wtorek, 19 maja 2015

Jak wychować sobie rodziców

''Jak wychować sobie rodziców''
Pete Johnson
Wydawnictwo Amber

''Dwunastoletni Louis ma dość fatalnych nawyków, jakich nabrali jego rodzice. Obchodzi ich tylko to, jak zachowuje się w szkole (nie za dobrze) i na jakie zajęcia uczęszcza po szkole (na żadne!).
Czy można coś z tym zarobić? Oczywiście! Wszystkim rodzicom przyda się trochę dyscypliny. A Louis poznał niezawodny sposób, jak ich sobie wychować...''
Żart? Dowcip? Czy to słowa powszechnie znane i lubiane w całej swej krasie? Czy nie towarzyszy im wyłącznie urok zewnętrzny? Żart? Czy piękna, dostojna, podziwiana literatura jest w stanie przyjąć do swego grona coś tak pospolitego, wręcz niezdyscyplinowanego? Oczywiście! Dowcipy to jeden z ciekawszych sposobów przekazywania swego zdania. To właśnie ich puenta jest w stanie wywołać nasz uśmiech gwarantując tzw. banana. To przecudowne uczucie, powszechnie znane i lubiane. Żary? Och, to jest coś! Potrafią wywrzeć w nas niesamowicie pozytywne emocje, których sami nie spodziewalibyśmy się doznać. Możemy płakać, uśmiechać się głupkowato, wydawać dziwne, niezidentyfikowane dźwięki, a nikt nie śmie pomyśleć, że z naszym umysłem dzieje się coś niedobrego!
''Jaka jest różnica między glutami. a brokułami? Dzieci nie jedzą brokułów.''
''Jak wychować sobie rodziców'' to powieść, której treść przejawi się na naszym ciele powyższymi oznakami. Z Pete Johnsona musiał być niezły chuligan, skoro potrafi wymyślić coś tak zabawnego, różnorodnego trafiająca do serc odbiorców w każdym wieku. Każdym! Czytałam ja, brat, znajoma i mama, i każdy z nas skończył z bananem na twarzy. To chyba coś znaczy. :) Chociaż muszę przyznać, iż niektóre dowcipy zdawały się zbyt naciągane, albo po prostu nieśmieszne. Oczywiście zdarza się to często - każdy ma inne poczucie humoru, lecz rozbarwiająca treść książki zamaskuje te małe niedociągnięcia. 

''Jak wychować sobie rodziców'' to powieść pełna zabawnych porównań, ukazująca życie dorosłych oczami dziecka. Jak dla mnie książka ciupkę skłania się ku parodii, gdyż zachowania rodziców były ewidentnie rozbrajające, a co najstraszniejsze synchronizowała się z postrzeżeniami młodszych. Sama przyłapałam się na odnalezieniu kilku podobieństw. Tak, to przerażające. Pomijając ten temat - pan Pete stworzył idealną pozycję na dwie godzinki (a może i mniej?), weekendowego, wieczornego kaca książkowego. Dzięki niej możemy się rozluźnić i ewidentnie pośmiać, czego często może nam brakować. Postacie - cudo, fabuła nie zachwyca wartką akcją, ale całokształt i tak potrafi wywrzeć spore wrażenie. 

''Pierwszego dnia w nowej szkole byłem na spotkaniu u tego, przeżartego przez mole starego pryka, który twierdzi, że jest dyrektorem. Ma ze sto osiem lat, jedną wielką brew, a gdy mówi strasznie pluje. Kiedy wyszedł, musiałem wytrzeć twarz. Przemokłem na wylot.''

Podsumowując - ''Jak wychować sobie rodziców'' to doskonała pozycja na ''jeden raz'', z zachwycającym poradnikiem dotyczącym dorosłych/rodziców. Książkę jak najbardziej polecam! Jeśli uwielbiacie czuć uśmiech na twarzy to wiedzcie, że to pozycja w sam raz dla was. :)

Moja ocena:
6/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Amber

14 komentarzy:

  1. No nie wiem, już od dawna nie czytam tego typu książek. Ale może kiedyś, jeśli wpadnie mi w ręce, to czemu nie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam nic do parodii, a uśmiechać się uwielbiam. Dlatego też sądzę, że z przyjemnością przeczytałabym tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już chyba na wychowywanie rodziców jestem za stara, ale zapewne ta pozycja byłaby miłą odskocznią ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy tytuł :)
    Lubię czasami przeczytać coś luźniejszego. Ta książka wydaję się być idealna na takie momenty.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi ciekawie. Lubię takie zabawne książki :). Może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli cała książka jest zasłana takimi cytatami jak ten pierwszy o glutach i brokułach, to zanosi się na dużą ilość śmiechu podczas czytania ;) Czy to byłby nietakt, gdybym poprosiła o tę książkę na dzień dziecka?? XD

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, czytałam tą książkę, gdy bylam młodsza. Podane rady strasznie mi się spodobały i nawet postanowiłam je zapisać! Ile lat temu to było... Pewnie ze 4 :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Urocza pozycja, choć już nie dla mnie ;)
    Za duża już jestem :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś... średnio mnie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Może kiedyś. Śmiech jest zawsze mile widziany. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie sądzę, że sięgnę po tą książkę, ale ten cytat z glutami i brokułami jest dobry, haha

    OdpowiedzUsuń
  12. cytaty z książki mi się podobają, pewnie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja nie przepadam za książkami Ambera... I staram się po nie nie sięgać, chyba, że w wersj ebook. ;)

    OdpowiedzUsuń