środa, 3 lutego 2016

Czarny kot


Tytuł: "Czarny kot"

Autor: Edgar Allan Poe

Kategoria: Opowiadanie

Wydawnictwo: Imprint

Liczba stron: 12

Ocena: 9/10












Zwierzęta – małe kotki i pieski o delikatnych futerkach i oczach, którym nie można się oprzeć. Kto ich nie kocha? Przyznajcie się, części z was właśnie tak kojarzy się słowo "zwierzątko". To naturalne. Duża ilość zwierząt w tych czasach jest udomowiona i jest maskotką domu. No właśnie maskotką... Czy można tak traktować istotę żywą? Jak maskotkę? Zwierzę powinno się szanować i kochać w odpowiedni sposób. Dać dom oraz poczucie bezpieczeństwa. Inaczej hodowla tych domowych ssaków nie miałaby sensu. Najlepszym przykładem takiej zwierzęcej miłości jest główny bohater. On widział w swoich pupilach coś więcej niż cztery łapy, ogon, czy ewentualnie skrzydła. To była część jego życia... Słowo klucz – była. Z czasem wszystko się zmieniło. Zwierzęta nadal otaczały go, a raczej prześladowały... Czy miłość do zwierzęcia może być prawdziwa? Czy człowiek może dokonać całkowitej autodestrukcji? 

Nigdy wcześniej nie słyszałam o krótkich opowiadaniach Edgara Allan Poe. O samym autorze, owszem. Jednakże nie utożsamiałam go z żadnym gatunkiem, ani tym bardziej okresem czasowym. Ostatnimi czasami, gdy przypadkowo dostałam możliwość przeczytania jego krótkich opowiastek, zaczęłam zwracać uwagę na to nazwisko i okazało się, że nadzwyczaj często przewija się na stronach podręcznika od polskiego. Zafascynowało mnie to i postanowiłam zapoznać się z pierwszym z dostępnych mi opowiadań – "Czarnym kotem". Nie spodziewałam się niczego. Nie miałam wielkich wymagań, ale nie byłam też nastawiona negatywnie. Kierowała mną wyłącznie ciekawość... 

Przed chwilą wspomniałam, że nie posiadałam wiedzy na temat gatunku, jaki dominuje w powieściach Poe. Jednak cały czas myślałam o jego dziełach jako grubej książce, która posiada tysiące opisów i fascynujących motywów. Tymczasem okazało się, że najpopularniejsze jego dzieła, to opowiadania. Zaskoczyło mnie to. Spodziewałam się czegoś odmiennego. Kto w tych czasach czyta krótkie, zazwyczaj nic nieznaczące opowiastki? Lecz zdałam sobie szybko sprawę, że historia przedstawiona przez pisarza ma olbrzymie znaczenie, a długość nie oznacza, że nie warto poświęcić się lekturze. Byłam zaintrygowana, jak na dwunastu stronach można tak bardzo pobudzić ludzką wyobraźnią. Przeniosłam się od razu w świat traumatycznej baśni i stałam się jedną z bohaterek... 

Gdy otrzymałam do przeczytania "Czarnego kota", dostałam również wzmiankę o gotyckim klimacie. Przyznaję, że to do końca przekonało mnie, by poświęcić czas na tę krótką lekturę. Gotyk już dawno mnie oczarował i odnosi się to do każdej dziedziny sztuki. Muzyka, malarstwo, architektura, literatura... to miód na moją duszę. Dlaczego w tym przypadku miałoby być inaczej? Poza tym narrator zwracał się bezpośrednio do czytelnika, co jeszcze bardziej potęgowało magiczną atmosferę i sprawiło, że w pewnym momencie czytałam historię o samej sobie, mimo tego że posiadam inne problemy, nigdy nie znalazłam się w tego typu sytuacji. To nie miało znaczenia. Silna symbolika i wyjątkowo dokładny styl zniewoliły mnie. Edgar Poe osiągnął niesamowity efekt, który zapamiętam na wyjątkowo długi czas.

Zaskoczyła mnie tematyka. Nie chodzi o jej oryginalność, gdyż w obecnych czasach jest bardzo często poruszana w mediach, czy nawet prywatnych rozmowach. Na początku nie zrozumiałam przesłania tej opowieści. Jedno słowo, którego nie znałam i nawet nie zwróciłam na nie uwagi, zaważyło nad przesłaniem "Czarnego kota". Dopiero gdy jeszcze raz wszystko przemyślałam i w innych źródłach znalazłam opracowanie, zrozumiałam jaką naiwnością i niestety brakiem zrozumienia wykazałam się. Teza opowiadania jest ukryta i jestem zdania, że nie tylko ja miałam problem z odczytaniem jej. Ona przestrzega w wyjątkowo przerażający i wstrząsający sposób przed pewnymi zachowaniami. Jest uniwersalna, przez co myśl, że ona nas dotyczy, sprawia, że bez wątpienia każdy na długo zapamięta historię czarnego kota.

Jestem pozytywnie zaskoczona "Czarnym kotem" i twórczością Edgara Poe. Na pewno z olbrzymią chęcią poznam inne jego utwory. Tymczasem namawiam was, żebyście i wy spróbowali poznać tę historię. Niejednej osobie da dużo do myślenia...

Za możliwość przeczytania "Czarnego kota" dziękuję bardzo Wydawnictwu Wymowania. 

5 komentarzy:

  1. Musze w koncu zapoznac sie z tworczoscia tegp autora. Niezwykle mnie intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po takiej recenzji grzechem byłoby przejście obok "Czarnego kota" obojętnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad twórczością autora :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam kiedyś kilka jego opowiadań (zasługa "Nevermore. Kruk", które bardziej niż samą fabułą, zafascynowało mnie osobą Poego), jednak "Czarnego kota" jeszcze nie znam. Na pewno postaram się to nadrobić. ;)

    OdpowiedzUsuń