Tytuł: "Nawałnica mieczy: Krew i złoto"
Autor: George R.R. Martin
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Seria: Pieśń Lodu i Ognia
Tom: III
Część: 2
Kategoria: Fantastyka
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 636
Serial: Gra o tron (2011 r.)
Ocena: 9/10
Świat nie jest taki jak kiedyś. Wszystko się zmienia... na gorsze. W Westeros walki miedzy królami nadal trwają i nie widać zwycięzcy. A królestwo powinno mieć dobrego króla. W końcu nadchodzi zima – zima, która zmieni wszystko. Minęły lata odkąd ostatni raz prawdziwa zima zawitała w Siedmiu Królestwach. Pytanie brzmi: kiedy nadejdzie? Każdy pragnie szczęśliwie i zwycięsko wrócić do domu. Jednak droga jest długa i kręta. Kto wygra w grze o tron? Kto wróci do domu? Czy w Westeros zawita kiedyś pokój?
"Krew i złoto" jest kolejną częścią obecnie bardzo popularnej serii "Pieśń Lodu i Ognia". Seria zyskała sławę wraz z serialem "Gra o tron". Obecnie w telewizji można obejrzeć już pierwsze odcinki piątego sezonu. Liczne reklamy przypomniały mi, że cały cykl czeka na mnie na półce jeszcze nieskończony. Tu już piąty sezon, a ja nadal tkwię w miejscu. Czy druga cześć "Nawałnicy mieczy" okazała się tak samo dobra, jak poprzednie części? Jak najbardziej. Moim zdaniem nawet lepsza niż pierwsza część: "Stal i śnieg".
Martin jak zwykle wprowadza nas w niesamowity świat "Pieśni Lodu i Ognia". Od początku zachwycała mnie kreacja tej rzeczywistości. Wszystko tam jest idealne i przestrzenne. Nie jesteśmy w stanie poznać całego świata. Tak samo jak nasz ciągnie się przez wiele kilometrów, gdzie większość z ziem nie została jeszcze odkryta. W dodatku stworzenie Siedmiu Królestw, Muru, wierzeń, zwyczajów, czy samych zamków i ich położenia jest niesamowita. Gdy czytałam, czułam się, jakbym tam była. Nie miałam wrażenia, że to tylko papierowa rzeczywistość, która w każdej chwili może zniknąć. Tam każdy aspekt jest perfekcyjnie dopracowany.
Jednak najważniejszą rolę grają bohaterowie, których jest wiele. Podziwiam Martina, że nie myli się, kto jest kim i co najważniejsze o nikim nie zapomina. Każdy ma do odegrania jakąś rolę w tej opowieści. Choćby nawet małą, ale zawsze jakąś. Każda postać ma swój odrębny charakter i historię, o której można by napisać oddzielną książkę. Są oni bardzo dobrze wykreowani. W szczególności fascynuje mnie Jaime. Wiem, że większość osób ma o nim złe zdanie, ale dla mnie jest wyjątkową postacią. Pomijam aspekt moralności i wydarzeń z nią związanych. Jednakże obserwacja jego zachowania jest intrygująca. Nigdy nie mogę przewidzieć jego reakcji i nie do końca rozumiem jego postępowanie. Jest to frustrujące, ale w ten sposób, który motywuje mnie do lepszego poznania go. I to nie jest jedyny bohater, który tak bardzo mąci mi w głowie.
Słyszy się dużo opinii na temat często występującej śmierci w "Pieśni Lodu i Ognia". Podobno zbyt częstej... Nie do końca zgadzam się z tym. Nie mogę zaprzeczyć, że jest jej dużo, lecz poza pierwszym szokiem w "Grze o tron" nic mnie pod tym względem nie zdziwiło. To jest wojna. Ludzie zawsze ginęli w wojnie i będą ginąć. Książka nie miałaby sensu, gdyby nie było ofiar. Śmierć ponoszą niewinni ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z intrygami, walkami, ale również ludzie, którzy przysłużyli się tej sytuacji politycznej.
Muszę też przyznać, że bardzo fascynują mnie te wszystkie intrygi, knucia, plany. Jest to dla mnie zagmatwane, ale podejrzewam, że od początku taki był zamiar autora. Jestem oburzona, że wyszły na jaw wszystkie kłamstwa, w które od początku wierzyłam. Nie każda prawda okazała się tą prawdziwą prawdą. Często byłam zaskakiwana. Czasami pozytywnie, a czasami wyjątkowo negatywnie. Zdarzało się, że miałam ochotę rzucić książką o ścianę.
Niestety powieść tak jak poprzednie miała wyjątkowo irytującą wadę – zakończenia rozdziałów. Zawsze kończyły się w najlepszym momencie. Uważam, że ogólnie jest to bardzo dobry sposób kończenia książek (w szczególności jak kolejna część leży na półce), jednak nie każdego rozdziału! Niektóre rozdziały poszczególnych postaci były oddzielone dwustoma stronami opowieści o innych bohaterach. Zanim doszłam do tego miejsca, dawno zapomniałam, co tak bardzo mnie zafascynowało. Zajmowałam się historią postaci obecnie czytanej przeze mnie, która kończyła się w najciekawszym momencie. Ten zabieg nie powinien być tak często stosowany.
Książkę jak i serię polecam wszystkim fanom fantastyki. Jest to obowiązkowa pozycja do przeczytania. Natomiast innym czytelnikom również polecam. Nie każdemu spodoba się ten klimat, lecz niejedna osoba może odkryć w niej wiele dobrego. Ja z chęcią sięgnę po kolejne tomy.
Uwielbiam tę historię - jest taka prawdziwa (choć to fantasy) pod względem postaci, genialnych intryg :D
OdpowiedzUsuńNiedawno zaczęłam "Ucztę dla wron. Cienie śmierci" i muszę przyznać, że mnie zaintrygowała ta część, bo zaczyna się coraz więcej różnic między powieścią a serialem.
OdpowiedzUsuńKsiążek nie czytałam jednak jestem ogromną fanka serialu <3
OdpowiedzUsuńChyba w następnych postanowieniach noworocznych obiecuję sobie, że przeczytam całą serię. Bo jakoś nigdy nie mam czasu a bardzo bym chciała;)
OdpowiedzUsuńpokolenie-zaczytanych.blogspot.com
Cieszę się, że książka Ci się spodobała:) A co do rozdziałów, to się z Tobą zgadzam.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kiedy w końcu będę mogła po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńMam w planach tego autora, ostatnio bardzo o nim głośno...
OdpowiedzUsuńChciałabym poznać twórczość autora :)
OdpowiedzUsuńCóż, ja właśnie zamierzam się na Grę o tron. Więc jeśli mi się spodoba, na pewno zaliczę całą serię.
OdpowiedzUsuńCo do śmierci - no też coś słyszałam, ze podobno jest jej dużo ^^ Mam zamiar przekonać się czy serio tak jest^^
Moja przyjaciółka ma fioła na punkcie tej sagi, jednak ja jakoś nie umiem się do niej przekonać. Już kilka razy podchodziłam do pierwszego tomu, ale za każdym razem kończyło się na tym, że zanosiłam książkę do biblioteki. Nawet nie kusi mnie perspektywa obejrzenia serialu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Czytałam pierwszy tom i na razie mi lepiej serial przypadł do gustu. Ale cała Pieśń lodu i ognia jest na mojej liście TBR :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/