Tytuł: Genesis II
Autor: Krzysztof Bonk
Cykl: Eel
Tom: III
Kategoria: Science fiction
Wydawnictwo: Self Publishing
Liczba stron: 107
Ocena: 7.5/10
Kiedy byłam dzieckiem, zawsze pasjonowały mnie gwiazdy. Wierzyłam, że są czymś więcej niż w rzeczywistości, że są symbolem. Wyobrażałam sobie, że mają kształt taki jak na obrazkach dla dzieci, ale byłam przekonana, że ich istnienie ma coś nam powiedzieć – może są to dusze naszych bliskich, którzy nie żyją, może istoty opiekujące się nami, a może małe planety, gdzie żyją stworzenia podobne do nas. Teraz już wiem, czym naprawdę są, jednak nadal uwielbiam na nie patrzeć i marzyć. Czasami mam wizję, że poznajemy kosmos, że odkrywamy nowe planety, nowe życie. Nie mamy jeszcze jakiś dużych postępów, ale kto wie, co się stanie w najbliższych stuleciach.
Planeta Ziemia jest doszczętnie niszczona. Tak naprawdę już prawie nic z niej nie zostało. Ostatni ludzie, którym udało się przeżyć, walczą, ale już nie mają o co walczyć. Nasze piękne życie na Ziemi zakończyło się w XXIII wieku. Czy są szanse na odrodzenie? Czy ta garstka ludzie jest w stanie stworzyć na nowo życie na zniszczonej planecie? Roe stracił już wszystko. Jego jedynym marzeniem jest przetrwać mimo bólu, cierpienia i wspomnień. Na swojej drodze trafia na dziwną istotę, która jest ranna. Pod wpływem impulsu ratuje ją i odtąd jego życie zmienia się diametralnie.
Po przeczytaniu trzech tomów z cyklu "Eel" mogę odważnie powiedzieć, że przekonałam się do science fiction. Jak już wiele razy wam wspominałam, nie byłam zbyt dobrze nastawiona do tego gatunku, jednak chciałam dać mu szansę i teraz wiem, że to była bardzo dobra i owocna decyzja. To doświadczenie tylko mnie utwierdza w przekonaniu, że powinno się być otwartym na różne rzeczy, rodzaje i ogólnie na świat. Nie zniechęcać się po jednej czy dwóch porażkach. Może mowa tu tylko o literaturze, ale nie oszukujmy się – dla mnie to nie jest tylko literatura.
Od początku byłam zaskoczona oryginalnością pomysłu, który nam zafundował Krzysztof Bonk. Za każdym razem jak czytałam kolejną część, dostawałam coś nowego i zarazem spójnego z ogólną koncepcją, a zawsze uważałam to za bardzo trudny i skomplikowany zabieg. Cała ta historia jest tak odmienna od tych wszystkich, które w przeszłości poznałam, że wbija w fotel i nie pozwala przestać tak po prostu czytać. To zbyt innowacyjne, by nie dać się pociągnąć tej niesamowitej opowieści.
Styl autora nie zmienił się – na szczęście. Jest tak samo dopracowany jak w poprzednich częściach, z czego ja się bardzo cieszę, bo już wtedy uważałam go za charakterystyczny i niesztampowy. Tu cały czas chodzi o ten spokój i uporządkowanie tak różne od fabuły. Jest to dla mnie tajemnicą, bo według mnie nie powinno to wszystko ze sobą współgrać. W pewnym sensie to paradoks, a mimo to oddaje idealnie klimat przyszłości i człowieczeństwa.
"Genesis II" różni się od "Genesis" i "Apokalipsy" pod każdym, nawet najmniejszym względem. Nie mamy już obserwować upadku ludzkości, który był powolny, a następnie wszystko diametralnie się zmieniło. Tym razem mamy patrzeć na skutki tych wszystkich wydarzeń. Trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek przyszłość po totalnej apokalipsie. Dlatego ta część jest idealnym zwieńczeniem całej trylogii "Eel".
