Tytuł: "Gwiazd naszych wina"
Autor: John Green
Kategoria: Literatura dziecięca
Film: Gwiazd naszych wina
Premiera: 6 czerwca 2014 r. (Polska)
Ocena: 7/10
Hazel jest chora na raka. Już od jakiegoś czasu nie chodzi do szkoły. Codziennie musi mieć przy sobie butlę z tlenem i wąsy. Jej płuca nie są w stanie same oddychać. Większość czasu spędza na czytaniu jednej i tej samej książki oraz oglądaniu programów rozrywkowych w telewizji. Jej mama sądzi, że popadła w depresję. Właśnie dlatego wysyła ją na grupę wsparcia. Jednak Hazel uważa, że to strata czasu. Każde spotkanie jest tak samo nudne i przygnębiające. Jednak raz spotkanie robi się sporo ciekawsze, ponieważ po raz pierwszy pojawia się tam pewien tajemniczy chłopak - Augustus Waters. Lecz to nie koniec atrakcji... Wyraźnie jest zainteresowany Hazel. Przekomarza się z nią, a następnie zaprasza do siebie do domu. Dziewczyna jest nim zafascynowana, tym bardziej że na jednej "randce" się nie kończy. Spotykają się coraz częściej, co owocuje najpierw przyjaźnią, a później nieśmiałą miłością. Jednak oboje zapominają, że są chorzy na raka, a ta choroba nie poddaje się tak łatwo.
Nie wiem, czy jest jakaś osoba, która przynajmniej raz nie słyszała o "Gwiazd naszych wina". Książka sama w sobie jest bardzo popularna, a ekranizacja, która weszła w czerwcu do naszych kin, dodała jeszcze jej prestiżu. Słyszałam wiele pozytywnych opinii o tej książce. Zazwyczaj w takich przypadkach od razu chcę przeczytać taką powieść i robię wszystko co w mojej mocy, by ją zdobyć. Tym razem tak nie było. Nic mnie w niej nie zachęcało, a fakt, że napisał ją John Green zniechęcał mnie. Nie przepadam za jego stylem. No ale wreszcie uległam. Dobrze zrobiłam? Myślę, że tak. Lecz mimo to bardzo się na niej zawiodłam. Jednak najpierw zaczną od plusów.
Bardzo mi się podoba temat powieści. Opowiada przecież o dzieciach chorych na raka. W codzienny życiu większość z nas jest wyobcowana z takiego tematu. Zdajemy sobie sprawę, że ludzi chorują na tę złośliwą chorobę, ale jeśli nas to nie dotyczy, to bardzo łatwo o tym zapominamy. A trzeba o tym pamiętać. Takich ludzi jest naprawdę dużo i potrzebują oni pomocy - finansowej, ale i psychicznej. Takich książek jest za mało. Powinno być ich więcej. Bardzo mi się podoba, że Green poruszył tak ważny temat. Poza tym wymyślił historię, która wstrząsa i uświadamia nam wiele rzeczy, o których nagminnie zapominamy. Pozwala nam poznać życie ludzi, których dotknęła ta tragedia. Nie jest ono normalne, ale nie jest też tak wcale różne od naszego. Po prostu ci ludzie mają więcej przeszkód niż my i muszą z nimi dzień w dzień walczyć. Są niesamowici i silni, ale są też normalni - tacy jak my. Mają swoje marzenia, rodziny, życie. Często właśnie o tym zapominamy.
I tu się raczej jak dla mnie kończą plusy książki. Historia jest niesamowita, ale moim zdaniem Green bardzo skutecznie ja spłycił i źle opowiedział. Miał świetny pomysł, piękny i wzruszający materiał, ale nie wykorzystał go. To się prosi o dopracowanie, pogłębienie. Zdaję sobie sprawę, że ta jest książka dla młodzieży. Nawet jest zaliczana do literatury dziecięcej. Nie powinna być zbyt trudna i głęboka. Jednak powinno być jakieś większe rozwinięcie. Wtedy dodałoby to głębi i pozwoliło zrozumieć poważne sprawy. Kolejną sprawą jest sam styl. Jest wyjątkowo prosty, co raczej nie powinno przeszkadzać w tej książce, ale to wszystko się gryzie. Green używa wiele trudnych, mało zrozumiałych słów, które nagle utrudniają czytanie, mimo że przed chwilą czytało się idealnie. To bardzo się rzuca w oczy.
