wtorek, 10 maja 2016

Szklany tron


Tytuł: "Szklany tron"

Autor: Sarah J. Maas

Tłumaczenie: Marcin Mortka

Cykl: Szklany tron

Tom: I

Kategoria: Fantastyka

Wydawnictwo: Uroboros 

Liczba stron: 520

Ocena: 6/10






Większość z nas ma szczęśliwe życie. Nieidealne, ale szczęśliwe. Wracamy do domu i ktoś na nas czeka. Wiemy, że ten ktoś porozmawia z nami, pocieszy nas, czasami się pokłóci, ale będzie. Wiemy, że gdy rano wstaniemy zaczniemy schematycznie wykonywać te same czynności, by po chwili narzekać, że to takie nudne. Wiemy, że drugiego dnia będziemy żyć. Może to nie jest pewna wiedza, ale nie zakładamy, że jutro umrzemy. Celaena nie ma żadnej pewności. Dla niej zwykły dzień to cierpienie, śmierć, głód i brak nadziei. Lecz jednak coś nie pozwala się jej poddać. Może to wspomnienie tego kim kiedyś była... A może pragnienie wolności – na tyle mocne, by pozwoliło jej przetrwać w otchłani kopalni. Pewnego dnia Celaena dostaje szansę. Może znowu stać się wolna. Musi tylko wygrać jeden turniej i zostać na kilka lat królewską zabójczynią. Jeszcze niedawno byłaby to łatwa próba, ale po roku pracy w kopalni, gdzie średnia życia wynosi trzy miesiące, dziewczyna straciła swoje umiejętności. Czy da radę odnaleźć iskrę radości w życiu? Czy jest gotowa na powtórny trening? 

Pierwsze moje wspomnienie z tą książką wiąże się z okładką. Gdy pierwszy raz zobaczyłam ją na półce księgarni, zostałam oczarowana. Coś mnie przyciągało do tej niezwykłej dziewczyny. Może jej tajemniczość, bezwzględność. Sama nie wiem... Niestety ostatecznie nie uległam jej czarowi. Lecz zaczęłam trafiać na jej recenzje, gdzie zawsze była wychwalana. Wyszła kolejna część, a później trzecia. Każda z nich pozytywnie oceniana. Dlatego właśnie miałam bardzo wysokie oczekiwania co do niej. Wreszcie ją przeczytałam i tak naprawdę bardzo trudno jest mi wyrazić swoje zdanie.

Pomysł od razu wydał mi się oryginalny. Co prawda takich książek, gdzie występuję femme fatale, potrafiąca zabić człowieka gołymi rękami, jest obecnie dużo. Jednakże w "Szklanym tronie" historia Celaene jest w pewien sposób inna. Może dlatego że na początku nie dostajemy opisu niezwykłej, niepokonanej dziewczyny tylko jej cienia. Mało która powieść zaczyna się w ten sposób – od upadku... Jest to nietypowe podejście i mogłoby się wydawać, że niezachęcające, tymczasem ja dzięki temu od razu oddałam się z pasją czytaniu. Niestety po pewnym czasie okazało się, że powieść ma niewykorzystany potencjał. "Szklany tron" nie był tym, czego się spodziewałam w początkowej fazie i działa to na niekorzyść książki.

Styl autorki jest bardzo przyjemny. Od razu mnie tym zaskoczyła. Nic dziwnego, że tak dużo ludzi ją wychwala. Dzięki lekkiemu piórowi powieść czyta się niezwykle szybko i w ogóle nie zauważa upływu czasu. Sama oddałam się tej historii, nie zważając na realny świat i konsekwencje. Jednak musi być jakieś "ale". Język, który używa Mass, jest wyjątkowo płynny i lekki, lecz pasuje bardziej do obecnie popularnego New Adult niż opowieści fantasy. W pewien sposób łamie klimat i ogranicza wyobraźnię. W historiach, które dzieją się w podobnym do średniowiecza uniwersum, cenię archaizowany język o nietypowej składni.

Co do bohaterów mam bardzo mieszane uczucia... Celaena wydawała mi się na początku bardzo barwną postacią, lecz w pewnym momencie okazała się papierowa i... pusta. Wiem, że nie wszyscy się ze mną zgodzą, ale naprawdę rzadko się zdarza, że postać, którą polubiłam od samego początku, staje się dla mnie irytująca i po pewnym czasie obojętna. Natomiast księcia Doriana od pierwszej chwili nie polubiłam. Gdy tylko się pojawiał, czułam rozdrażnienie i nigdy nie mogłam zrozumieć jego postępowania. A raczej mogłam, tylko uważałam, że jest nieodpowiednie... Za to bohaterem, którego zapamiętam na długo, jest dowódca straży królewskiej – Chaol. Jest on dla mnie niezwykle fascynujący i muszę przyznać, że trochę się z nim utożsamiam. Mimo tego że nie zawsze był sympatyczny czy tajemniczy, miał w sobie coś wyjątkowego. Poza tym postacie epizodyczne okazały się ciekawymi zagadkami. Część z nich pewnie nigdy nie rozwiążę, ale jestem pewna, że w niektórych przypadkach autorka na pewno pociągnęła te wątki dalej. 

Niestety trochę rozczarowałam się... "Szklany tron" bez wątpienia był ciekawym przeżyciem dla mnie, ale po tylu pozytywnych opiniach miałam większe oczekiwania. Jestem pewna, że sięgnę po kolejne części, ale już nie z takim zainteresowaniem. Tymczasem polecam tę powieść osobom, które lubią lekkie książki fantasy. 

6 komentarzy:

  1. Ostatnio ponownie jest głośno o tej serii. Muszę ją poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wielką ochotę na przeczytanie tej książki już od dawna, ale jakoś mi nigdy nie po drodze :/
    Ale na pewno zamówię ją w wakacje!!

    Pozdrawiam :*
    ksiazki-mitchelii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęłam czytanie tej książki, ale przerwałam, po prostu przegrałam z kretesem, bo w przeciwieństwie do Ciebie, ja znielubiłam główną postać już od pierwszych stron, nie mogłam się z nią polubić, więc cóż... z lektury zrezygnowałam.
    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie osobiście Szklany tron bardzo zaskoczył. Okazało się bowiem, że to całkiem niezła młodzieżówka. Jasne, ma kilka wad (jak chociażby schematyczność, czy wątek miłosny), jednak ostatecznie wypada naprawdę dobrze. Z pewnością nie jest to literatura wysokich lotów, jednak jako lekka, niezobowiązująca powieść młodzieżowa spisała się doskonale :D
    http://mybooktown.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja tam uważam, że super sprawa z tym lekkim językiem w przypadku powieści fantasy. Bo jak sobie przypomnę czytanie Tolkiena to mnie głowa zaczyna boleć... mimo że uwielbiam wykreowanych przez niego bohaterów i świat. Książkę mam na swojej liście, więc przeczytam na pewno. :) P.S. Dziewczyna z okładki wygląda identycznie jak Katarina z LoL'a (skin Najemniczka Katarina).

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że ta książka nieco Cię rozczarowała. Ja przyznam, że ją uwielbiam, a druga część podobała mi się jeszcze bardziej :D

    OdpowiedzUsuń