środa, 1 lipca 2020

Podsumowanie czerwca! ♥

Witajcie! 

Nawet nie wiecie, jak długo czekałam, by napisać ten post. Dla mnie dzisiejszy dzień jest zakończeniem pisania egzaminów, więc czuję ulgę, że to już koniec. I mimo że mam jeszcze rzeczy do zrobienia na studia to to, co najgorsze już za mną :) 
Oznacza to, że w najbliższym miesiącu wrócę z całą pasją do czytania, oglądania i pisania! ♥
Mam sporo książek, które czytałam w poprzednich miesiącach i jeszcze nie zrecenzowałam, a bardzo chciałabym się z Wami podzielić swoją opinią na ich temat. Możecie się spodziewać, że niedługo pojawią się ich recenzje :)
Oczywiście pojawię się też u Was na blogach i zobaczę, co czytacie i jak Wam mija czas :) 

W tym miesiącu przeczytałam 6 książek, co mnie trochę zszokowało, ponieważ spodziewałam się, że co najwyżej jedną przeczytam przy tej ilości obowiązków, a tu jakoś wieczorkiem się zebrało :) 

1. Zorza (ocena: 6/10) – książka była dla mnie wielką niewiadomą, więc nie miałam też żadnych określonych oczekiwań. I w sumie to okazała się bardzo przeciętna. Były momenty, które naprawdę mnie urzekły, ale były też takie, gdzie się nudziłam. 















2. Życie mrówek (ocena: 6/10) – gdy zaczynałam czytać tę książkę, byłam niesamowicie podekscytowana. Mrówki w pewien sposób są moją pasją i zazwyczaj prawie wszystko, co z nimi związane, podoba mi się. W tym przypadku również tak było. Niektóre informacje oczywiście były mi znane, ale niektóre były całkowitą i pasjonującą nowością. Choć przyznam, że początkowo miałam olbrzymi problem z językiem, którym się posługiwał autor. Myślałam, że to dzieło popularno-naukowe, tymczasem jest to książka bardzo stara i napisana w filozoficzny sposób.








3. Potrzebne do szczęścia (ocena: 7/10) – już dawno nie czytałam żadnego tomiku wierszy, więc niezwykłą radość sprawiły mi wiersze Jana Twardowskiego. Mają w sobie taką prostotę, która urzeka i pozwala przenieść się do pięknego świata myśli. Autor zgrabnie manewruje pomiędzy prostym przekazem, śmiechem, metafora i refleksją. Uwielbiam takie wiersze, bo rzadko muszę mierzyć się z trudnym i często niezrozumiałym dla mnie przekazem, ale zarazem nie są one w żaden sposób infantylne. To był naprawdę dobry wybór, by powrócić do czytania wierszy.







4. Piękne zapomnienie (ocena: 4/10; recenzja) – chciałam odpocząć przy tej książce i odpoczęłam, choć spodziewałam się po niej czegoś więcej. Pragnęłam poczuć się oczarowana miłosną historią pełną zawirowań i problemów, tymczasem często czułam się znudzona i po przeczytaniu nie różni się ona niczym od tysięcy innych takich historii.











5. Komunikacja w terapii (ocena: 6/10) – niedawno Wam przedstawiałam już tę książkę, ale ponieważ miałam egzamin oparty na jej treści, to przeczytałam ją jeszcze raz. Nic się nie zmieniło w moich odczuciach w stosunku do niej. Ma wiele istotnych treści, które w przyszłości mogą pomóc w prowadzeniu terapii, ale mam do niej też pewne zastrzeżenia.







6. Diagnoza psychologiczna. Diagnozowanie jako kompetencja profesjonalna (ocena: 6/10) – jak na pewno się domyślacie, książkę czytałam również w ramach egzaminu z diagnozy psychologicznej. Czytało mi się ją przyjemnie i wiele wyjaśniła, co w czasach pandemii i braku wykładów było wyjątkowo pomocne. Choć momentami była dla mnie niepotrzebnie rozwlekła i zamiast skupiać się na głównych zagadnieniach szła w dygresję.







Pod względem filmowym też był to dobry miesiąc, ponieważ dokończyłam część seriali i skupiłam się na filmach krótkometrażowych. Obejrzałam 4 filmy, 6 filmów krótkometrażowych i 3 sezony serialów. 


1. Lekcje ze szkolnej strzelaniny: Listy z Dunblane (ocena: 7/10) – film jako dokument na pewno nie należy do najlepszych, jednak bardzo mnie poruszył i przyznam, że na długo zapadł w pamięci. To jest to uczucie, gdy takie wydarzenie wydaje się jakimś absurdem, filmem akcji, a tymczasem jest naszą rzeczywistością w tym najgorszym wydaniu. 









2. Oszustki (ocena: 6/10) – według mojej opinii film należy do dość głupich komedii, ale w żaden sposób nie oznacza to, że nie bawiłam się dobrze. Wielokrotnie mnie rozśmieszył i opiera się na kreatywnym pomyśle, który stanowczo mnie urzekł.








3. Sponsoring (ocena: 6/10) – pewnie część z Was słyszała o tym filmie, ponieważ pamiętam, że wiele lat temu było o nim bardzo głośno ze względu na tematykę oraz współpracę polsko-francuską. Chciałam go obejrzeć co najmniej od 5 lat, ale jakoś tak zawsze było nam nie po drodze. Ale wreszcie się udało i jak na pewno się domyślacie, miałam duże oczekiwania. Niestety nie zostały one spełnione. Oglądało mi się go dobrze, ale nie uzyskałam żadnej wiedzy ani nie poczułam się w żaden sposób poruszona, a zakładałam, że to powinno być jego celem. 






