Tytuł: Codziennik Małych Kobietek
Autor: Louisa May Alcott
Przekład: Joanna Wadas
Cykl: Małe Kobietki
Kategoria: Literatura piękna
Wydawnictwo: Wydawnictwo MG
Liczba stron: 300
Ocena: 7/10
Czy planujecie sobie dzień? Osobiście zazwyczaj się staram, ale nie do końca jestem przekonana do tego, jak to robię. Zazwyczaj wpisuję mnóstwo zadań, często nieprzyjemnych, zapomnianych... Wyobrażacie sobie, jak szybko taki dzień staje się irytujący, smutny i rozczarowujący? Jeszcze przed śniadaniem! A przecież w ogóle nie o to chodzi. Planowanie jest ważne i wiele ułatwia, ale jak to zrobić, by miało sens? I było przyjemne? Stanowczo zacząć od poszukania dobrego sposobu, a nie mojego.
Jednak skąd u mnie dzisiaj ta tematyka? Jest podyktowana książką, która jakiś czas temu trafiła w moje ręce. I mam tutaj na myśli "Codziennik Małych Kobietek". Jak pewnie część z Was doskonale wie, jestem olbrzymią fanką Louisy May Alcott i jej powieści. Cykl "Małe Kobietki" jest mi w szczególności bliski, więc czułam pewien rodzaj radości, że mogę się w niego zagłębić jeszcze bardziej i to trochę w nietypowej formie.
Co do samego pomysłu mam dość mieszane odczucia, ponieważ właśnie przez sentyment do książek pisarki widzę tę jako coś fantastycznego. Niemniej mam też to przykre odczucie, że takie dodatki są jednak pewnym rodzajem zabiegu marketingowego, który ma na celu utrzymaniu popularności i dodatkowy zarobek. Mimo że ostatecznie dobrze oceniam "Codziennik Małych Kobietek" to nie potrafię oderwać się od wizji pieniędzy, które za tym idą. Co sądzicie?
Ale czym tak naprawdę jest ten "Codziennik Małych Kobietek"? Bo to dość nietypowe stwierdzenie. Znajdują się w nim przede wszystkim różne fragmenty książek związane z samymi bohaterkami, ale też okresami w ich życiu oraz okresami związanymi z danymi porami roku. Dzięki temu mogłam ponownie cofnąć się do momentu, gdy po raz pierwszy poznawałam cztery niesamowite siostry. Wspomnienia przywołują pewien rodzaj początkowej frustracji, która z czasem przemieniła się w oczarowanie. Nie mogę zapomnieć o tym niesamowitym cieple towarzyszącym mi podczas czytania powieści. Pojawia się we mnie nostalgia, ale też przypomnienie pewnych wartości reprezentowanych przez pisarkę, które i ja podzielam. Całość daje poczucie, że są elementy ważne w życiu i najważniejsze. Należy nie zapominać, które z nich są najważniejsze.
Same wydanie również robi piorunujące wrażenie. Od początku ceniłam te płócienne okładki. Dawały mi poczucie starej książki, a ja niezmiernie szanuję stare książki. Mają one w sobie duszę. Tym bardziej że "Codziennik Małych Kobietek" idealnie pasuje do pozostałych wydań. W środku książki znajdują się różne zachwycające ilustracje i małe dodatki. Widać tę niezwykłą dbałość o szczegóły. Miałam wrażenie, że aż szkoda w takiej książce pisać, a przecież tak jak dziennik i ona została przeznaczona do tego, by strony zostały zapełnione czyjąś duszą.
Mam pewne wcześniej wymienione wahania co do tej książki, ale mam też swój własny sentyment, więc ostatecznie cieszę się, że i ja posiadam ten dodatek. Jeśli jesteście fanami twórczości Louisy May Alcott, to pewnie i Wam przypadnie do gustu.
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem MG
Planowanie słabo mi wychodzi.
OdpowiedzUsuń