Tytuł: Chce się żyć
Reżyser: Maciej Pieprzyca
Produkcja: Polska
Gatunek: Dramat
Rola główna: Dawid Ogrodnik, Kamil Tkacz
Czas trwania: 1 godz. 47 min.
Premiera: 11 października 2013 r. (Polska), 25 sierpnia 2013 r. (świat)
Ocena: 7.5/10
Mateusz jest chory na mózgowe porażenie, dlatego nie umie mówić, chodzić i wykonywać najprostszych czynności. Wszyscy myślą, że jest rośliną, która poza podstawowymi funkcjami życiowymi, nie jest zdolna do jakichkolwiek aktywności. Tylko rodzice Mateusza wierzą, że chłopak rozumie, to co wokół niego się dzieje. Rodzeństwo jest przeciwnego zdania i traktuje brata jak przedmiot. Chłopak musi poradzić sobie z trudną chorobą i brakiem komunikacji, a w rezultacie zrozumienia przez innych ludzi. Czy mimo braku nadziei Mateusz może żyć jeszcze długo i szczęśliwie? Jak potoczą się jego losy i jak bardzo jego choroba postępuje?
O filmie "Chce się żyć" nie słyszałam, dopóki nie zaczęłam oglądać go na lekcji religii. Od razu moją uwagę przykuł tytuł biografii. Jest tak bardzo pozytywny, że aż zachęca do oglądania. Nie spodziewałam się, że porusza tak ważny temat. Cieszę się, że miałam okazję zapoznać się z nim i wyciągnąć refleksje z tej opowieści.
Ostatnio mam szczęście do filmów opartych na prawdziwych faktach. Zaczynam nieświadomie oglądać jakąś produkcję, a na koniec pokazuje się napis, oznajmiający, że ta cała historia wydarzyła się naprawdę. Z nieznanych mi powodów nie przepadam za takimi filmami, ale jak się okazuje, jest to głupie uprzedzenie. Gdy tylko dowiedziałam się, że Mateusz naprawdę istnieje, a cała jego opowieść jest prawdziwa, film zrobił na mnie jeszcze większe wrażenie. Dlatego ostatecznie bardzo mi się podoba, że nie jest to zmyślona i ckliwa opowiastka, tylko coś rzeczywistego i nadal trwającego. Przez to cały film staje się bardziej ludzki i łatwiej nam (chciałam napisać współczuć, ale to złe określenie) zrozumieć tego człowieka oraz emocje, które odczuwa. Na pewno nie jest to idealne odwzorowanie uczuć Mateusza, ale daje nam namiastkę tego, co dzieje się w jego głowie.
Podoba mi się również tematyka poruszona w tej biografii. Niby zwyczajna historia. Książek i filmów na temat chorych ludzi jest tysiące. Jednak mimo ich wszystkich nie zdawałam sobie sprawy, czym naprawdę jest porażenie mózgowe. Gdy słyszałam to stwierdzenie, brałam to za kolejną trudną chorobę. Jednakże tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy z jej rzeczywistego istnienia, a już na pewno nie objawów. Coś sprawiło, że postanowiłam baczniej obserwować ludzi i nigdy nie zakładać, że ktoś z kim nie umiem się porozumieć, jest mniej znaczącą osobą. "Chce się żyć" udowadnia, że często jest odwrotnie i każdemu człowiekowi należy się życie. Stosunki rodzinne również skłaniają do refleksji na ten temat. Jego rodzice wierzyli, choć czasami mieli zachwiania tej wiary, ale nigdy się nie poddawali. Dbali o Mateusza tak samo jak o swoje pozostałe dzieci i nigdy nawet nie pomyśleli, by go skreślić.
