Tytuł: Mity nordyckie
Autor: Mateusz K. Sawczyn
Kategoria: Mitologia
Wydawnictwo: SBM
Liczba stron: 368
Ocena: 8/10
Gdy trafiam na mitologię, pojawia się w mojej głowie refleksja na temat wiary i jej potęgi. Odkąd pamiętam, mitologia czy to grecka, rzymska, egipska i inne które poznałam, wydawała mi się dość śmieszna. A raczej śmieszne, że kiedyś ludzie w to wierzyli. Jednak jak zaczynam się wgłębiać w tę tematykę, to zdaję sobie sprawę, że to coś więcej niż specyficzne opowieści. Wtedy pojawia się też myśl, że teraz też jest wiele religii, wiele wierzeń i ona opierają się na swoich własnych historiach, w które mocno wierzymy. Wtedy to wszystko jest fascynujące i przede wszystkim przestaje być śmieszne, staje się niesamowite i godne uwagi. Między innymi właśnie dlatego czuję mocne przyciąganie do najróżniejszych mitologii – od formy bardziej naukowej, po formę fabularną. Tym razem przyszedł czas na powtórzenie mitologii nordyckiej.
Bardzo się cieszę, że zostały wydane "Mity nordyckie" Mateusza Sawczyna. Dotychczas moja wiedza o nich pochodziła od Gaimana, a jednak jest dość mocno fabularyzowana oraz z popkultury. Brakowało mi czegoś takiego jak dzieło słynnego Parandowskiego. Ta książka jest odpowiedzią na tę moją potrzebę. Czemu?
Może zaczynając moją standardową konstrukcją, zacznę od stylu pisania. Jest on niezmiernie trudny i jakkolwiek paradoksalnie to brzmi – właśnie tego oczekiwałam. To już nie jest bajka dla dzieci, przystępna historia o bohaterów, tylko dość konkretne tekst i wierzenia. Nie jest to forma naukowa, gdzie tylko specjaliści zrozumieją o co chodzi, jednak nie jest to też forma zrozumiała dla każdego. Wymaga przede wszystkim olbrzymiego skupienia przy czytaniu i łączenia faktów. Dla mnie okazało się to dość skomplikowane, ale też dawało olbrzymią satysfakcję i tak naprawdę to początki były najtrudniejsze. W kolejnych etapach odnajdywałam się o wiele lepiej. Lecz główną trudnością okazały się nazwy własne. Te wszystkie imiona, nazwy miejsc, to dla mnie stanowczo za dużo. W ogóle nie mam pamięci nawet do polskich imion. Na szczęście na wklejce książki znajduje się mapa i drzewo genealogiczne. To było zbawieniem.
Same treści są niezwykle fascynujące. Oczywiście to kwestia gustu czytelniczego i zainteresowań. Dla osób nie posiadających takiej pasji, byłaby to wyjątkowo ciężka książka. Niemniej jak dla mnie jest to właśnie książka, która przedstawia treści w sposób konkretny i odrywa się od jakiś schematycznych, popkulturowych wyobrażeń. Gdy czytałam, miałam poczucie, że tworzył to specjalista i to właśnie była dla mnie wyjątkowo wartościowe. Nie mam wiedzy, by zweryfikować te treści, ale przede wszystkim nie mam takiej potrzeby, bo miałam poczucie, że ufam autorowi. W ogóle jestem pod wrażeniem tego, jak wiele pracy wymaga stworzenie tego typu pozycji. Przecież to bez wątpienia wiele lat pracy, poszukiwań, tłumaczeń i też rozbudowana umiejętność łączenia faktów.
Jak sami czytacie, jestem pod olbrzymi wrażeniem "Mitów nordyckich" w wydaniu Mateusza Sawczyka. Czuję się dumna, że przeczytałam tę pozycję i pogłębiłam swoją wiedzę. Jeśli interesuje Was mitologia, to naprawdę myślę, że to fantastyczny wybór, który przyniesie ze sobą wiedzę, ale też rozrywkę poprzez piękno tych opowieści,
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Mity lubiłam już od dziecka. Babcia czytała mi Parandowskiego. Prace magisterską pisałam o trzech największych tragikach greckich o ich dramatach, a wszystko było oparte na mitach. Mitologia nordycka też jest fajna. Mój kumpel żywo się tym interesował. Interesująca książka.
OdpowiedzUsuńKasia Dudziak, Kasinyswiat
Ja za mitami nie przepadam.
OdpowiedzUsuń