróżka (z racji słabych ocen w szkole czarów, nie zasłużyła sobie jeszcze na tytuł „dobrej wróżki”), która obieca Savannie spełnienie trzech życzeń, przez co dziewczyna wyląduje w średniowieczu: najpierw jako Kopciuszek, potem jako Królewna Śnieżka, aż wreszcie po to, żeby ratować Tristana – niespodziewanie przystojnego kolegę ze szkoły, który wbrew swojej woli, omyłkowo znajdzie się w samym sercu średniowiecznej intrygi. Żeby wrócić do przyszłości, Savanna i Tristan będą musieli stawił czoło cyklopom, smokom i tajemniczemu Czarnemu Rycerzowi. ''

 '' Taka Sobie Wróżka '' opowiada o kobiecie, a raczej nastolatce, którą niemal przed samym balem porzucił chłopak dla jej siostry - kujonki. Bo niestety Savanna wcale nie jest taką inteligentną osobą. Zdruzgotana dziewczyna powoli podejmując plan zemsty jest świadkiem niewiarygodnego zdarzenia. Do jej pokoju przybywa skrzat ! A za nim oldskulowa wróżka. 
Para niedoświadczonych dziwolągów postanawia spełnić 3 życzenia bohaterki. A jak można się spodziewać wszystkie opierają się na zdobyciu chłopaka rodem księcia z bajki. I tutaj sprawy zaczynają się komplikować. Savanna chcąc, czy nie będzie musiała zmienić swe poglądy o 180 stopni, bo tylko to pomoże jej wydostać się z skomplikowanego świata baśni. 

Bardzo obawiałam się tej powieści. Może i nawet sama, bym po nią nie sięgnęła gdyby nie namowa ze strony znajomej. A teraz bardzo się cieszę z faktu iż miałam szansę zapoznania się z odmiennym światem baśni. I mimo bardzo dziecinnej, wręcz odpychającej okładki książka wcale nie jest przeznaczona dla dzieci.

Postacie były niedostatecznie zarysowane. Nie odnajdziemy w nich ani grama odmienności. Bohaterowie są tak bardzo nudni i przewidywalni. Lecz czegoż można spodziewać się po współczesnych nastolatkach ? A no właśnie bardzo wiele, ponieważ mimo wieku możemy odnaleźć w nich coś zaskakującego. Niestety tutaj autorka w ogóle nie zadbała o umysły postaci.

'' Nawet ci, którzy narzekają, że magia nie ma dla nich żadnego znaczenia, w rzeczywistości w nią wierzą. ''

A fabuła ? Zupełne przeciwieństwo opisanych powyżej postaci. W książce nie zabrakło akcji. Na każdej stronie dzieje się coś niewiarygodnego. Do tego świat baśni ? Woow. To takie cudowne. Uwielbiam podobną tematykę. A tutaj ujrzymy ten świat z innego punktu widzenia. Okazuje się, że ludzie z rodziny królewskiej wcale nie są tacy inteligentni i zabawni, jak to w baśniach bywa. Śnieżka jest osobą bardzo niekompetentną oraz dość tępą. Czyż to niemała odmiana ?

Przede wszystkim książka posiada morał. Coś nadzwyczaj wartościowego. Mimo, że jest to powieść typu paranormal-romace to możemy wynieść z niej bardzo ważne cechy, jak i porady. Myślę, że w pewien sposób dzięki niej dostrzeżemy najważniejsze zalety życia oraz zaczniemy doceniać świat, na którym mieliśmy szczęście zamieszkać. 

Powieść czyta się naprawdę szybko. Odnajdziemy w niej wiele cytatów nawiązujących do sposobów naszego życia. Do tego poznamy coś odmiennego. A czy nie o to chodzi ? Czy nie najważniejsze jest to, by książka nas zaskoczyła ? Jeśli wy również tak uważacie sięgnijcie po '' Taką Sobie Wróżkę ''. Naprawdę warto. Polecam. :)

Moja ocena :
6,5 / 10

Książka bierze udział w wyzwaniu : 
Czytam Paranormal Romance 

środa, 17 września 2014

Lot Komety


Tytuł: "Lot Komety"

Autor: Anna Onichimowska

Kategoria: Literatura dziecięca

Ilość stron: 192

Ocena: 6.5/10















Czas nieubłaganie płynie, a rodzina Niwickich nadal nie może znaleźć porozumienia. Zresztą czy ich można jeszcze nazwać rodziną? Jacek wraz z ojcem mieszkają w wynajętym mieszkaniu. Natomiast Grażyna opuściwszy męża i syna gospodaruje ich domem. Mogłoby się wydawać, że wszystko jest na najlepszej drodze do poprawienia stosunków. Jacek nie bierze narkotyków, studiuje. Kamil nie pije od pięciu miesięcy i dwunastu dni, a Grażyna przestała palić. Mogliby zacząć wszystko od nowa. Lecz czy jest sens? Tym bardziej że matka znalazła sobie nową rodzinę - sektę, która nazywa samych siebie Rodziną. Nie potrzebuje już starej rodziny. Jednak nie wie o jednej rzeczy. Osobą, która zachęciła ją do przystąpienia do sekty, była Kometa. Ona też się zmieniła. Przestała brać narkotyki, zaczęło się jej układać z rodzicami i siostrą, zdała maturę. Wszystko zaczęło się pięknie układać. Lecz ludzi lubią niszczyć to co piękne...    

Po wstrząsającej pierwszej części postanowiłam przeczytać kolejną. Byłam przekonana, że tutaj znowu pojawi się motyw narkotyków, jednak on został tylko wspomnieniem. Tym razem ukazała nam się sekta. Nigdy nie interesowałam się sektami i moja znajomość na ich temat jest minimalna. Nawet ostatnio nie słyszałam nic o nich ani ich działalności. Dlatego z wielką chęcią wgłębiłam się w książkę, poznając hierarchię Rodziny. 

Powieść zawierała wszystkie elementy, które pozwoliłyby nam zrozumieć historię. Jednak muszę przyznać, że nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia, jak poprzednia część. Była to zwykła historia, która mogła przydarzyć się każdemu. Zwykle zaliczam to jako plus, bo za mało wiemy o własnym życiu, ale w tym przypadku była po prostu nudna. Mimo że mnie interesowała, nie mogłam się wciągnąć. Każda strona dłużyła mi się niemiłosiernie. Chciałam wiedzieć, co będzie dalej, lecz wydawało mi się zbyt trudne przedarcie się przez kolejny rozdział. Na tym polu bardzo się zawiodłam. Byłam przekonana, że przeczytam ją bez problemu przez jeden wieczór, który sobie zaplanowałam akurat na tę książkę. A zajęło mi to dwa wieczory, które niesamowicie mi się wydłużyły. 

Jednak mimo że książka nudziła mnie, nie żałuję, że ją przeczytałam. Jak poprzednia część porusza ważny temat i wiele uczy. Sama historia sekty i jej działalności jest niezmiernie pouczająca. Patrzenie jak kilkoro ludzi robi pranie mózgu innym ludziom, którzy potrzebują pomocy, jest przerażające. Najgorsze jest to, że ci ludzie myślą, że dostali tą pomoc, a tak naprawdę z każdą chwilą jest gorzej, a później jest już za późno. Tym bardziej że bardzo oryginalnym pomysłem było pokazanie życia dorosłej osoby w sekcie. Zwykle mówi się, że to nastolatkami najlepiej manipulować i zaciągać ich do swoich "stowarzyszeń". Tutaj jest pokazane, że dorośli ludzie, którzy mają dobra pracę, dzieci i tak naprawdę wszystko co potrzebne jest do szczęścia, też są podatni na manipulację. W tej części jest poruszony jeszcze jeden ważny problem, który zazwyczaj nam umyka. Nie ma on swojej nazwy ani nie jest oczywisty. W tej książce jest pokazany na przykładzie Komety, która nadal zachowuje się skandalicznie i jest uważana za diabła, a raczej wiedźmę. Nikomu nie przyszło do głowy, dlaczego ona to robi. Wszyscy obwiniali ją o swoje problemy, a nikt nie pomyślał, że to może ona jest ofiarą, a oni oprawcami. Jej zachowanie nie wzięło się znikąd. Ona też potrzebuje pomocy, a przede wszystkim miłości.

Skrytykowałam książkę i raczej nie zachęciłam do przeczytanie, jednak uważam, że to jest kolejna książka, która mimo swych licznych wad jest warta przeczytania. Może to być dość trudne, bo jak pisałam wcześniej nie wciąga, ale jest nam potrzebna. Pokazuje to, co nam zwykłym ludziom może się przydarzyć. Jest ostrzeżeniem, ale też pocieszeniem. Jak najbardziej polecam ją każdemu.

