Tytuł: Narodziny gwiazdy
Reżyser: Bradley Cooper
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat
Rola główna: Lady Gaga
Czas trwania: 2 godz. 15 min.
Rok produkcji: 2018
Ocena: 5/10
Prawie każdy z nas miał w życiu moment, gdy zapragnął stać się sławny, pokazać jakiś swój talent i przede wszystkim zostać doceniony za swoje umiejętności. Sama wielokrotnie marzyłam o tym, by stać się sławną piosenkarką (na szczęście do niczego takiego nie doszło, ani nie dojdzie, bo wtedy trzeba by jednak zastanowić się nad niektórymi gustami), artystką (do tego mi już troszkę bliżej) czy po prostu jakąś gwiazdą. Teraz już tego nie pragnę, lecz podejrzewam, że jeśli miałabym odpowiednie umiejętności, to bardzo chciałabym, żeby cały świat mógł je zobaczyć i podziwiać. Jednak droga do zachwytów i sławy jest bardzo długa. Jak mają się wybić młodzi, utalentowani artyści, gdy ten świat jest tak bardzo skomplikowany?
Ally jest młodą kobietą, która pracuje ciężko na pełnym etacie i wszystkie siły wykorzystuje, by utrzymać siebie i swojego tatę. W nocy śpiewa w klubie dla osób o specyficznych oczekiwaniach seksualnych. Jej głos jest cudowny, a zaangażowanie widoczne w każdym słowie, ruchu. Nic dziwnego, że pewnego razu zauważa ją sławny piosenkarz i robi wszystko, by Ally wkroczyła do świata showbiznesu. Z czasem ich znajomość zamienia się w płomienny romans, by następnie stworzyć z niego skomplikowaną historię.
"Narodziny gwiazdy" okazały się wielkim sukcesem debiutanckim Bradley'a Coopera w roli reżysera. Oczarował cały świat oraz doczekał się nominacji do Oscara. Jest to niesamowite osiągnięcie, które pociągnęło za sobą wiele niepochlebnych plotek oraz pozytywnych jak i negatywnych opinii. Uwielbiam Bradley'a Coopera, co będę wielokrotnie podkreślać, więc koniecznie musiałam zapoznać się z tym filmem. Niestety okazał się on dla mnie niesamowitym rozczarowaniem.
Ostatnio mam wrażenie, że większość filmów mnie nudzi i nie mogę nic znaleźć pod mój gust, nic, co by mnie zaciekawiło, zafascynowało i po prostu mi się spodobało. Ta produkcja tylko utrzymuje mnie w tym negatywnym odczuciu. Fabuła jest chaotyczna i nieskładna. Ciężko stwierdzić, co akurat się dzieje, z czego wynika i jakie będzie miało konsekwencje. Wszystko dzieje się za szybko i najczęściej wydarzenia nie łączą się w żaden logiczny ciąg.
Liczyłam również na jakieś mocne, poruszające przesłanie. Tymczasem była dla mnie trudna do uchwycenia i w tej chwili nie wiem nawet, czy do końca zrozumiałam koncepcję tej produkcji. Jest ona na pewno o wielkich marzeniach i mówię tutaj oczywiście o zawodowym śpiewaniu, ale również i o miłości, walce i o poświęceniu. Jest to bardzo ciężka tematyka, która niestety w "Narodzinach gwiazdy" została przedstawiona w bardzo nieodpowiedni sposób.
Nie mogłam w ogóle zrozumieć Ally, ponieważ jej motywy były dla mnie nielogiczne, a wybory po prostu naiwne. Dlatego w ogóle nie polubiłam tej bohaterki i tym bardziej w żaden sposób nie przywiązałam się do niej. Jacka mogłabym polubić, lecz od razu poznajemy go, gdy jest na samym dnie, więc ciężko stwierdzić, kim naprawdę jest. Przez to już na początku straciłam do niego całą sympatię, gdyż po prostu nie wiem, co go doprowadziło do takiego stanu, dlaczego podejmował takie, a nie inne decyzje. Kreacja bohaterów była dla mnie fatalna i w ogóle niegodna jakiejkolwiek uwagi.
