Tytuł: "Alaska – Kanada Zachodnia"
Autor: Małgorzata Barańska
Kategoria: Literatura podróżnicza
Wydawnictwo: Warszawska Grupa Wydawnicza
Liczba stron: 240
Ocena: 6/10
Niech zgadnę! Zapewne, gdy byliście dziećmi, fascynował was globus. Ta mała kulka, która kręci się na dziwnym stojaczku i pokazuje coś, co podobno jest naszym światem. Jeździliście palcem po tej kuli i wyobrażaliście sobie, że przenosicie się do nowego, niesamowitego miejsca, którego jeszcze nikt nie odkrył. Czy to nie piękne wspomnienie? Tylko mam wrażenie, że u większości z was nie jest to wyłącznie część dzieciństwa. To wasza teraźniejszość... Nadal marzycie, by zwiedzić te wszystkie kraje, by poznać nowych ludzi, by odkryć nieznane. Czyż tak nie jest? Nie zaprzeczajcie. Nic się nie zmieniło pod tym względem przez te wszystkie lata. Nadal pragniecie podróżować.
Kocham podróże – jest to fakt niepodważalny. Chciałabym zwiedzić cały świat, odkryć każdy możliwy zakątek. Nie mieści mi się w głowie, że nasza Ziemia może być tak wielka i skrywać tyle tajemnic, więc po prostu muszę to zobaczyć. Wiem, że powiecie, że to niemożliwe. I niestety macie racje, ale przyjdzie moment w moim życiu, gdy ujrzę wiele wspaniałych zakątków naszej planety. Na razie nie mogę sobie pozwolić na takie wędrowanie, jednakże mogę się na nie przygotować. To właśnie dlatego postanowiłam przeczytać "Alaska – Kanada Zachodnia". Czy spełniłam choć troszeczkę swoje wielkie marzenie?
Alaska kojarzy mi się jako dziki teren, gdzie człowiek nie ma wstępu bez pozwolenia najpotężniejszego żywiołu – natury. Tam ma władzę przyroda, która potrafi być okrutna, ale również niesamowicie wyrozumiała. Pamiętam, jak oglądałam film "Wszystko za życie", gdzie główny bohater spędził miesiące na łonie natury właśnie na terenach Alaski. Fascynowało mnie to i zazdrościłam mu tego uczucia, które musiał doznać, gdy postawił stopę na tym dziewiczym terytorium. Wyobrażacie sobie, jaki człowiek musi się czuć mały przy tych wszystkich roślinach, skałach? Natomiast Kanada interesuje mnie o wiele mniej. Oczywiście znajduje się na liście miejsc, które z chęcią bym zobaczyła, jednakże jest ona dość daleko od zwycięzców. Nie zmienia to faktu, że bardzo przyjemnie czytało mi się o niej. To moje marzenie o zagranicznych podróżach jest stałe, lecz głęboko ukryte. Wiem, że to jeszcze nie czas. Aczkolwiek gdy tylko czytam powieści podróżnicze, czuję tęsknotę za nieznanym, co sprawia, że nie mogę oderwać się od przewodnika.
Styl autorki jest dość różnorodny. Nie potrafię go do końca określi. Jest na pewno poprawny, choć niestety nieporywający. Zwróciłam też uwagę na drastyczną liczbę powtórzeń. Zdaję sobie sprawę, że bardzo trudno je wyeliminować. W każdej swojej recenzji ciągle znajduję powtarzające się słowa i wiem, że nadal są i rzucają się w oczy. Nie zmienia to faktu, że irytowały mnie. Tymbardziej że część z nich byłabym w stanie sama zastąpić. Na początku miałam problem z wciągnięciem się do książki, lecz po kilkunastu stronach zmieniło się to.
Książki podróżnicze, które dotychczas czytałam, zawsze są wypełnione niesamowitą liczbą "zabawnych" historyjek. Cenię je bardzo, lecz niestety najczęściej to główna część takiego przewodnika, co mija się z celem. One są potrzebne, ponieważ pozwalają wciągnąć się czytelnikowi oraz ubarwiają powieść. Tutaj niestety zabrakło ich. Nie twierdzę, że się nie pojawiały, jednakże było ich mało i często nie ciekawiły mnie lub po prostu w danej sytuacji były zbędne. Spodziewałam się czegoś więcej po tej części.
Najważniejsze są dla mnie informacje o danych regionach. Właśnie po to czytam literaturę podróżniczą – chcę się dowiedzieć czegoś więcej. W książce Małgorzaty Barańskiej było ich naprawdę dużo, co zaliczam na plus, ale (bez niego nie obyłoby się) były zbyt podręcznikowe. Wypisanie suchych faktów po sobie nie jest najciekawszym sposobem na poznawanie nowych rzeczy. Od razu zapominamy je i łatwo nudzimy się, co nawet mnie dotknęło przy tym przewodniku. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to powieść przygodowa, ale oczekiwałam barwnych opisów, które pozwolą mi się przenieść do tych wszystkich wyjątkowych miejsc.
Jak to zawsze bywa w literaturze podróżniczej, pojawiły się również zdjęcia, które oglądałam z pasją. Są ciekawe i na pewno urozmaicają książkę. Na niektórych pojawiła się sama autorka, co mnie rozśmieszyło (oczywiście w tym pozytywnym znaczeniu). Jedyną ich wadą jest rozmiar. Mogłyby być trochę większe.
Cieszę się, że przeczytałam ten przewodnik. Nie był idealny, ale bez wątpienia dowiedziałam się wielu nowych rzeczy i choć na chwilę przeniosłam się do Alaski i Kanady Zachodniej. Osobom, które lubią podróżować, polecam tę książkę. Innym raczej odradzam.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Redakcji Essentia oraz Warszawskiej Grupie Wydawniczej
Kiedyś moim marzeniem było wybrać się na Alaskę :D chyba nadal chcę!
OdpowiedzUsuńP.S. Przepraszam, że się tak bezczelnie zareklamuję, ale chciałabym Cię osobiście zaprosić na wymiankę, którą właśnie zorganizowałam :) jest podobna do tej świątecznej, ale z motywem bajkowym.
Literatura podróżnicza to nie do końca moja bajka, więc na razie podziękuję ;)
OdpowiedzUsuń