wtorek, 12 września 2017

Mleko i miód – Rupi Kaur


Tytuł: Mleko i miód

Autor: Rupi Kaur

Tłumaczenie: Anna Gralak

Kategoria: Poezja

Wydawnictwo: Otwarte

Liczba stron: 204

Ocena: 3/10











Poezja... Samo to słowo brzmi dźwięcznie, a co dopiero to, co można za jej pomocą stworzyć. Wiersze są odzwierciedleniem duszy człowieka. Ukazują jego najmroczniejsze pragnienia, ale i najgłębiej ukrywane lęki. Za pomocą metafor, porównań czy kontrastu można opowiedzieć więcej niżby się chciało. Słowa to moc, a poezja lekarstwo na duszę.

Uwielbiam wiersze i naprawdę bardzo często je czytam. Jednak skupiam się przede wszystkim na polskich poetach, którzy zasłynęli wśród pisarzy. To najczęściej osoby sławne, których wiersze czytaliśmy na lekcji. To właśnie język polski w szkole sprawił, że chciałam przybliżyć się do tego gatunku. Wiele osób uważa, że to tracenie czasu, ale ja od początku byłam zafascynowana tą krótką formą. Mimo to bardzo rzadko recenzuję wiersze. Nawet nie wiem, czy kiedykolwiek zdarzyło mi się to... Dlatego "Mleko i miód" jest dla mnie rzutem na głębokie wody. Bo muszę się wam przyznać, że do końca nie wiem, co to jest za gatunek. Mówi się, że wiersze, ale ja do końca nie jestem przekonana. 

W książce Rupi Klaur znajdziemy cztery całkiem odmienne części – cierpienie, kochanie, zerwanie, gojenie. Są o czym innym, lecz łączy je wspólna historia. Brzmi to przepięknie i pomysł jest oryginalny. Jeśli jeszcze nie wiecie, to większość jej tekstów w swoim czasie można było przeczytać na Tumblerze. Mało jest odważnych, by swoje internetowe zwierzenia przenieść na papier i rozpowszechnić w wielu krajach. Dlatego podziwiam autorkę, jednakże w ostatecznym rachunku nie zostałam przekonana do tej książki.

Są to krótkie wierszyki, opowiadania czy zwykłe cytaty, które poruszają intymne sprawy. Niektórzy są zachwyceni nimi, ale nie ja. Dla mnie większość z nich była wręcz straszna. Każdy ma swoje własne, indywidualne odczucia, ale... Brak mi trochę słów. One... Były pojedynczymi słowami, zbyt proste. Oczywiste, że nie każdy jest w stanie i przede wszystkim chce zrozumieć wiersz przepełniony nie wiadomo jakimi środkami stylistycznymi, lecz są pewne granice. Takie niby cytaty wypowiadamy lub je słyszymy codziennie, bo są to zwykłe, codzienne słowa, które cały czas nam towarzyszą. Jak można stworzyć z nich książkę, a raczej zbiór poezji?

Dla mnie było to zbyt przesadne okazywanie emocji, które w rezultacie nic nie znaczyło. Pewnego rodzaju zwrócenie na siebie uwagi i zarobienie na tym pieniędzy. Ukazywanie każdej najmniejszej iskierki gniewu i smutku. Ludzie wściekają się, płaczą, histeryzują i jest to całkowicie naturalne, więc po co dodatkowo zwracać na to uwagę. Nie zmienimy tego, bo taka jest nasza natura i jak mam być szczera, to uważam to za piękne. 

Cierpienie, kochanie, zerwanie... Pomyślcie nad tymi słowami. Z czym wam się kojarzą? Odpowiedzcie sobie szczerze. Bo miałam wrażenie, że autorce te trzy słowa kojarzą się wyłącznie z seksem. Pewnie dlatego jestem zirytowana na cały ten zbiór. Dla mnie było to spłycenie wszystkich najważniejszych rzeczy włącznie z samym seksem. Nie rozumiem po co. Przecież to o wiele bardziej skomplikowane. To straszne i piękne. 

Na szczęście sytuację uratował ostatni rozdział. Gojenie okazało bardzo ładne i wzruszające. Przyznaję, że wtedy gdy je czytałam, spojrzałam trochę pod innym kątem na poprzednie części. Znalazłam wiele pięknych i przemawiających do mnie cytatów oraz utożsamiłam się w pewnych momentach z autorką.

Nie zrozumcie mnie źle. Zdaję sobie sprawę, co widzą ludzie, którzy uwielbiają ten zbiór poezji. I mimo mojej jednoznacznie negatywnej opinii uważam, że lepszy prosty i mało doceniony zbiór wierszy, który do nas przemawia, niż nie wiadomo jak górnolotny. W dodatku nie mogę zaprzeczyć, że poetka ukazała samą siebie. Nie ma wątpliwości, że ta kobieta wiele wycierpiała, zbyt wiele. Nikt nie powinien mieć takich przeżyć za sobą.

"Mleko i miód" jest przepięknie wydane. Wydawnictwo naprawdę się postarało. Czarna, twarda okładka i idealnie białe strony kontrastują ze sobą, tworząc sprzeczności. W dodatku prowizoryczne ilustracje pozwalają nam nadawać swój własny sens, co bardzo cenię. I nie można zapomnieć o dwujęzycznym wydaniu. Niektóre tłumaczenie nie są dokładne, więc dla znawców jest o wiele lepsza oryginalna forma.

Nie powiem, że wam nie polecam książki albo że polecam, bo tutaj nie da się jednoznacznie stwierdzić, jaka ona jest. Jesteśmy różni i odmiennie postrzegamy świat, więc i różne, kontrowersyjne rzeczy nas pociągają. 

8 komentarzy:

  1. Sama nie wiem. Czuję, że ta książka wywołałaby we mnie ambiwalentne uczucia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odkąd ta książka wyszła, wiem, że to nie dla mnie. Ani wiersz mnie nie interesuje, ani emocjonalne teksty :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Baaardzo głośno było o tej książce, wszyscy się nią zachwycali, więc w końcu poszłam do tej księgarni, wzięłam ją w ręce... i totalny zawód. Zupełnie do mnie nie trafiło tych kilka tekstów, które przejrzałam i w zasadzie do teraz nie rozumiem tego całego szumu wokół zbioru - nic specjalnego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja o tej pozycji w ogóle jeszcze nie słyszałam. Chciałabym osobiście sprawdzić, czy wszelkie zachwyty, które rzekomo krążą w sieci są uargumentowane.

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę? A ja miałam wobec niej takie oczekiwania!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak sądziłam, że z tej książki jest niezłe... nic :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli jednak nie wszystkie opinie o tej książce to zachwyty. ;)
    Hmmm, sama nie wiem. Co prawda chciałabym się dowiedzieć, o co tyle hałasu, jednak wciąż się jakoś wzbraniam przed tym zbiorem.

    OdpowiedzUsuń