piątek, 23 kwietnia 2021

Pod pokładem – Sophie Hardcastle

 

Tytuł: Pod pokładem

Autor: Sophie Hardcastle

Przekład: Ewa Borówka

Kategoria: Literatura piękna 

Wydawnictwo: Mova

Ocena: 6/10

"Pod pokładem" otrzymałam w ramach współpracy z TaniaKsiążka.pl






Nie ma co udawać – w naszym świecie stereotypy istnieją i prowadzą do cierpienia oraz często niesprawiedliwych, złych czynów. Wkładanie w ramy, uprzedzenia i uważanie się za lepszego mogą prowadzić do ścieżki, gdzie nie ma litości, do zapomnienia, że po drugiej stronie tej historii jest ktoś więcej, ktoś, kto stanie się ofiarą. Czy to nie czas, by wreszcie z tym skończyć? By wreszcie przestać usprawiedliwiać? Żeby wreszcie zacząć działaś i doprowadzić świat do słusznego postępu? To retoryczne i górnolotne pytania, ale wierzę, że mogą być wyjściem do poprawy. 

Olivia właśnie kończy studia i dostała propozycję wspaniałego stażu w prestiżowej firmie. Wszyscy bliscy są z niej dumni i nawet nie biorą pod uwagę, że ona może nie chcieć go przyjąć. Gdy wątpliwości wreszcie padają z ust młodej kobiety, wywołuje to kłótnię. Olivia na drugi dzień budzi się pijana na małym statku i poznaje niezwykłego, starszego mężczyznę. Rozpoczyna to podróż Olivii przez życie, gdzie piękno miesza się z koszmarem, gdzie trudno przebić niekończącą się ciszę, gdzie nikt nie słyszy krzyku. Czy Olivia poradzi sobie z doznanymi przeżyciami? Czy da się zakończyć cierpienie? I czy po niektórych wydarzeniach da się żyć dalej? 

Książka od razu przyciągnęła mnie swoją tematyką. Wiedziałam, że to powieść dla mnie, która da mi wiele tematów do przemyśleń. Z tego względu nie wahałam się i przy pierwszej możliwej okazji czytałam. Czy moje czytelnicze przeczucia okazały się słuszne? W bardzo dużej mierze tak, ponieważ tematyka jest tutaj naprawdę niezmiernie ważna i o tym powinno się mówić. Jednakże mam do samego warsztatu literackiego nieskończoną liczbę zastrzeżeń i to właśnie od nich zacznę. 

Pierwszy problem pojawił się na płaszczyźnie stylu literackiego, gdyż od pierwszych stron mnie drażnił. W składni jest naprawdę bardzo dużo błędów stylistycznych, na co zwykle nie zwracam aż takiej uwagi, ponieważ doskonale wiem, że to trudna sprawa, a ja sama popełniam je notorycznie w swoich recenzjach. Lecz tutaj kuły mnie w oczy i nie umiałam w żaden sposób wyjaśnić ich istnienia. W powieści brakowało mi poza tym odpowiednich opisów. One oczywiście były, ale w żadnej mierze nie pomagały mojej wyobraźni. Nie odznaczały się plastycznością, a ja po prostu ich nie czułam, co w przypadku całej historii jest naprawdę karygodne. By zrozumieć bohaterkę należy rozumieć jej otoczenia i odczucia – nie potrafiłam tego. 

Lekturę zepsuł mi opis na tyle książki, ponieważ zdradza on prawie cały przebieg opisanego życia Olivii. I tutaj można ten aspekt uznać za zaletę albo wadę. Osobiście wolałabym sama odkrywać krok po kroku przeżycia Oli i współodczuwać z nią. Jednak rozumiem też zamysł osoby, która zdecydowała się zdradzić tak wiele – to naprawdę dość specyficzna książka, gdzie sama fabuła nie jest najważniejsza. Tym bardziej że autorka zachwyciła mnie przenikliwością obserwacji, które pochodziły z prostych wydarzeń i pod pozorem oczywistości ginęły, a są istotne w naszym życiu. Też mocno doceniam wątek synestezji, którego dotychczas nie spotkałam w literaturze. Uwrażliwia on na emocje i piękno świata, co w dalszej części lepiej pozwala wczuć się w opowieść. 

Wszystkie wymienione aspekty bardzo mnie zawiodły, lecz prym pod tym względem wiodą bohaterowie, gdzie kreacja jest karygodna. W ogóle nie mogłam utożsamić się z Oli, zarazem czując, że to mój obowiązek i że to historia wszystkich kobiet, a nie tej konkretnej. Wszystko we mnie krzyczało, żebym czuła, rozumiała i dała się ponieść destrukcyjnym emocjom. Tylko na tym się kończyło, ponieważ nie potrafiłam. Podobnie miałam z postacią odgrywającą olbrzymią rolę w powieści – z Maggie. Dostajemy w słowach informację, że to wyjątkowa kobieta i że jej historia i osoba porusza i zmienia bieg wydarzeń poszczególnych bohaterów. Ale słowa to jedyne, co dostajemy. Nie mam żadnego potwierdzenia w zachowaniu, że taka właśnie było. 

Tutaj chciałabym już skończyć moje narzekanie na warsztat literacki i przejść do najważniejszej części, czyli wspomnianej tematyki. "Pod pokładem" ma wiele niedociągnięć i wad, ale wszystkie one są przykryte tym, co chce autorka przekazać swoim czytelnikom. Wszystko to da się wybaczyć i zapomnieć w kontekście przeżyć Oli. Odczuwam to jako pewnego rodzaju manifest o kobiecości i krzywdzie, która nadal spotyka wiele kobiet, mimo że już dawno pozornie wyszliśmy z tej epoki. Bagaż doświadczeń, jakie niosła Olivia jest obezwładniający. Czy była winna? Czy można w ogóle zadać takie pytanie? Tutaj zdradzę Wam pewną część książki. To książka o braku wiary, o upokorzeniu i gwałcie – tam, gdzie nikt nie przyjdzie z pomocą i gdzie nic nie da się udowodnić. Morze ma w sobie piękno, ale i mroczne tajemnice. Najwyższa pora coraz głośniej mówić o tym, jak są traktowane kobiety, że każda z nas musi się bać. Uważać na strój, uważać, co mówi, gdzie chodzi i jeśli przydarzy się coś złego, nie ma żadnej pewności, czy wsparcie i pomoc przybędzie. 

"Pod pokładem" jest wartościową pozycją, która mimo moich obiekcji warsztatowych jest godna przeczytania. Pozwala choć w małej mierze zrozumieć uczucia kobiety stłamszonej od dziecka, wykorzystywanej jako narzędzie, zgwałconej i odstawionej do społeczeństwa bez żadnego wsparcia, by dalej żyła – jakby nigdy nic. Porusza i obezwładnia. 

Więcej podobnych książek w dziale bestsellery na TaniaKsiążka.pl 

4 komentarze: