Tytuł: Bestia
Autor: Peternelle van Arsdale
Tłumaczenie: Paweł Łopatka
Kategoria: Fantastyka
Wydawnictwo: Poradnia K
Liczba stron: 315
Ocena: 6/10
Mrok jest cichy i spokojny. Powoli wkrada się do społeczeństwa, zamieszkuje, nie zwracając niczyjej uwagi, obserwuje i wchodzi do umysłu nic nieświadomych ludzi, aż pewnego dnia jak uśpiony wulkan wybucha całą swoją potęgą. Niszczy wszystko, co znajduje się na jego drodze. Nie zna litości ani nie przejmuje się cierpieniem. To jego pokarm, który daje mu szczęście i doprowadza do ekstazy. Jednak czy na pewno zawsze tak jest? Czy rzeczy oczywiste nie okazują się skomplikowane i nieznane? Czy zło może okazać się dobrem?
Mieszkańcy Gwenith wiedli powolne oraz spokojne życie na wsi. Nie musieli niczym się martwić poza zdobywaniem jedzenia i walką z zimnem. To życie było szczęśliwe – do czasu. Jedna z kobiet rodzi dwie identyczne dziewczynki. W tamtych czasach jedna dziewczynka była kłopotem, a co dopiero dwie. Pewnego dnia matka bliźniaczek zostaje oskarżona o czary, a same bliźniaczki są uważane za należące do przerażającej i złej Bestii, która oznaczyła je swoim znakiem. Rodzina zostaje wygnana ze wsi, a w Gwenith nastaje spokój. Żaden z mieszkańców nie pomyśli, że w dniu wygnania matki z dziećmi ich los został przypieczętowany. Czeka ich tylko nicość... Czy ktoś zdoła uciec? Kim naprawdę były bliźniaczki? I co z tym wszystkim ma wspólnego mała dziewczynka, która nie lubi w nocy spać?
Gdy wzięłam w ręce "Bestię", byłam zafascynowana jej niesamowitą okładką i dobrze zapowiadającą się fabułą. Tak naprawdę to od razu usiadłam i zaczęłam czytać. Nie miałam nie wiadomo jak wielkich oczekiwań, ale spodziewałam się przyjemnej i ciekawej lektury, która pozwoli mi się przenieść do świata legend i mrocznych mocy. Czy udało się to jej? Niestety nie do końca... Powieść okazała się bardzo przeciętna i w wielu aspektach nie zadowoliła mnie.
Zacznę od stylu, który jak na książkę fantasy, okazał się bardzo prosty. Normalnie cenię taki język, lecz w tym przypadku ciągle mnie irytował. Było tyle możliwości, by dodać ciekawe opisy, ukazać świat pełen ciemności i tajemnic. Tymczasem autorka pisała wszystko tak, jakby istniała tylko biel i czerń. W ogóle mnie to nie przekonało. Miałam wrażenie, że styl pisarki był wyjątkowo niedopracowany. Jakby pisała na szybko i nie zastanawiała się nad tym, co przelała na papier. Przez co jej logika według mnie w wielu miejscach była błędna i wtedy dostawałam szału, ponieważ nienawidzę tego w powieściach.
"Bestia" była oparta na bardzo ciekawym i oryginalnym pomyśle, dzięki czemu w pewnym momencie przekonałam się do niej mimo wielu wątpliwości i wad. Gdy mój pierwszy entuzjazm opadł, czułam się momentami zniechęcona do książki, przez co czytałam ją wyjątkowo długo. Lecz tak naprawdę muszę podkreślić, że cała powieść była wręcz upiorna. Nie pamiętam, kiedy ostatnio książka sprawiła, że poczułam dyskomfort i przechodziły mnie ciarki przerażenia. "Bestii" udało się to sprawić, co jest dla mnie olbrzymim plusem. Nie jestem w stanie Wam wytłumaczyć, na czym polegał mój strach. W swoi życiu czytałam setki magicznych opowieści, gdzie pojawiały się o wiele straszniejsze sceny, jednak nie wywoływały one tak intensywnych odczuć jak ta historia. Pod tym względem jest jedyna w swoim rodzaju.
Co do uniwersum mam mieszane odczucia, gdyż tak jak przed chwilą wspomniałam, jestem zachwycona pomysłem. Jest to bardzo dobra baza na genialną powieść, lecz autorka nie poradziła sobie z własnym pomysłem i nie wykorzystała jego potencjału. Świat był mało wymiarowy. Niby coś tam istniało, ale tak naprawdę wszystko się działo wyłącznie tam, gdzie była Alys, a reszta świata w tym momencie ustawała i przestawała istnieć. Po prostu uniwersum jest źle opracowane i traci cały swój urok. Nie mogę powiedzieć, że był to koszmar, ale wiele zabrakło, żeby przywiązać się do tego świata. Choć po cichu liczę, że następna książka autorki będzie lepsza i będę mogła zobaczyć, że jej umiejętności pisarskie rozwijają się.
O głównej bohaterce – Alys – też nie mogę powiedzieć czegoś konkretnego, ponieważ była dla mnie rozmyta. Lubiłam ją, ale wielokrotnie mnie denerwowała. To jest to uczucie, gdy ktoś przy Was siedzi, czujecie, że chce coś powiedzieć i jest to bardzo istotne dla Was, jednak ta osoba tylko patrzy i milczy. Nic nie jest w stanie sprawić, żeby zdradziła swoje tajemnice i emocje. Właśnie tak się czułam, czytając o tej dziewczynie. W historii pojawia się też chłopak o imieniu Cian. Jest go mało, ale zauroczył mnie. Miał w sobie coś z tajemnicy, która ciągnie i przy tym był niesamowicie sympatyczny i optymistycznie patrzył na świat. Ogólnie jest wiele bohaterów w tej książce, jednakże nie dane jest nam ich zbyt dobrze poznać. Wiemy, że istnieją, znamy główne cechy i jakieś opowieści, ale tak naprawdę nie możemy się z nimi zaprzyjaźnić czy utożsamić. Dla mnie jest to dość duża wada i czuję się zawiedziona.
"Bestia" okazała się przeciętną lekturą. Nie mówię, że to zła książka, bo naprawdę ma w sobie spory potencjał, tylko jest po prostu niedopracowana, czegoś w niej brakuje. Jest powieścią z cyklu przeczytam z przyjemnością i na drugi dzień zapomnę o niej, bo zacznę czytać lepszą opowieść. Wiem, że autorka napisała już kolejną powieść, która nie jest jeszcze wydana w Polsce. Mimo pewnego rozczarowania jestem ciekawa, jak poradziła sobie teraz i z niecierpliwością będę czekać, aż pojawi się na naszym rynku wydawniczym.
Za możliwość poznania historii mrocznej i pełnej tajemnic dziękuję bardzo Poradni K
Jak już pewnie się zorientowałaś, fantastyka to nie jest mój gatunek
OdpowiedzUsuńwięc poczekam na coś, spoza tego gatunku. 😊
To zupełnie nie moje klimaty czytelnicze, a i widzę, że ogólnie to przeciętna książka, więc się nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńSkoro Twoim zdaniem to przeciętna lektura, to ja dam sobie z nią spokój.
OdpowiedzUsuńWidzę, że wszyscy bardzo "polecają". Dobrze wiedzieć, że nie warto poświęcać czas :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/