czwartek, 24 września 2015

Anna Karenina


Tytuł: Anna Karenina

Reżyser: Joe Wright

Produkcja: Wielka Brytania

Gatunek: Dramat

Rola główna: Keira Knightley

Czas trwania: 2 godz. 10 min.

Premiera: 23 listopada 2012 r. (Polska), 7 września 2012 r. (świat)

Na podstawie "Anny Kareniny" Lwa Tołstoja

Ocena: 6.5/10




Czasami ma się wszystko – pieniądze, rodzinę, szacunek... Tak, można powiedzieć, że jest to spełnienie marzeń. Jednak czasami okazuje się, że są to tylko widma naszych pragnień. Są realne i obiecujące szczęście, a naprawdę łudzą nas pozornym obrazem i sprawiają, że znajdujemy się w więzieniu własnych myśli. Anna Karenina – szanowana żona Aleksieja Karenina i siostra Sitwy – udaje się do swojej szwagierki, by przekonać ją, żeby wybaczyła zdradę swojego męża, który w gruncie rzeczy jest bardzo dobrym człowiekiem, tylko trochę się pogubił. Jej wdzięk osobisty i wrodzona empatia sprawiają, że Dolly jest w stanie wybaczyć Sitwie. Atmosfera w domu Obłoński znacznie się poprawia. Tymbardziej że zbliża się bal, gdzie po raz pierwszy gospodynią będzie Kitty – siostra Dolly. Bal zapowiada się pięknie i nawet Karenina za namową młodej dziewczyny zgadza się w nim uczestniczyć. Nie lubi hucznych bali, gdzie większość gości przychodzi, by poplotkować, ale gdy spotyka hrabiego Wrońskiego, jej zdanie diametralnie się zmienia. Zaczyna się walka z namiętnością i obowiązkiem. Anna musi wybrać, co jest najważniejsze w jej życiu i ile jest w stanie poświęcić dla miłości. Czy Karenina wybierze obowiązki, czy może szczerą, ale zakazaną miłość? 

O "Annie Kareninie" usłyszałam dokładnie w 2012 roku, kiedy czekając w kinie na film, obejrzałam jej zwiastun. Od początku mnie zauroczył i sprawił, że zapragnęłam obejrzeć cały film. Nie jestem fanka filmów i rzadko zwiastuny sprawiają, że chcę obejrzeć daną produkcję. Nie pamiętam już nawet, na jakim filmie wtedy byłam, ale pamiętam, jak duże wrażenie zrobił na mnie ten mały urywek "Anny Kareniny" na dużym ekranie. Wtedy nie zdawałam sobie nawet sprawy, że jest to ekranizacja oparta na powieści Lwa Tołstoja. Dowiedziałam się tego dopiero od mamy i wtedy postanowiłam przeczytać książkę. Szybko ją zdobyłam i zaczęłam czytać. Doszłam do połowy i z jakiś powodów musiałam ją przerwać. Do dzisiaj nie wróciłam do niej, ale przypadkiem miałam okazję obejrzeć film. Stwierdziłam, ile czasu można czekać. Powieść i tak zacznę czytać od początku. Warto było go obejrzeć ? Muszę przyznać, że zwiastun robi o wiele lepsze wrażenie niż całokształt.

Od razu przyciągnęło moją uwagę, że cała opowieść dzieje się w teatrze, tak jakby była to sztuka teatralna nagrana z rożnych perspektyw. Na początku miałam mieszane odczucia co do tego. Nie mogłam się skupić na poszczególnych scenach i poczuć tego klimatu dziewiętnastowiecznej Rosji. Z czasem przyzwyczaiłam się i stwierdziłam nawet, że jest to bardzo oryginalny i ciekawy pomysł, który ubarwił całą historię. Również w wielu scenach dało się zauważyć bardzo dokładną charakterystykę tamtych czasów i kultury. Piękne stroje, które były wzorowane na ówczesnej modzie, oraz różnorodne zwyczaje, sprawiły, że przeniosłam się w ten wiek i pogłębiłam swoją wiedzę na jego temat.

Niestety fabuła bardzo mnie zawiodła. I nie mam tutaj na myśli historii wymyślonej przez Lwa Tołstoja, która urzekła mnie od pierwszych stron, tylko jej przedstawienia w tym konkretnym filmie. Gdybym nie znała głównych bohaterów i wątków z nimi związanych, nie byłabym w stanie ich zrozumieć. Wszystko było takie chaotyczne i wzięte nie wiadomo skąd, że trudno było rozszyfrować fabułę. Początek ze względu na znajomość książki był dla mnie zrozumiały, ale już koniec był wielkim zamętem. Nie pojmuję, dlaczego akurat takich wyborów dokonała Anna Karenina. Tymbardziej że wiele ważnych problemów i przemyśleń bohaterów zostało pominiętych. Powieść jest bardzo refleksyjna i rozstrzyga na pozór nieistotne problemy, dając wiele tematów do przemyśleń. Natomiast ekranizacja stała się zwykłym romansem, który nie wyróżnia się niczym na tle innych. W dodatku liczne sceny okazywały się bardzo nudne i nie zachęcały do zapoznania się z dalszą fabułą.

