sobota, 10 sierpnia 2019

Nie ma światła w ciemności – Claire Contreras


Tytuł: Nie ma światła w ciemności

Autor: Claire Contreras

Tłumaczenie: Monika Wiśniewska

Cykl: Darkness

Tom: I

Kategoria: Romans

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Liczba stron: 230

Ocena: 5.5/10







Życie lubi robić niespodzianki i często nie są one wcale radosne. Żyjemy z dnia na dzień, nie zdając sobie sprawy, jak kruche jest nasze życie i życie naszych bliskich. Dzisiaj jesteśmy szczęśliwi, jutro będziemy szczęścili, za tydzień będziemy szczęśliwi, ale to nie będzie trwać wiecznie. Równowaga musi zostać zachowana. Dlatego przychodzi dzień, gdzie szczęście się kończy, a my musimy wyjść z naszej pięknej bańki i powtórnie zawalczyć o to szczęście. Czy zawsze starcza nam na to sił? 

Blake straciła rodziców, gdy była dzieckiem. Jest to wydarzenie, które z oczywistych względów poruszyło ją i wyznaczyło ścieżkę jej dalszego życia. Jednak to wydarzenie jest o tyle nietypowe, że jej rodziców zamordowano, a samą Blake porwano razem z chłopcem o zielonych oczach. Gdy zostali ostatecznie rozdzieleni, myślała, że nigdy już nie spotka tego chłopca, lecz życie lubi być ironiczne i czasami w przypływie szaleństwa daje drugą szansę. Czy Blake jako już młoda kobieta wykorzysta ją? Czy postanowi żyć dalej, czy może szukać ulotnej przeszłości?

Książka zafascynowała mnie od początku swoim opisem. Stwierdziłam, że to może być coś ciekawego, a przy tym bardzo niekonwencjonalnego. A że ostatnio książki dla kobiet są mi miłe, więc tym bardziej zostałam przyciągnięta do jej przeczytania. Nie żałuję tego, że ją przeczytałam, jednak tak bardzo odbiegała od moich oczekiwań, że niekoniecznie było to dobre spotkanie. 

Przede wszystkim "Nie ma światła w ciemności" jest bardzo dobrze napisana, ponieważ styl autorki jest przyjemny, lekki, ale również trzyma odpowiedni poziom, co bardzo mnie cieszy. Dla mnie jest to język, który powinien być właśnie w romansach czy literaturze obyczajowej. Ma być to rozrywka, z której można wyciągnąć parę przyjemnych refleksji. I jeśli Wasza opinia zgadza się z moją, to zapewniam, że to właśnie w niej znajdziecie. Trochę żałuję, że pisarka nie pokusiła się, żeby napisać tę powieść w bardziej uroczy sposób. Bez wątpienia zrobiłaby to perfekcyjnie, ponieważ właśnie takie słodkie ujęcie pasuje do jej stylu. 

Wydaje mi się, że zamiarem autorki było napisanie romansu z wyraźnym wątkiem kryminalnym. Przyznam, że to naprawdę fantastyczny pomysł – w szczególności dla mnie. Nie przepadam ani za romansami, ani za kryminałami, ale ich połączenie zazwyczaj robi na mnie wielkie wrażenie. Nie jest wtedy zbyt ckliwie, zbyt jednostajnie, ale też nie muszę wiecznie siedzieć w zagadkach, krwi i całych tych rozważaniach. Dostaję w odpowiedniej dawce i to, i to. Szkoda tylko, że nie został wykorzystany potencjał tego połączenia. Książka to bardziej romans niż kryminał i to w bardzo nieproporcjonalny sposób. Najpierw przez długie strony ciągną się problemy miłosne bohaterki, jej rozterki, zmagania... Jest to całkiem przyjemne, lecz później przychodzi mroczna przeszłość, zagadka, którą powinno się rozwiązać. I co wtedy? Kilka stron chaotycznie, na szybko i po sprawie. Serce w końcu nie może czekać, a niebezpieczni mordercy to nie zające – nie uciekną przecież. To mnie tak strasznie drażniło! Może przymknęłabym na to oko, tylko do tego dochodziły bardzo dziwne relacje bohaterów, o których za chwilę. Wątek romantyczny sam w sobie był dopracowany, przyjemny i aż miło było to obserwować. Dzięki temu powieść mocno mnie wciągnęła i tak naprawdę przeczytałam ją wyjątkowo szybko.

Blake i Cole – to jest mój problem. Wychowali się razem w rodzinie zastępczej i z wiadomych względów są przywiązani do siebie. Wydawało mi się to początkowo takie urocze, że aż czasami się łapałam na uśmiechu. Jednak czym dalej, tym lepiej ich poznawałam i ich relacja okazywała się o wiele bardziej skomplikowane. Na przestrzeni lat wydarzyło się naprawdę dużo, więc musieli sobie poradzić z niektórymi problemami. Brzmi to sensownie, ale tylko brzmi. Nie jestem w stanie zrozumieć, co się między nimi dzieje. Teraz jestem po przeczytaniu tej książki i liczyłam, że sporo mi się rozjaśni w głowie. Tak się nie stało. Wcześniej myślałam, że na pewno taki był zamiar autorki, że po prostu ja nie lubię takich niejasnych sytuacji i to przez to tak bardzo mnie irytują. Nie, okazało się, że to kiepskie wytłumaczenie. Oni po prostu nie są w stanie razem normalnie żyć. Oddzielnie też nie...

Sama Blake jest dla mnie zwykłą hipokrytką, która ma paranoję i tyle na ten temat. Co prawda jej obsesje nieraz i nie dwa ratują jej życie, ale to jest zwykły przypadek. Jest słaba i pełna obaw. Wszyscy ją tak podziwiają, że jest tak dzielna, taka silna. Jej nie trzeba podziwiać, jej trzeba pomóc wyjść na ścieżkę normalnego życia, którego tak bardzo pragnęła, ale nie miała odwagi spróbować. Natomiast o Cole'u miałam raczej złe zdanie. Jak on traktował Blake? Dla mnie po prostu nieuczciwie. Na szczęście czas leczy rany, a sama Blake też święta nie była, dzięki czemu zaakceptowałam tego przystojnego, idealnego, sławnego, bogatego i kochanego faceta. Jedyną postacią, która wprawiała moje serce w przyjemne kołatanie, był Aubry – przyszywany brat Blake i Cole. Tak cierpliwego, oddanego i pełnego energii mężczyzny już dawno nie spotkałam w literaturze (dobrze, że w życiu spotykam). On był po prostu kochany i niestety ku mojemu oburzeniu pomijany.

Nie ma światła w ciemności to powieść dająca wiele do myślenia, ale również pełna niedociągnięć, niewyjaśnionego chaosu i braku równomierności. Mimo to jestem przekonana, że dam szansę kolejnym książkom autorki, ponieważ bardzo przyjemnie mi się ją czytało i jestem ciekawa, co tam nowego autorka wymyśli. Tymczasem bez zastanowienia polecę ją fanom romansów, a odradzę osobom lubiącym bardziej brutalne książki.

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję bardzo Taniej Książce 


elfik_book

12 komentarzy:

  1. Priorytetem ta książka dla mnie na pewno nie będzie, ale jeśli nadarzy się okazja jej przeczytania, chętnie skorzystam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię romanse i skoro warto dać tej książce szansę, to jestem na tak.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz romanse ? to ja już wiem, że zapisuję na listę. I będę ją miała na oku ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciągnie mnie do książki, więc ja chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaintrygowała mnie okładka, jest bardzo ładna :) Ale romanse to nie dla mnie :/

    OdpowiedzUsuń