Tytuł: Genesis
Autor: Krzysztof Bonk
Cykl: Eel
Tom: I
Kategoria: Science fiction
Wydawnictwo: Self Publishing
Liczba stron: 230
Ocena: 8/10
Jesteśmy tu i teraz. Żyjemy na planecie nazwanej przez nas samych Ziemią. Jest to nasz dom, gdzie czujemy się bezpiecznie. Przez tysiące lat ze zwykłych zwierząt, które posiadały namiastki inteligencji, stworzyliśmy społeczeństwo oparte na hierarchii, zasadach i nauce doskonalonej cały czas. Postęp naszych umysłów i przede wszystkim techniczny jest coraz większy. Wystarczy, że nie będziemy się interesować techniką rok czy dwa, a wszystko się zmieni. Wejdą nowsze modele telefonów, komputerów i gadżetów, które przewyższają nasze wyobrażenia. Mamy XXI wiek – zastanawialiście się, jak będzie wyglądał nasz świat za dwieście lat przy tak szybkim i zaskakującym postępie? Czy to w ogóle będzie jeszcze nasz świat?
Max był szanowanym naukowcem, który posiadał pewne nietypowe umiejętności, wręcz nazywane paranormalnymi. Potrafi odczytywać wspomnienia innych ludzi, a może to być bardzo przydatne w życiu i przede wszystkim przydatne dla nauki. Jednak w życiu Maxa poszło coś nie tak – choroba, a dokładnie mutacja. Dlatego mężczyzna decyduje się na stanowczy rok. Tak dochodzi do tego, że budzi się po dwustu latach w świecie całkowicie odmiennym niż nasz słynny XXI wiek. Trudno się dostosować do nowego otoczenia i jeszcze nowszych zasad, które potrafią naprawdę przerazić. Dla niego to wszystko nie ma sensu, jednakże dla własnego życia robi się wiele. Nawet żyje w stanie obojętności i samotności. Lecz wszystko się zmienia, gdy w swoim mieszkaniu znajduje dawną miłość z bardzo odległych czasów... Czy Max zdecyduje się na zmianę? Czy w ogóle dla takiego człowieka są szanse na prawdziwe szczęście?
Science fiction jest dla mnie bardzo tajemniczym gatunkiem. Mimo że jestem miłośniczką fantastyki, to do tego odłamu bardzo rzadko zaglądam. Po prostu nie są to moje klimaty. Doceniam wizje z przyszłości i nieograniczoną wyobraźnię, którą cechują się autorzy. Lecz zawsze wolałam przeszłość. Jednak sama sobie mogę zarzucić, że przez to często się ograniczam. I właśnie dlatego zdecydowałam się na przeczytanie pierwszego tomu cyklu "Eel" Krzysztofa Bonka – "Genesis". Zawsze jestem przerażona, kiedy zaczynam czytać jakąś powieść science fiction, bo nie mam pojęcie, czego powinnam się spodziewać, a ja lubię mieć to pojęcie. Na szczęście w tym przypadku mój strach był w ogóle nieuzasadniony, bo zostałam zaskoczona wyłącznie pozytywnie.
Od początku, kiedy tylko przeczytałam opis powieści, koncepcja bardzo mi się spodobała. XXIII wiek, gdzie wszystko jest odmienne od tego, co teraz znamy. Wizja wspaniała, ale i przerażająca. Czasami mam wrażenie, że świat idzie w złą stronę, w czym zgadzam się z pisarzem. Jestem w stanie sobie wyobrazić, jak doszło do tego wszystkiego. Co nie zmienia faktu, że do pierwszych stron podchodziłam sceptycznie i moje obawy były coraz większe. Ale jak już wiecie, ostatecznie jestem zachwycona wizją świata, stworzoną przez Krzysztofa Bonka. Nie jest ona pozytywna, tego nie można było się spodziewać. Aczkolwiek Ziemia, która została nam przedstawiona, jest dla mnie wielkim zaskoczeniem i za to cenię autora.
Jednym z chyba największych plusów "Genesis" jest styl. Pan Bonk ma w sobie to coś, co go odróżnia na tle innych pisarzy, a chyba nie może być nic lepszego w powieściach. Bardzo rzuciło mi się w oczy, że język jest dopracowany pod każdym względem. Mało kiedy się zdarzało się, żeby jakieś słowo było niepotrzebne lub nie na swoim miejscu. Przy tym z całej tej historii bił dziwny, w ogóle nieoczekiwany ode mnie spokój. Kiedy czytałam, uspokajałam się, mimo często wartkiej akcji.