Tak jak mówiłam – od tej powieści nie da się oderwać. Jest to po prostu niemożliwe. Trzeba usiąść i przeczytać ją od razu od pierwszej strony po ostatnią. Inaczej można by poczuć tylko irytację i niedosyt. Jest to krótka książka, więc nikt raczej nie powinien mieć z tym problemu. Tym bardziej że pozostaje ona nieprzenikniona. Nieprzewidywalność bije z każdej strony. Aczkolwiek chyba każdy człowiek podskórnie będzie czuł, do czego to dąży. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć ostatecznego zakończenia, ale gdy już ono nastąpi, nie ma zdziwienia i szoku. I w tym przypadku jest to jak najbardziej pozytywne odczucie. Właśnie ta trylogia tego potrzebowała. Nadal ten tom jest bardzo szybki, ale powoli wszystko się uspokaja, dzięki czemu można się wzruszyć. "Genesis II" oddziaływał na mnie bardzo emocjonalnie. Jest to troszkę kolejny paradoks, ponieważ czułam te wszystkie emocje i odczucia bohaterów, ale patrzyłam na to wszystko z dystansem. Wiedziałam, że jest to nieuniknione, więc powinnam się pogodzić z tym wszystkim.
W tej części liczba bohaterów diametralnie znika. Autor ukazuje nam tę historię na konkretnych przykładach, a nie całej ludzkości, jak to wcześniej miałam odczucie. W tej chwili liczą się tylko jednostki, które walczą. Na Roe zwróciłam już uwagę w "Apokalipsie" i od początku wiedziałam, że nie pojawił się w niej przypadkowo. On też chciał opowiedzieć o swoim życiu i zrobił to z pasją i oddaniem. Całkowicie podbił moje serce. To delikatny i uczuciowy człowiek, ale również taki, który się nie poddaje i jest gotowy walczyć do końca. Natomiast Lue była dla mnie bardzo specyficzna. Nie mogłam przejrzeć jej charakteru i myślę, że właśnie taki był zamiar pisarza. Mimo to doskonale ją rozumiałam i chciałam, żeby znalazła swój własny cel w życiu. Zauważyłam również coś niezwykłego i niespotykanego. Nazwałam sobie to w głowie "szybującymi wspomnieniami". Może i liczba bohaterów została ograniczona, ale było czuć ich istnienie i nie dało się zapomnieć ich historii. One cały czas nam towarzyszyły. Niesamowite przeżycie...
Cała trylogia ukazuje bardzo ludzkie cechy, które podejrzewam, że w przeszłości pozwoliły nam przetrwać i się rozwijać. Gdy czytałam, czułam zrozumienie dla tego wszystkiego. Należy pogodzić się z nieuniknionym, bo czasami nie da się nic zrobić, ale zarazem należy wziąć rzeczy w swoje ręce i odważnie kroczyć przez świat.
Trylogia "Eel" okazała się dla mnie cudownym przeżyciem pełnym emocji i głębokich rozważań, które mnie samą zaskoczyło. Polecam wam te trzy powieści, jeśli nawet nie lubicie science fiction. One są inne i mogą wnieść wiele do waszego życia.
Za możliwość spojrzenia w przyszłość i poznania losów naszej planety dziękuję bardzo autorowi książki – Krzysztofowi Bonkowi
SF to akurat nie mój klimat niestety :(
OdpowiedzUsuńDawno nie sięgałam po sci-fi, ale lubię dawać szanse polskim autorom :) Świat i sama fabuła wydają się niezwykle ciekawe , no i Twoje pozytywne oceny całej trylogii sprawiają, że mam ochotę sprawdzić czy Eel przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Uwielbiam gatunek zarówno SF jaki fantastykę i wstyd się przyznać, że nie słyszałam o tej trylogii. Muszę to nadrobić :D
OdpowiedzUsuńNie lubię czytać SF, ale Twoja recenzja sprawiła, że czuję się zaintrygowana fabułą tej książki i w sumie z chęcią bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
oliviaczyta.blogspot.com
A ja SF jak najbardziej :). Może sięgnę.
OdpowiedzUsuń