Książka przeczytana w ramach wyzwania:    

poniedziałek, 15 września 2014

Córka Dymu i Kości

Córka Dymu i Kości 
Laini Taylor 

'' Na wszystkich kontynentach na drzwiach domów pojawiają się czarne odciski dłoni. Wypalają je skrzydlaci nieznajomi, którzy wkradają się do naszego świata przez szczelinę w niebie…
Przemierzająca kręte uliczki zasypanej śniegiem Pragi siedemnastolatka ze szkoły sztuk plastycznych zostanie wkrótce uwikłana w brutalną wojnę istot nie z tego świata. I odkryje prawdę o sobie – zrodzonej z dymu i kości…
Jej szkicowniki są pełne potworów. Mówi w wielu językach, nie tylko ludzkich. Ma jaskrawoniebieskie niefarbowane włosy, niezwykłe tatuaże i blizny. Kim jest?
Karou prowadzi podwójne życie: jedno w Pradze jako utalentowana i tajemnicza artystka, drugie w sekretnym sklepie, gdzie rządzi Brimstone – Dealer Marzeń. Karou nie wie,skąd przybywa i czy jest tylko człowiekiem. Nie wie, po co wyrusza przez magiczny portal na ryzykowne wyprawy. I nie wie, do którego świata należy. Dopóki nie spotka najpiękniejszej istoty: mężczyzny o skrzydłach z płomienia, ustach bez uśmiechu i oczach koloru ognia, których spojrzenie jest jak płonący lont wypalający powietrze pomiędzy nimi. ''


Anioły, demony, chimery i ludzie. Oto mieszanka, którą odnajdziecie właśnie w opisywanej książce. 

Karou - siedemnastoletnia dziewczyna o włosach koloru lapisu lazuli -żyje w świecie ludzi, jak i chimer - w świecie pełnego fałszu, jak i niewiarygodnych przygód. Co wieczór przez magiczne drzwi Brimstona - chimery, która wychowała nastolatkę - dziewczyna trafia do coraz to innych miast. Raz możemy zastać ją w Paryżu, innego razu w Marrakeszu. Lecz jej podróże wcale nie są beztroskie. Za każdym razem Karou musi poszukiwać zębów różnorodnych zwierząt, które później dostarcza Brimstonowi. Jeśli nie wypełni swego zadania może stać się coś nadzwyczaj groźnego.
Mimo tego Karou próbuje wieść w miarę normalne życie. 
Codziennie możemy ją spotkać w liceum plastycznym, lub w dziwacznej knajpie z Zuzanną - zwariowaną nastolatką, która jako jedyna zna tajemnicę bohaterki i stara się ją szanować. 
I wszystko to miałoby jakiś sens, swój koniec, jak i początek, gdyby nie ... anioł.


Laini stworzyła nadzwyczaj interesujący świat fantastyki, w którym możemy znaleźć istoty mniej spotykane w różnorodnych powieściach - chimery. Trzeba przyznać, że nie występują one zbyt często w popularnych książkach. Tak naprawdę spotykam się z nimi po raz pierwszy. I jestem jak najbardziej z tego zadowolona.
Ale zacznijmy od początku.


Okładka jest nad wyraz fantastyczna, przy czym stuprocentowo współgra z fabułą. Otrzymujemy tu raczej mroczne kolory, na tle których wyróżnia się błękitna maska. Jak można przypuszczać, ukrywająca prawdziwe oblicze Karou.


'' - Nadzieja jest wewnątrz ciebie, a życzenia to tylko magia ?
- Życzenia są nieprawdziwe. Nadzieja jest prawdziwa. Jest jedyną prawdziwą magią. ''



Jak można się spodziewać główną rolę odgrywa tu wątek miłosny toczącym się między złem, a dobrem. I mimo, iż jest to motyw nadzwyczaj popularny, w '' Córce Dymu i Kości '' jest on jak wisienka na torcie. Dopełniający całą fabułę powieści. A wszystko to możemy zawdzięczać Laini, która swymi niebanalnymi opisami urozmaiciła uczucie łączące naszych kochanych bohaterów.

Niebywałym atutem książki są bohaterowie, którzy zostali doskonale zarysowani. Po raz pierwszy w paranormal możemy podziwiać silną, odważną, przy czym wrażliwą nastolatkę, która posiada nadzwyczaj wysoki poziom inteligencji. Lecz charakter - niby najważniejszy, chowa się przy wyglądzie Karou. Niebieskie włosy, tatuaże, krwiste usta. To zapewne cechy, które w niejednym czytelniku wywołają przerażenie, jak i ciekawość. A jeszcze bardziej podsyci ją przystojny Akiva, który do życia nastolatki wprowadzi niemałe zamieszanie.

'' - A ty? Czy twoi rodzice się kochali?
- Nie - odrzekł, nic nie tłumacząc. - Ale mam nadzieję, że rodzice moich dzieci będą.
''


No i oczywiście chimery - bardzo oryginalne postacie. To dzięki nim fabuła staje się przesiąknięta prawdziwą fantastyką.
Włochate demony po raz pierwszy okażą więcej dobroci niż anioły. Co jest jednym z najważniejszych powodów, dla którego trzeba przeczytać tą powieść. Oryginalność. Obalanie stereotypów.

Książkę jak najbardziej polecam. Myślę, że spodoba się niejednemu miłośnikowi fantastyki. Osobiście z chęcią zabiorę się za następne części powieści. Mam nadzieję, także że książka zostanie zekranizowana. Tak cudownie byłoby zobaczyć coś oryginalnego na dużym ekranie ! Jeszcze raz polecam. :)

Moja ocena :
8.5 / 10

Książka bierze udział w wyzwaniu :

Czytam Paranormal Romance

piątek, 12 września 2014

Zdradzona


Tytuł: "Zdradzona"

Autor: P.C. Cast, Kristin Cast

Seria: Dom Nocy

Tom: II

Kategoria: Fantastyka

Ilość stron: 348

Ocena: 4/10











Zoey przybywa już miesiąc w Domu Nocy. Ten miesiąc był dla niej pełen wrażeń. Musiała uratować swojego byłego chłopaka, zmierzyć się z wyjątkowo wredną adeptką - Afrodytą i zrozumieć czemu widzi duchy zmarłych adeptów. Poradziła sobie idealnie z dwoma pierwszymi zadaniami. Jednak ostatnie nie poszło po jej myśli. Nadal nie wie dlaczego zobaczyła duchy Elliotta i Elizabeth. Nikomu nie powiedziała o swoich widzeniach oprócz swojej najlepszej przyjaciółki. Obie miały rozwiązać tę zagadkę, lecz Zoey została przywódczynią Cór Ciemności. Jest to bardzo zaszczytny tytuł i niosący ze sobą wiele nowych obowiązków. To właśnie te obowiązki sprawiły, że badania nad dziwnymi zjawami zostały zaniechane przez przyjaciółki. Tym bardziej że w życiu przywódczyni pojawił się ktoś jeszcze -  wyjątkowo przystojny i utalentowany nauczyciel, który wyraźnie jest nią zainteresowany. W dodatku pozostaje jeszcze problem Skojarzenia z byłym chłopakiem i jest jeszcze jej obecny chłopak - Erik. Te wahania uczuć powodują, że Zoey gubi się w swoim własnym życiu. Jednak mimo to zauważa nietypowe zachowania swojej mentorki - Neferet. Czy na pewno ona jest wobec niej całkowicie szczera? Kim są te duchy? I kogo wybierze Zoey?

Serię "Dom Nocy" poleciła mi moja koleżanka. Bardzo ją chwaliła. Właśnie dlatego zdecydowałam się kilka lat temu kupić pierwszą część tej serii. Bardzo szybko ją przeczytałam. Niestety nie oznacza to, że książka była aż tak dobra. Wręcz przeciwnie. Wyjątkowo się zawiodłam. Nie miałam w planach przeczytania kolejnej części, jednak słyszałam coraz więcej pozytywnych opinii o całej serii, co mnie skłoniło do przeczytania "Zdradzonej". Było lepiej? Trochę tak, ale to nie zmienia faktu, że książka jest przeciętna, wręcz użyję sformułowania kiepska. 

Może zacznę od plusów, bo jednak jakieś były. Powieść jest naprawdę sporo lepsza od swojej poprzedniczki. Język nie jest już tak banalny i beznamiętny. Zdarza się coraz więcej opisów, których mi brakowało. Powinnam poczuć klimat mroku, który panuje w tej szkole. Tutaj miałam chociaż namiastkę tego. Uważam, że gdyby odpowiednie opisy pojawiły się w większej ilości, to książka nabrałaby niepowtarzalnej atmosfery. I w tym miejscu kończą się jakiekolwiek plusy. Najbardziej mnie denerwowały niektóre słowa. Dziwnie to brzmi, ale pojedyncze słowa zaważyły na całym stylu autorek. Choć może powinnam raczej obwinić tłumacza. Zdarzało się, że wreszcie wciągnęłam się w książkę, zaczynałam żyć w niej, a tu nagle słowo, które kompletnie nie pasuje do danego fragmentu. Jakby nagle ktoś przyszedł, wymyślił sobie dowolne słowo i wstawił je gdziekolwiek. Dokładnie takie miałam odczucie. 

Poza tym cała powieść była nierealna. Nie chodzi mi o to, że w naszym świecie nie mogłaby się wydarzyć. Na tym polega fantastyka. Ale niektóre zachowania postaci nie pasowały do sytuacji. Były całkowicie odmienne od typowych zachowań, odruchów ludzkich, co bardzo mnie irytowało. I pomijam dialogi, które były fatalnie napisane i nie pasujące do kontekstu. Powinnam też zwrócić uwagę na wątek miłosny. Nie jestem miłośniczką romansów, ale prawdziwą miłość umiem docenić we wszelkiej literaturze. Ona jest częścią naszego życia i nikt tego nie zmieni. Właśnie dlatego jestem tak bardzo zdenerwowana, że autorki pokazały ją w tak płytki i irytujący sposób. Nawet zwykłe zakochanie naiwnej nastolatki tak nie wygląda. Słowo "naiwność" jest o wiele za słabe na określenie tego trójkąta, a raczej czworokąta miłosnego. Naprawdę ten wątek wyjątkowo mnie zniechęcił do książki. Miałam momenty, gdy chciałam po prostu odłożyć książkę i chyba żałuję, że tego nie zrobiłam. 

Sami pewnie domyślacie się, że nie polecam tej serii. Uważam, że przeczytanie jej to marnowanie cennego czasu. Jest o wiele więcej dobrych książek, która naprawdę warto przeczytać. Szkoda pieniędzy na kupno tej serii. Choć muszę przyznać, że bardzo ładnie wygląda na półce. Nie wiem, czy przeczytam kolejne części. Mam bardzo łatwy dostęp do nich, więc pewnie skuszę się jednak na dalszy ciąg. Nie lubię zostawiać niedokończonych cyklów. Jednak potrzebują czasu, by nabrać choć trochę chęci do niej.  

Książka przeczytana w ramach wyzwania:     

wtorek, 9 września 2014

Hera moja miłość


Tytuł: "Hera moja miłość"

Autor: Anna Onichimowska

Kategoria: literatura dziecięca 

Ocena: 7,5/10
















Rodzina Niwickich wiedzie piękne i dostatnie życie. Mają wszystko: piękny dom, idealny ogród, dwa drogie samochody i dwóch synów. No właśnie. Czy można osoby wymienić razem z rzeczami? Czy miłość jest materialna? Grażyna - matka chłopców wychowywała się w skrajnej biedzie. Gdy osiągnęła pełnoletność, obiecała sobie, że nie pozwoli żyć swoim dzieciom w takich warunkach. Dotrzymała obietnicy, jednak po drodze zapomniała, że istnieje takie coś jak poczucie bezpieczeństwo, bliskości drugiej osoby, a przede wszystkim uczucie, uczucie zwane miłością. Nawet nie zdawała sobie sprawy do czego może doprowadzić takie zachowanie. A jej mąż? Głowa rodziny? Oczywiście jest dobrze wykształcony, pracuje na wysokim stanowisku, ma pieniądze. Czego chcieć więcej? Przecież to nieważne, że codziennie pije, że wraca z ważnych wyjazdów służbowych w bardzo złym stanie. Liczą się pozory... Nic więcej. Może właśnie takie zachowanie spowodowało, że ich starszy syn zaczął brać narkotyki, co przyniosło tragiczne skutki dla całej rodziny. 

Książkę wypożyczyłam z biblioteki. Poprosiłam bibliotekarkę o polecenie czegoś naprawdę dobrego. Miałam nadzieję, że poleci mi coś sławnego, co mi umknęło, coś co zmieniło jej życie. Wtedy spytała się mnie o wiek. Nie lubię jak ktoś dopasowuje książki do mojego wieku. Uważam się za dość dojrzałą osobę. Może nie jestem dorosła i brakuje mi doświadczenia, ale staram się rozumieć otaczający nas świat i przede wszystkim ludzi. Dla mnie nie ma znaczenia, czy to książka dla dorosłych, czy dla dzieci. Obie niosą przesłania, które przybliżają mnie do odkrycia świata. Dlatego byłam trochę zła, że od razu ocenia po wieku. Nie tego potrzebuję. Jednak książka dała mi porządną lekcję, którą długo będę pamiętać. 

Narkotyki stały się ostatnio dość powszechnym tematem. Coraz łatwiej jest je zdobyć, jest ich coraz więcej na rynku i niestety coraz więcej ludzi je bierze, przede wszystkich tych młodych. To jest przerażające zjawisko. Wszyscy znamy te historie. Na początku jest naprawdę fajnie, wręcz fantastycznie. A później? Piekło. W tej książce jet potwierdzona ta teza, ale trochę z innej perspektywy. To jest naprawdę duży plus tej powieści, bo to nie jest utarta historia, którą dorośli karmią młodzież na każdym spotkaniu o narkotykach. Zaczyna się inaczej i inaczej się kończy. Największym szokiem jest fakt, że to wielkie zło, które ma się zdarzyć, nie dzieje się na końcu książki, tylko w połowie. Naprawdę jest to szokujące. Wielkie brawa dla autorki. Właśnie to wywołuje tak wielkie wrażenie. Miałam w pewnym momencie zamiar odłożyć książkę, bo nie dawałam rady emocjonalnie, ale nie mogłam. Czułam się zobowiązana do przeczytania tej powieści. Dla tych ludzi... To im byłam to winna. Nie sobie, nie autorce, tylko im. 

Niesamowicie zżyłam się z głównym bohaterem - Jackiem. Nie mogłam go zrozumieć, ale bardzo chciałam. Dopiero gdy przeczytałam to opowiadanie zrozumiałam, że nie mogłam wiedzieć, dlaczego to robi. On sam tego nie wiedział. Na tym polegał problem - brak zrozumienia. Książka na początku była "pod linijkę". Wszystko idealnie musiało do siebie pasować. Później zaczął się chaos. Czasami on mnie po prostu przerażał, nie byłam w stanie go uporządkować. To nie był błąd autorki, tylko jej zamysł. Mogliśmy się poczuć jak Jacek - cały czas w chaosie własnego życia.

Książka nie była doskonała. Zawierała wiele błędów. Nie były one drastyczne, ale jednak były. Nie będę tutaj ich opisywać, bo nie o to chodzi. Uważam, że tę książkę powinien przeczytać KAŻDY. Nie jestem nastolatką, którą ciągnie do narkotyków, alkoholu, czy papierosów, lecz muszę przyznać, że ostrzeżenie zawarte w tej historii spełniło swoją funkcję. Tym bardziej że jest ono oparte na prawdziwych faktach. Tak, to wszystko się wydarzyło. Dorośli zapewne powiedzą, że nie dla nich takie opowiadania. Mylą się. Mają dzieci, mężów, żony, siostry. To nie jest tylko i wyłącznie historia o narkotykach. To historia o życiu i naszych problemów. Ja nie polecam tej książki. Uważam, że to oczywiste, że trzeba ją przeczytać.

Książka przeczytana w ramach wyzwania:   





niedziela, 7 września 2014

Kłamca

'' Kłamca ''
Jakub Ćwiek 


'' Odkąd nie ma Boga, anioły nie grają fair. I to tłumaczyłoby obecność Kłamcy...
Ocalony po szturmie na Valhallę Loki – adoptowany syn Odyna, patron oszustów i zdrajców – postanawia przystać do zwycięzców i staje się anielskim chłopcem na posyłki.
Szybko jednak okazuje się, że w świecie, gdzie zabłąkane, mitologiczne bóstwa bratają się z piekielnymi demonami, niezwykłe zdolności boga kłamstwa służyć mogą znacznie ważniejszym celom. Wyćwiczone sztuczki doskonale dezorientują wroga, a bezwzględność i pogarda wobec regulaminów i zasad czynią go naprawdę groźnym przeciwnikiem zła i występku. Tak przynajmniej sądzą archaniołowie, coraz bardziej zależni od pomocy nowego sojusznika. I może mają rację… '' 


 Loki - bóg kłamstwa i sprytu - zostaje uratowany w czasie napadu na Valhallę przez wroga swego ojca - Anioła. To od niego Loki otrzymuje  propozycję nie do odrzucenia. Wykonując brudną robotę Loki ma szansę się wzbogacić. Piórami. No i kto odrzuciłby taką pracę ? 
Zapewne Bogowie z sercem. Ale Loki nie ma skrupułów. 
Co wyniknie z jego działań ? Czy pewne sytuacje będą w stanie zmienić charakter Lokiego ?

 O Jakubie Ćwieku jeszcze nigdy nie słyszałam. Zapytana właśnie o tego autora, zapewne stałabym osłupiała z burakiem na twarzy, nie widząc co odpowiedzieć. A dzisiaj ? Oszalałabym ze szczęścia, wykrzykując jaki to Loki nie jest wspaniały.

A wracając do początku. Okładka - dość wystrzałowa, choć na początku sprawia wrażenie odpychającej. Ale trzeba przyznać, z fabułą współgra stuprocentowo.
Bohaterem książki jest Kłamca, a szczególniej nordycki bóg oszustw oraz śmierci, Loki. Jego charakter zrobi wrażenie zapewne na niejednym czytelniku. Opryskliwość, irytacja, złośliwość, bezczelność i nieuczciwość to zapewne nie za bardzo pozytywna mieszanka. Ale połączona z Lokim ? Staje się cudem ludzkości. Bo jak można nie zauważać bohatera, który nosi w sobie seksapil, spryt, a jego głowa jest wypełniona tysiącami dowcipów ? Tak, Loki to napewno bohater, którego nie jesteśmy w stanie zapomnieć.

''- W Niebo też nie wierzę.
- Jakoś niespecjalnie przeszkadza mu to istnieć.''


Połączenie świata nowoczesnego z światem mitów wcale nie jest trudnym zadaniem. Przecież setki autorów w swych książkach gwarantuje nam właśnie taką tematykę. Lecz brawa dla Jakuba. Jego powieść mimo pospolitości gwarantuje nam coś wyjątkowego. Współpracę Kłamcy z archaniołami. Pomysł - cudo. Nareście otrzymujemy coś innego. Oderwanego od popularnego schematu. Współpracę zła z dobrem. A dobro wcale nie wygląda tak jak powinno. To tak jakbyśmy ujrzeli anioła z wieloma skazami na ciele jak i w duszy. Archanioła splamionego złem. I boga śmierci z przebłyskami dobra.

''- Pan narusza moją prywatność! Proszę stąd natychmiast wyjść albo zaraz zadzwonię na policję.
Przybysz westchnął ciężko.
- Ciekaw jestem, co im powiesz. "Przepraszam, panie władzo, ale przyszedł do mnie jakiś facet i nie pozwala mi się powiesić"?''


'' Kłamca '' składa się z kilku historyjek, które po jakimś czasie łączą się w jedność. A w żadnej z nich nie brakuje brutalności i miłości. Sprytu i pożądania. Spiskowania i imprezowania. Każda historyjka niesie ze sobą inne przesłanie. A zawarte w niej brutalne sceny, przezwiska i masa tego typu sytuacji tylko dodają książce uroku. Tak wiem. Zabrzmiało to dość dziwnie. Jedno drugie się wyklucza, ale to prawda.

Jedynym minusem, którego dopatrzyłam się w powieści jest rozpoczęcie ( chodzi o 1 rozdział, nie o prolog ) jakby urwane w połowie zdania. Ni stąd, ni zowąd wyrasta przed nami Anioł zmierzający na Vallhalę oraz krwawiący Loki. Zestaw brutalny i wzruszający, którego powstania nie mogliśmy ujrzeć.

Jakub pisze dość lekkim piórem. Przez co książkę czyta się mego szybko, tym bardziej, że na każdej stronie znajdziemy tysiące przecudownych dowcipów i ripost Lokiego.
Opisy są łatwe do zrozumienia. Dzięki Bogu nie psują efektu całej pracy autora.
Jednym słowem książka to cudo. Warto ją przeczytać. Jak najbardziej polecam. :)

Moja ocena :
9/10




czwartek, 4 września 2014

Gwiazd naszych wina


Tytuł: "Gwiazd naszych wina"

Autor: John Green

Kategoria: Literatura dziecięca

Film: Gwiazd naszych wina

Premiera: 6 czerwca 2014 r. (Polska)

Ocena: 7/10













Hazel jest chora na raka. Już od jakiegoś czasu nie chodzi do szkoły. Codziennie musi mieć przy sobie butlę z tlenem i wąsy. Jej płuca nie są w stanie same oddychać. Większość czasu spędza na czytaniu jednej i tej samej książki oraz oglądaniu programów rozrywkowych w telewizji. Jej mama sądzi, że popadła w depresję. Właśnie dlatego wysyła ją na grupę wsparcia. Jednak Hazel uważa, że to strata czasu. Każde spotkanie jest tak samo nudne i przygnębiające. Jednak raz spotkanie robi się sporo ciekawsze, ponieważ po raz pierwszy pojawia się tam pewien tajemniczy chłopak - Augustus Waters. Lecz to nie koniec atrakcji... Wyraźnie jest zainteresowany Hazel. Przekomarza się z nią, a następnie zaprasza do siebie do domu. Dziewczyna jest nim zafascynowana, tym bardziej że na jednej "randce" się nie kończy. Spotykają się coraz częściej, co owocuje najpierw przyjaźnią, a później nieśmiałą miłością. Jednak oboje zapominają, że są chorzy na raka, a ta choroba nie poddaje się tak łatwo.