Do samej fabuły mam trochę ambiwalentne odczucia, gdyż z jednej strony jest ona bardzo rozbudowana, lecz stanowczo za krótka. Dzieje się tam wiele rzeczy tak naprawdę naraz, co daje pożądany efekt. Choć przez to powieść sporo traci, ponieważ można by to wszystko jakoś bardziej rozłożyć w czasie i wtedy łatwiej byłoby zrozumieć i przywiązać się do tej historii. Na szczęście jest ona nieprzewidywalna, więc na każdej stronie możecie zostać zaskoczeni czymś nowym. Same nawiązania do Biblii były dla mnie wielkim szokiem, ale również genialnym wykorzystaniem tak dobrze znanych nam toposów. Można tylko pogratulować autorowi odwagi, bo rzadko kiedy ktoś jest gotowy na wykorzystanie biblijnego świata i jeszcze robi to w tak genialny sposób.
W uniwersum dobre wrażenie robią podstawy. Są dobre i dają duże pole do popisu, które zostało częściowo wykorzystane. Choć niestety brakuje tej panoramiczności, dzięki której to wszystko byłoby lepiej dla nas zrozumiałe. Szkoda, że nie zostało jeszcze bardziej rozbudowane.
Max jest po prostu wybitnie wykreowaną postacią. Nie dajcie się oszukać. To raczej nie jest człowiek, którego darzy się nie wiadomo jaką sympatią. To nie ten typ, ale chodzi mi o jego postrzeganie świata. Od początku rozumiałam przyczyny, które go doprowadziły do takiego położenia i razem z nim obserwowałam zmiany zachodzące wraz z pojawieniem się Alli. Jest to postać bardzo dynamiczna, ale przyczynowo-skutkowo. Jednak moim ulubieńcem bezapelacyjnie stał się Chrzciciel. Na początku miałam taką myśl – kto to niby jest? Lecz z czasem zaczęłam go uwielbiać. Jego podejście do życia, innych ludzi, pieniędzy i idei. Na pewno na długo go zapamiętam. Tak samo będzie z Magdaleną, której los splatał wiele nieprzyjemnych figli, ale ona mimo to walczyła o swoje i chciała zmian. Niestety jedna bohaterka zniechęcała mnie na każdym kroku, a mowa tu o samej Alli. Nie wiem czemu, ale odkąd tylko się pojawiła, znienawidziłam ją wręcz. No niestety... Nie można mieć wszystkiego.
Problematyka powieści ukazuje, do czego tak naprawdę dążymy. Chyba powinniśmy usiąść i zastanowić się nad naszym światem, moralnością i ideami. Większość z nas za dużo nie może, ale nie wiadomo kim tak naprawdę jesteśmy i kim będą nasze dzieci. Rozwój jest konieczny, ale rozsądny rozwój. Według mnie jest to dla nas ostrzeżenie, ale również ukazanie olbrzymiej wiary i nadziei. Niektóre wartości nigdy się nie zmienią i tak powinno pozostać.
Nie spodziewałam się, że tak bardzo dam się wciągnąć w ten świat. Mimo że to nadal nie moje klimaty, to jestem naprawdę zadowolona, że zapoznałam się z tą powieścią i bez wątpienia w najbliższym czasie poznam jej kontynuacje. Jestem ciekawa, jak dalej to wszystko się potoczy. Tymczasem zachęcam was całym sercem, żebyście i wy dali szanse tej opowieści. Nawet jeśli nie jesteście fanami tego gatunku.
Za możliwość poznania wizji przyszłości oraz naszych najskrytszych marzeń dziękuję bardzo autorowi książki – Krzysztofowi Bonkowi
Czuję, że ja bym się niestety z tą książką nie polubiła ;)
OdpowiedzUsuńMnie długo nie musisz zachęcać z tego względu, że ostatnio chłonę literaturę science fiction, a tak pozytywna recenzja osoby, która za tym gatunkiem nie przepada najbardziej przekonuje mnie do przeczytania powyższej pozycji.
OdpowiedzUsuńOch... niestety, ale nie moje gusta. Nie lubię takich książek. :(
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Zdecydowanie książka nie dla mnie :((
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takim gatunkiem, mimo że czasami po niego sięgam.
Ciekawa recenzja, jednak jak mówię książka nie w moim typie. :))
Buziaki :**
https://ksiazki-wiktorii2.blogspot.com