niedziela, 19 kwietnia 2015

666 do mroku


Tytuł: "666 do mroku"

Autor: Robert Gong

Kategoria: Science fiction

Wydawnictwo: ALFA-ZET 7

Liczba stron: 320

Ocena: 7/10













Zwykły dzień, taki jak każdy. Ludzie pracują, chodzą do szkoły lub nic nie robią. Niczym się nie różni od innych. Bo niby dlaczego miałby się różnić? Jednak coś spada na ulicę Radomia. Prawdopodobnie jest to meteoryt, jednak jest on inny. Posiada zerową temperaturę, ale z powodu zimna nie da się go dotknąć. Nie niszczy go nawet laser. Co to jest? Gdy naukowcy z całego świata próbują dowiedzieć się tego, Józef wraca ze szpitala, spotykając przy tym swoich kolegów od wódki i trafia na coś wyjątkowo dziwnego – węża, który zamienia się w byka, a następnie w dziwne zwierzę, które jednym tchnieniem morduje wszystkich oprócz Józefa. Wniosek z tego, że nie powinno łączyć się leków z alkoholem. Ale czy na pewno są to tylko halucynacje? Czemu prezydent Polski spotyka się z głowami tak potężnych państw jak Stany Zjednoczone i Rosja? 

Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce. Jednak opis z tyłu bardzo mnie do niej zachęcił. Nie zdradził nic z fabuły, jak to jest często w tego typu opisach. Lecz ta krótka notka pokazała wszystko, co najlepsze w książce. Czy się myliła? Nie, raczej nie. Choć to nie było do końca to, czego oczekiwałam. Powieść jest dla mnie dwupoziomowa. Jeśli czytelnikowi nie przeszkadza pierwszy poziom, drugi otwiera przed nim całą swoją duszę. 

Pierwszym poziomem jest sytuacja, zdarzenia, oględnie mówiąc fabuła powieści. Jest ona bardzo nietypowa, czasami wręcz groteskowa. Wydarzenia w książce nie mają odwzorowania w rzeczywistości, pomijając fantastykę występującą w "666 do mroku". Ludzie w takich sytuacjach nie odnoszą się w ten sposób do siebie. Sam wątek fantastyczny jest też bardzo przekoloryzowany. To trochę jak stara baśń, w którą wierzyli starzy, zastraszeni ludzie. Przebiera dokładnie taką właśnie postać, która niestety często zniechęcała mnie do książki. Po co czytać coś, co można opowiedzieć w pięciu zdaniach?

"Nauka jest czymś wspaniałym. I nawet nie kłóci się z religią. Powinna pomagać wszystkim ludziom, a nie tylko wybranym."

I w tym momencie pojawia się drugi poziom, który bardzo mnie zaskakuje. Mimo że powieść jest groteskowa, nierealna i często przesadnie wulgarna, ukazuje nam sprawy ważne, z którymi spotykamy się na co dzień. Ostrzega nas przed złem i zagładą, którą sami na siebie niesiemy. Pod zasłoną alkoholizmu, pieniędzy jest głęboka refleksja na temat ludzkości i jej poczynań. Najlepszym przykładem jest główny bohater – Józek. Profesor, który wykładał na Harvardzie, jeden z wyższych pracowników w Watykanie, jednym słowem człowiek, który wszystko osiągnął. Czym jesteś wyżej, tym upadek bardziej boli. Alkohol zniszczył go. Zniszczył wszystko, co osiągnął i z wykształconego człowieka stworzył cień dawniejszej potęgi. Powieść tym przykładem pokazuje nam wiele. Jak łatwo upaść, dać się skusić pokusom. Jednakże pokazuje również, że jak raz w życiu coś się osiągnęło, nie da się spaść na samo dno.

Muszę również przyznać, że mimo oczywistych wad książkę czytało się bardzo dobrze. Jest ona krótka i napisana lekkim piórem, co pozwala na przeczytanie jej w jeden wieczór. Nie posiada ona całej gamy cytatów, które można później wykorzystać w różnego typu pracach, czy po prostu w życiu. Jednak ma coś w sobie. Często irytował mnie ten wcześniej wymieniony poziom pierwszy, ponieważ lubię książki barwne, pełne cytatów, metaforycznych opowieści. A ta powieść była jedną kiepską, ale prawdziwa metaforą.

Jeśli lubicie lekkie książki na wieczór, ale wnoszące coś do Waszego życia, "666 do mroku" nadaje się idealnie. Jak wcześniej wspomniałam, czyta się ją szybko. Uważam, ze warto poświęcić jej te kilka godzin. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuje portalowi Zażyj Kultury

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
~ Wyzwanie biblioteczne

10 komentarzy:

  1. Jakoś ta książka mnie nie przekonuje. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaintrygowałaś mnie, kłaniam się do stóp :D okładka przyciąga wzrok bez dwóch zdań. Lubię takie książki, chociaż niepokoi mnie ten pierwszy poziom, o którym piszesz. Nie cierpię groteski. Ale drugi jak najbardziej odpowiedni dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja ulubiona cyfra w tytule i opis sprawiają, że pomimo, że akcja książki dzieje się w Polsce bardzo mnie ona zaintrygowała. Może nawet dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po tytule szykowałam się na lepsze rzeczy, a po twojej recenzji chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem do końca przekonana. Na razie sobie odpuszczę, ale może kiedyś, jak nadarzy się okazja to sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Od jakiegoś czasu przymarzałam się do tej książki, ale jakoś tak niemrawo i nic z tego nie wynikało. Chyba mnie przekonałaś.

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę przyznać, że tytuł jest intrygujący :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już miałam napisać, że to książka nie dla mnie, jednak ten drugi poziom mnie zachęcił, w dodatku napisałaś, że jest to książka na jeden wieczór więc na pewno nie straciłabym (o ile w ogóle bym straciła) wiele czasu na czytanie, a zawsze może mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mimo wszystko sobie odpuszczę

    OdpowiedzUsuń
  10. Tez nie słyszałam o tej książce, ale chętnie dałabym jej szanse, pomimo tych wad.

    OdpowiedzUsuń