Tytuł: Ugotowany
Reżyser: John Wells
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat
Rola główna: Bradley Cooper
Czas trwania: 1 godz. 40 min.
Premiera: 23 października (Polska), 22 października (świat)
Ocena: 7/10
Ten zapach... Czujecie go? Dochodzi z kuchni. Właśnie tam powstaje potrawa, którą zaraz ze smakiem zjedzie. Kelner położy przed wami talerz i wtedy oddacie się temu niesamowitemu uczuciu. Nic nie będzie się dla was liczyć oprócz tego smaku. To raj – cały wasz świat. Jednak w pewnym momencie potrawa skończy się, spojrzycie na puste naczynie i zrozumiecie, że to nie jest przypadkowy posiłek tylko sztuka. Będziecie wspominać emocje, które towarzyszyły wam przy jedzeniu i zapragniecie jeszcze raz oddać się tej przyjemności. Jesteście w końcu w eleganckiej restauracji o dwóch gwiazdkach Michelina. Czego innego można by się spodziewać? Jednak dla Adama to nadal za mało. Po latach załamania psychicznego, alkoholizmu i narkomanii wraca po trzecią gwiazdkę. Ma tylko jedno pragnienie – posiadać najlepszą restaurację na świecie. Czy uda mu się? Czy można tak po prostu wyjść z nałogu? Czy zrozumie błędy przeszłości?
Chciałam iść do kina. Nic więcej. Teraz, kiedy w moim małym miasteczku jest kino, gdzie nie spada na głowę tynk, mogę normalnie wyjść z domu i udać się na film. Dla mnie to niezwykłe doświadczenie. I tylko dla niego udałam się na pierwszy, lepszy film, który akurat był grany. Trafiło na "Ugotowanego", co jest dość dziwnym wyborem dla mnie. Nie przepadam za gotowaniem, ponieważ dla mnie to sztuka i bardzo irytuję się, gdy coś mi nie wychodzi albo po prostu nie potrafię wydobyć kwintesencji smaku z danego składnika. Jednakże byłam ciekawa, co znaczą te gwiazdki i jak się potoczą losy bohaterów... A tak naprawdę uwielbiam aktora grającego główną rolę i jego wielkie zdjęcie na plakacie przyciągnęło mnie do kina. Rzadko oglądam produkcje dla aktorów, choć cenię ich talent. Bardzo ważna jest dla mnie temat historii. Lecz czasami trzeba złamać swoje zasady.
Moją uwagę przykuł również pomysł na fabułę. Wybitny kucharz, który od lat jest uznany za zmarłego, pojawia się znikąd i z dnia na dzień postanawia założyć najlepszą restaurację na świecie. Jestem idealistką, więc idee rozpoczęcia nowego życia, mimo wszystkich przeciwności i błędów popełnionych w przeszłości, jest bliska mojemu sercu. Trzeba walczyć do końca i nigdy się nie poddawać. Jak już wcześniej wspomniałam kulinarię uważam za sztukę, a w "Ugotowanym" właśnie tak przedstawiony jest cały proces powstawania potraw. To mnie fascynuje i sprawia, że pragnę sama stworzyć coś podobnego. Na pozór wydaje się to banalna historia o gotowania. Idealna dla pań domu. To jest coś głębszego połączonego z pasją i miłością.
Ostrzega ona przed konsekwencjami błędów młodości i tak naprawdę dorosłości. Jednak nie ukazuje ona przerażającej wizji przyszłości, która źle została pokierowana. Pokazuje, ile możemy stracić, jeśli zbytnio damy ponieść się emocjom i naszym lękom albo nieodpowiednio ulokujemy nasze pragnienia. Daje nadzieję, że jeszcze może być lepiej, tylko trzeba spróbować. Możemy ponieść porażkę, ale również odnieść sukces. Dostajemy gotowe rady na lepsze jutro. Wystarczy tylko je zastosować i przede wszystkim uwierzyć, że świat jest piękny, a my możemy spełnić swoje marzenia.
Akcja w "Ugotowanym" jest szybka. Pojawiają się wątki związane z miłością, macierzyństwem, ale również przestępstwem i jak w opisie wspomniałam narkotykami oraz alkoholem. Jednak mimo to miałam wrażenie, że cel nie jest jasno określony. Przyszedł koniec i... No właśnie – i co? Zakończenie jest otwarte, a raczej miało takie być, ponieważ wygląda, jakby w połowie zostało przerwane. Wiele wątków nie rozwiązuje się, przez co czuję niedosyt. To nie jest produkcja, do której zostanie dokręcona kolejna część i poznamy odpowiedzi. W wielu przypadkach nie możemy nawet przypuszczać, gdyż posiadamy za mało informacji.
Wspomniałam już wcześniej, że bardzo cenię Bradley'a Coopera. Tak naprawdę kojarzę go tylko z "Poradnikiem pozytywnego myślenia", lecz wywarł on na mnie wielkie wrażenie i byłam gotowa na kolejny film z nim w roli głównej. Miałam rację. Jest wyjątkowo utalentowaną osobą, która stworzyła niepowtarzalny wizerunek Adama z "Ugotowanego". Nadawał się idealnie do tej roli. Inni odtwórcy ról również wykazali się wyśmienitą grą aktorską.
"Ugotowany" nie jest filmem, który spodoba się każdemu. Raczej będzie miał swoje własne grono odbiorców. Nie jest to również historia, która wywrze na was wielkie wrażenie. Przyjemna produkcja, która niesie ze sobą wartość, ale pozwoli również odpocząć po ciężkim dniu.
Miała sporą ochotę wybrać się na ten film, jednak nie ma czasu i transportu. :/
OdpowiedzUsuńZ chęcią obejrzę go gdy pojawi się w sieci. :)
mam nadzieję, że znajdę trochę czasu by obejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńJeśli znajdę trochę czasu na obejrzenie tego filmu, to na pewno to zrobię. Chociażby dla samego Bradley'a Coopera :D
OdpowiedzUsuńOhh jak ja dawno nic nie oglądałam. Mam mnóstwo pracy z wiesz czym. :D Ale jak już to wszystko ogarnę, to z miłą chęcią obejrzę :)
OdpowiedzUsuńNiestety, ale swoje plany filmowe mogę realizować dopiero po Nowym Roku, kiedy uporam się z pracą magisterską :(
OdpowiedzUsuńObejrzę, bo ten aktor to przystojniak xD
OdpowiedzUsuńLubię oglądać filmy poniekąd o gotowaniu (kurde, kto nie lubi?). W dodatku również cenię Coopera, więc film zdecydowanie obejrzę :)
OdpowiedzUsuńJak pierwszy raz zobaczyłam trailer filmu to od razu wiedziałam, że muszę obejrzeć ;) Z resztą z Cooperem obejrzę wszystko :)
OdpowiedzUsuń