Tytuł: "Rywalki. Książę i Gwardzista"
Autor: Kiera Cass
Seria: Selekcja
Tom: o.5
Kategoria: Literatura młodzieżowa
Ilość stron: 220
Ocena: 2/10
Historię Ameriki znamy z "Rywalek" i następnych części. Jednak czy subiektywny opis Ameriki może dokładnie wytłumaczyć, co się wydarzyło podczas Eliminacji? Większość z Was odpowie, że nie. I właśnie tak jest. Lecz Kiera Cass nie pozostawia nas z niewiedzą i opowiada tę historię jeszcze z dwóch różnych perspektyw - gwardzisty i księcia. Poznajemy prawdziwe przyczyny, dla których Aspen zerwał z Amieriką. Dowiadujemy się, w jaki sposób Maxon wybierał swoją ukochaną i czego od niej oczekiwał... Jak bardzo różnią się perspektywy trzech różnych bohaterów?
Jeśli czytaliście moje recenzje "Selekcji", wiecie, że nie zamierzałam czytać tego tomu. Od początku założyłam, że został on napisany wyłącznie dla pieniędzy i nie chciałam sobie psuć raczej miłych wspomnień po tej trylogii (dla mnie pozostanie to trylogia). Jednak dostałam szansę przeczytania tego połówkowego tomu. Stwierdziłam, że jak mam taką szansę, to po co ją marnować. Dostałam porządną lekcję, żeby ufać swoim przeczuciom.
Opis, który możecie przeczytać na okładce książki, bardzo zachęca do przeczytania. Poznać mroczne tajemnice Maxona? Dowiedzieć się kim jest Aspen? Jaki fan "Selekcji" nie chciałby się poznać prawdy? Niestety żadnej z tych rzeczy nie dowiadujemy się. Książka jest idealnym powtórzeniem wydarzeń opowiedzianych wcześniej przez Amerikę. Co prawda występują sytuację, o których nie miała prawa wiedzieć, jednak my mogliśmy się tego domyślić. Dostałam tylko potwierdzenie swoich przypuszczeń. W tej chwili od razu po przeczytaniu powieści, a raczej opowiastki nie mogę znaleźć pozytywnych cech w fabule. Brakuje nawet tej atmosfery, która pojawia się w następnych tomach, a może poprzednich...
Uważam, że Kiera miała dobry pomysł, tylko nie wykorzystała jego potencjału. Wybrała przypadkowe wydarzenia, które się ze sobą nie łączyły i opisała je z innego punktu widzenia. Gdyby pojawiły się rzeczy niespodziewane, na pewno by przykuły moją uwagę. Jednak takie opisy psuły mi radość z całej serii.
Jedynym pozytywnym aspektem książki jest playlista, która została wykorzystana w "Rywalkach" i "Elicie". Kocham muzykę. Spędziłam wiele miłych chwil, słuchając wymienionych piosenek. Wielką radość mi sprawiało, gdy znałam którąś. Akurat ta część książki sprawiła mi przyjemność. Pojawiają się również drzewa genealogiczne oraz komentarze Kiery. Jest to dość ciekawy dodatek, lecz raczej niewarty kupowania powieści.
Niestety nie spodobał mi się ten tom. Z mojego punktu widzenia, został wydany wyłącznie w celach finansowych, co niestety jeszcze bardziej mnie zniechęciło. Choć muszę przyznać, że dla fanów może być miłym dodatkiem. Jednak osobom, które nie mają wyjątkowo dobrych wspomnień po serii, stanowczo odradzam.
Książka przeczytana w ramach wyzwania:
Nie można się było spodziewać czegoś wielkiego, skoro to miały być te same wydarzenia co w trylogii tylko opowiadanie z punktu widzenia kogoś innego :) ja osobiście chętnie bym po tę część sięgnęła i wcale nie boję się rozczarowania, bo Rywalki były może i miłą trylogią, ale na pewno ich wychwalać nie będę - ot, spędziłam przy nich spokojne, odmóżdżające wieczory.
OdpowiedzUsuńChyba mogę podpisać się pod Twoją wypowiedzią, ubrałaś moje myśli w słowa idealnie. :)
UsuńJa jestem świeżo po lekturze "Rywalek", o tej części jeszcze nie myślę :)
OdpowiedzUsuńHa, nieskromnie powiem, iż wiedziałam, że tak będzie. Dla mnie również Rywalki pozostaną trylogią i nie mam zamiaru zagłębiać się ani w inne spojrzenia, ani w kontynuacje, napisane z braku innych opcji na zarobek. Kropka. Wolę pozostać z miłym wspomnieniem serii. ;>
OdpowiedzUsuńW ogóle mnie do tej serii nie ciągnie. Jedyne, co w tej serii zachęca, to okładki. DUżo ostatnio szumu wokół Rywalek, więc jest to kolejny punkt przemawiający za nieczytaniem tej książki w tej chwili.
OdpowiedzUsuńNo i mam potwierdzenie. Tu tylko okładki są na pięć plus :)
OdpowiedzUsuńCo do trylogii, to przeczytałam do tej pory jedynie pierwszą część. Wydawała mi się fajna, może i niezbyt ambitna, ale miała w sobie ' to cos bajkowego'. Nie mam póki co zamiaru poszukiwać dalszych części. jeśli pojawi się okazja, to spróbuję, ale nie teraz. Co do Księcia i Gwardzisty, to na pewno nie przeczytam. Nie chcę marnować na to czasu ;)
OdpowiedzUsuńSerii nie czytałam i w najbliższym czasie raczej tego chyba nie zrobię :)
OdpowiedzUsuńNa razie czytałam pierwsze opowiadanie po angielsku. W sumie to drugie bym z ciekawości przeczytała, bo intryguje mnie punkt widzenia Aspena :)
OdpowiedzUsuńJuż mam negatywne nastawnie do serii, a teraz jeszcze dochodzi ta recenzja.
OdpowiedzUsuńCzytałam ten dodatek jak jeszcze nie został wydany w Polsce. Nie jest najgorszy moim zdaniem ;)
OdpowiedzUsuńRywalki to chyba nie moja bajka, choć muszę przyznać, że nie przestały mnie intrygować ^^
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całą trylogię oraz ten dodatek.
OdpowiedzUsuńSama seria jest całkiem przyjemna, lecz na pewno nie odkrywcza. Dlatego też wiele się nie spodziewałam po opowiadaniach. Przeczytałam, bo przeczytałam, ale niczego nowego nie odkryłam (no... może coś tam było...)...
Tak czy owak - polecam tylko prawdziwym fanom!!! :)
A ja od tego zaczęłam. I dobrze, że miałam wypożyczony pierwszy tom, bo inaczej nie sięgnęłabym po żaden z kolejnych - opowiadania wypadają słabiutko w porównaniu do "właściwych" części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To ja polecam wszystkim bardzo ciekawą analizę "Rywalek" - http://ksiazedowziecia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajnie napisane, dziewczyny zwracają uwagę na luki i masę głupot w fabule, a przy okazji można się też pośmiać.
Co do samej recenzji to bardzo fajnie to napisałaś. Sama mam podobne odczucia jeśli chodzi o dorabianie kolejnych ksiązek tylko dla kasy. Niedługo zapanuje moda na pisanie 10 tomów, każdego z innej perspektywy...