Książka nie podobało mi się tak bardzo, jak się spodziewałam. Naprawdę nie rozumiem tego całego zachwytu nad nią. Jednak mimo to uważam, że każdy powinien ją przeczytać. Jak wcześniej pisałam, jest na ważny temat, a wcale nie tak częsty w literaturze i ostatecznie jest tam jakaś głębia naszego życia, tylko jest bardzo dobrze zakopana. Dla niektórych może być bardzo wzruszająca, choć przyznaję się, że nie było ani jednego momentu, który mnie wzruszył, a tym bardziej takiego, w którym bym płakała. Czyta się ją szybko. Jeśli ktoś się bardzo uprze bez większego problemu przeczyta ją w jeden wieczór. Skłania nas do refleksji, ale też przygnębia. Jest dość specyficzna.
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Mnie też się wydaje, że autor ma pewną tendencję do spłycania... Tej jeszcze akurat nie czytałam, ale może kiedyś spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńKolejny raz widzę tę książkę u kogoś, aż grzesz wreszcie się za nią nie zabrać! Muszę nadrobić zaległości i to jak najszybciej, dziękuję za recenzje! Chociaż to spłycenie i źle opisanie, ach, trochę mnie nie zachęca do czytania...
OdpowiedzUsuńhttp://dzikie-anioly.blogspot.com/
Kocham książkę, czytałam ją tysiące razy. Film jest przeciętny, ale, wyjątkowo, zgadzam się z Tobą :D
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Ja mam jakąś blokadę. Nie mogę się zabrać za jej czytanie. Mam nadzieję, że to szybko minie.
OdpowiedzUsuńPlanuję ją przeczytać i to uczynię. Problem tylko pojawia się w kwestii - kiedy :)
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę i mi się podobała, ale mniej niż film :). Mam w planach również inne książki autora.
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Mi się podobała bardziej niż Tobie. Film także, chociaż wg mnie nic nie pobije swojego pierwowzoru. Green zdecydowanie ma coś w sobie.
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie "ciągnie" do tej książki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie do wyzwania, ale chyba nie dam rady wziąć udziału. Musicie mi wybaczyć :)
Mam zamiar się z nią zapoznać niebawem. Jedni ją zachwalają pod niebiosa, inni nie - jak przeczytam to sama się przekonam ;)
OdpowiedzUsuńMyślimy podobnie, też wczoraj ją recenzowałam:) Wiek i doświadczenie życiowe na pewno wpływają na odbiór tej książki :) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJak na razie czytałam tylko jedną książkę Green;a - 19 razy Katherine - i byłam nią zachwycona. Strasznie spodobał mi się styl autora. Ta książka jeszcze przede mną i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w formie ebooka (nie przepadam za nimi :(() ale kiedyś na pewno przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńNie znam pana Greena, ale ostatnio sporo słyszę o jego książkach. Jest to faktycznie ważny temat i mi niestety bliski, więc pewnie po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystkie książki Greena, ale muszę przyznać, ze ta wybija się ponad pozostałe ;)
OdpowiedzUsuńA wszyscy tak uwielbiają jego powieści, bo są takie "głębokie"...
OdpowiedzUsuńMnie się strasznie podobała! Przede mną jeszcze film.
OdpowiedzUsuńJako jedna z niewielu jej jeszcze nie czytałam, ale oczywiście mam w planach :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ją już jakiś czas temu i uważam, że to świetna, uwrażliwiająca książka. Nie jest dziełem literackim, ale chyba nie o to w takich książkach chodzi.
OdpowiedzUsuńUciekam od tej książki, wydaje mi się przesłodzona, przechwalona i w ogóle nie wart uwagi. Poczekam lepiej, aż jej wielki rozgłos minie i wtedy być może na spokojnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Gwiazd Naszych Wina" wtedy, kiedy jeszcze nie była tak bardzo popularna i mi się spodobała :) Może to dlatego, że nikt jej tak nie wychwalał i nie miałam w związku z tym takich wysokich oczekiwań.Ale zgadzam się z Tobą, iż John Green miał świetny pomysł, ale mógł to lepiej wykonać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
http://alpakowerecenzje.blogspot.com
Wszyscy czytają tą książkę i polecają. Dlatego się jej boję, boję się, że mnie nie poruszy ;)
OdpowiedzUsuń