4. Bóg fortepianu (ocena: 5/10) – w tym przypadku był to film wybrany całkowicie spontanicznie po opisie. I był, o czym innym niż opis mówił... Mimo to tematyka przypadła mi do gustu. Przez pierwszą część wszystko wskazywało, że będę mocno poruszona i przede wszystkim zszokowana. Niestety były to płonne oczekiwania, gdyż film w dalszej części po prostu przemknął...






5. Hair Love (ocena: 7/10) – to krótkometrażowy film z Oscarem 2020 na koncie, dlatego moje oczekiwania były kolosalne. I jak prawie w każdym przypadku w tym miesiącu nie zostały spełnione. Spodziewałam się naprawdę czegoś więcej. Jednak w żadnym razie nie zmienia to faktu, że film był przeuroczy, łapał za serduszko i wywoływał uśmiech przez łzy.








6. L'Heure de l'ours (ocena: 3/10) – jest to kolejna krótkometrażówka obejrzana w ramach festiwalu We Are One. W pierwszej chwili pomyślałam, że graficznie jest zrobiona nietypowo i doceniłam taki rodzaj kreatywności. Szybko okazało się, że tak szybkie ruchy kresek na czarnym tle stanowczo są nie na moje oczy. Choć to nie byłby taki problem, gdybym zrozumiała cokolwiek z tego filmu. Nie wiem, czy po prostu dla mnie było to takie niezrozumiałe, czy w bardziej obiektywnym spojrzeniu również. Jakkolwiek – wymęczyłam się przy tej krótkometrażówce.

7. Cerulia (4/10) – również film oglądany w ramach festiwalu We Are One i również niezrozumiały dla mnie. Być może moja słaba znajomość języka angielskiego trochę za to odpowiada, ale też nie wiem, co się stało w tym filmie i jak to ocenić. Jak widać czasami takie krótkie formy, potrafią być jedną wielką zagadką w odbiorze.







8. Niespodzianka (ocena: 6/10) – przyznam szczerze, że film był dla mnie mocno naciągany i to bez wątpienia specjalnie, by wzruszyć widza. Wiecie, w taki wręcz narzucający się sposób. Mimo to było to całkiem urocze, więc udało się mnie wzruszyć :)








9. Destiny (ocena: 4/10) – zgadnijcie, czemu taka niska ocena! Tak! Nie zrozumiałam do końca, co film przekazywał... Choć tym razem jest lepiej, bo mam przynajmniej pomysły i nie wiem, w którą stronę iść. Żaden z moich pomysłów nie przypadł mi do gustu, więc jednoznacznie stwierdzam, że kolejny film mi się nie podobał. 


10. Donkey (ocena: 6/10) – kolejny film z cyklu moja fascynacja krótkometrażówkami i kolejny z cyklu po angielsku, więc nie jestem przekonana, czy dobrze zrozumiałam. Ale główną koncepcję na pewno dobrze zrozumiałam i bardzo mi się podobała.








11. Killing Eve (sezon 3 – ocena: 9/10) – ostatni odcinek oglądałam na początku czerwca i wydaje mi się, że to było tak dawno temu... Bawiłam się wyśmienicie przy oglądaniu tego sezonu i podobał mi się chyba najbardziej ze wszystkich. Wywołał we mnie to miłe uczucie, że czekam na coś i kiedy już mogę obejrzeć kontynuację, to jak spotkanie z dobrymi, starymi znajomymi.







12. Mrs. America (sezon 1 – ocena: 9/10) – ten serial zrobił na mnie olbrzymie wrażenie, choć w inny sposób niż zazwyczaj robią to seriale. Nie sprawił, że koniecznie czułam potrzebę obejrzenia kolejnego odcinka, momentami ze względu na rozbudowany wątek polityczny USA nie rozumiałam fabuły i ważnych wydarzeń, czasami myliłam bohaterów, ale pokazał mi, na czym polega solidarność, na czym polega walka o ideę lub władzę. I przede wszystkim pokazywał, jak kobiety walczyły o swoje prawa, jak motywowały inne mniejszości do walki i o kobiety, i o nich samych. Niezwykłe przeżycie.





13. Przyjaciele (sezon 6 – ocena: 7/10) – powoli i z radością nadal spędzam wieczory z niezwykłą szóstką przyjaciół. Ten serial zawsze będzie mi się kojarzył z sesją na studiach, bo zawsze w przerwie od nauki oglądam sobie odcinek. Akurat są bardzo krótkie i poprawiają mi humor. Choć przyznam, że akurat ten sezon jakoś mi się dłużył i w sumie wydaje mi się gorszy od poprzednich.






I tak kończę podsumowanie czerwca! :) 
Opowiadajcie, jak tam u Was było w tym miesiącu!

Pozdrawiam cieplutko ♥
Elfik


8 komentarzy:

  1. Fajnie, że teraz będziesz miała dużo czasu na czytanie i rozwijanie swojej pasji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w czerwcu po raz pierwszy spotkałam się ze zwykłą książką z kodami QR (za nimi filmiki).

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie również udało się przeczytać 6 książek. 😊

    OdpowiedzUsuń