Tytuł: Hate to love you
Autor: Tijan Meyer
Tłumaczenie: Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik
Kategoria: Erotyk, romans
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 408
Ocena: 5/10
Studenci – wydaje się, że to inna kategoria ludzi, która żyje własnym, często szalonym życiem i zapomina o prawdziwym świecie. Jako studentka muszę przyznać, że coś jest na rzeczy. Po liceum wychodzimy z zamkniętego świata szkoły, by poznać nową rzeczywistość, nowych ludzi i nowe obowiązki. Jednak mimo to potrafimy się paradoksalnie ograniczać własnymi ambicjami, własnymi oczekiwaniami... Chcemy zaszaleć lub oderwać się od swojego wcześniejszego życia, które niekoniecznie musiało być wystarczające. Może to być dla nas nowy początek. Tylko od nas zależy, czy czegoś dobrego, czy wręcz przeciwnie.
Kennedy nie chce już być wykorzystywane w żaden sposób. Nie chce być już osobą, dzięki której można dotrzeć do kogoś innego albo przepisać pracę domową. Chce żyć własnym życiem na własnych zasadach. Dlatego decyduje się na unikanie wszelkich kłopotów, popularnych osób i przede wszystkim przystojnych chłopaków. Chce się skupić tylko i wyłącznie na nauce i pod tym względem osiągać same sukcesy. Plan się wydaje jej idealny. Ale czy będzie w stanie spełnić wszystkie jego punkty, gdy pozna zniewalającego Shay'a? Jakie mroczne tajemnice może nieść akademik?
Zdecydowałam się na przeczytanie tej książki, ponieważ potrzebowałam czegoś lekkiego, naiwnego i pełnego emocji. Hate to love you wydawało mi się idealną pozycją, która spełni te wymagania. Wielokrotnie Wam opowiadałam, że nie jestem fanką erotyków i wszelkiego rodzaju romansów, lecz czasami odzywa się we mnie ta romantyczna i zakopana część duszy i wtedy koniecznie muszę coś takiego przeczytać. Swoją drogą coraz częściej pozwalam dojść jej do głosu i decyduję się na książki dla kobiet. Chyba wraz z wiekiem staję się bardziej sentymentalna. Ale wracając do tematu – czy ta powieść spełniła moje oczekiwania?
Na temat stylu nie mam za bardzo, co pisać, ponieważ był prosty i tak naprawdę często podchodził aż pod infantylizm. Dialogi były strasznie nienaturalne, a to jest jedna z rzeczy, która najbardziej irytuje mnie w literaturze. Mam wtedy taki odruch histerycznego śmiechu i najchętniej rzuciłabym wtedy książką o ścianę z wrzaskiem, że ludzie tak nie rozmawiają. Jednak mimo tych wad, to bardzo szybko i raczej przyjemnie czytało się tę historię.
Gdy zaczęłam czytać, byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, ponieważ książka wydawała się mieć sensowną i ciekawą fabułę, która nieraz i nie dwa mnie zszokuje. Jednakże z czasem zaczęło się to zmieniać. Wszystko zaczęło się coraz bardziej komplikować i to w taki bardzo negatywny sposób. Wydarzenia zaczęły być nierealne i czasami po prostu komiczne. W połączeniu z tymi sztucznymi dialogami była to katastrofa. Książkę ratują sceny erotyczne, które w żaden sposób się nie narzucały i często były po prostu urocze. Ogólnie tu też niezbyt to było rzeczywiste, ale przynajmniej dawało mi poczucie, że miłość istnieje i może być po prostu dobra.
Sama Kennedy doprowadzała mnie do szału. Zwykła hipokrytka. Wymyślała tysiące najróżniejszych zasad, po czym wszystkie po kolei łamała. Wiem, że ciężko czasami spełnić niektóre postanowienia, ale to był jawny brak samokontroli. Większość sytuacji nie była jakaś wyjątkowo czy trudna, żeby tak po prostu przestać się trzymać własnej drabiny moralnej. I tutaj pomijam fakt, że te zasady były nielogiczne i po prostu bezsensowne. Natomiast Shay to taki typowy super facet – przystojny, inteligentny, futbolista, popularny i wszystkie dziewczyny są w nim zakochane. Ale on akurat zakochuje się w tej jednej, która go nie chce i na ogół niczym się nie wyróżnia. Znacie to skądś? Bo ja bardzo dobrze. Na szczęście reszta bohaterów przypadła mi do gustu. Nie są oni jacyś charakterystyczni czy wyjątkowi, ale za to łatwo ich polubić i zrozumieć. Wchodzę w typowe stereotypy, w których jako ludzie zazwyczaj się odnajdujemy.
"Hate to love you" ma naprawdę wiele wad i to takich rażących w oczy. Aczkolwiek w ostatecznym rachunku spędziłam wiele miłych chwil z tą powieścią. Jest po prostu idealna na odprężenie, a takie były moje oczekiwania. Dlatego myślę, że ani jej nie polecę, bo jestem przekonana, że osoby, które gustują w cięższych tematach, będę bardzo zawiedzione, a osoby, które czasami lubią poczytać sobie lżejszy romans, będą zadowolone. Wy najlepiej wiecie sami, co lubicie.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo Taniej Książce
To pewnie taka typowa, wakacyjna lektura. Nie mam jednak póki co w planach.
OdpowiedzUsuńDokładnie, więc całkowicie rozumiem :)
UsuńSzkoda, że się rozczarowałaś. Ja jednak mimo wszystko chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńO,to jestem bardzo ciekawa Twojej opinii :)
UsuńZa każdym razem gdy widzę okładkę coraz bardziej podoba mi się umiejscowienie nazwiska autorki :)
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że to imię tego chłopaka :D
UsuńJa nie czuję się zaintrygowana. 😊
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :)
UsuńSama nie wiem, czy się skusić na ten tytuł. Trochę mnie ciągnie do niego, ale może to za sprawą tej okładki? Czytałam już inną książkę Tijan - Antybrata, i była dość słaba. Czuję, że z tą może być podobnie. :)
OdpowiedzUsuńTo może warto spróbować, tylko nie nastawiać się na wybitne dzieło :)
Usuń"Hate to love you" ma naprawdę wiele wad i to takich rażących w oczy. To ja jednak podziękuję :) znajdę inną książkę, z mniejszą ilością wad ;)
OdpowiedzUsuńCałkowicie rozumiem :)
UsuńSkoro szału nie ma, to ja jednak spasuję.
OdpowiedzUsuńNie każdemu przypada taka literatura do gustu :)
Usuń