środa, 30 marca 2016

Moja matka piratka


Tytuł: "Moja matka piratka"

Autor: Jackie French

Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska

Cykl: Zwariowane rodzinki

Kategoria: Literatura dziecięca 

Wydawnictwo: Wilga

Liczba stron: 135

Ocena: 7/10









Teraz przyznajcie się, ile razy w życiu zamarzyło się wam być piratem? Od lat filmy i bajki dla dzieci przedstawiają te postacie jako okrutne, lecz ostatecznie dobre osoby, które mimo że nie przestrzegają prawa, walczą o wolność i swoje poglądy. Starsi czytelnicy zapewne wiedzą, że są dwie strony medalu. Jednak sami pomyślcie – przepiękny ocean, drewniany statek, różne dziwne zwierzęta i poczucie bezkarności i niezależności. Czyż to nie brzmi pięknie? Właśnie w takim świecie żyje Cyryl – dziecko, które wychowało się na pirackim statku z mamą kapitanką. Całe życie podróżowało po hiszpańskich wodach, obserwując jak załoga, która stała się jego rodziną, uwalnia niewolników. Jednakże Cyryl pragnie czegoś innego. Od najmłodszych lat uwielbia czytać i poznawać nowe rzeczy, ale możliwości są ograniczone, gdy cały czas przebywa się na morzu. Dlatego chłopiec pragnie iść do szkoły i zmierzyć się z prawdziwym światem – z współczesnością. Ten pomysł nie podoba się załodze, lecz mama chłopca pragnie spełnić jego wszystkie marzenia. Jak Cyryl poradzi sobie wśród innych dzieci? Czy jego odmienność będzie miała znaczenie? Jak powiedzieć kolegom, że ma się mamę piratkę?

Niektórzy twierdzą, że w poprzednim wcieleniu byłam piratem. Nie pasuję charakterem do tej postaci, bynajmniej nie mogę zaprzeczyć, że od lat dziecięcych pasjonuję się tym tematem. Czytałam wiele książek z tym motywem i oglądałam jeszcze więcej filmów. Znam niesamowite opowieści, ale również znam te prawdziwe historie, które wydarzyły się wieki temu. Gdy dostałam możliwość zrecenzowania tej książki, nie miałam wątpliwości, że muszę ją przeczytać. I nie przeszkadzało mi, że jest to powieść dla dzieci. Część z was pewnie wie, że właśnie ten gatunek cenię najbardziej. Jak sprawdziła się ta książeczka?

Bardzo spodobał mi się styl autora. Oczywiście nie można go porównywać z wybitnymi pisarzami, ponieważ jest to w końcu książka dla dzieci. Słyszałam opinie, że są to najbardziej wymagający czytelnicy. Czy tak jest w rzeczywistości, nie mam pojęcia. Lecz bez wątpienia jest bardzo trudno napisać powieść dla młodszych czytelników. Język był na tyle prosty, by dziecko mogło go zrozumieć, ale mogło też nauczyć się nowych słów, które na pewno przydadzą mu się w życiu, a to jest jeden z głównych celów, dla których dzieci powinny czytać książki. Jackie French bardzo dobrze sprawdził się na tym polu, choć muszę przyznać, że pojawiało się zbyt dużo potocznych słów.

Fabuła "Mojej matki piratki" jest wyjątkowo interesująca. Nie ma co ukrywać, że sama z pasją oddałam się tej opowieści. Jest banalna, jak dla starszego i doświadczonego czytelnika, jednakże nie zmienia to faktu, że wciąga i pozwala na przeniesienie się do dziecięcych lat, więc podejrzewam, że dla naszych małych ludzi również okaże się równie intrygująca. W dodatku jest zabawna. Oczywiście nie znajdziecie tu wyrafinowanych dowcipów tylko komizm sytuacyjny, który wywoła niepohamowany śmiech. 

Również przypadła mi do gustu tematyka. W tej chwili jest ona bardzo istotna dla dzieci, gdyż prawie każdy malec w swoim życiu musi się zmierzyć z podobnymi wydarzeniami.  Dzieci są urocze, ale nie można ukrywać, że potrafią być dla siebie nawzajem okrutne. Ta książka ukazuje, jak sobie z tym poradzić i zwraca ponadto uwagę na akceptację, która jest wyjątkowo ważna. Jest w tej powiastce wiele emocji, które na pewno w jakimś stopniu wpływają na nasze życie.

Powinnam również zwrócić uwagę na grafikę. Jej autorem jest Stephen Michael King. Ostatnimi czasy zauważyłam tendencję do kiczowatych ilustracji w literaturze dziecięcej, która nie podobają się ani dorosłym, ani małym czytelnikom. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo jest zaniedbywany ten wyjątkowo ważny aspekt. Dzieci powinny mieć obrazki w opowieściach, ponieważ właśnie po tym wybierają książki i łatwiej im wyobrazić sobie świat wykreowany. Na szczęście ilustrator w tym przypadku nie zawiódł. Grafika jest bardzo dopracowana, choć na pozór wydaje się chaotyczna, ale właśnie to nadaje odpowiednią atmosferę powieści,

Sama jestem zaskoczona, jak bardzo spodobała mi się "Moja matka piratka". Jeśli macie dzieci lub ubarwiają wam one życie w waszym otoczeniu polecam, by dać im do przeczytania tę książeczkę. Jestem pewna, że spodoba się im. A jeśli macie takie zamiłowanie do literatury dziecięcej jak ja, zachęcam was, byście poświęcili chwilkę na przeczytanie jej.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo portalowi Zażyj Kultury.

3 komentarze:

  1. Nie znam serii, ale chętnie się zapoznam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że takie książki powstają - dzięki nim można "zarażać" czytaniem ;)

    OdpowiedzUsuń