Tytuł: Kobiety, które zawładnęły Europą
Autor: Jean des Cars
Tłumaczenie: Krystyna J. Dąbrowska
Kategoria: Literatura historyczna
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 336
Ocena: 6/10
Na lekcjach historii najczęściej opowiada się o wybitnych jednostkach, które rządziły całymi państwami, czasami nawet całymi kontynentami, o myślicielach zmieniających bieg historii, szalonych królach i genialnych strategiach, które wymyślali. Taką historię znamy ze szkoły. I czasami ma wrażenie, że pomijamy niektóre fakty historyczne, zapominamy o postaciach. Gdzie są w tym wszystkim kobiety? Pewnie część z Was w tej chwili chce mi zarzucić, że powinnam wiedzieć, że w tamtych czasach miały mało praw i ich najważniejszym obowiązkiem był ładny, stosowny wygląd oraz rodzenie dzieci. Owszem, doskonale wiem, że tak było. Lecz nie można zapomnieć, że mimo to niektóre kobiety szeptały do ucha swoich mężów czy kochanków swoje własne pomysły, koncepcje czy rozwiązania, że niektóre kobiety zyskały nawet w tym trudnym dla nich okresie odpowiedni szacunek, że niektóre kobiety również rządziły całymi państwami.
"Kobiety, które zawładnęły Europą", czyli najpotężniejsze królowe, są książką, którą od bardzo dawna chciałam przeczytać. Ogólnie raczej nie odnajduję się w literaturze, która jest poważniejsze lub jest naukowa/popularnonaukowa. Jednak dla mnie powieść to najlepiej grube tomisko fantastyki. Rzadko się zdarza, że coś innego mnie przekonuje, choć od lat walczę i próbuję nowych gatunków (niektóre naprawdę bardzo pozytywnie mnie zaskakują). Lecz ta książka jest dla mnie pewnego rodzaju symbolem ukazującym równość między kobietami i mężczyznami. Przynajmniej gdy zaczynałam ją czytać, tak się nastawiałam. Czy moje nastawienie było odpowiednie?
Ogólnie jestem zachwycona całą koncepcją tej książki, gdyż uważam, że powinno się zwracać uwagę na historię, której nie uczy się w szkołach, czasami po prostu pomija, a jest również bardzo ważna dla naszej wiedzy ogólnej. W dodatku pisarz nie ogranicza się do jednej dynastii, jak to zazwyczaj jest w tego typu dziełach, tylko opisuje dwanaście kobiet, które odegrały istotne role w historii Europy. Czego chcieć więcej?
Spodobało mi się, że na początku każdego rozdziału poświęconego kolejnej królowej pojawiała się ciekawa zapowiedź. Jean des Cars nie zaczynał od narodzin, tylko od jakiegoś symbolicznego wydarzenia dla tej kobiety. Zawsze były to barwne opisy godne prawdziwej powieści. W taki sposób od razu można było się zainteresować królową i z cierpliwością przejść jej cały życiorys – najczęściej bardzo burzliwy. Wyjątkowo istotne jest również, że pisarz nie ograniczał się do jednego kontekstu. Potrafił opisać wszystko tak, żeby czytelnik znał tło historyczne i polityczne, dzięki czemu niektóre wydarzenia, które mogłyby być trudne do zrozumienia lub mało akceptowalne, takie nie były. Często jest wprost szokujące, jak można się oburzyć lub zdziwić czymś, co w tej chwili jest dla nas codziennością. Poza tym mogłam poznać każdą z tych kobiet jako człowieka. Poznać ich życie prywatne, cechy, obawy i pragnienia. Nie były to zwykłe postacie historyczne na papierze, tylko prawdziwi ludzi żyjący wiele lat temu. Razem to wszystko ukazywało pełny obraz każdej królowej, co bardzo przypadło mi do gustu.
Nie chcę też za bardzo zachwalać książki, ponieważ miała wiele wad, które ciężko było mi zaakceptować. Może zacznę od pominięć. Było ich naprawdę dużo i rzucały się w oczy. To nie były pominięcia typu, że nieważne, że nie zauważymy albo zaakceptuje. To jest zrozumiałe, gdyż po tylu latach do niektórych faktów ciężko dotrzeć albo jest to w ogóle niemożliwe, ale tutaj widać, że było to źle zatuszowane albo sam autor z jakiś względów chciał je pominąć. Zgrzytało to strasznie. Tym bardziej że czym bliżej naszych czasów, tym kolejna królowa była coraz bardziej zachwalana, wysławiana pod niebiosa. Irytowało mnie to, bo w takim przypadku ciężko stwierdzić, czy po prostu na przełomie XIX i XX wieku mieliśmy w Europie idealne królowe, czy jest to trochę... Sama nie wiem – podlizywanie? Czasami naprawdę miałam wrażenie, że fakty faktami, ale bujna wyobraźnia poniosła zbyt pisarza. Mam małą wiedzę, więc trudno mi to zweryfikować, jednak raczej ufam swoim odczuciom.
Warto zwrócić również uwagę na samo wydanie książki, które według mnie jest wręcz bajeczne. Twarda oprawa z wypukłymi literami daje poczucie, że jest to porządna książka z olbrzymią ilością wiedzy. Przy każdej królowej jest jej obraz lub zdjęcie, dzięki czemu możemy mieć lepsze wyobrażenie, co do kobiety, której życie właśnie poznajemy. I wszystko jest doprawione delikatnym, lawendowym kolorem – doskonale dopasowanym. Zapewniam Was, to jest cudeńko.
"Kobiety, które zawładnęły Europą" okazały się dziełem wartym przeczytania i dość ciekawym. W niektórych miejscach mnie zawiodły, ale nie na tyle, żeby Wam nie polecić tej książki. Jeśli interesujecie się historią albo wielkimi dokonaniami kobiet, to powinniście posiadać tę wiedzę, a i na pewno będzie dla Was to ciekawe.
Ja też uważam, że kobiety są pomijane w historii. Dobrze więc, że takie książki są wydawane.
OdpowiedzUsuńFajnie że w koncu sie o tym pisze :-) chętnie przeczytam:-)
OdpowiedzUsuńJakoś nie do końca jestem przekona co do tej książki. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuń