Tytuł: Metamorfoza, czyli terapia jednego spotkania
Autor: Ewa Klepecka-Gryz
Seria: Czuję, myślę, zmieniam
Kategoria: Literatura naukowa
Wydawnictwo: Zwierciadło
Liczba stron: 248
Ocena: 5/10
Dzisiaj przychodzę do Was z innym typem recenzji niż zazwyczaj. Prawie wszystkie moje opinie skupiają się na powieściach fabularnych albo filmach typowo rozrywkowych. W tym wszystkim pominęłam literaturę naukową, którą czytam, cenię, szanuję i wprost ubóstwiam. Dlatego pewnie w tej chwili zastanawiacie się, czemu przez tyle lat nie napisałam ani jednej recenzji w tej tematyce. Odpowiedzi na to pytanie jest kilka. Przede wszystkim do literatury naukowej przekonałam się dopiero na studiach, a jestem na nich tylko trzy lata, więc moja przygoda z nią nie jest jeszcze zbyt rozbudowana. Jest to też dla mnie bardzo trudna forma i mimo mojego zamiłowania do pogłębiania wiedzy i odkrywania nowych rzeczy jest ona męcząca i momentami nużąca. W tej kategorii nie pochwalę się rocznym wynikiem kilkudziesięciu książek. Choć właśnie zdałam sobie sprawę, że nie pochwalę się takim wynikiem w żadnej kategorii poza fantastyką. Wręcz sobie w tej chwili uświadomiłam, że poza fantastyką, literaturą dziecięcą i erotyczną najczęściej czytam literaturę naukową. Ale wracając do tematu, przyznam się też, że nie wiem, jak napisać taką recenzję, by przekazać Wam swoje odczucia dotyczące książki, ale zachować też poprawność pod względem naukowym. Dlatego proszę, bądźcie dla mnie wyrozumiali – przynajmniej na początku. A naszą wspólną przygodę w nowej dla mnie dziedzinie rozpocznijmy książką na granicy literatury naukowej i poradników. Mowa tutaj o dziele pani Ewy Klepeckiej-Gryz, a jest to poradnik "Metamorfoza, czyli terapia jednego spotkania".
Nie będę w ogóle ukrywać faktu, że podchodziłam do niej dość sceptycznie, gdyż nie mogę zrozumieć, jak w czasie pięćdziesięciu minut można pomóc ludziom z ich własną psychiką. Przecież z wiedzy ogólnej wiadomo, że terapia trwa często wiele tygodni. Na studiach psychologicznych też jest utrwalany ten schemat pomocy. Jednak mimo mojego sceptycyzmu postanowiłam otworzyć się na nowy rodzaj terapii i zobaczyć, jak on wygląda według cenionej psychoterapeutki. "Metamorfoza, czyli terapia jednego spotkania" ukazała mi, że ludzie potrafią mieć różnorodne kłopoty, które dla jednych mogą wydawać się niesamowicie skomplikowane i trudne psychicznie, a dla innych całkowicie niezrozumiałe i nieistotne. Stąd refleksja, że jako ludzie nie powinniśmy nigdy oceniać, jak czują się inni. Nie znamy ich historii, ich motywacji ani tym bardziej nie jesteśmy w stanie tak po prostu stwierdzić, skąd to wszystko się bierze. Lecz czasami wystarczy odpowiednia obserwacja, zaangażowanie i pojawia się iskra do działania, która sprawia, że osoba mająca problem, postanowi się z nim uporać i ruszyć dalej. Cała ta koncepcja pod tym względem zachwyciła mnie.
Książka ukazuje ponad dwadzieścia indywidualnych historii, dzięki czemu prędzej czy później możemy analogicznie spojrzeć na swoje własne kłopoty i dostać olbrzymi zastrzyk motywacji, by wreszcie się za nie wziąć. Różnorodność tych przypadków sprawia, że pojawiają się ciekawsze i mniej inspirujące. Niestety według mojej osobistej opinii tych mało interesujących było stanowczo więcej, przez co przez większość poradnika nudziłam się. W efekcie całą książkę czytałam naprawdę długo i często męczyłam się przy niej. Wydaje mi się, że lepiej byłoby wybrać kilka albo nawet kilkanaście wyraźniejszych i bardziej oddziaływających na emocje przypadków i je rozwinąć. Jako czytelnicy mielibyśmy wtedy mniejszy ogląd w całości, ale za to nie powstałoby uczucie traktowania po macoszemu niektórych klientów autorki.
Psychoterapeutka używa prostego języka, dzięki czemu całość jest łatwa w odbiorze. Tutaj nie trzeba być specjalistą ani znać się na psychologii. Wystarczy wnikliwie czytać, a pole do analizowania, przemyśleń i wyciągania wniosków tworzy się samo. Dla mnie to duża zaleta, którą wychwalałabym pod niebiosa, gdyby nie jedno tradycyjne ale. Przez ten prosty język i częste niespójności lektura traci wiele zaufania pod względem naukowym. Wiem, że w psychoterapii występuje kilka głównych nurtów i zasadniczo różnią się one od siebie, jednakże trafiały się momenty, które były wręcz przeciwieństwami informacji z tymi, które otrzymuję na uczelni. Nie wiedziałam, jak się do tego ustosunkować, ponieważ nie lubię ślepo wierzyć moim wykładowcom, ale jednak to ich wiedzę szanuję i opieram swój naukowy światopogląd na tym, co uzyskuje od nich. Stąd też wolę zaufać moim profesorom.
Niestety nie jestem usatysfakcjonowana z przeczytania tej książki. Czuję olbrzymi niedosyt i również irytację, która akurat w tym przypadku wynika z błędów stylistycznych w książce. Nigdy, dosłownie nigdy nie widziałam, żeby w jakieś książce było tak wiele błędów w druku. Powinna przejść jeszcze kilka razy korektę. Mimo mojego niezbyt pozytywnego nastawienia do terapii jednego spotkania planuję zgłębić ten temat i spojrzeć na niego jeszcze z jakieś innej perspektywy.
Za możliwość poznania koncepcji terapii jednego spotkania dziękuję bardzo Taniej Książce
Literatura naukowa jakoś ciężko mi idzie, dlatego małe szanse, że się skusze. Niestety czasem osoby sprawdzające nie wykonują swoich zadań poprawnie. Faktycznie duża ilość błędów irytuje.
OdpowiedzUsuńRozumiem, tym bardziej że to nie jest jakaś pasjonująca lektura :)
UsuńTak i to strasznie :(
Ciekawa lektura dla zainteresowanych. 😊
OdpowiedzUsuńNa pewno trochę nowości wnosi :)
UsuńDwadzieścia indywidualnych historii to całkiem sporo. Będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńOj tak, cieszę się :)
Usuń