Tematyka i całokształt historii jest piękna, ale mimo to zdarzały się momenty, które dla mnie były bardzo nudne. Potrafiłam, oglądając produkcję, wyrwać się z kontekstu i ominąć kilka ważnych wydarzeń. Chciałabym jednoznacznie określić to jako minus, niemniej jednak jest to bardzo życiowe. Scenarzysta mógł dodać ciekawsze fragmenty i ubarwić cały film, ale wtedy straciłby on swój pierwotny przekaz. Życie potrafi być monotonne i większość jego momentów zapominamy. Takie już jest i to właśnie zostało podkreślone w tej biografii. Nie jest to też wzruszająca opowieść, która sprawi, że łzy popłyną wodospadem. To nie to. Potrafi być smutna, ale daje zbyt dużą nadzieję, by tak po prostu poddać się.
Natomiast co do gry aktorskiej jestem pełna uznania. I aktor, który grał Mateusza w dzieciństwie, i ten dorosły moim zdaniem oddali rzeczywistość jego historii. Potrafili oddać specyfikę choroby do tego stopnia, że zastanawiałam się momentami, czy nie gra osoba chora, tylko o mniej rozwiniętym stadium porażenia. Jestem pełna dla nich uznania. Poza tym w tle wystąpiło wiele drugoplanowych i epizodycznych postaci, które również przykuły moją uwagę. Wszystko razem tworzyło niesamowitą całość.
Powoli zaczynam przekonywać się do polskich filmów. Miałam taką falę polskich produkcji, które był porażką naszego kina, a w ostatnim czasie trafiam na same dobre filmy. "Chce się żyć" dało mi naprawdę dużo tematów do przemyśleń, dlatego zachęcam każdego, by obejrzał tę biografię.
Świetny film, niezwykle poruszający. Porusza tak trudny temat, a jednak robi to z ogromną dozą ironicznego humoru. Ja się na nim wzruszyłam. Polecam również książkę pod tym samym tytułem, której autorem jest reżyser filmu, Maciej Pieprzyca. Czytałam ją niedawno, równie dobra jak film. :)
OdpowiedzUsuńZaczytana Dolina
Oglądałam już dawno w kinie i muszę przyznać, że film jest cudowny. W niesamowity sposób ukazuje uczucia i oglądając go można naprawdę wczuć się w rolę głównego bohatera. I oczywiście muszę wspomnieć o aktorze grającym Mateusza, bo zagrał naprawdę wspaniale. Jest to jeden z tych filmów, który każdy powinien obejrzeć, bo jest zrobiony naprawdę po mistrzowsku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Koleżanka chciała kilka razy pokazać mi ten film, ale on jest tak emocjonalny, że pewnie bym nie wytrzymała. Ciężko mi patrzeć na czyjąś chorobę i cierpienie...
OdpowiedzUsuńSwego czasu dużo słyszałam o filmie, ale raczej to nie jest pozycja dla mnie.
OdpowiedzUsuńMiałam okazję obejrzeć ten film i jak wszystkie tego typu produkcje jest on mocnym widowiskiem, aczkolwiek nie potrfiłabym go zamknąć w murach oceny.
OdpowiedzUsuńOglądałam i wszystkim polecam!
OdpowiedzUsuńJa tylko czytałam książkę, jeszcze nie miałam okazji oglądać filmu :) Ale kiedyś na pewno to zrobię.
OdpowiedzUsuńMuszę zapoznać się z książką i z filmem :)
OdpowiedzUsuńFilmu nie oglądałam i raczej się za niego nie zabiorę, bo nie przepadam za tego typu filmami.
OdpowiedzUsuńPlanuję obejrzeć ten film już od jakiegoś czasu, pomimo nudnych momentów, na pewno się na niego skuszę ;)
OdpowiedzUsuńMuszę obejrzeć!
OdpowiedzUsuńTen film jest cudowny. Emocjonalny, a ta gra aktorska - zwłaszcza właśnie Dawida Ogrodnika w roli Mateusza jest genialna. Sama dorwałam książkę, na podstawie której powstał ten film i zamierzam ją w październiku przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Jeszcze nie widziałam tego filmu, ale może kiedyś sie to zmieni i go obejrzę. Czasami można wynaleźć jakąś perłę w naszych rodzimych produkcjach (które są nagrywane współcześnie) i po Twojej recenzji widać, że tak jest.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zgłoszenie :) Link do posta znajdzie się w podsumowaniu.
OdpowiedzUsuń