Przechodząc teraz do aktorów, to muszę przyznać, że na tym polu również czuję się całkowicie zawiedziona. Uwielbiam głos Lady Gagi i na niektóre jej piosenki patrzę z olbrzymim sentymentem, jednak jestem zdania, że całkowicie nie pasuje do tej roli. Nie poradziła sobie z nią. Dla mnie powinna zostać dalej piosenkarką, a nie aktorką. Co do samego Bradley'a Coopera – jak już wspomniałam – uwielbiam go i bardzo cenię jego talent. W szczególności przypadł mi do gustu w filmie "Ugotowany", choć moje sympatia do niego pojawiła się już w "Poradniku pozytywnego myślenia". Mimo to z całą przykrością muszę przyznać, że nie powinien grać w tej produkcji. Nie chodzi o to, że źle grał, czy że nie poradził sobie z rolą. Nic z tych rzeczy. Po prostu postać Jacka nie pasuje do niego.
"Narodziny gwiazdy" okazały się dla mnie pierwszym filmowym rozczarowaniem tego roku. Miałam olbrzymie wymagania co do tego filmu i niestety zawiodłam się prawie na każdym polu. Historia jest mało poruszająca, mało wciągająca, a przy tym gra aktorska też ma wiele do życzenia. Jedyny plus tego filmu to wspaniała oprawa muzyczna i nic poza tym.
Szkoda że film Cię rozczarował, bo zapowiadał się naprawdę fajnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊
Nie oglądałam jeszcze, ale to chyba pierwsza negatywna opinia o tym filmie, z którą się spotkałam ;) Mimo wszystko spróbuję swoich sił!
OdpowiedzUsuńOprawa muzyczna tego filmu jest rewelacyjna. Mnie rozczarowało trochę zakończenie.
OdpowiedzUsuńAlly nie utrzymuje swojego taty. Gdzie to jest powiedziane w filmie?
OdpowiedzUsuń"dla osób o specyficznych oczekiwaniach seksualnych" - klub w którym występują osoby transseksualne. To nie było takie trudne?
Jackson nie zrobił nic, by wprowadzić Ally do showbiznesu poza zabraniem jej w trasę, stało się to przypadkiem gdy zauważył ją Rez Gavron.
"tematyka (...) została przedstawiona w bardzo nieodpowiedni sposób" - dlaczego?
"Dla mnie powinna zostać dalej piosenkarką, a nie aktorką." Cóż, Akademia Filmowa się nie zgadza. Polecam jej występ w American Horror Story, może zmienisz zdanie.
Jeżeli Cooper poradził sobie z rolą i dobrze grał to ... w sumie czemu nie powinien grać w tej produkcji? Miarą aktora jest jego wszechstronność. Długo przygotowywał się do tej roli, i sama przyznajesz że sobie z nią poradził.
Oglądaj filmy uważniej, fabuła na pewno wyda się bardziej sensowna.
Nie jestem żadnym specjalistą ani profesjonalnym recenzentem, więc jest dużo aspektów, których nie zauważam i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. To po prostu opinia przeciętnego człowieka, któremu nie podobał się film i widocznie odebrałam go całkowicie inaczej niż Ty. To naturalne i wydaje mi się, że nawet bardzo ciekawe. Choć się przyznam, że poczułam się trochę osaczona. A myślę, że nie ma takiej potrzeby. Twoja uwagi są dla mnie konstruktywne, więc przy oglądaniu następnych filmów będę bardziej uważać na to, co piszę :)
UsuńZaczęłam oglądać, ale musiałam przerwać w miejscu, w którym ona jest pierwszy raz na jego koncercie, i jakoś nie chce mi się do niego wracać. Rozumiem więc twoją opinię i myślę, że jakbym dooglądała do końca, to moja byłaby podobna.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim, ale jakoś nigdy nie miałam potrzeby zobaczenia go. Po twojej opinii tym bardziej jej nie mam :O
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (slowotok-laury.blogspot.com)
Mi osobiście film bardzo się podobał ale uważam że niektóre wątki były potraktowane bardzo płytko. A piosenki, które pojawiły się w filmie po prostu uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Grovebooks
Jeszcze nie oglądałam, ale na razie jakoś nie mam chęci.. Nie przepadam za Gagą :P
OdpowiedzUsuń