Muszę też przyznać, że moją uwagę przyciągnęła aktorka, która już od dawna należy do moich ulubionych. Jej rola Elizabeth w "Piratach z Karaibów" sprawiła, że mam do niej pewnego rodzaju sentyment. Moim zdaniem bardzo dobrze tam zagrała, a tutaj... No cóż, nie jestem w stanie powiedzieć, że to jest dla niej idealna rola. Oprócz urody, która została bardzo podkreślona w "Annie Kareninie", niczym specjalnie nie wyróżniła się. Może to wynikać ze scenariusza, nie z jej gry aktorskiej, ale nie zmienia faktu, że nie zachwyciła mnie. Co do gry innych aktorów nie mam zastrzeżeń, ale też nikt nie przykuł mojej uwagi. Choć nie... Jest pewna postać, która bardzo przypadła mi do gustu. A jest to Lewin, który spodobał mi się jako postać fikcyjna, ale również jako aktor. Tak, dla niego warto obejrzeć ten film.

Gdyby nie fakt, że bardzo dużo spodziewałam się po ostatniej ekranizacji "Anny Kareniny", film byłby naprawdę przyjemny, ale ja miałam wygórowane wymagania wobec niego, co sprawiło, że bardzo się zawiodłam. Spodziewałam się czegoś niesamowitego i niepowtarzalnego, a otrzymał zwykły romans, który spłycił fabułę oryginalnej powieści. Jeśli lubicie takie klimaty, zachęcam was do obejrzenia go, ale jeśli szukacie głębokich przesłań, to nie psujcie sobie zdania o Tołstoju (pod warunkiem, że jest dobre). Słyszałam opinie, że poprzednia ekranizacja jest o wiele lepsza. Mam zamiar niedługo to sprawdzić.

PS: Zachęcam do zagłosowania w ankiecie (Czy chcecie, by na naszym blogu pojawiało się więcej recenzji filmów?), która znajduje się po prawej stronie :) 



16 komentarzy:

  1. Przyznam, że tak średnio podobał mi się ten film....

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądałam i chyba nie zamierzam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam, ale nie ten z Kierą (jakoś mi nie bardzo odpowiadała ta wersja), lecz ten starszy, który był moim zdaniem bardzo dobry!
    Książkę też bym chciała przeczytać :d

    OdpowiedzUsuń
  4. Swego czasu bardzo chciałam obejrzeć ten film, ale ta chęć gdzies mineła. Obejrze w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm, jeszcze mam przed sobą tę ekranizację, jestem ciekawa, co wyjdzie z tego spotkania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najbardziej mi się właśnie ten motyw życia - spektaklu spodobał :). Przejścia pomiędzy normalnymi ujęciami, a nagle jakby nagraniem tego, co się dzieje na deskach teatru bardzo mi do gustu przypadły.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fakt, nie najlepszy film ;)
    Pozdrawiam serdecznie ;*
    http://ravenstarkbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie miałam oczekiwań względem tego filmu, a i tak się zawiodłam. Po prostu nudno przedstawiona historia, szkoda bo odbiór książki na tym ucierpi.

    pokolenie-zaczytanych

    OdpowiedzUsuń
  9. To nie mój klimat, więc raczej sobie odpuszczę. Ale jestem jak najbardziej za recenzjami filmowymi, zagłosowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na film jak i na książkę chyba nigdy się nie zdecyduje :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba się nie skuszę po tej recenzji. Zagłosowałam w ankiecie na tak ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja na początku muszę zapoznać się z książką, później na pewno obejrzę również ekranizację ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pamiętam, że oglądałam go kiedyś w szkole i choć bardzo ciekawiła mnie tu rola między innymi Keiry Knightley oraz Aarona Johnsona wydaje mi się, że całość nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Chciałabym jednaj wrócić do tej historii i sprawdzić, jak spodobałaby mi się ona dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurczę, zwiastun faktycznie jest piękny, ale gdy w recenzji zwróciłaś uwagę na to, że akcja dzieje się w teatrze, nie mogłam przestać tego ignorować. :D
    Myślę, że filmu na razie nie będę się starała obejrzeć, mimo klimatu i udziału Keiry, którą też lubię z Piratów. :) Po prostu w tym wypadku, książka będzie u mnie miała pierwszeństwo i dopóki jej nie skończę, nie ma opcji, bym poznała film. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta ekranizacja miała w sobie pomysł. W końcu film w teatrze. Ale jednocześnie historia została nieco spłycona, ograniczona do romansu. A "Anna Karenina" to też filozofia i refleksje bohaterów. Tego było mało, a nawet wcale..

    OdpowiedzUsuń
  16. Film nie podobał mi się aż tak jak książka, ale mimo wszystko przyjemnie się oglądało :)

    OdpowiedzUsuń