czwartek, 3 grudnia 2015

Opowieści z Narnii: Podróż Wędrowca do Świtu


Tytuł: Opowieści z Narnii: Podróż Wędrowca do Świtu

Reżyser: Michael Apted 

Część: III

Produkcja: USA, Wielka Brytania

Gatunek: Fantastyka

Rola główna: Georgie Henley

Czas trwania: 1 godz. 55 min.

Premiera: 25 grudnia 2010 r. (Polska), 2 grudnia 2010 r. (świat)

Ocena: 7/10




Aslanie! Aslanie! Gdzie jesteś? Aslanie, jesteś tu? Pamiętasz, jak razem pokonywaliśmy zło? Jak Edmund był pod jarzmem Białej Czarownicy? Albo jak Piotr kłócił się z Kaspianem? A małego i walecznego Ryczypiska pamiętasz? Musisz pamiętać. Wierzę w to. Mój świat jest ogarnięty wojną, a ja razem z Edmundem ukrywamy się u naszego kuzyna – Eustachego. Nie poznałam bardziej irytującej osoby na świecie... Ale dam mu jeszcze szansę. Każdemu się należy, pamiętasz? Jednak teraz Narnia znowu nas wezwała. Tym razem tylko mnie i Edmunda, no i przypadek Eustachy z nami przybył. Jesteśmy na statku Kaspiana – Wędrowcu do Świtu. Musimy odnaleźć Lordów ojca Kaspiana. Musimy odnaleźć ich miecze. Aslanie! Potrzebujemy pomocy! Ona jest już blisko, czuję ją... Bez Ciebie nie damy rady! Nie zapominaj o nas. Nie zapomnij o mnie – Twojej Łucji.

Pamiętam, jak dostałam cały cykl "Opowieści z Narnii" od rodziców. Byłam wtedy dzieckiem, a w ręku trzymałam dwie olbrzymie księgi, które niedługo po tym zawładnęły moim sercem. Nie oglądałam wtedy jeszcze ekranizacji, ale miałam przed sobą obraz kobiety ubranej na biało, lwa i krwawej bitwy. Z czasem poznałam fabułę książki, a następnie filmów. Pierwsza część produkcji zawiodła mnie, druga przypadła mi do gustu, choć nie jestem pewna, czy nie jest za to odpowiedzialny urok aktora odtwarzającego rolę Kaspiana. A trzecia? Czy po tylu latach zapomnienia przeniosła mnie do świata Narnii? W pewnym sensie na pewna, ale niestety nie do końca.

Uważam, że Lewis w "Podróż Wędrowca do Świtu" wyjątkowo ciekawie poprowadził wątek Łucji, Edmunda i naszego nowego bohatera. Powrót do Narnii po tylu latach niesie ze sobą wiele nieprzewidzianych zdarzeń, które ubarwiają całą opowieść. Jest to bardzo miły powrót. Gdy tylko na nowo spotkałam się z Łucją, Edmundem, Kaspianem i Ryczypiskem, moje serce zaczęło wariować ze szczęścia. Są to postacie, które bardzo cenię i z przyjemnością spędziłam z nimi czas. Moje imię z bierzmowania to właśnie Łucja. Choć ostateczne powody wybrania go były inne, podejrzewam, że to właśnie bohaterka tego cyklu nakierowała mnie na tę imię i jego historię. "Opowieści z Narnii: Podróż Wędrowca do Świtu" jest to typowa fantastyka, która pokazuje nasz świat przez pryzmat magii i niesamowitych stworzeń. Ostatnimi czasy skupiłam się bardziej na rzeczywistych opowiadaniach, przez co zapomniałam, jak wielką przyjemność sprawiają mi powieści i filmy fantasy.

Pamiętam, że wszystkie przeczytane przeze mnie powieści Lewisa miały głębokie przesłanie, które zmieniało mój pogląd na świat. "Opowieści z Narnii" są książkami, które kreowały mój charakter oraz światopogląd. Natomiast ekranizacja trzeciego tomu była według mnie bardzo spłycona. Pomijała wiele ważnych tematów lub przemieniała je w nic nieznaczące epizody. Był to film nastawiony typowo na akcję i przygodę. Służył wyłącznie rozrywce, co bardzo mnie zawiodło. Jak sami widzicie, nie mogę przestać patrzeć na tę produkcję przez pryzmat powieści. Gdybym najpierw oglądała film, prawdopodobnie patrzyłabym na niego z całkiem innej perspektywy. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek ekranizacja spodobała mi się bardziej niż książka.

Na efektach specjalnych nie znam się dobrze, ale muszę przyznać, że zrobiły na mnie wrażenie. Statek na morzu, niesamowite krajobrazy... Miałam wrażenie, że cała ta sceneria została wyjęta z mojej wyobraźni. Część rzeczy wyobrażałam sobie  bardzo podobnie. Do tego stopnia, że w pewnym momencie zaczęłam zastanawiać się, czy przypadkiem kiedyś nie oglądałam już tego filmu. Jedyny zarzut mam co do smoka. Smoki to piękne i majestatyczne stworzenia. Tu była to zwykła kreatura.

Gra aktorska moim zdaniem jest dobra, choć pojawiało się wiele momentów, gdy uważałam ją za zbyt sztuczną, nienaturalną. Aktorka, grająca Łucję, czasami bardzo dobrze oddawała jej charakter, innym razem miałam wrażenie, że patrzę na całkiem inną osobę. I oczywiście Ben Bernes, który utożsamiany jest z Kaspianem... Uwielbiam tego aktora, choć nie uważam, że jest wybitnie utalentowany.

"Opowieści z Narnii: Podróż Wędrowca do Świtu" jest idealny, by odstresować się i powrócić do świata Narnii. Jednakże spodziewałam się czegoś więcej. I polecam najpierw przeczytać książki, jeśli tego nie zrobiliście. Niemniej nie oznacza to, że nie wyczekuję na kolejną część ekranizacji.

6 komentarzy:

  1. Oglądałam ten film i bardzo mi się spodobał :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobało mi się, choć nie tak jak część pierwsza :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze powiem - książka jest o wiele, wiele lepsza. Jak w przypadku pierwszej części oglądałam ją z wypiekami na twarzy (i wciąż oglądam tak samo), to drugiej nie lubię wcale, a trzecia... Efekty specjalne - tak, jak najbardziej, technicznie film jest w porządku, ale nie podoba mi się porównanie jego a książki. Nie trafiłam na tą magie, którą chciałabym zobaczyć. Ogólnie trzecia część to jedna z mniej lubianych przeze mnie, nie wiem czemu, morskie podróże jakoś mnie nie kręcą, nawet jeżeli były tłem. Może to przez chorobę morską?...

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest jeden z filmów (i serii książek), którego nigdy nie obejrzę. W ogóle mnie nie ciągnie do tej historii :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Książek nie czytałam, ale filmy mi się nawet podobały ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam film i bardzo mnie zachwycił, ale jakoś do książek mnie nie ciągnie. Może kiedyś spróbuje, ale nie teraz...

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń