Tytuł: Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów
Autor: Artur Schopenhauer
Tłumaczenie: Jan Lenartowicz
Kategoria: Klasyka
Wydawnictwo: Wydawnictwo MG
Ocena: 6/10
Uwielbiamy mieć rację! Myślę, że to fakt powszechnie znany i zbyt oczywisty, by tłumaczyć, dlaczego tak jest. Czasami jesteśmy w stanie zrobić wszystko, by przekonać swojego rozmówcę wyznającego innego poglądy do naszego własnego zdania. Czy jest ono prawdziwe? Czy pokrywa się z rzeczywistymi faktami? Odpowiedzmy sobie szczerze – kogo to obchodzi? Liczy się efekt, czyli nasza racja. Jednak gdy większość ludzi z taką pasją lubi ją mieć, trudno jest przebić się przez różnorodność argumentów i przekonać większą rzeszę ludzi. Trzeba mieć wrodzony talent do dyskusji lub trzeba wytrwale ćwiczyć tę sztukę.
Dlatego dzisiaj przychodzę do Was z recenzją "Erystyki, czyli sztuki prowadzenia sporów". Tak się składa, że mam naturę przekorną, co oznacza, że nawet jeśli mój rozmówca ma stuprocentową rację, to coś we mnie wrze i musze udowodnić mu, że się myli. Wbrew pozorom trudne to życie, a ja rozmówcą dobrym na dodatek nie jestem. Stąd moja uwaga skierowana na tę książkę. I jeszcze to nazwisko... Schopenhauer nie jest lepszym pierwszym filozofem. Na przestrzeni lat swego życia, a później jeszcze długo po nim jego opinie fascynowały i intrygowały ludzi. Czy udało mu się nauczyć mnie wygrywać spory? Otóż nie...
Spodziewałam się, że język, z jakim będę musiała się zmierzyć, okaże się trudny. Nie był taki – był wybitnie trudny dla takiego laika jak ja. Cała składnia jest dla mnie tak nietypowym doświadczeniem, że byłam bardzo niemiło zaskoczona. Myślałam, że czytana przeze mnie literatura klasyczna już dawno ukazała mi całą gamę możliwości archaicznego języka. Niestety przyszedł czas, gdy i ja poczułam, że mnie całkowicie przerasta. Chyba największym problemem są obcojęzyczne słowa. Schopenhauer biegle posługiwał się zwrotami pochodzącymi z łaciny czy greki. Oczywiście pojawiły się przypisy tłumaczące te zwroty, ale i tak trochę mnie to przewyższyło. W efekcie czytałam i często traciłam wątek, a razem z nim koncentrację. Wielokrotnie musiałam wracać do poprzednich zdań.
Co do treści też nie mam dobrych wieści, ponieważ dla osoby o małej wiedzy jest ona niezrozumiała. Wszystkie aspekty były dokładnie tłumaczone, jednakże w tak zawiły sposób, że rezultat był taki sam jak przed przeczytaniem... Byłam rozczarowana. Dla mnie było oczywiste, że nie przyswoję sobie całej wiedzy, ale byłam przekonana, że większość już tak. Tymczasem przez długi czas męczyłam się z tą książką i wielokrotnie odczuwałam po prostu nudę. Jednak nie chcę być zbyt surowa wobec tej lektury lub nawet samej siebie. Zdarzały się fragmenty, kiedy odnajdywałam się w treści i dowiadywałam nowych rzeczy. Czasami nawet wywoływały uśmiech na mojej twarzy.
"Erystyka" jest pozycją unikatową, ale też wyjątkowo specyficzną. Moja recenzja wydaje się nieprzychylna, lecz nie taki jest mój zamiar. Uważam, że to stanowczo książka warta uwagi i niosąca za sobą wybitnie ciekawe doświadczanie. Jednakże czytelnik, który się na nią decyduje, powinien mieć o wiele bardziej rozbudowaną w tej tematyce wiedzę niż ja i nie podchodzić do niej ze zbyt dużą pewnością siebie. Jeśli czujecie się na siłach, by sprostać trudnemu językowi i zawiłym tłumaczeniom, może okazać się dla Was fascynująca.
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję Wydawnictwu MG
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz