Tytuł: "Trzy metry nad niebem"
Autor: Federico Moccia
Film: Trzy metry nad niebem
Premiera: 3 grudnia 2010 r. (świat)
Ocena: 9/10
Babi jest idealna uczennicą. Grzeczna z samymi dobrymi ocenami - wymarzona córka. Step natomiast jest chłopakiem z ulicy. Zawsze robi, co chce, nikt nigdy mu nie rozkazuje, a jeśli nawet ktoś spróbuje, nie pobędzie długo z całym nosem. Są swoimi przeciwieństwami. Każdy inny, każdy ma własne przyzwyczajenia, nałogi. Jednak życie lubi się bawić ludźmi. Splata ich drogi, aby mogli się poznać na nowo i na nowo odkryć nieznane...
Jak pewnie się domyślacie, książkę polecili mi moi znajomi. Pożyczyłam ja od przyjaciółki jakiś czas temu. Jej przeczytanie ciągle odkładałam na później. Od razu założyłam, że to nie mój gatunek, że będzie nudna i nigdy jej nie skończę. Jaka była? Nie w moim stylu, często nużąca, ale jednak ja skończyłam. Czemu? Ponieważ jakieś przeczucie kazało mi czytać dalej, nie zważając, że początek jest chaotyczny, później nudny, a dalej jeszcze całkowicie przesłodzony. Warto było przez to wszystko przejść, by dotrwać do końcówki.
"Nikt nie kocha tak, jak my kochamy, nikt nie cierpi tak, jak my cierpimy"
Tego nauczyła mnie ta książka. Bolesna prawda, która sprawia, że człowiek nie wie, co ma zrobić ze swoim życiem. Koniec książki pokazał nam prawdziwe życie. Nie przesłodzone jak w bajkach, nie tragiczne jak w tragediach. Po prostu nasze życie z miłością, wspomnieniami i łzami w oczach. Nigdy nie wiemy, co może się nam przydarzyć. Dziś żyjemy, a jutro?
Przerażająca rzecz spotkała jednego z drugoplanowych bohaterów. Nie był on wyjątkowo ważny, czy istotny dla książki. Jednak autor tak zgrabnie wplótł go w strony powieści, że w pewnym momencie przestał mnie obchodzić wątek Babi i Stepa. Liczyło się, tylko to co jemu się przydarzyło. Zabolało i to bardzo. W pewnym momencie zaczęłam się uosabiać z ludźmi, którzy go otaczali. Każdy ma swoje problemy odmienne od innych, ale łączy je to samo - cierpienie.
Książka jest dla każdego dojrzałego człowieka bez względu na to jaki gatunek literacki lubi. Uważam, że bardzo ciężko się ją czyta i długo jak na te trzysta stron, które posiada. Żałuję, że ją przeczytałam. Tak, to nie pomyłka. Naprawdę żałuję. Byłabym o wiele szczęśliwsza, gdybym sobie nie uświadomiła pewnych rzeczy. Ale czy mądrzejsza? Decyzję, czy ją przeczytać, pozostawiam Wam.
Książka przeczytana w ramach wyzwania:
Nie spodziewałam się niczego specjalnego po tej książce , ale po Twojej recenzji już wiem ,że byłam w wielkim błędzie . Nie pozostaje mi nic innego jak tylko wybrać się do biblioteki w poszukiwaniu tej książki ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno jej teraz jeszcze nie przeczytam. Nie czuję się na nią gotowa. Nie lubię smutnych książek. Nie lubię się smucić. Dlatego obawiam się jej.
OdpowiedzUsuńsmutek jest dobry, pozwala bardziej doceniać szczęście :)
Usuńgdy będę miała taką możliwość na pewno sięgnę po tą książkę, ze względu twej recenzji. :)
OdpowiedzUsuńjednak oglądałam film i nie za bardzo mnie ujął, ale wiadomo że książka zawsze jest lepsza. :)
Hmm no ładnie :) Teraz wakacje więc znajdę trochę czasu i postaram się przeczytać :)Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńrecenzje-sophie.blogspot.com
Jeszcze nie miałam przyjemności poznać twórczości tego autora, ale muszę nadrobić zaległości. Tym bardziej, że film "Trzy metry nad niebem" baaardzo przypadł mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńWidziałam film, teraz czas na książkę :) Zdecydowanie muszę nadrobić zaległości :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-to-sztuka.blogspot.com/
Chętnie przeczytam, chociaż czytam głównie fantastykę, to odkąd przyjaciółka poleciła mi tego typu książkę, ufam ludziom którzy mówią że warto przeczytać książkę, nawet tę któr nie jest w moim guście
OdpowiedzUsuńP.S Zapraszam do mnie www.kwasne.blogspot.com
Usuńwww.zrzutowisko.blogspot.com
Tej nie czytałam, ale mam na koncie 3 innego tego autora :)
OdpowiedzUsuń