Nie wiem, czy jest jakaś osoba, która przynajmniej raz nie słyszała o "Gwiazd naszych wina". Książka sama w sobie jest bardzo popularna, a ekranizacja, która weszła w czerwcu do naszych kin, dodała jeszcze jej prestiżu. Słyszałam wiele pozytywnych opinii o tej książce. Zazwyczaj w takich przypadkach od razu chcę przeczytać taką powieść i robię wszystko co w mojej mocy, by ją zdobyć. Tym razem tak nie było. Nic mnie w niej nie zachęcało, a fakt, że napisał ją John Green zniechęcał mnie. Nie przepadam za jego stylem. No ale wreszcie uległam. Dobrze zrobiłam? Myślę, że tak. Lecz mimo to bardzo się na niej zawiodłam. Jednak najpierw zaczną od plusów.

Bardzo mi się podoba temat powieści. Opowiada przecież o dzieciach chorych na raka. W codzienny życiu większość z nas jest wyobcowana z takiego tematu. Zdajemy sobie sprawę, że ludzi chorują na tę złośliwą chorobę, ale jeśli nas to nie dotyczy, to bardzo łatwo o tym zapominamy. A trzeba o tym pamiętać. Takich ludzi jest naprawdę dużo i potrzebują oni pomocy - finansowej, ale i psychicznej. Takich książek jest za mało. Powinno być ich więcej. Bardzo mi się podoba, że Green poruszył tak ważny temat. Poza tym wymyślił historię, która wstrząsa i uświadamia nam wiele rzeczy, o  których nagminnie zapominamy. Pozwala nam poznać życie ludzi, których dotknęła ta tragedia. Nie jest ono normalne, ale nie jest też tak wcale różne od naszego. Po prostu ci ludzie mają więcej przeszkód niż my i muszą z nimi dzień w dzień walczyć. Są niesamowici i silni, ale są też normalni - tacy jak my. Mają swoje marzenia, rodziny, życie. Często właśnie o tym zapominamy.

I tu się raczej jak dla mnie kończą plusy książki. Historia jest niesamowita, ale moim zdaniem Green bardzo skutecznie ja spłycił i źle opowiedział. Miał świetny pomysł, piękny i wzruszający materiał, ale nie wykorzystał go. To się prosi o dopracowanie, pogłębienie. Zdaję sobie sprawę, że ta jest książka dla młodzieży. Nawet jest zaliczana do literatury dziecięcej. Nie powinna być zbyt trudna i głęboka. Jednak powinno być jakieś większe rozwinięcie. Wtedy dodałoby to głębi i pozwoliło zrozumieć poważne sprawy. Kolejną sprawą jest sam styl. Jest wyjątkowo prosty, co raczej nie powinno przeszkadzać w tej książce, ale to wszystko się gryzie. Green używa wiele trudnych, mało zrozumiałych słów, które nagle utrudniają czytanie, mimo że przed chwilą czytało się idealnie. To bardzo się rzuca w oczy. 

Książka nie podobało mi się tak bardzo, jak się spodziewałam. Naprawdę nie rozumiem tego całego zachwytu nad nią. Jednak mimo to uważam, że każdy powinien ją przeczytać. Jak wcześniej pisałam, jest na ważny temat, a wcale nie tak częsty w literaturze i ostatecznie jest tam jakaś głębia naszego życia, tylko jest bardzo dobrze zakopana. Dla niektórych może być bardzo wzruszająca, choć przyznaję się, że nie było ani jednego momentu, który mnie wzruszył, a tym bardziej takiego, w którym bym płakała. Czyta się ją szybko. Jeśli ktoś się bardzo uprze bez większego problemu przeczyta ją w jeden wieczór. Skłania nas do refleksji, ale też przygnębia. Jest dość specyficzna.          

Książka przeczytana w ramach wyzwań:         








   

wtorek, 2 września 2014

wyzwanie autorkskie





 Najpierw czytam,
Później Oglądam.




Witajcie. :)
Od jakiegoś czasu wraz z Elfikiem myślałyśmy nad stworzeniem jakiegoś wyzwania.
I tak od dzisiaj możecie brać w nim udział.
Cały regulamin znajdziecie w podstronie '' Wezwanie Autorskie '' [TUTAJ] , która znajduje się po lewej stronie. :)

Natomiast tutaj przyjmujemy linki do recenzji podlegających wyzwaniu.
W komentarzu należy podać :
  • tytuł książki
  • autora książki
  • link do recenzji. 
Każde zgłoszenie recenzji zostaje dopisane do poniższej listy, a następnie jest natychmiastowo usuwane.
A pod koniec każdego miesiąca w nowym poście odnajdziecie jego podsumowanie zawierające wszystkie Wasze recenzje podlegające wyzwaniu.
Miłej zabawy ! :)

Lista przeczytanych książek :
  •  Katherine Parker :
             Piękne istoty - Kami Garcia & Margaret Stohl